sobota, 14 września 2019

15. września AD MMXIX - Siedmiu Boleści NMP (kommemoracja Niedzieli XIX po Zielonych Świątkach i św. Nikodemesa)

Septem Dolorum Beatæ Mariæ Virginis ~ Duplex II. classisCommemoratio: Dominica XIV Post Pentecosten III. Septembris

Uroczystość Siedmiu Boleści Matki Bożej.
(Święto to ustanowione zostało około roku Pańskiego 1413).
U
LEKCYA (z księgi Judyt rozdział 13, wiersz 22—24)
Ubłogosławił Cię Pan w mocy Swojej, iż przez Cię w niwecz obrócił nieprzyjacioły nasze. Błogosławionaś Ty córko od Boga wysokiego nade wszystkie niewiasty na ziemi! Błogosławiony Pan, który stworzył Niebo i ziemię, bo tak dziś imię Twoje uwielbił, że nie odejdzie chwała z ust ludzi, którzy będą pamiętać na moc Pańską wiecznie: dla których nie przepuściłaś duszy Twojej, dla ucisku i utrapienia narodu Twgo, aleś zabieżała upadkowi przed oczyma Boga naszego.
Onego czasu stały podle krzyża Jezusowego Matka Jego i siostra Matki Jego, Marya Kleofasowa i Marya Magdalena. Gdy tedy ujrzał Jezus Matkę i ucznia, którego miłował, stojącego, rzekł Matce Swojej: Niewiasto, oto syn Twój! Potem rzekł uczniowi: Oto Matka twoja! I od onej godziny wziął Ją uczeń na swą pieczę.

Jak niezmiernemi i jakiej przed Bogiem ceny, były boleści poniesione przez Najświętszą Maryę Pannę w ciągu całego Jej życia, a najbardziej podczas Męki i śmierci najdroższego Jej Syna, jest już to dowodem, że na ich uczczenie Kościół Boży odrębne święto ustanowił, które obchodzi w piątek przed Niedzielą Palmową. Łącząc się przeto w duchu z tą intencyą Kościoła, święćmy dzisiejszą uroczystość przez rozważanie, że niezmierne boleści Maryi uczyniły Ją Królową Męczenników, gdyż i dłużej cierpiała i większe ponosiła cierpienia niż wszyscy razem Męczennicy.
Jak Chrystus Pan nazwany jest Królem Męczenników dlatego, iż w życiu Swojem więcej ucierpiał niż wszyscy razem Męczennicy, tak i Najśw. Maryi Pannie słusznie należy się tytuł Królowej Męczenników, nabyty cierpieniami, z rzędu po cierpieniach Jej Syna największemi, jakie kiedykolwiek z ludzi który poniósł. Nie można bowiem zaprzeczyć Matce Najśw. tytułu i całej zasługi prawdziwego męczeństwa, gdyż według wielu znakomitych Teologów, zasługa męczeństwa nie tyle zawisła na poniesieniu w mękach śmierci, jak raczej na doznaniu cierpień mogących śmierć zadać. Tak na przykład święty Jan Ewangelista poczytany jest za Męczennika, lubo zanurzony będąc we wrzącym oleju, żyć nie przestał, lecz owszem, według wyrażenia Brewiarza Rzymskiego, jeszcze zdrowszym i silniejszym niż był wprzódy, wyszedł z tej męki. Według świętego Tomasza, Doktora Anielskiego, dość jest zaprzeć siebie samego aż do śmierci, aby chwały męczeństwa dostąpić.
Tym to sposobem Marya, nie tylko umieszczoną jest w poczet Męczenników, lecz trwałością Swoich boleści przewyższyła nawet wszystkich w ich cierpieniach, gdyż całe Jej przebłogosławione życie było niejako długiem męczeństwem. Obdarzona szczególnym darem rozumienia Pisma Bożego, wszystkie ustępy proroctw Chrystusa Pana i Jego śmierci się tyczących, najdokładniej pojmowała i stosowała się do mających nastąpić wypadków jak to sama św. Brygidzie objawiła. Męczeństwo Jej przeto poczęło się od chwili gdy się Jej ukazał Anioł, zwiastując, iż stanie się Matką Zbawiciela, mającego ponieść okrutną Mękę dla zgładzenia grzechów ludzkich. Smutek i boleść, jakiej z tego powodu doznawała Najświętsza Marya Panna, wzmogły się jeszcze bardziej, gdy została Matką Zbawiciela, tak że w istocie całe Jej życie stało się bezustannem męczeństwem. Objawienie, jakie miała święta Brygida w Rzymie, najzupełniej stwierdza to zdanie. W objawieniu tem widziała ta Święta Matkę Bożą, a obok Niej świętego Symeona, wielkiego kapłana, który Jej przepowiedział iż Jej serce miecz boleści przeniknie, i Anioła, trzymającego w ręku długi i skrwawiony sztylet, wyobrażający boleści, któremi przepełnione było życie Najświętszej Panny. (Ob. św. Bryg. Ks. 7). „Jak róża wzrasta, rozwija się i zakwita pomiędzy kolcami, powiedział Anioł świętej Brygidzie, tak Panna Najświętsza żyła na tym świecie wśród ciągłych boleści; i jak w miarę rozwijania się róży, wzrastają około niej i ciernie, tak i ta Róża Duchowna, Marya. im dalej zapuszczała się w lata, tem większych boleści doznawała.“
Królowa Męczenników.
Lecz Marya jest Królową Męczenników nie tylko dlatego, że dłuższe od nich poniosła męczeństwo, lecz oraz i z tego powodu, że więcej cierpiała niż wszyscy Męczennicy. Któż Jej cierpienia ocenić potrafi! Widząc w przyszłości boleści Matki Najświętszej, Prorok Jeremiasz powiada, że z niczem porównać ich nic można. Komu cię przyrównam, albo komu cię przypodobam Córko Jerozolimska? bo wielkie jest jako morze skruszenie Twoje: któż cię zleczy? (Tren. 2, 13). Stądto utrzymuje Anzelm św., że gdyby nie ciągły cud Boski, Marya w każdej chwili życia Swojego powinnaby była umrzeć od boleści jakiej doznawała. „Cierpienie bowiem i boleści Maryi były tak wielkie, — przydaje św. Bernardyn Seneński, — że gdyby je pomiędzy wszystkich ludzi rozdzielić, część, jakaby na jednego przypadła, dostatecznąby była do zadania każdemu śmierci.“ (Bern. hom. 16).
Zastanówmyź się teraz nad powodami, dla których męczeństwo Maryi było większem od męczeństwa innych Męczenników. Najprzód cierpienia innych świętych Męczenników i Męczenniczek, były to cierpienia tylko ich ciału zadane. Żelazo katowskie, albo ogień stosów rozpalonych, dotykał ich członki, gdy tymczasem Marya cierpiała na sercu i na duszy, według proroctwa Symeona: I duszę Twą własną przeniknie miecz. (Łuk. 2, 35). Jakby mówił: „O! Panno Najświętsza! inni Męczennicy cierpieć będą musieli na ciele, lecz co się Ciebie dotyczy, Ty na duszy poniesiesz niezmierne boleści; serce Twoje umęczone zostanie męką Syna Twojego!“ Owóż o ile dusza wyższą jest nad ciało, o tyle cierpienia moralne, boleści i utrapienia serca przewyższają cierpienia na ciele tylko doznane. Pomiędzy cierpieniem duszy a cierpieniem ciała, powiedział Pan Jezus św. Katarzynie Seneńskiej, żadnego niemasz porównania. „Na górze Kalwaryi zatem — pisze Opat Arnoldus — dwa były ołtarze: jeden w sercu Mąryi, drugi w ciele Chrystusa. Jezus ciało, a Marya duszę poświęcili na ofiarę Bogu.“
Nadto, powiada święty Antoni, ofiara Męczenników ograniczała się na tem, iż z samych siebie czynili ofiarę, gdy Marya poświęciła życie Syna, milion razy droższego Jej od własnego życia. A tak w sercu Swojem ucierpiała to wszystko, co Jezus ucierpiał na ciele, lecz widok męki Syna zadawał Jej samej mękę jeszcze dotkliwszą, jeszcze boleśniejszą, niźli gdyby ją Sama poniosła. Prócz tego niemasz wątpliwości, że Marya również boleśnie uczuła wszystkie zniewagi i obelgi, któremi w Jej obecności okryto Zbawiciela. Inaczej być nie mogło, gdyż dla rodziców, a szczególnie dla matek, gdy są obecne cierpieniu swych dzieci, cierpienia te stają się ich własnemi cierpieniami. Święty Augustyn mówiąc o matce Machabeuszów, obecnej męczeństwu synów, powiada, iż patrząc na nich, w każdym z nich umęczoną została, bo każdego z nich sercem matki kochała: „nosząc ich w sercu, a oczyma widząc ich męczarnie, w duszy podobnąż mękę ucierpiała.“ Toż samo działo się z Maryą: biczowanie, koronowanie cierniem, przybicie do krzyża, ugodzenie w bok włócznią, nie zadały jednej rany Jezusowi, nie obudziły jednego cierpienia w ciele Jego przenajświętszem, któregoby nie doznała Marya w duszy, i któreby nie zwiększało Jej męczeństwa. Chrystus na ciele, Marya na duszy tak dalece umęczoną została, że jak się wyraża św. Wawrzyniec Justynian, serce Maryi stało się najwierniejszem zwierciadłem męki Chrystusowej: w niem odbiły się rany, boleści, gwoździe, wszystkie cierpienia Zbawiciela i wszystkie zniewagi. „A wszystkie rany i bóle — przydaje Bonawentura święty — po całem ciele Syna rozrzucone, w jedno serce matki się skupiły, niezmierną boleścią Ją napełniając.“
Tak tedy Matka Najświętsza, przez współczucie męki Syna Swojego, na sercu i na duszy była ubiczowaną, okrytą zniewagami i z Nim do krzyża przybitą, co wyżej przytoczony święty Doktor pięknie wyraża, mówiąc: „Gdzieś Ty przebywała, Matko Bolesna, gdyś na Kalwaryę wstąpiła? czy pod krzyżem stałaś? O! nie, Tyś na Krzyżu była, z Synem ukrzyżowana.“ A inny pobożny pisarz wykładając następujące słowa Izajasza: Samem tłoczył prasę; szukałem, a nie było pomocnika, powiada: prawda Panie, że w sprawie odkupienia ludzi nie było człowieka przy Tobie, któryby cierpienia Twoje podzielał; lecz stała obok Ciebie Niewiasta jedna, Matka Twoja Najświętsza, która wszystkie rany Twoje poniesione niewinnie na ciele, na sercu odniosła.
Lecz i to nie dość powiedzieć, mówiąc o boleściach Maryi: bowiem patrząc na cierpienia Jezusa, więcej bolała, aniżeli gdyby one cierpienia Sama tylko była znosiła. Powszechne to jest zdanie, że rodzice w dwójnasób czują przykrości przez ich dzieci doznawane, i lubo to nie na każdych rodzicach się sprawdza, tu miało to bez wątpienia miejsce, gdyż bez wątpienia nad własne życie Marya kochała Syna Swojego. „Marya, mówi święty Amancyusz, większą boleść poniosła z męki Zbawiciela, niż gdyby sama była umęczoną, gdyż nieporównanie więcej niż Siebie Samą i własne życie, kochała tego, którego w Jej oczach umęczono, i nad którego męką bolała.“ Co łatwo pojąć, pamiętając na ono zdanie Bernarda świętego, że dusza więcej jest w przedmiocie, który kocha, niż w ciele, który ożywia. Gdy przeto Marya więcej żyła w miłości Jezusa, niż w Sobie Samej, gdy Jezus był prawdziwie Jej życiem i jakby duszą Jej duszy, musiała, patrząc na Jego skonanie, większej doznać boleści, niż gdyby Sama od podobnychże cierpień była umierała.
Lecz jest inna jeszcze okoliczność, męczeństwo Maryi wynosząca nad cierpienia wszystkich innych Męczenników: oto że Marya, przez cały ciąg męki Jezusowej, cierpiała bez żadnej ulgi i pociechy. Wśród najokropniejszych męczarni i pod mieczem katów, Męczennicy znajdowali największą pociechę w miłości Jezusa, i z niej całe swoje męstwo czerpali. Lecz Matka nasza Najśw., wśród boleści Swoich czyż mogła w miłości Syna Swojego znaleźć podobnąż pociechę? O! nie, — bo właśnie Syn Jej najdroższy był powodem jej cierpień, miłość to do Jezusa była Jej męczeństwem, miłość ta Ją męczyła, a im była silniejszą, tem silniej Ją dręczyła, bo całe męczeństwo Maryi było w tej miłości Jezusa, męczonego w Jej oczach i w Jej oczach na krzyżu umierającego! Im więcej Go i silniej kochała, tem więcej nie tylko cierpiała, ale tem więcej pozbawioną była wszelkiej pociechy!...
Pewną jest rzeczą, że im więcej kocha się jaki przedmiot, tem dotkliwsza jego strata. Śmierć brata rodzonego więcej zasmuca, niż śmierć obcego człowieka, śmierć dziecka więcej niż zgon przyjaciela. Aby więc ocenić boleść Maryi przy męce Jej Syna, potrzeba ocenić Jej przywiązanie do Niego. Lecz któż tę miłość Maryi do Jezusa pojąć nawet potrafi? Św. Amancyusz powiada, że w przywiązaniu Maryi do Jezusa, łączyły się dwa uczucia najsilniejsze, jakich serce człowieka doznać jest zdolne: uczucie nadprzyrodzonej miłości Boga, a miłości duszy najświętszej jaką sobie wyobrazić można, i uczucie przyrodzonego przywiązania Matki do Syna, a Matki najprzywiązańszej do Syna najdoskonalszego, jakiego podobnież wyobrazić sobie tylko można. Dwa te uczucia w sercu Maryi łącząc się w jedno uczucie miłości i przywiązania niemające granic, sprawiały, że Marya kochała Jezusa całą potęgą miłości, do jakiej tylko serce ludzkie wznieść się jest zdolne. A stąd, mówi błogosławiony Ryszard od świętego Wawrzyńca, jak nie było miłości podobnej miłości Maryi, tak również nie było boleści podobnej Jej cierpieniom. Ponieważ Marya kochała Jezusa bez miary, tedy bez miary cierpieć musiała, patrząc na mękę i śmierć Jego. „Nie było i nie będzie — mówi święty Bernard — cierpienia sroższego, bo nie było i nie będzie Syna droższego.“ Mało więc jest powiedzieć, że Marya tak srogie przy męce Syna Swojego poniosła cierpienia, że męczeństwo Jej większe było od męczeństwa wszystkich razem Męczenników. Święty Anzelm powiada, że cokolwiek ucierpieli Męczennicy, wszystko za niewielkie cierpienia, albo raczej za żadne poczytać się może, w porównaniu z tem, co ucierpiała Marya. Nakoniec jeden z świętych Doktorów taką myśl wyraża: „Boleść Maryi przy męce Jezusa była tak wielka, że ona jedna mogła godnie opłakać śmierć Boga-Człowieka z taką boleścią i takiem współczuciem, jakiego tylko mógł po istocie stworzonej wymagać Bóg, za dobrodziejstwo odkupienia ludzi krwią Syna Swojego.“
Lecz, o Panno Najświętsza, woła święty Bonawentura, czyż potrzeba było abyś i Ty poświęcała się za nas na górze Kalwaryi i męczeństwo tam poniosła? Czyż nie wystarczała na odkupienie świata śmierć Syna, aż póki nie zostanie ukrzyżowaną i Matka? O! wystarczała bez wątpienia śmierć Jezusa do okupu świata i tysiąca światów; lecz przemiłościwa Matka nasza, łącząc Swoje boleści z męką Syna Swojego, chciała tym sposobem i Sama współdziałać w sprawie odkupienia naszego. Jako cały świat zawdzięcza Zbawicielowi mękę poniesioną dla zbawienia ludzi, tak podobnież winniśmy wdzięczność Maryi za męczeństwo, dobrowolnie za nas poniesione. Cierpienia te bowiem i niezmierne boleści Maryi, były dobrowolne i poniesione z wielkiej Jej ku ludziom miłości, gdyż według objawienia jakie miała święta Brygida, Najświętsza Panna gotową była wszelkie ponieść męczarnie, byle ludzie zbawieni zostali i byle zasługi Swoje za nas ofiarować mogła. I tej to jedynej pociechy doznała Matka Najświętsza wśród Swoich boleści; sama myśl, że śmierć Jej Syna pojedna ludzi z Bogiem, łagodziła Jej niewypowiedziane cierpienia.
Taka miłość Maryi ku nam, godna, abyśmy przez wdzięczność ulitowali się przynajmniej nad Jego boleściami. Lecz niestety! jakże mało kto o nich pamięta, jak mało kto je rozmyśla, jak wielu nigdy o nich nie wspomni! Uskarżała się na to sama Matka Bolesna przed świętą Brygidą, pobudzając tę Świętą, aby często rozmyślała Jej boleści: „Spoglądam — mówiła Najśw. Panna w objawieniu — na wszystkich żyjących na świecie i szukam między nimi rozmyślających Moje boleści i współubolewających ze Mną, lecz nie bardzo wielu takich znajduję. Gdy więc córko Moja, tak mało kto z ludzi pamięta o tem, co dla nich wycierpiałam, i gdy tak wielu zapomniało o Mnie, ty jednak miej Mnie w swojej pamięci. Rozmyślaj boleści Moje, ubolewaj wespół ze Mną, i ile możności cierpliwość Moją w swoich dolegliwościach naśladuj.“
Jak zaś mile przyjmuje Pan Jezus nabożeństwo do Siedmiu Boleści Jego Matki Najświętszej, dowodem pomiędzy wielu innymi jest i to, co razu pewnego powiedział błogosławionej Weronice z Binasko. „Córko Moja, drogiemi są w oczach Moich łzy wylane nad rozmyślaniem męki Mojej, lecz Matkę Moją tak kocham, że łzy wylane nad jej boleściami, jeszcze Mnie więcej poruszają.“
Nauka moralna.
Chrystus Pan przyrzekł czcicielom boleści Maryi szczególne łaski. Święty Alfons Liguori pisze, że po Wniebowzięciu Najśw. Panny, błogosławiony Jan Ewangelista, pragnąc obaczyć jeszcze raz na ziemi tę Matkę swoją najdroższą, gorąco Ją prosił, aby mu się objawiła. Jakoż ujrzał Matkę Bożą wraz z Panem Jezusem, i usłyszał jak prosiła Syna o szczególne łaski dla wszystkich mających nabożeństwo do Siedmiu Jej Boleści. Chrystus Pan uczynił zadość Jej prośbie i przyrzekł: l. Że ktokolwiek udawać się będzie do Matki Najświętszej, jako Matki Bolesnej, i przez Jej boleści prosić będzie o potrzebne łaski, może być pewnym, iż nie umrze bez szczerej pokuty za grzechy. 2. Że uwolnionym będzie od przerażenia i ucisków wewnętrznych, jakich zwykle doznaje się w ostatniej godzinie. 3. Że za życia będzie pamiętał o Męce Pańskiej, aby po śmierci szczególną za to nagrodę otrzymał w Niebie. 4. Że wszyscy czczący pobożnie boleści Matki Najświętszej, mieć Ją będą za szczególną swoją Panią i Władczynię, i że Marya rozporządzać nimi będzie mogła według woli Swojej. Różne pobożne dzieła przytaczają liczne wypadki i przykłady na stwierdzenie tego podania. Rozważ to dobrze, duszo pobożna.
Modlitwa.
Boże, w którego męce według proroctwa Symeona przenajsłodszą duszę błogosławionej Matki Twojej Maryi Panny miecz boleści przeniknął, daj miłościwie, abyśmy to przebicie Jej Serca i Jej boleści ze czcią rozpamiętywając, błogosławionemi zasługami i modlitwami wszystkich Świętych, wiernie pod Krzyżem stojących wsparci, męki Twojej zbawiennych skutków uczestnikami się stali. Który żyjesz i królujesz z Bogiem Ojcem i Duchem świętym. Amen.
Introitus
Joann 19:25
Stabant juxta Crucem Jesu Mater ejus, et soror Matris ejus, María Cléophæ, et Salóme et María Magdaléne.
Joann 19:26-27
Múlier, ecce fílius tuus: dixit Jesus; ad discípulum autem: Ecce Mater tua.
V. Glória Patri, et Fílio, et Spirítui Sancto.
R. Sicut erat in princípio, et nunc, et semper, et in saecula saeculórum. Amen
Stabant juxta Crucem Jesu Mater ejus, et soror Matris ejus, María Cléophæ, et Salóme et María Magdaléne.
1
Introit
J 19:25
Pod krzyżem Jezusowym stały Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria Kleofasowa i Salome, oraz Maria Magdalena.
J 19:26-27
Niewiasto, oto syn Twój, rzekł Jezus, a potem uczniowi: Oto Matka twoja.
V. Chwała Ojcu, i Synowi i Duchowi Świętemu.
R. Jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.
Pod krzyżem Jezusowym stały Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria Kleofasowa i Salome, oraz Maria Magdalena.
GloriaGloria
Top  Next
Oratio
Orémus.
Deus, in cujus passióne, secúndum Simeónis prophetíam, dulcíssimam ánimam gloriósæ Vírginis et Matris Maríæ dolóris gladius pertransívit: concéde propítius; ut, qui transfixiónem ejus et passiónem venerándo recólimus, gloriósis méritis et précibus ómnium Sanctórum Cruci fidéliter astántium intercedéntibus, passiónis tuæ efféctum felícem consequámur:
Qui vivis et regnas cum Deo Patre, in unitate Spiritus Sancti, Deus, per omnia saecula saeculorum.
R. Amen.

Orémus.
Commemoratio Dominica XIV Post Pentecosten III. Septembris
Custódi, Dómine, quǽsumus, Ecclésiam tuam propitiatióne perpétua: et quia sine te lábitur humána mortálitas; tuis semper auxíliis et abstrahátur a nóxiis et ad salutária dirigátur.
Pro S. Nicomede Martyre
Adésto, Dómine, pópulo tuo: ut, beáti Nicomédis Mártyris tui mérita præclára suscípiens, ad impetrándam misericórdiam tuam semper ejus patrocíniis adjuvétur.
Per Dominum nostrum Jesum Christum, Filium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus, per omnia saecula saeculorum.
R. Amen.
3
Kolekta
Módlmy się.
Boże, podczas Twej męki, według przepowiedni Symeona, miecz boleści przeszył najsłodszą duszę chwalebnej Dziewicy i Matki Maryi; spraw łaskawie, abyśmy rozważając ze czcią Jej boleści, osiągnęli błogi skutek Twej męki:
Który żyjesz i królujesz z Bogiem Ojcem w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków.
R. Amen.

Módlmy się.
Commemoratio Dominica XIV Post Pentecosten III. Septembris
Strzeż Twój Kościół, prosimy Cię Panie, w nieustannym miłosierdziu swoim, a że bez Twej pomocy nie ostoi się człowiek śmiertelny, niechaj go stale Twa łaska od rzeczy zgubnych odciąga i prowadzi do zbawienia.
Wspomnienie św. Nikomedesa
Panie, przybądź z pomocą Twojemu ludowi, aby, powołując się na przesławne zasługi świętego Męczennika Twego Nikomedesa, doznawał zawsze jego orędownictwa dla uzyskania Twego miłosierdzia.
Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków.
R. Amen.
Top  Next
Lectio
Léctio libri Judith.
Judith 13:22; 13:23-25
Benedíxit te Dóminus in virtúte sua, quia per te ad níhilum redégit inimícos nostros. Benedícta es tu, fília, a Dómino, Deo excélso, præ ómnibus muliéribus super terram. Benedíctus Dóminus, qui creávit coelum et terram: quia hódie nomen tuum ita magnificávit, ut non recédat laus tua de ore hóminum, qui mémores fúerint virtútis Dómini in ætérnum, pro quibus non pepercísti ánimæ tuæ propter angústias et tribulatiónem géneris tui, sed subvenísti ruínæ ante conspéctum Dei nostri.
R. Deo gratias.
4
Lekcja
Czytanie z Księgi Judyty.
Jdt 13:22; 13:23-25
Pobłogosławił Cię Pan w mocy swojej, bo przez Cię wniwecz obrócił naszych nieprzyjaciół. Błogosławionaś Ty, Córko, przez Pana Boga wysokiego nad wszystkie niewiasty na ziemi. Błogosławiony Pan, który stworzył niebo i ziemię… Bo dziś imię Twe tak wsławił, iż chwała Twa nigdy nie zejdzie z ust ludzi, którzy pomni będą na wieki mocy Pańskiej. Dla nich to samej siebie nie szczędziłaś z powodu utrapienia i udręki rodu Twojego, lecz zapobiegłaś upadkowi przed obliczem Boga naszego.
R. Bogu dzięki.
Top  Next
Graduale
Dolorósa et lacrimábilis es, Virgo María, stans juxta Crucem Dómini Jesu, Fílii tui, Redemptóris.
V. Virgo Dei Génetrix, quem totus non capit orbis, hoc crucis fert supplícium, auctor vitæ factus homo. Allelúja, allelúja.
V. Stabat sancta María, coeli Regína et mundi Dómina, juxta Crucem Dómini nostri Jesu Christi dolorósa.

Sequentia
Stabat Mater dolorósa
Juxta Crucem lacrimósa,
Dum pendébat Fílius.

Cujus ánimam geméntem,
Contristátam et doléntem
Pertransívit gládius.

O quam tristis et afflícta
Fuit illa benedícta
Mater Unigéniti!

Quæ mærébat et dolébat,
Pia Mater, dum vidébat
Nati poenas íncliti.

Quis est homo, qui non fleret,
Matrem Christi si vidéret
In tanto supplício?

Quis non posset contristári,
Christi Matrem contemplári
Doléntem cum Fílio?

Pro peccátis suæ gentis
Vidit Jesum in torméntis
Et flagéllis súbditum.

Vidit suum dulcem
Natum Moriéndo desolátum,
Dum emísit spíritum.

Eja, Mater, fons amóris,
Me sentíre vim dolóris
Fac, ut tecum lúgeam.

Fac, ut árdeat cor meum
In amándo Christum Deum,
Ut sibi compláceam.

Sancta Mater, istud agas,
Crucifixi fige plagas
Cordi meo válida.

Tui Nati vulneráti,
Tam dignáti pro me pati,
Poenas mecum dívide.

Fac me tecum pie flere,
Crucifíxo condolére,
Donec ego víxero.

Juxta Crucem tecum stare
Et me tibi sociáre
In planctu desídero.

Virgo vírginum præclára.
Mihi jam non sis amára:
Fac me tecum plángere.

Fac, ut portem Christi mortem,
Passiónis fac consórtem
Et plagas recólere.

Fac me plagis vulnerári,
Fac me Cruce inebriári
Et cruóre Fílii.

Flammis ne urar succénsus,
Per te, Virgo, sim defénsus
In die judícii.

Christe, cum sit hinc exíre.
Da per Matrem me veníre
Ad palmam victóriæ.

Quando corpus moriétur,
Fac, ut ánimæ donétur
Paradísi glória.
Amen.
5
Graduał
Bolejąca i zalana łzami stoisz, Dziewico Maryjo, pod krzyżem Pana Jezusa, Syna Swojego i Odkupiciela.
V. Bogarodzico Dziewico, oto Ten, którego cały świat nie zdoła ogarnąć, Twórca życia, stawszy się człowiekiem ponosi haniebną śmierć na krzyżu. Alleluja, alleluja.
V. Święta Maryja, Królowa nieba i Pani świata, stała bolejąca pod krzyżem Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Sequentia
Bolejąca Matka stała
U stóp krzyża, we łzach cała,
Kiedy na nim zawisł Syn.

A w Jej pełnej jęku duszy,
Od męczarni i katuszy,
Tkwił miecz ostry naszych win.

Jakże smutna i strapiona
Była ta błogosławiona,
Z której się narodził Bóg.

Jak cierpiała i bolała,
Jakże drżała gdy widziała
Dziecię swe wśród śmierci trwóg.

Któryż człowiek nie zapłacze,
Widząc męki i rozpacze
Matki Bożej w żalu tym?

Któż od smutku się powstrzyma,
Mając matkę przed oczyma,
Która cierpi z Synem swym?

Widzi, jak za ludzkie winy
Znosi męki Syn jedyny,
Jezus – jak Go smaga bat.

Widzi jak samotnie kona
Owoc Jej czystego łona,
Dając życie za ten świat.

Matko, coś miłości zdrojem,
Przejmij mnie cierpieniem swoim
Abym boleć z Tobą mógł.

Niechaj serce moje pała,
By radością mą się stała
Miłość, którą – Chrystus Bóg.

Matko święta, srogie rany,
Które zniósł Ukrzyżowany,
Wyryj mocno w duszy mej.

Męką, Syna rodzonego,
Co dla dobra cierpiał mego,
Ze mną się podzielić chciej.

Pragnę płakać w Twym pobliżu,
Cierpiąc z Tym, co zmarł na krzyżu
Po mojego życia kres.

Chcę pod krzyżem stać przy Tobie,
Z Tobą łączyć się w żałobie,
I wylewać zdroje łez.

Panno czysta nad pannami,
Niechaj dobroć Twoja da mi
Płakać z żalu z Tobą współ.

Bym z Chrystusem konał razem,
Męki Jego był obrazem,
Rany Jego w sobie czuł.

Niech mnie do krwi rani zgraja,
Niech mnie męki krzyż upaja
I Twojego Syna krew.

W ogniu Panno, niech nie płonę,
Więc mnie w swoją weź obronę,
Gdy nadejdzie sądu gniew.

Gdy kres dni przede mną stanie,
Przez Twą Matkę dojść mi Panie,
Do zwycięstwa palmy daj.

Kiedy umrze moje ciało,
Niechaj duszę ma z swą chwałą
Czeka Twój wieczysty raj.
Amen.
Top  Next
Evangelium
Sequéntia +︎ sancti Evangélii secúndum Joánnem.
R. Gloria tibi, Domine!
Joann 19:25-27.
In illo témpore: Stabant juxta Crucem Jesu Mater ejus, et soror Matris ejus, María Cléophæ, et María Magdaléne. Cum vidísset ergo Jesus Matrem, et discípulum stantem, quem diligébat, dicit Matri suæ: Múlier, ecce fílius tuus. Deinde dicit discípulo: Ecce Mater tua. Et ex illa hora accépit eam discípulus in sua.
R. Laus tibi, Christe!
S. Per Evangelica dicta, deleantur nostra delicta.
6
Ewangelia
Ciąg dalszy +︎ Ewangelii świętej według Jana.
R. Chwała Tobie Panie.
J 19:25-27
Onego czasu: Pod krzyżem Jezusowym stała Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria Kleofasowa, oraz Maria Magdalena. Gdy więc Jezus ujrzał Matkę i ucznia, którego miłował, stojącego obok, rzekł do Matki swojej: «Niewiasto, oto syn Twój!» Potem rzekł uczniowi: «Oto Matka twoja!» I od onej godziny wziął ją uczeń pod swoją opiekę.
R. Chwała Tobie, Chryste.
S. Niech słowa Ewangelii zgładzą nasze grzechy.
CredoCredo 
Top  Next
Offertorium
Jer 18:20
Recordáre, Virgo, Mater Dei, dum stéteris in conspéctu Dómini, ut loquáris pro nobis bona, et ut avértat indignatiónem suam a nobis.
8
Ofiarowanie
Jer 18:20
Pamiętaj o nas, Matko Dziewico, przed obliczem Boga, abyś prosiła o dobra dla nas i aby od nas odwrócił swój gniew.
Top  Next
Secreta
Offérimus tibi preces et hóstias, Dómine Jesu Christe, humiliter supplicántes: ut, qui Transfixiónem dulcíssimi spíritus beátæ Maríæ, Matris tuæ, précibus recensémus; suo suorúmque sub Cruce Sanctórum consórtium multiplicáto piíssimo intervéntu, méritis mortis tuæ, méritum cum beátis habeámus:
Qui vivis et regnas cum Deo Patre, in unitate Spiritus Sancti, Deus, per omnia saecula saeculorum.
R. Amen.
Commemoratio Dominica XIV Post Pentecosten III. Septembris
Concéde nobis, Dómine, quǽsumus, ut hæc hóstia salutáris et nostrórum fiat purgátio delictórum, et tuæ propitiátio potestátis.
Pro S. Nicomede Martyre
Súscipe, Dómine, múnera propítius obláta: quæ majestáti tuæ beáti Nicomédis Mártyris comméndet orátio.
Per Dominum nostrum Jesum Christum, Filium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus, per omnia saecula saeculorum.
R. Amen.
9
Secreta
Przedkładamy Ci, Panie Jezu Chryste, modlitwy i ofiary i pokornie błagamy, abyśmy rozpamiętując w modlitwach ranę przesłodkiego serca Najświętszej Maryi, Matki Twojej, za łaskawym wstawiennictwem Jej i Świętych, stojących z Nią razem pod krzyżem, przez zasługi śmierci Twojej dostąpili nagrody wespół ze Świętymi:
Który żyjesz i królujesz z Bogiem Ojcem w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków.
R. Amen.
Commemoratio Dominica XIV Post Pentecosten III. Septembris
Spraw, prosimy Cię Panie, aby ta Hostia zbawienna z grzechów nas oczyściła i wyjednała nam przychylność Twej potęgi.
Wspomnienie św. Nikomedesa
Panie, przyjmij łaskawie ofiarowane dary, a modlitwa świętego Męczennika Nikomedesa niech je zaleci Twojemu majestatowi.
Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków.
R. Amen.
Top  Next
Prefatio
de Beata Maria Virgine
Vere dignum et justum est, æquum et salutáre, nos tibi semper et ubique grátias ágere: Dómine sancte, Pater omnípotens, ætérne Deus: Et te in Transfixióne beátæ Maríæ semper Vírginis collaudáre, benedícere et prædicáre. Quæ et Unigénitum tuum Sancti Spíritus obumbratióne concépit: et, virginitátis glória permanénte, lumen ætérnum mundo effúdit, Jesum Christum, Dóminum nostrum. Per quem majestátem tuam laudant Angeli, adórant Dominatiónes, tremunt Potestátes. Coeli coelorúmque Virtútes ac beáta Séraphim sócia exsultatióne concélebrant. Cum quibus et nostras voces ut admitti jubeas, deprecámur, súpplici confessióne dicéntes:
10
Prefacja
Prefacja o Najświętszej Maryi Pannie
Zaprawdę godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, abyśmy zawsze i wszędzie Tobie składali dziękczynienie, Panie, Ojcze święty, wszechmogący, wieczny Boże:
I abyśmy Cię wielbili, błogosławili i wysławiali obchodząc święto Najświętszej Maryi zawsze Dziewicy. Ona to poczęła Jednorodzonego Syna Twojego za sprawą Ducha Świętego i zachowując chwałę dziewictwa wydała światu światłość przedwieczną, Jezusa Chrystusa, Pana naszego.
Przez Niego majestat Twój chwalą Aniołowie, uwielbiają Państwa, z lękiem czczą Potęgi. A wspólnie z nimi w radosnym uniesieniu sławią Niebiosa, Moce niebieskie i błogosławieni Serafini. Z nimi to, prosimy, dozwól i naszym głosom wołać w pokornym uwielbieniu:
Communicántes, et memóriam venerántes, in primis gloriósæ semper Vírginis Maríæ, Genetrícis Dei et Dómini nostri Jesu Christi: sedZjednoczeni w Świętych Obcowaniu, ze czcią wspominamy najpierw chwalebną zawsze Dziewicę Maryję, Matkę Boga i Pana naszego Jezusa Chrystusa:


Top  Next
Communio
Felices sensus beátæ Maríæ Vírginis, qui sine morte meruérunt martýrii palmam sub Cruce Dómini.
13
Komunia
Błogosławione serce Najświętszej Maryi Panny, które nawet bez śmierci zasłużyło sobie na palmę męczeństwa pod Krzyżem Pana.
Top  Next
Postcommunio
Orémus.
Sacrifícia, quæ súmpsimus, Dómine Jesu Christe, Transfixiónem Matris tuæ et Vírginis devóte celebrántes: nobis ímpetrent apud cleméntiam tuam omnis boni salutáris efféctum:
Qui vivis et regnas cum Deo Patre, in unitate Spiritus Sancti, Deus, per omnia saecula saeculorum.
R. Amen.

Orémus.
Commemoratio Dominica XIV Post Pentecosten III. Septembris
Puríficent semper et múniant tua sacraménta nos, Deus: et ad perpétuæ ducant salvatiónis efféctum.
Pro S. Nicomede Martyre
Puríficent nos, Dómine, sacraménta quæ súmpsimus: et, intercedénte beáto Nicoméde Mártyre tuo, a cunctis effíciant vitiis absolútos.
Per Dominum nostrum Jesum Christum, Filium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus, per omnia saecula saeculorum.
R. Amen.
14
Pokomunia
Módlmy się.
Panie Jezu Chryste, niech ofiara, z której pożywaliśmy czcząc z oddaniem przebicie serca Twojej Matki-Dziewicy, wyjedna nam u Twej łaskawości wszelkie dobra pomocne ku zbawieniu:
Który żyjesz i królujesz z Bogiem Ojcem w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków.
R. Amen.

Módlmy się.
Commemoratio Dominica XIV Post Pentecosten III. Septembris
Boże, niechaj Twój Sakrament nas oczyści, wzmocni i doprowadzi do wiecznego zbawienia.
Wspomnienie św. Nikomedesa
Panie, niech nas oczyści Sakrament, któryśmy przyjęli, a za wstawiennictwem świętego Nikomedesa, Twego Męczennika, niech nas wyzwoli ze wszystkich wad.
Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków.
R. Amen.

EWANGELJA
zapisana u św. Marka w rozdziale VI. w. 24-33.
W on czas mówił Jezus uczniom swoim: Żaden nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo przy jednym stać będzie, a drugim wzgardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie. Dlatego wam powiadam. Nie troszczcie się o dusze wasze, cobyście jedli, ani o ciało wasze, czembyście się odziewali. Azaż dusza wasza nie jest ważniejsza niż pokarm? I ciało niźli odzienie? Wejrzyjcie na ptaki niebieskie, iż nie sieją, ani żną, ani zbierają do gumien; a Ojciec wasz niebieski żywi je. Czyście wy nie daleko ważniejsi, niż oni? I kto z was, obmyślając, może przydać do wzrostu swego łokieć jeden? A o odzienie czemu się troszczycie? Przypatrzcie się liljom polnym jako rosną: nie pracują, ani przędą, a powiadam wam, iż ani Salomon we wszystkiej chwale swojej nie był odziany, jako jedna z tych. A jeśliż trawę polną, która dziś jest, a jutro będzie w piec wrzucona, Bóg tak przyodziewa, jakoż daleko więcej was małej wiary? Nie troszczcież się tedy mówiąc: Cóż będziem jeść, albo co będziem pić, albo czem się będziem przyodziewać? Bo tego wszystkiego poganie pilnie szukają. Albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Szukajcież tedy najprzód królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a to wszystko będzie wam przydano.
OBJAŚNIENIA.
(1) Dzisiejsza św. Ewangelja wyjęta jest z kazania na górze o ośmiu błogosławieństwach, w którem P. Jezus w wielkich rysach wykłada na czem polega służba Boża i jakie są jej główne przeszkody. W części przeznaczonej na bieżącą niedzielę poucza nas P. Jezus, że nie można dwom panom służyć, a w szczególności Bogu i mamonie, czyli cielcowi złotemu, dobrom tego świata. Żaden nie może dwom panom służyć, oto nieomylny wyrok Prawdy odwiecznej. Mimo to dziś wielu jest Chrześcijan, usiłujących Bogu służyć, a zarazem, jak to mówią, i djabłu świeczkę palić. Jedni z nich nazywają się katolikami i uważają odstępstwo od katolicyzmu za rzecz sromotną i hańbiącą i gotowi są raczej wszystko postradać niż się formalnie wyprzeć miana katolików, ale wiary katolickiej nie znają i pełno mają pojęć wręcz przeciwnych tej wierze. Do Sakramentów śś., ba, nawet do kościoła na nabożeństwa nie chodzą, chyba, że jakaś nadzwyczajna okoliczność, jakiś wzgląd na przyzwoitość do tego ich zmusza; nie przestrzegają przykazań Bożych, a tem mniej kościelnych, jeżeli te sprzeciwiają się ich namiętnością, nawyknieniom lub uprzedzeniom. Tytularni to katolicy, mający miano katolików, ale o obowiązkach katolickich nic nie chcą wiedzieć, ale też i o przywilejach katolików, mianowicie o wiecznem zbawieniu, nic wiedzieć nie będą; tytularni, jak ci radcy honorowi, których nikt nigdy się nie radzi, i o których nikt nie wie, dlaczego nazywają się radcami. Drudzy są lepsi od poprzednich, bo znają przynajmniej zasady wiary, jako tako uczęszczają na nabożeństwa i do śś. Sakramentów, a nawet zachowują te przykazania Boże, które nie przedstawiają dla nich żadnych większych trudności, a od przykazań kościelnych mają mniej albo więcej legalne dyspenzy; ale z tem wszystkiem nie rządzą się duchem Bożym, jako przystało na synów Bożych, lecz służą duchowi tego świata. Świat zaś, mówi św. Jan Ewangelista, jest pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha żywota. Więc bywają na Mszy św., albo i u Komunji św., a wieczorem flirty, wyuzdane widowiska w teatrze, rozmowy dwuznaczne, książki obrażające wstydliwość i odpowiednie tym książkom długie marzenia, a nieraz przebywanie w miejscach podejrzanych rozrywek, przypominających wyuzdane zabawy pogańskie. Niby służą Bogu, a zarazem chcą używać świata i nie śmieją oderwać ust od czary zatrutych jego rozkoszy.
A wreszcie mamy i między katolikami pełno takich, którzy głośno przyznają się do wiary i Kościoła, ale tak podlegają pysze, że i z samej wiary i z przynależności swojej do Kościoła gotowi uczynić sobie szczebel do własnego wywyższenia, byle tylko coś znaczyć u ludzi i wybić się na wierzch; kutemu zwracają wszystkie swoje myśli i zabiegi, dlatego zawierają znajomości i przyjaźnie, dlatego w coraz większe i uciążliwsze wikłają się długi, dlatego jednym się płaszczą, a innym pomiatają, albo intrygami i podstępem z drogi ich sobie uprzątają, dlatego kłamią, blagują i nadrabiają miną i nawet na podłości są gotowi. A niech im kto ubliży, niech tylko ujmie ich czci, obrażają się, porywają się do procesów, do pojedynków, niewiasty zaś do broni swojej obosiecznej, czyli do szemrania językiem. Z tem wszystkiem mówią, że są katolikami. Tak, są nimi we własnem tylko przekonaniu, ale nie w przekonaniu Chrystusa Pana i Jego Kościoła. A o pożądliwości oczu, czy chciwości, o służeniu mamonie, albo złotemu cielcowi, cała dzisiejsza Ewangelia mówi, jak niepodobna połączyć chciwości z służbą Bożą.
(2) Dlatego powiadam wam, nie troszczcie się. Nie mówi Pan: nie starajcie się, nie pracujcie ale nie troszczcie się o rzeczy doczesne, o których i sam Ojciec wasz niebieski wie, że ich potrzebujecie. Nie zabrania P. Jezus roztropnego starania i umiarkowanego zabiegania o rzeczy potrzebne, pożyteczne, a nawet przyjemne, ale zabrania tylko wiecznie niespokojnej i przesadnej troski, która bywa zabójcza dla pobożności i dla wszelkiego starania o pożytki duchowne i wieczne. Czego więc w szczególności P. Jezus zabrania, a na co pozwala względem rzeczy doczesnych? Zakazaną, bo złą jest troska o rzeczy doczesne głównie w sześciu wypadkach: [1] jeżeli połączona jest z przenoszeniem rzeczy doczesnych nad wieczne; tak bywa np. u socjalistów, bluźniących: „co mi tam niebo, byłem miał za co wyżyć i użyć”. [2] Jeżeli pociąga za sobą gwałcenie przykazań Bożych lub kościelnych, np. tak powszechne i nas zaniedbywanie Mszy św. dla interesu, pracowanie w niedzielę i święta dla zarobku. [3] Jeżeli używa się złych, grzesznych środków dla zdobycia sobie rzeczy doczesnych, np. kłamstwa, fałszowanie towaru, wagi lub miary, lichwy itp. [4] Jeżeli szukamy zarobku dla złego celu, np. żeby mieć za co się upić, hulać, grać w karty albo loterję itp. [5] Jeżeli kto z tej troski robi sobie cel i zadanie życia, np. żeby zbierać tylko i dusić pieniądze, żeby pozostawić po sobie taką a taką fortunę, bez wszelkiej wyższej i szlachetniejszej myśli. [6] Jeżeli nasze troszczenie się jest nad miarę trwożliwe i niespokojne, bo to dowodzi zawsze zbytniego przywiązania do rzeczy doczesnych i braku ufności w Bogu i Opatrzności Jego. Dobrze o tem mówi św. Jan Złotousty: „To, że tych rzeczy potrzebujemy, wcale nie jest racją, żebyśmy mieli o niej zbyt troskliwie się starać, ale żeby raczej jak najspokojniej ufać, że Pan Bóg do nich dopomoże, kiedy są potrzebne”.
(3) Dozwolone, godziwe i pochwały godne jest staranie o zarobek i dorobek, jeżeli [1] jest podporządkowane staraniu o chwałę Bożą i własne zbawienie; [2] uporządkowane tak, że staramy się o te rzeczy doczesne ze względu na życie i jako o środki do prowadzenia życia zbożnego i do wykonywania dobrych uczynków; [3] umiarkowane, bez zbytniej trwogi o przyszłość i bez niepokoje, ale pełne ufności i zdania się na Opatrzność Bożą. P. Bóg doświadcza, ale nie opuszcza swoich. Pracuj, oszczędzaj, a modląc się wrzuć na Pana staranie swoje, a On Cię wychowa, nie dopuści na wieki zachwiania sprawiedliwego. Wolno też, owszem obowiązkiem chrześcijańskim jest starać się o rzeczy doczesne, zwłaszcza o ile one są potrzebne i odpowiednie stanowi każdego; wolno nawet starać się o więcej, niż to jest ściśle potrzebne i odpowiednie na razie, więc o jaki zasób na czarną godzinę lub na starość, również o fundusz potrzebny do posunięcia się na wyższy szczebel społeczny, np. z wyrobnika na gospodarza lub rzemieślnika, z rzemieślnika na właściciela kamienicy, z stanu zarabiającego ręką, do stanu zarabiającego głową. W tym ostatnim atoli wypadku, gdzie chodzi o posunięcie się na wyższy szczebel, łatwo wkrada się do serca pycha żywota, i dlatego potrzeba w tej mierze wielkiej oględności.
Modlitwa kościelna.
Strzeż, prosimy Cię, Panie,
Kościół Twój ustawicznym miłosierdziem Swojem,
a iż ułomność ludzka bez Ciebie upada,
przeto niech ją pomoc Twoja
od rzeczy szkodliwych odwodzi,
a do zbawiennych przywodzi.
Przez Pana naszego,
Jezusa Chrystusa, Syna Twego,
który z Tobą żyje i króluje
w jedności Ducha Świętego,
Bóg na wieki wieków. Amen.

Źródło: ks. H. Jackowski T. J. „Ewangelje niedzielne i świąteczne” (Wydawnictwo Księży Jezuitów, Kraków 1923).
za: 
http://vetusordo.pl/objasnienie2019nn14ps/


Niedziela czternasta po Zielonych Świątkach

Najgłówniejszą chorobą naszą na świecie jest to, że siebie samych nazbyt miłujemy. Z tego źródła wszystko złe wynika, mianowicie, że albo nas tylko rzeczy doczesne obchodzą, a o duchowe i niebieskie nie dbamy; albo na obie strony się chyląc, chcemy służyć razem i Bogu i światu; albo przynajmniej przede wszystkim staramy się o rzeczy doczesne, a duchowe na sam koniec zostawujemy. Przeciw temu trojakiemu złemu ostrzega nas Zbawiciel w dzisiejszej Ewangelii. A naprzód przeciwko tym, którzy na obie strony chromają: Nikt nie może dwom panom służyć. I znowu: Nie możecie Bogu służyć i mamonie. Dalej, przeciwko tym, którzy wszystkie swoje myśli, chęci i pragnienia w marnym nabywaniu grosza i rzeczy doczesnych utopili: Nie troszczcie się, co byście jedli, ani czym byście się odziewali. Na koniec przeciwko tym, którzy w szukaniu rzeczy doczesnych są bardzo gorliwi, a za to leniwi w nabywaniu duchowych skarbów: Szukajcie naprzód królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a reszta będzie wam przydana. Rozważmy nieco lepiej trzy powyższe upomnienia Boskiego Nauczyciela.

Nikt nie może dwom panom służyć. Nie tak się to ma rozumieć, aby nie można było służyć Bogu i ludziom: ojczyźnie, zwierzchnikom, przełożonym, rodzicom. Kto bowiem tym służy przez wzgląd na Boga, ponieważ tak Bóg chce, ten Bogu samemu służy, spełniając powinność względem ojczyzny, przełożonych, rodziców. Takim tylko dwom panom służyć nie można, którzy przeciwne dają rozkazy, więc Bogu i mamonie czyli bogactwom i czartu. Chrystus każe dawać ze swego, a czart brać i cudze. Chrystus każe niekiedy majętności porzucać, a czart i cudze posiadać. Chrystus miłosierdzie poleca, a czart ucisk i okrucieństwo. Chrystus zachęca do postu i umartwienia, a czart do rozkoszy i używania. Chrystus uczy modlitwy, a czart bluźnierstwa. Chrystus każe skarbić skarby dla nieba, a czart dla ziemi. A jako Bogu i czartu razem, tak również Bogu i bogactwom służyć nie można. Mówię: służyć, albowiem może kto razem Bogu służyć i bogactwa posiadać, chociaż jest to rzecz niełatwa. Mamy przecież przykłady, iż wielu było bogatych, jak Abraham, Jakub, Job, Dawid, którzy Panu Bogu umieli się podobać, a chociaż bogactwa posiadali, to jednak bogactwom nie służyli; nie byli niewolnikami swych bogactw, ale ich szafarzami; nie tylko cudzego nie pożądali, ale i własnego ubogim użyczali. Niestety, nawet i między chrześcijanami wielu jest takich, których serca chciwość opanowała i w niewolę swoją ich podbiła. Kto więc służy czartu albo chciwości, ten już Bogu służyć nie może, albowiem Pan Bóg chce mieć na służbę swą zupełnego człowieka, a sługi rozdwojonego, któryby razem i nieprzyjacielowi służył, nie trzyma. Ktobykolwiek tedy chciał być przyjacielem tego świata, stawa się nieprzyjacielem Bożym (Jak. IV, 4). Nie można razem patrzeć i na dół i do góry; nie można jednocześnie wstępować i zstępować. Serce człowieka jest jak ręka, która dopokąd trzyma cokolwiek, już czego innego trzymać nie może, bo jest zajęta; żeby mogła wziąć, co jej dają, niechże pierwej puści to, co trzyma. Kto świat grzesznie miłuje, już Boga miłować nie może, bo ma rękę zatrudnioną. Mówi mu Bóg: weźmij, co ci daję. Jeśli nie chce opuścić tego, co grzesznie trzyma, nie może wziąć tego, co mu dają. Serce człowieka jest jak pełne naczynie. Czy można tam wlać miodu, gdzie kto octu nalał? Trzeba z serca wylać grzeszną miłość świata, aby je Bóg napełnił miłością swoją.

Niestety, niebaczni ludzie, wolimy bardziej służyć mamonie, niż Bogu. Bo i do czegoż ściągają się wszystkie myśli i pragnienia świata, jeśli nie do tego, aby co mieć, aby zebrać, aby się zbogacić? To jest podobno największe staranie ludzkie. Już Jeremiasz prorok narzekał, że od najmniejszego aż do największego wszyscy udali się za łakomstwem (Jer. VI, 13). Dla pieniędzy pracujemy, dla nich zabiegamy, dla nich i Bogiem i wolą Jego wzgardzamy i starania o duszę zaniedbywamy, nie pamiętając na to, co mówi Paweł święty, że którzy chcą bogatymi być, wpadają w pokuszenie i w sidło diabelskie i wiele pożądliwości niepożytecznych i szkodliwych, które pogrążają ludzi na zatracenie i zginienie. Albowiem korzeń wszego złego jest chciwość (I Tym. VI, 9-10).

Lecz mógłby kto na to powiedzieć: A cóż pocznę bez pieniędzy? Co będę jadł, albo pił, albo w czym będę chodził? Temu Pan Jezus zapobiegając, ostrzega przed zbytnimi troskami. Albowiem dusza ważniejsza jest, niż pokarm, i ciało, niż odzienie. Kto więc dał to, co ważniejsze, jakżeby nie miał dać tego, co mniejsze? Bóg nam dał duszę i ciało, a miałożby dlań być rzeczą trudną zaspokoić doczesne potrzeby nasze? Mógłby ci tu, chrześcijaninie, przypomnieć Mojżesza, Eliasza, Jana Chrzciciela, których żywił cudownie, bez żadnego ich starania; ale byś na to odpowiedział, żeś nie tak święty, jak oni, że przeto nie zasługujesz na takie staranie o tobie Opatrzności. Dlatego Pan Jezus kładzie przed oczy twoje ptaszęta, które nie pracują, a przecież żyją z hojnej ręki Ojca niebieskiego. Przypomina ci nadto lilie i w ogólności kwiatki, które dobroć Boża tak pięknie zdobi, że wobec ich barwy i rozmaitości niczym są najpiękniejsze i najkosztowniejsze ubiory i szaty, przez ludzi zrobione. Jeśli tedy kwiat i trawkę, która się dziś zieleni, a jutro bywa w piec wrzucona, Bóg łaskawy tak pięknie przyodziewa, jakżeby miał zapomnieć o nas, najprzedniejszych stworzeniach swoich na ziemi? Więc po cóż się zbytnio i grzesznie niepokoić, tym bardziej, że taki niepokój niczego nam nie przysporzy? Nie było i nie ma takiego, któryby własną troską i myśleniem choć łokiet czyli cal jeden przydał do swego wzrostu. Jako tedy Ojciec niebieski daje nam wzrost bez żadnego starania naszego, tak również i inne potrzeby opatrzyć potrafi. Bez Jego zaś pomocy żadna praca, żadne staranie na nic się nie przyda i jeśli nam się kiedy nie powodzi, to właśnie dlatego, że sobie nazbyt ufamy, zapominając o Bogu. Tak czynić, jest to postępować po pogańsku. Poganie bowiem, nie mając należytego pojęcia o dobrotliwej opatrzności Bożej i całe szczęście swoje w rzeczach doczesnych pokładając, bardzo się o nie troszczyli, z niezmierną radością je dostawali, ze smutkiem utracali. Ale od nas taki niechrześcijański frasunek daleko być powinien.

Niechaj przecież nikt powyższych słów Pana Jezusa nie rozumie tak, aby już więcej siać, ani żąć, ani pracować nie było potrzeba. Bo nie mówi Zbawiciel, aby nie siać i nie pracować, lecz aby przy pracy ufności w Bogu nie tracić, aby się zbytnio nie troszczyć, jakoby od naszych usiłowań, z pominięciem Pana Boga, wszystko zależało. Robić Stwórca nakazał, gdy rzekł do Adama: W pocie oblicza twego będziesz pożywał chleba (Rodz. III, 19). I na innym miejscu Pismo święte zapewnia, iż człowiek rodzi się na pracę, jak ptak na latanie (Job. V, 7). Pracę przeto sam Pan Bóg włożył na człowieka, a kto by jej zaniedbywał, bez roboty czekając od Boga opatrzenia swych potrzeb, ten by kusił Stwórcę. Nie tego Pan chce, ale, byśmy pracując, zbytnio się nie troskali; abyśmy byli spokojnego serca. Życie bowiem ma i tak dosyć różnych przykrości; po cóż więc ich sobie przymnażać i niepożyteczną bojaźnią i samowolnym trapieniem siebie?

Tym bardziej zaś chrześcijanin nie powinien dać się pochłonąć troskom doczesnym, że ma inną daleko ważniejszą sprawę do spełnienia. Cóż to za sprawa? Przypomina ją Zbawiciel w dzisiejszej Ewangelii, gdy mówi: Szukajcie naprzód Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego. A cóż jest Królestwo Boże? Nie potrzeba po nie daleko chodzić, gdyż Pan Jezus naucza: Królestwo Boże w was jest (Łk. XVII, 21). Paweł zaś św. pisze, że Królestwo Boże nie jest pokarm i picie, ale sprawiedliwość i pokój, i wesele w Duchu Świętym (Rzym. XIV, 17). Szukać więc Królestwa Bożego znaczy tyle, co starać się o sprawiedliwość chrześcijańską, o pokój z Bogiem i ludźmi, o dobre sumienie i wesele w Duchu Świętym. Kto w tej sprawiedliwości, w tym pokoju i w tym weselu żyje na świecie, w tym jest Królestwo niebieskie, w tym Pan Bóg króluje przez łaskę, ten ma zadatek wiecznego Królestwa. Szukajmyż przede wszystkim rzeczy wiecznych, a bez wątpienia Pan Bóg i o doczesnych potrzebach naszych nie zapomni, da nam je na przydatek. Obcowanie nasze niechaj będzie w niebiesiech, gdzie Chrystus jest, siedzący na prawicy Ojca. Służmy wiernie samemu Bogu, Panu, Stworzycielowi i Odkupicielowi naszemu, któremu niechaj będzie cześć i chwała na wieki.

Krótkie nauki homiletyczne na niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem Księgarni Powszechnej. 1912, ss. 255-259.
za: ultramontes.pl/wujek_krotkie_nauki_50.htm

Żywot świętej Katarzyny Genueńskiej, Wdowy.
(Żyła około roku Pańskiego 1510).
M

Miejscem rodzinnem św. Katarzyny jest urocza Genua, gdzie też dnia 5 kwietnia roku Pańskiego 1447 przyszła na świat. Pochodziła ona z domu Fiesko, który dał Kościołowi wielu Kardynałów i dwóch Papieży. Ojciec jej Jakób umarł jako wicekról neapolitański.
Utalentowana dziecina stroniła już w ósmym roku życia od zabaw i rozrywek dziecięcych, przekładając nadewszystko rozpamiętywanie prawd wiary i żywot świętobliwy. W komnacie sypialnej zawiesiła obraz Matki Boskiej Bolesnej i przed nim trawiła całe godziny na gorącej modlitwie. Nikt nie mógł się oprzeć wzruszeniu, widząc panienkę na klęczkach, roniącą łzy rzęsiste i sypiającą obok łoża na gołej podłodze z kawałkiem drzewa pod głową.
W trzynastym roku życia chciała wstąpić do klasztoru, ale nie przyjęto jej dla zbyt młodego wieku. Gdy liczyła lat szesnaście, matka — ojciec bowiem już przedtem świat ten był pożegnał — nalegała na nią, aby oddała rękę szlachcicowi Julianowi Adorno i aby tym sposobem przyczyniła się do pojednania dwojga rodzin, które od dawna z sobą były powaśnione. Mimo wstrętu do małżeństwa uczyniła Katarzyna z siebie ofiarę i zgodziła się po długiej z sobą walce na uprojektowany związek.
Julian był bogatym paniczem, dumnym, wyniosłym, chciwym zabaw i zbytków; stąd też pokora, skromność nowozaślubionej, jej pociąg do samotności i modlitwy nie mogły mu się podobać. Niezadługo więc przekonała się Katarzyna, że nie pozostaje jej nic innego, jak rzucić się wraz z mężem w wir świata i zatracić duszę, albo pozostać wierną dotychczasowemu trybowi życia i wystawić się na drwiny, urągowiska i zniewagi małżonka. Nie wahała się, co wybrać i wolała cierpieć prześladowanie, aniżeli sprzeniewierzyć się Chrystusowi. Julian natomiast marnotrawił majątek, aby zmysłowym chuciom zadość uczynić i wkrótce wszystko przehulał. W owem utrapieniu utyskiwała Katarzyna więcej na obrazę Boga, aniżeli na utratę mienia.
Krewni ofiarowali wprawdzie pomoc, zastrzegli jednak, aby wzorem innych niewiast lepiej się ubierała, uczęszczała w towarzystwach, odbywała przechadzki i starała się zbliżyć do męża. Usłuchała rady i miała udział w rozrywkach światowych, o ile się to stać mogło bez grzechu; ale serce jej czuło do nich wstręt niepohamowany, a cierpienia jej duszy wzmagały się z dnia na dzień. Błagała Boga za przyczyną Benedykta św., aby ją nawiedzić raczył cierpieniami ciała, ale mimo to pozostawała zdrową, a tem więcej wzmagały się boleści duszy. Nareszcie zdecydowała się do spowiedzi z całego życia; gdy wezwała Ducha świętego, zstąpiło na nią światło Boskie, poznała wszystkie swe grzechy, i uczuła w sobie żal serdeczny. Wśród łez wzdychała: „Jakże brudną i niegodziwą jestem, która się uważałam za cnotliwą i pełną zacności! Któż mnie tedy wyrwie z tej nędzy? Boże, jeżeli tego żądasz, wypowiadam się jawnie z grzechów moich.“ W tem utrapieniu pojawił się jej Pan Jezus z krzyżem na plecach, obryzgany Krwią i pocieszył następującemi słowy: „Patrz, tę krew przelałem za ciebie i na umorzenie grzechów twoich.“ Odtąd widziała wszędzie i zawsze okrytego ranami Jezusa z krzyżem i miała na ustach słowa: „O wszechmocności, już nie będę grzeszyła!“
Po spowiedzi nie tylko odmawiała sobie wszelkich rozrywek, przyjemności i wygód, ale miała na wodzy zmysły i oddawała się surowej pokucie, aby zadość uczynić za popełnione grzechy. Pościła surowo i przez lat dwadzieścia i trzy nie tknęła w czasie Wielkiego Postu i Adwentu żadnej potrawy, codziennie komunikując i tedy owedy pijąc szklankę wody zaprawionej octem i solą, a dusza jej zawsze pogrążoną była w modlitwie, nawet podczas ręcznej pracy.
Kwitnęło podówczas w Genui „Bractwo Miłosierdzia“, złożone z dam rodu szlacheckiego. Zadaniem jego było wspieranie biednych, mianowicie takich, co się wstydzili żebrać. Jakoż Stowarzyszenie to wezwało Katarzynę do wzięcia udziału w jego czynnościach. Zacna niewiasta chętnie przystąpiła do Stowarzyszenia, zbierała po mieście jałmużny i rozdawała je chorym i potrzebującym, krzepiąc nieszczęśliwych pociechą. Z natury miała szczególny wstręt do obrzydliwych chorób i niechlujstwa; wstręt ten umiała jednakowoż pohamować i przezwyciężyć. Całowała rany i wrzody, opatrywała i obierała chorych z robactwa, a nadto prała ich bieliznę. Często musiała znosić ich gderania, grymasy i wyrzuty, ale wszystko przetrwała cierpliwie, a ostatecznie udawało jej się zawsze zamienić gderliwych dziwaków na łagodnych baranków.
Tymczasem Julian wszystko stracił aż do ostatniego grosza, przeto Katarzyna żebrała dla niego i błagała, aby się wreszcie poprawił i pojednał z Bogiem. Okrutnik ten odpłacał wszakże jej miłość pogróżkami, grubijaństwem i zniewagą. Rozpustne życie jego przyprawiło go wkońcu o ciężką chorobę, w której zżymał się z gniewu i w niecierpliwości bluźnił Bogu, złorzecząc przy tem sobie samemu. Katarzyna natomiast siliła się koić jego cierpienia i ocalić duszę jego. Gdy raz w gniewie miotać się począł, uklękła przy jego łożu i modląc się ze łzami, westchnęła: „O Wszechmiłości, błagam Cię o duszę męża, daj mi ją! Wszakże to w Twej mocy!“ Naraz zmienił się Julian, począł się modlić i okazywać żal, przyjął Sakramenta święte, wytrwał w cierpliwości i modlitwie i umarł jak prawdziwy pokutnik natchniony łaską Bożą.
Wolna od węzłów małżeńskich, objęła Katarzyna na życzenie dam miłosierdzia zarząd wielkiego szpitala Pammatone. Działanie jej w tem trudnem i uciążliwem urzędowaniu było błogie i zbawienne, mianowicie podczas zarazy grasującej w Genui w latach 1497 i 1501. Dnie i noce przepędzała z bezprzykładnem poświęceniem przy łożu chorych i umierających, nie zaniedbując przytem ćwiczeń pokuty i będąc wzorem posłuszeństwa. Wszystkich bowiem pomocników lazaretowych, którzy doglądali chorych, uważała za swych przełożonych i wykonywała ich grubijańskie i obrażające rozkazy z niesłychaną potulnością i pokorą.
Aby doświadczyć jej pokory, Bóg tedy owedy pozbawiał ją uczucia miłości i nawiedzał ją oschłością serca, co ją niezmiernie bolało. Zwykła tedy mawiać: „O Wszechmiłości, gdybyś mnie nie raczył ustrzedz od zmysłowości i dumy, byłabym gorszą od Lucyfera.“
Ostatnie dziewięć lat zapadała na kurcze i inne niedomagania tak często, że za cud nieomal można było uważać dalsze jej życie. Mimo to pogodną była, wesołą i pracowitą, a wielu ludzi odwiedzało szpital, aby módz oglądać tę „Męczennicę miłości.“ Katarzyna zachęcała ich z takiem namaszczeniem do pogardy świata, miłości Boga i chronienia się od grzechu, że wszyscy z płaczem przyrzekli poprawę. Niezadługo wyschła jak szczap, a gdy Bóg jej przepowiedział blizki zgon, krew jej wytrysła z ciała i stopiła tu i owdzie naczynie, w które się stoczyła. Umarła dnia 10 września roku 1510, a Papież Klemens XII zaliczył ją do Świętych. Pozostawiła po sobie dwie prace piśmienne, tj. rozprawę o czyścu i zachętę do miłości Boga w kształcie rozmowy.
Nauka moralna.
W jednem ze swych pism mówi święta Katarzyna co następuje: „Dusza nasza stworzona jest do miłości i rozkoszy i tego też przedewszystkiem szuka. Nigdy jej wszakże nie nasycą sprawy doczesne. Łudzi się wprawdzie nadzieją, iż w ten sposób nasyconą zostanie, ale są to tylko błędne mniemania, a tem samem traci w swej niedorzeczności czas przeznaczony na poznanie Boga, tego prawdziwego źródła miłości i rozkoszy. Smutnym zaiste jest los człowieka, który przyszedł do przekonania, iż doznał zawodu, pozbawił się wszelkiego dobra, a ugrzązł w złem. Gdy człowiek leży na łożu śmiertelnem, widzi marność rzeczy doczesnych, widzi, jak Bóg o wiele więcej się troszczył o jego zbawienie, aniżeli on sam. Wtedy przesunie się przed jego oczyma przeszłość cała, przypomni mu się, ile pominął sposobności do czynienia dobrego i jak mało słuchał głosu sumienia. Któż tedy zdoła opisać stan duszy jego? Gdybyśmy wiedzieli, ile cierpi umierający w stanie grzechu i ze zmazą na duszy, przekonani jesteśmy, że lepiejby było dać się w kawały pokrajać, aniżeli dopuścić się choćby jednego grzechu. Grzech jest rozstaniem się duszy z Bogiem. Gdyby Bóg podlegał smutkowi, ubolewałby srodze na takie rozstanie, gdyż Bóg czuje nieskończenie wyższą miłość do duszy, aniżeli dusza do Niego. Jakże przeto można obrażać Boga pełnego miłości? Jakiemże można Go przejednać zadosyćuczynieniem? Zechcijmy pojąć, jak ciężko zaważy jeden jedyny grzech. Kto to pojmie i zrozumie, wolałby całe życie spędzić w gorejącym ogniu, a gdyby morze było płomienistem, wolałby się rzucić w jego przepaść aż do dna samego, aniżeli dopuścić się grzechu. Może to niejednemu wyda się niepodobnem do wierzenia, a jednakże niczem to jest w porównaniu z rzeczywistością.“ Tak pisze święta Katarzyna, którą Bóg oświecił w sprawie grzechu, i która doświadczyła tego na sobie samej.
Modlitwa.
Katarzyno święta, wybłagaj nam u Pana Jezusa choćby promień tylko tego niebieskiego światła, którem Bóg rozjaśnił duszę twoją i dał Ci poznać twe błędy i ułomności, abyśmy również zdołali poznać całą szpetność i brzydotę grzechu, unikali go i stronili od niego więcej, niż od wszego innego złego na świecie. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.
∗                    ∗
Oprócz tego obchodzi Kościół święty pamiątkę następujących Świętych Pańskich, zamieszczonych w rzymskiem martyrologium:
Dnia 15-go września oktawa uroczystości Narodzenia Najśw. Maryi Panny. — W Rzymie przy Via Nomentana męczeństwo św. Nikodema, Kapłana. Gdy go zmuszano do złożenia ofiary bożkom, odpowiedział: „Ofiarę składam tylko Bogu wszechmocnemu, panującemu na Niebiosach.“ Na słowa te biczowano go kulkami ołowianemi tak długo, aż ducha swego wyzionął. — W okręgu Chalons śmierć męczeńska św. Waleryana. Starosta Pryskus polecił go najprzód powiesić i żelaznemi szponami rozdzierać; widząc jednakowoż, jak tenże nie zważając wcale na boleści, z całej duszy dalej wielbił Chrystusa, kazał go ściąć. — W Marianopolu w Tracyi męczeństwo św. Melitiny za cesarza Antonina i prezesa Antyocha. Wprowadzono ją kilka razy do świątyni pogańskiej i za każdym razem obalały się bożyszcza; za co ją powieszono, biczowano i wreszcie ścięto. — W Adryanopolu pamiątka świętych Maksyma, Teodora i Asklepiodota, którzy pod cesarzem Maksymianem dostąpili korony męczeństwa. — Również uroczystość św. Porfiryusza, Aktora; z szyderstwem przyjmując Chrzest święty w obecności Juliana Apostaty, został nagle tchnięty Duchem św. i zaraz głośno zaczął przyznawać się do chrześcijaństwa; dlatego został z rozkazu cesarza ścięty i tak zyskał palmę zwycięstwa. — Tegoż dnia męczeństwo św. Nicetasa, Gota, którego król Atanaryk dla wiary jego spalić kazał — W Kordowie śmierć męczeńska św. Emila, Dyakona i Jeremiasza, którzy obaj w prześladowaniu przez Maurów po długiem więzieniu poświęceniem życia swego złożyli świadectwo wierności Chrystusowi. — W Toul we Francyi uroczystość św. Apera, Biskupa. — Również uroczystość ćw. Leobina, Biskupa z Chartres. — W Lyonie uroczystość św. Albina, Biskupa. — Tegoż dnia pochowanie zwłok św. Aicharda, Opata. — We Francyi uroczystość świętej Eutropii, Wdowy.

Żywoty św. Pańskich na wszystkie dnie roku-picture p. 274.png



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz