Dominica XV Post Pentecosten I. Septembris ~ Semiduplex Dominica minor
Commemoratio: S. Stephani Hungariae Regis Confessoris
Commemoratio: S. Stephani Hungariae Regis Confessoris
Żywot świętego Stefana, Króla Węgierskiego.
(Żył około roku Pańskiego 1030).
Lud pogański, który zawojował Panonię czyli kraje Naddunajskie, zwał się Ugrowie czyli Węgrowie, albo Węgrzy. Żyli oni prawie wyłącznie z myśliwstwa i wojny i zapuszczali częstokroć swe wyprawy do Włoch i Niemiec, póki miecz cesarza Ottona I nie położył kresu ich najazdom na polu Lechowem pod Augsburgiem. Najwięcej się jednak do tego przyczyniła ta okoliczność, że książę ich Gejza za przyczyną swej małżonki Sarolty, chrześcijanki, słynącej pięknością, bogobojnością i wysokim rozumem, poznał wiarę Chrystusa, wpuścił do kraju misyonarzy katolickich, a wkońcu sam się dał ochrzcić. Stało się to w roku 977. W niepohamowanej gorliwości chciał Gejza naraz i nagle wytępić w kraju pogaństwo, ale nacisk i groźby jego przeciwny odniosły skutek, a poddani mu Węgrzy tem uporczywiej obstawali przy pogaństwie. Bóg mu we śnie zapowiedział, że mieć będzie syna, który nakłoni cały naród węgierski do chrześcijaństwa i zaliczony zostanie w poczet Świętych. Spełniła się obietnica Boska, albowiem w roku 978 powiła Sarolta syna w mieście Granie. Rozradowany ojciec wraz z uszczęśliwioną matką zajęli się dziecięciem, dali mu jak najtroskliwsze wychowanie i kazali je uczyć zasad Wiary św. i potrzebnych umiejętności. Utalentowany królewicz rósł w lata, rozum i miłość Boga i ludzi. Bystrość jego była tak wielką, że licząc dopiero lat piętnaście, już brał udział w rządach, a gorliwość jego o cześć Bożą i dobro bliźniego tak silnie go ożywiała, że przy każdej sposobności wobec twardego cokolwiek i popędliwego rodzica bronił nieszczęśliwych i uciśnionych przeciw swawoli i bezprawiom gnębicieli i ciemięzców. Dopiero w ośmnastym roku życia ochrzcono go uroczyście wobec cesarza Ottona III i cesarza Henryka, księcia Bawarskiego. Na Chrzcie świętym otrzymał imię Stefana i złożył solenny ślub, iż za pomocą Bożą nawróci cały naród na wiarę Chrystusową.
Po śmierci ojca, która przypadła na rok następny, objął ster rządów, poślubił księżniczkę bawarską Gizelę, siostrę późniejszego świętego Henryka II i sprowadził wielu znakomitych mężów i uczonych kapłanów z Niemiec do Węgier, aby za ich pomocą spełnić uroczysty ślub, złożony przy Chrzcie świętym. Dzieło swe rozpoczął już to od zawarcia, już od utwierdzenia pokoju z wszystkimi pogranicznymi książętami. Uczynił to zaś dlatego, aby nie doznać przeszkód w krzewieniu chrześcijaństwa w poddanym sobie kraju, jako też, aby zapewnić sobie pomoc u postronnych, gdyby Węgrzy przypadkowo mieli wszczynać bunty i rozruchy przy zaprowadzaniu nowej wiary. Potem porozsyłał po całym kraju heroldów, głoszących w jego imieniu: „Jezus Chrystus, Syn Boży, jest niewidzialnym Królem wszech krajów; Jemu, jak wszystkie inne narody, winni podlegać i Węgrzy; zgorszenie bałwochwalstwa ma być nadal zaniechane, a za to zakwitnąć ma cześć Ukrzyżowanego; wzywamy przeto wszystkich Węgrów, aby się dali ochrzcić!“
Owo wezwanie młodego króla wywołało tu i owdzie w kraju wielkie oburzenie. Wielu magnatów, napuszonych szatańską dumą, nie chciało słuchać przysłanych misyonarzy, lecz zachęcali motłoch do zbrojnego oporu. Na czele rokoszu stanął Kupa, potężny hrabia Sümegh i ruszył ku grodowi Weissbrunn, rezydencyi królewskiej. Stefan zebrał wiernych lenników, postem, jałmużną i modlitwą przysposobił się do boju, błagał o wstawienie się Matkę Boską, oddał się pod opiekę świętego Marcina i Jerzego, zachęcił żołnierstwo do męstwa i powiódł ich sam na plac boju, dawszy hasło „Marya.“ Walczył jak wódz doświadczony przeciw przemagającym siłom, a Pan Bóg dał mu jak najświetniejsze zwycięstwo. Kupa poległ z ręki niemieckiego rycerza, inni hersztowie rokoszu ponieśli słuszną karę, a prostemu ludowi wolno było bezkarnie wrócić do domów.
Po stłumieniu rokoszu mogli misyonarze spokojniej krzewić Ewangelię. Stefan zbudował w pobliżu pobojowiska kwitnący jeszcze po dziś dzień klasztor Martinsbery i cztery inne opactwa benedyktyńskie, osadził je uczonymi zakonnikami niemieckimi i włoskimi, pomnożył tym sposobem liczbę zwiastunów Wiary świętej i dzielnych nauczycieli, którzy ten naród wojowniczy i łupiezczy uczyli rolnictwa, rękodzieł i rzemiósł, zyskując wzamian za świadczone dobrodziejstwa wdzięczność na pół dzikiego jeszcze ludu.
Po śmierci ojca, która przypadła na rok następny, objął ster rządów, poślubił księżniczkę bawarską Gizelę, siostrę późniejszego świętego Henryka II i sprowadził wielu znakomitych mężów i uczonych kapłanów z Niemiec do Węgier, aby za ich pomocą spełnić uroczysty ślub, złożony przy Chrzcie świętym. Dzieło swe rozpoczął już to od zawarcia, już od utwierdzenia pokoju z wszystkimi pogranicznymi książętami. Uczynił to zaś dlatego, aby nie doznać przeszkód w krzewieniu chrześcijaństwa w poddanym sobie kraju, jako też, aby zapewnić sobie pomoc u postronnych, gdyby Węgrzy przypadkowo mieli wszczynać bunty i rozruchy przy zaprowadzaniu nowej wiary. Potem porozsyłał po całym kraju heroldów, głoszących w jego imieniu: „Jezus Chrystus, Syn Boży, jest niewidzialnym Królem wszech krajów; Jemu, jak wszystkie inne narody, winni podlegać i Węgrzy; zgorszenie bałwochwalstwa ma być nadal zaniechane, a za to zakwitnąć ma cześć Ukrzyżowanego; wzywamy przeto wszystkich Węgrów, aby się dali ochrzcić!“
Owo wezwanie młodego króla wywołało tu i owdzie w kraju wielkie oburzenie. Wielu magnatów, napuszonych szatańską dumą, nie chciało słuchać przysłanych misyonarzy, lecz zachęcali motłoch do zbrojnego oporu. Na czele rokoszu stanął Kupa, potężny hrabia Sümegh i ruszył ku grodowi Weissbrunn, rezydencyi królewskiej. Stefan zebrał wiernych lenników, postem, jałmużną i modlitwą przysposobił się do boju, błagał o wstawienie się Matkę Boską, oddał się pod opiekę świętego Marcina i Jerzego, zachęcił żołnierstwo do męstwa i powiódł ich sam na plac boju, dawszy hasło „Marya.“ Walczył jak wódz doświadczony przeciw przemagającym siłom, a Pan Bóg dał mu jak najświetniejsze zwycięstwo. Kupa poległ z ręki niemieckiego rycerza, inni hersztowie rokoszu ponieśli słuszną karę, a prostemu ludowi wolno było bezkarnie wrócić do domów.
Po stłumieniu rokoszu mogli misyonarze spokojniej krzewić Ewangelię. Stefan zbudował w pobliżu pobojowiska kwitnący jeszcze po dziś dzień klasztor Martinsbery i cztery inne opactwa benedyktyńskie, osadził je uczonymi zakonnikami niemieckimi i włoskimi, pomnożył tym sposobem liczbę zwiastunów Wiary świętej i dzielnych nauczycieli, którzy ten naród wojowniczy i łupiezczy uczyli rolnictwa, rękodzieł i rzemiósł, zyskując wzamian za świadczone dobrodziejstwa wdzięczność na pół dzikiego jeszcze ludu.
Nauka moralna. Stefan brał żywy udział w tej olbrzymiej pracy; budował liczne okazałe kościoły, przyczyniał się do wspaniałości nabożeństwa, objeżdżał ustawicznie kraj, starał się ustalić wszędzie ład i pokój, zachęcał władze i podwładnych do sumiennego pełnienia obowiązków i mądremi ustawami popierał postęp i dobrobyt. Ciało i ducha utrzymywał na wodzy ciągłemi umartwieniami i ćwiczeniami pokuty, jednej sobie tylko pozwalając przyjemności, tj. zajmowania się ubogimi, wdowami i sierotami. Często nawet przebrany chadzał z jałmużną do domów tych, którzy się wstydzili żebrać. Gdy raz był zajęty rozdzielaniem jałmużny, opadła go czereda żebraków, powaliła o ziemię, poturbowała i obdarła z wszystkiego. Zaledwie jednak podźwignął się na nogi, odezwał się w te słowa do serdecznie umiłowanej Maryi Panny: „Otóż widzisz, Królowo Niebios, jak mi się odwdzięczają dzieci Twego Syna, Zbawiciela mego; ale wstaw się za nimi do Jezusa, niech im tak łaskawie wybaczy, jak ja im tego nie popamiętam.“
Po przyjęciu chrztu przez większą część poddanych, założeniu dziesięciu Biskupstw i Arcybiskupstwa w Granie, wyprawił Stefan posłów do Rzymu, aby Głowie Kościoła zdać sprawę z tego, co uczynił i prosić o zatwierdzenie fundacyi.
Ucieszony z nawrócenia tak obszernego kraju, Papież Sylwester II nie tylko zatwierdził wszystkie rozporządzenia i fundacye Stefana, ale obdarzył go tytułem króla, nadto ofiarując mu kosztowną koronę, zamianował jego i następców jego Delegatami Apostolskimi i przyznał im przywilej, aby przed nimi niesiono krzyż podwójny jako oznakę Apostolskiej godności. W święto Wniebowzięcia Maryi Panny koronowano Stefana na pierwszego króla Węgier. Tego samego dnia podał również do wiadomości publicznej, iż Maryę wybrał na Patronkę królestwa.
Korona Stefana nie była wolną od cierni; pogański bowiem wuj jego, Agula, lennik Siedmiogrodzki, zapłonął taką nienawiścią przeciw Stefanowi i nowej wierze, że nie zważając na spokojne jego przedstawienia i prośby, najechał Węgry jak rozbójnik. Pojmawszy wiarołomcę, zabezpieczył Stefan Siedmiogród przed najazdami Bułgarów i wcielił ten kraj do Węgier.
Niezadługo potem wydał mu wojnę Konrad II, cesarz niemiecki, z nader błahego powodu. Czując wstręt do krwi rozlewu, niechętnie i leniwo wziął się Stefan do obrony, nakazał po wszystkich kościołach pobożne modły do Matki Boskiej i wyjednał sobie pokój bez dobycia miecza w sposób do dziś dnia nie wyjaśniony.
Zaprowadziwszy w królestwie religijno-polityczny ład i porządek, pragnął ustąpić berła na rzecz jedynaka, syna Emeryka, liczącego lat 24, aby się w samotności i zaciszu przygotować na śmierć. Emeryk był Aniołem cielesnym, ulubieńcem ludu, nadzieją kraju. W dzień Narodzenia Matki Boskiej 1031 miał się odbyć akt zrzeczenia wobec wszystkich magnatów, ale mądrość Boża zarządziła inaczej. Sześć dni bowiem przedtem umarł świętobliwy królewicz i osięgnął koronę niebieską zamiast ziemskiej; Papież Benedykt IX zaliczył go później do Świętych. Okrutny to był cios dla czułego serca ojca, zniweczone nadzieje rodziny jego i całego narodu. Wskutek zmartwienia popadł w chorobę trwającą lat trzy. W czasie jego niemocy czyniło czterech hrabiów zamachy na jego życie, a kielich cierpień jego napełnił się po sam brzeg; ufność w Bogu mimo to nie zachwiała się w nim ani na chwilę.
Czując blizką śmierć, zebrał co najprzedniejszych magnatów około swego łoża, polecał im posłuszeństwo i poszanowanie dla Papieża, przyjął pobożnie Wiatyk święty i błagał po raz ostatni Królowę Niebios o opiekę nad krajem i narodem. Ostatniem jego westchnieniem było Imię „Marya.“ Umarł dnia 15 sierpnia roku Pańskiego 1038.
Żal ludu po utracie tego monarchy był nieopisanym. Wszyscy towarzyszyli jego zwłokom do Stuhlweissenburga, gdzie je złożono w kaplicy Matki Boskiej. Niewidzialne pienia Aniołów ozdobiły grób jego, a z ciała wiały wonne zapachy i wielu chorych doznało nagłego uzdrowienia. Po 50 latach otworzono grobowiec; ciało w proch się rozsypało, ale prawica, którą zdziałał tyle dobrego i udzielił tyle jałmużn, była nienaruszoną. Papież Grzegorz VII umieścił go w szeregu Świętych, a Innocenty XI przeznaczył dzień 2 września na obchód pamiątki jego.
Po przyjęciu chrztu przez większą część poddanych, założeniu dziesięciu Biskupstw i Arcybiskupstwa w Granie, wyprawił Stefan posłów do Rzymu, aby Głowie Kościoła zdać sprawę z tego, co uczynił i prosić o zatwierdzenie fundacyi.
Ucieszony z nawrócenia tak obszernego kraju, Papież Sylwester II nie tylko zatwierdził wszystkie rozporządzenia i fundacye Stefana, ale obdarzył go tytułem króla, nadto ofiarując mu kosztowną koronę, zamianował jego i następców jego Delegatami Apostolskimi i przyznał im przywilej, aby przed nimi niesiono krzyż podwójny jako oznakę Apostolskiej godności. W święto Wniebowzięcia Maryi Panny koronowano Stefana na pierwszego króla Węgier. Tego samego dnia podał również do wiadomości publicznej, iż Maryę wybrał na Patronkę królestwa.
Korona Stefana nie była wolną od cierni; pogański bowiem wuj jego, Agula, lennik Siedmiogrodzki, zapłonął taką nienawiścią przeciw Stefanowi i nowej wierze, że nie zważając na spokojne jego przedstawienia i prośby, najechał Węgry jak rozbójnik. Pojmawszy wiarołomcę, zabezpieczył Stefan Siedmiogród przed najazdami Bułgarów i wcielił ten kraj do Węgier.
Niezadługo potem wydał mu wojnę Konrad II, cesarz niemiecki, z nader błahego powodu. Czując wstręt do krwi rozlewu, niechętnie i leniwo wziął się Stefan do obrony, nakazał po wszystkich kościołach pobożne modły do Matki Boskiej i wyjednał sobie pokój bez dobycia miecza w sposób do dziś dnia nie wyjaśniony.
Zaprowadziwszy w królestwie religijno-polityczny ład i porządek, pragnął ustąpić berła na rzecz jedynaka, syna Emeryka, liczącego lat 24, aby się w samotności i zaciszu przygotować na śmierć. Emeryk był Aniołem cielesnym, ulubieńcem ludu, nadzieją kraju. W dzień Narodzenia Matki Boskiej 1031 miał się odbyć akt zrzeczenia wobec wszystkich magnatów, ale mądrość Boża zarządziła inaczej. Sześć dni bowiem przedtem umarł świętobliwy królewicz i osięgnął koronę niebieską zamiast ziemskiej; Papież Benedykt IX zaliczył go później do Świętych. Okrutny to był cios dla czułego serca ojca, zniweczone nadzieje rodziny jego i całego narodu. Wskutek zmartwienia popadł w chorobę trwającą lat trzy. W czasie jego niemocy czyniło czterech hrabiów zamachy na jego życie, a kielich cierpień jego napełnił się po sam brzeg; ufność w Bogu mimo to nie zachwiała się w nim ani na chwilę.
Czując blizką śmierć, zebrał co najprzedniejszych magnatów około swego łoża, polecał im posłuszeństwo i poszanowanie dla Papieża, przyjął pobożnie Wiatyk święty i błagał po raz ostatni Królowę Niebios o opiekę nad krajem i narodem. Ostatniem jego westchnieniem było Imię „Marya.“ Umarł dnia 15 sierpnia roku Pańskiego 1038.
Żal ludu po utracie tego monarchy był nieopisanym. Wszyscy towarzyszyli jego zwłokom do Stuhlweissenburga, gdzie je złożono w kaplicy Matki Boskiej. Niewidzialne pienia Aniołów ozdobiły grób jego, a z ciała wiały wonne zapachy i wielu chorych doznało nagłego uzdrowienia. Po 50 latach otworzono grobowiec; ciało w proch się rozsypało, ale prawica, którą zdziałał tyle dobrego i udzielił tyle jałmużn, była nienaruszoną. Papież Grzegorz VII umieścił go w szeregu Świętych, a Innocenty XI przeznaczył dzień 2 września na obchód pamiątki jego.
Pomnijmy na ogłoszenie Stefana św., że Jezus Chrystus jest niewidzialnym Królem wszech ludzi i narodów, któremu wszyscy winni uległość i posłuszeństwo. Prawda ta tkwiła w pamięci i sercu świętego Monarchy, ona przyświecała mu w życiu, ona była kierowniczką wszystkich jego myśli i czynów. Idąc za jego przykładem, nie zapominajmy i my, że:
1) Jezus Chrystus jest i naszym Królem jako Syn Boży. Jako prawdziwy Bóg stworzył nas i powołał na świat mocą mądrości Swojej. On nas darzy światłem i powietrzem, pokarmem i napojem, pociechą i radością; Jemu jednemu wiadomo, gdzie, kiedy i wśród jakich okoliczności zejdziemy z tego świata i przeniesiemy się na drugi. Wiemy, że umrzeć musimy, ale On tylko godzinę śmierci oznacza. On wszystko urządza na dobro i korzyść naszą, a my tylko prosić Go możemy, aby się stała Jego wola święta. Aniołowie pokusili się kiedyś oprzeć Mu się i zbuntować przeciw Niemu, więc ci Aniołowie zostali szatanami. Któż z nas ośmieli się pójść w ich ślady. Wielbmy przeto Boga i służmy Mu.
2) Jezus jest Królem naszym jako Bóg-Człowiek. On nas wykupił z niewoli szatana za drogą cenę krwi Swej i dobrowolnej śmierci na krzyżu. On nas przyjął do Kościoła Swego wzamian za uroczystą przy Chrzcie świętym złożoną obietnicę, że Go wielbić będziem jako Króla, że staniemy się godnymi łask Jego i słuchać będziem Jego przykazań. Obietnicy tej dotrzymamy, dotrzymamy zaprzysiężonego Mu posłuszeństwa, Jemu służyć będziem wiernie i niezmiennie w nadziei, że nas przyjąć kiedyś raczy do Królestwa szczęścia wiekuistego. Bądź przeto pochwalony i ponad wszystko uwielbiony Jezusie Chrystusie, Królu i Panie nasz, po wszystkie wieki i czasy.
1) Jezus Chrystus jest i naszym Królem jako Syn Boży. Jako prawdziwy Bóg stworzył nas i powołał na świat mocą mądrości Swojej. On nas darzy światłem i powietrzem, pokarmem i napojem, pociechą i radością; Jemu jednemu wiadomo, gdzie, kiedy i wśród jakich okoliczności zejdziemy z tego świata i przeniesiemy się na drugi. Wiemy, że umrzeć musimy, ale On tylko godzinę śmierci oznacza. On wszystko urządza na dobro i korzyść naszą, a my tylko prosić Go możemy, aby się stała Jego wola święta. Aniołowie pokusili się kiedyś oprzeć Mu się i zbuntować przeciw Niemu, więc ci Aniołowie zostali szatanami. Któż z nas ośmieli się pójść w ich ślady. Wielbmy przeto Boga i służmy Mu.
2) Jezus jest Królem naszym jako Bóg-Człowiek. On nas wykupił z niewoli szatana za drogą cenę krwi Swej i dobrowolnej śmierci na krzyżu. On nas przyjął do Kościoła Swego wzamian za uroczystą przy Chrzcie świętym złożoną obietnicę, że Go wielbić będziem jako Króla, że staniemy się godnymi łask Jego i słuchać będziem Jego przykazań. Obietnicy tej dotrzymamy, dotrzymamy zaprzysiężonego Mu posłuszeństwa, Jemu służyć będziem wiernie i niezmiennie w nadziei, że nas przyjąć kiedyś raczy do Królestwa szczęścia wiekuistego. Bądź przeto pochwalony i ponad wszystko uwielbiony Jezusie Chrystusie, Królu i Panie nasz, po wszystkie wieki i czasy.
Modlitwa.
Panie i Boże mój, udziel mi łaskawie tej łaski, abym i ja, jak Twój sługa Stefan święty, lekceważył sobie wszystkie dobra ziemskie i doczesne, a dążył jedynie ze wszech sił do osiągnięcia wiecznotrwałej korony niebieskiej. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.
∗ ∗
∗ |
Oprócz tego obchodzi Kościół święty pamiątkę następujących Świętych Pańskich, zamieszczonych w rzymskiem martyrologium:
Dnia 2-go września w Stuhlweissenburgu na Węgrzech uroczystość św. Stefana, Króla, wybranego przez Boga ku nawróceniu narodu węgierskiego. Został przez Niepokalaną Matkę Bożą w dniu Wniebowstąpienia Jej policzony przez Nią w poczet Błogosławionych; uroczystość jego obchodzi się w myśl rozporządzenia Innocentego XI dnia dzisiejszego, ponieważ w nim wydarło wojsko chrześcijańskie Turkom za przyczyną św. Króla z powrotem sławną twierdzę Buda. — W Rzymie pamiątka świętej Maksymy, która cierpiała za cesarza Dyoklecyana równocześnie z św. Anzanem za wiarę. Bita kijmi, oddała podczas męczeństwa ducha swego. — W Pamiers we Francyi uroczystość św. Antonina, Męczennika, którego relikwie czczą wielce w kościele w Palencyi. — Również męczeństwo świętych Diomeda, Juliana, Filipa, Eutychiana, Hezychiusza, Leonidesa, Filadelfa, Menalioppusa i Pantagapasa: kilku z nich spalono, innych utopiono, trzecich ścięto lub do krzyża przybito. Tak zyskali wszyscy palmę zwycięstwa. — W Nikomedyi śmierć męczeńska św. Zenona i synów jego Konkordyusza i Teodora. — Tegoż dnia męczeństwo św. Rodzeństwa: Ewodyusza, Hermogenesa i Kallisty. — W Lyonie we Francyi uroczystość św. Justa, Biskupa i Wyznawcy, męża rzadkiej świętobliwości i ducha proroczego. Później złożył swój urząd i udał się z lektorem Wiatorem na puszczę egipską; przepędziwszy tam przez lat kilka anielski żywot, zasnął wreszcie 14 października błogo w Panu i poszedł odebrać koronę sprawiedliwych. Święte ciało jego przeniesione zostało ze szczątkami św. Wiatora, towarzysza jego dzisiejszego dnia do Lyonu. — Tamże pamiątka św. Elpidyusza, Biskupa i Wyznawcy. — W Marchii Ankońskiej uroczystość św. Elpidyusza, Opata, podług którego nazwano też i miasto, cieszące się posiadaniem świętego ciała jego. — Przy Monte Soracte uroczystość św. Nonnoza, Opata, który modlitwą swą przeniósł ogromny odłam skały i wiele innych jeszcze cudów zdziałał.
Wskrzesiciel zmarłych
Jest to prawdziwie niedzielna msza, której można by dać tytuł: Wielkanoc i paruzja. Chrystus jest wskrzesicielem w podwójnym znaczeniu: na ziemi duchowo przez łaskę, a w chwale również i co do ciała. Każda niedziela w ofierze eucharystycznej łączy Wielkanoc z paruzją, odnawiając łaskę chrztu św., urzeczywistniając już naprzód ostateczne przyjście Chrystusa, udzielając w Chlebie żywota zadatku zmartwychwstania. Myśli te znajdują piękny wyraz w dzisiejszej Mszy św.
(1) Przejście do liturgicznej jesieni. Dotychczas patrzyliśmy na niedziele po Zielonych Światkach pod dwojakim kątem widzenia: patrzyliśmy wstecz, na światło wielkanocne, a następnie na chwilę obecną. W pierwszym przypadku odnawialiśmy pamięć łaski chrztu św., w drugim uczyliśmy się walczyć ze złym duchem. Były to dwa typowe przedmioty dotychczasowych niedziel; z jednej strony uzdrowienia jako obrazy odnowienia przez chrzest, z drugiej dwa królestwa: królestwo Boże i królestwo tego świata. Jak to już było często zaznaczane, Kościół nie zamierza stawiać nas wobec wyboru,który jużeśmy uczynili, ale chce przeprowadzać analizę duszy i rzucić snop światła na nasze wnętrze, w którym jeszcze jakby dwie występują dusze. Od dzisiejszej niedzieli Kościół zwraca naszą uwagę w trzecią stronę, ku przyszłości, ku powtórnemu przyjściu Pana. Z tą chwilą wkraczamy w ostatni okres roku kościelnego, stanowiący przygotowanie do powrotu Chrystusa.
Niedziela ta była piątą i ostatnią po św. Wawrzyńcu. Przekonaliśmy się jednak, że co do treści podział ten jest bez znaczenia: niedziele owe nie stanowią zamkniętej grupy ani też nie mają związku z uroczystością św. Wawrzyńca. Czy niedziela dzisiejsza łączy się z poprzednią? Zdawałoby się, że psalm introitu oraz epistoła na to wskazują, treść jednak jest bardzo odmienna. Należałoby raczej tę niedzielę jak i następną uważać za pokrewne co do budowy i co do treści. Wewnętrzna budowa dzisiejszej mszy niedzielnej jest dosyć jednolita. Pełen mistycznego znaczenia fakt podany w dzisiejszej ewangelii przewija się przez cały ciąg mszy. W wstępie (introit) w imieniu zmarłego młodzieńca wołamy o wskrzeszenie z martwych, w ofertorium dziękujemy za nie, a w antyfonie na Komunię św. opiewamy życie łaski. Oba czytania są ze sobą luźno złączone.
Niedziela ta była piątą i ostatnią po św. Wawrzyńcu. Przekonaliśmy się jednak, że co do treści podział ten jest bez znaczenia: niedziele owe nie stanowią zamkniętej grupy ani też nie mają związku z uroczystością św. Wawrzyńca. Czy niedziela dzisiejsza łączy się z poprzednią? Zdawałoby się, że psalm introitu oraz epistoła na to wskazują, treść jednak jest bardzo odmienna. Należałoby raczej tę niedzielę jak i następną uważać za pokrewne co do budowy i co do treści. Wewnętrzna budowa dzisiejszej mszy niedzielnej jest dosyć jednolita. Pełen mistycznego znaczenia fakt podany w dzisiejszej ewangelii przewija się przez cały ciąg mszy. W wstępie (introit) w imieniu zmarłego młodzieńca wołamy o wskrzeszenie z martwych, w ofertorium dziękujemy za nie, a w antyfonie na Komunię św. opiewamy życie łaski. Oba czytania są ze sobą luźno złączone.
Rozważania niedzielne.
(A) Budowa mostu. Starożytny kapłan pogański zwany był „pontifex”, co dosłownie znaczy: budowniczy mostów. Prawdopodobnie dlatego, że ofiary składano w pobliżu mostów. Kościół rzymski przejął ten wyraz do języka liturgicznego i używa go na oznaczenie papieża albo i biskupa. Można też rozumieć to jako piękną przenośnię, gdyż kapłan jest budowniczym mostów, bo jako pośrednik między Bogiem a ludźmi przerzuca pomost między niebem a ziemią. Pragnąłbym jednak wyraz ten zastosować też do Kościoła, gdyż on w najwyższym znaczeniu jest budowniczym mostów: on bowiem przerzuca złoty pomost ponad życiem człowieka od jego narodzin aż do śmierci. Pierwszy filar stanowi chrzest, ostatni – powtórne przyjście Pana, a między nimi tworzy się pomost przez Eucharystię. Stwierdzaliśmy już często, że droga starochrześcijańskiej pobożności prowadziła od chrztu św. przez Eucharystię do paruzji. Myśl tę wyraża pięknie dzisiejszy formularz mszalny. Wskrzeszenie młodzieńca z Naim przedstawia nam nasze duchowe powstanie z martwych przez chrzest; jednocześnie przez ten cud przygotowuje nas Kościół do naszego zmartwychwstania: w innych częściach tego formularza podane są nam nauki i środki zmierzające do utrzymania w nas Bożego życia łaski. Najdoskonalszym środkiem jest Eucharystia: „Chlebem, który ja dam, jest ciało moje za żywot świata”.
(A) Budowa mostu. Starożytny kapłan pogański zwany był „pontifex”, co dosłownie znaczy: budowniczy mostów. Prawdopodobnie dlatego, że ofiary składano w pobliżu mostów. Kościół rzymski przejął ten wyraz do języka liturgicznego i używa go na oznaczenie papieża albo i biskupa. Można też rozumieć to jako piękną przenośnię, gdyż kapłan jest budowniczym mostów, bo jako pośrednik między Bogiem a ludźmi przerzuca pomost między niebem a ziemią. Pragnąłbym jednak wyraz ten zastosować też do Kościoła, gdyż on w najwyższym znaczeniu jest budowniczym mostów: on bowiem przerzuca złoty pomost ponad życiem człowieka od jego narodzin aż do śmierci. Pierwszy filar stanowi chrzest, ostatni – powtórne przyjście Pana, a między nimi tworzy się pomost przez Eucharystię. Stwierdzaliśmy już często, że droga starochrześcijańskiej pobożności prowadziła od chrztu św. przez Eucharystię do paruzji. Myśl tę wyraża pięknie dzisiejszy formularz mszalny. Wskrzeszenie młodzieńca z Naim przedstawia nam nasze duchowe powstanie z martwych przez chrzest; jednocześnie przez ten cud przygotowuje nas Kościół do naszego zmartwychwstania: w innych częściach tego formularza podane są nam nauki i środki zmierzające do utrzymania w nas Bożego życia łaski. Najdoskonalszym środkiem jest Eucharystia: „Chlebem, który ja dam, jest ciało moje za żywot świata”.
Skoro tylko się urodziłem, już nosiłem w sobie zalążek śmierci: już w pierwszym dniu ciążyło nade mną przekleństwo: „Prochem jesteś i w proch się obrócisz”. Życie moje ziemskiej podobne jest do pogrzebowego pochodu. Namiętności i grzechy są grabarzami, przyspieszającymi pochód, aby mnie w prochu pogrzebać. Lecz oto Chrystus wkracza w ten pochód śmiertelny i wymawia wielkie słowo: „Młodzieńcze, tobie mówię, wstań!” Była to chwila chrztu św.; otrzymałem wówczas nowe, nieśmiertelne życie. Ale chodzi przecież o utrzymanie i rozwój tego życia. Po chrzcie św. dusza moja była jak niemowlę i miała wzrastać; otoczona też był wrogami, którzy chcieli ją pozbawić tego życia. I oto znowu zjawia się Chrystus; w każdą niedzielę lub nawet codziennie łamie On dla mnie „Chleb za żywot świata”. Chleb ten wprawdzie sam nie jest życiem, ale ma on życie rozwijać i czynić aktywnym. Dzisiejsza epistoła mówi nam, czym jest „życie i postępowanie według ducha”. Przez całe więc życie nasze pracujemy nad budową złotego mostu, który prowadzi ku promiennemu dniowi powtórnego przyjścia Pańskiego.
Wchodzimy w liturgiczną jesień; rozpoczęło się już żniwo dusz (Wniebowzięcie N.M.P.); widzimy mądre dziewice oczekujące Oblubieńca z płonącymi lampami; widzimy czujnego sługę, który przepasuje swe biodra i wychodzi z zapaloną pochodnią naprzeciw Pana. Promienieje już na niebie wielki złoty krzyż, znak Syna Człowieczego (Podwyższenie Krzyża św.). Czas nagli, śpieszmy dokończyć złotego mostu na szczęśliwe zmartwychwstanie!
(B) Młodzieniec z Naim. Było to w pierwszej połowie działalności Pana Jezusa w Galilei. Zbawiciel wędrował przez miasta i wioski galilejskie, głosił naukę i czynił cuda. Trzeba sobie żywo wyobrazić taką małą karawanę. Pan Jezus idzie w towarzystwie swych dwunastu Apostołów; inni uczniowie również idą z nimi. W pewnej odległości postępują pobożne niewiasty, a wśród nich Maryja, matka Jezusowa, Maria Magdalena i matki niektórych Apostołów; prócz tego stale gromadzi się lud z bliska i z daleka, by posłuchać Jego nauczania i oglądać Jego cuda. Tak właśnie idzie Pan na południe od swego rodzinnego Nazaretu, zbliżając się do miasteczka Naim (po polsku: miły).
Przypatrzmy się nieco tej okolicy. Stoimy na czcigodnej ziemi: przed nami wznosi się góra Tabor, gdzie miało miejsce przemienienie Pańskie; w pobliżu znajduje się miejscowość Endor. Tam, w ostatnich dniach życia, przybył niegdyś nieszczęsny król żydowski Saul, aby w swym nieszczęściu zwrócić się z pytaniem do czarownicy z Endor, umiejącej wywoływać duchy zmarłych. Na jego żądanie wywołała ona ducha proroka Samuela, który z dopuszczenia Bożego ukazał się rzeczywiście, aby Saulowi przepowiedzieć odrzucenie, klęskę jego wojska i śmierć. Następnego dnia doszło do bitwy na górach Gelboe, które się tu rozciągają. Tysiące pobitych legły na placu boju a między nimi Saul, który padł na własny miecz. Jest to chwila,kiedy Dawid wstępuje na tron. Jezus, Syn Dawidowy, przechodzi dzisiaj koło Endor. W pobliżu znajduje się też Sunam; tam prorok Elizeusz wskrzesił syna wdowy, u której często zamieszkiwał. Poważne to wspomnienia! A może idący tą drogą Zbawiciel nawiązał w swej nauce do owych wydarzeń?
Właśnie zachodziło słońce, gdy Jezus zbliżał się do Naim. Miasto posiadało bramy, a przed nim był duży plac, gdzie skupiało się całe życie miasteczka. Tu było targowisko, tu sprawowano sądy i odbywano zgromadzenia ludowe. Gdy Jezus miał z tłumem ludu wejść już do bramy, wyszedł z niej orszak pogrzebowy. Jakież to spotkanie! Cóż to za przejmujący widok dla oka wierzącego człowieka: oto spotykają się dwa pochody: pochód życia i pochód śmierci.
Musimy sobie oprzytomnić, jak wyglądał wówczas żydowski pogrzeb. Oto na czele korowodu idą płaczki; flety i cymbały towarzyszą płatnym lamentom kobiet. Potem przemieszczają się mary z nieboszczykiem; trumny nie ma; ciało niosą na desce bez wieka. Zwłoki zawinięte są w lniane prześcieradła, a tylko twarz odsłonięta. Mary niesie czterech albo więcej mężczyzn. Następnie idzie pochylona w boleści matka, prowadzona, być może, przez dwie kobiety. Pochód zamyka współczujący tłum ludu. Ta śmierć wzbudziła szczególne współczucie w całym mieście, toteż ewangelia mówi, że korowód był długi. Liczna więc rzesza ludu zgromadziła się przed bramą: wielu idzie z Jezusem, a innych wielu bierze udział w pochodzie pogrzebowy.
Któż jest tym zmarłym? Młodzieniec w kwiecie wieku, a do tego jedyny syn nieszczęśliwej wdowy. Jedyne dziecko – to radość zawsze drżąca w lęku; cała ogromna miłość, jaką Bóg wlewa w matczyne serce, zwrócona jest ku tej jednej istocie; a oto leży ona bez życia … Stąd wielki ból i zupełnie zrozumiałe cierpienie.
Matka jest w dodatku wdową. Po śmierci męża wzgardziła powtórnymi zaślubinami. U Żydów uchodziła to za rzecz szlachetną i Bogu miłą. Całym jej szczęściem był syn – i oto Bóg jej go odbiera!
I oto ta zbolała niewiasta spotyka w tyn największym opuszczeniu swego Mesjasza. A Jezus? Czy możemy sobie inaczej wyobrazić Jego głęboko czujące serce? Łukasz św. podaje: „A gdy ją ujrzał Pan, ulitował się nad nią”. Wielki ból matki nie jest Mu obojętny; współczucie jest szczególną cechą Zbawiciela. Św. Paweł mówi: „Mamy arcykapłana, który współczuje z nami”. Może Jezus myśli o swej własnej Matce, idącej wraz z rzeszą? Niezadługo i Ona iść będzie,bolejąc za Jego marami …
Pan Jezus jednak nie poprzestaje tylko na współczuciu, ale idzie z czynną pomocą; wychodzi z orszaku, zbliża się do płaczącej kobiety i mówi do niej: „Nie płacz!” Niejeden już pewno wypowiadał te słowa, ale daremna była to pociecha. Jezus pociesza skutecznie; On jest „zbawieniem Izraela” (tak nazwał Go starzec Symeon); przypominamy sobie słowa kazania na górze: „Błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni”.
Chrystus przystąpił do mar; niosący stanęli; samo Życie staje naprzeciw śmierci. Wśród obecnych zapada głęboka cisza, zaledwie śmią oddychać. Wtedy Jezus mówi donośnym głosem: „Młodzieńcze, tobie mówię, wstań!”. Na te słowa podnosi się umarły, owinięty w całun i – jakby z ciężkiego snu zbudzony – poczyna mówić. Pierwsze jego spojrzenie pada na dobroczyńcę, na Jezusa. Spójrzmy na matkę. Zamieniona cała we wzrok i słuch – śledzi bieg wypadków. Oniemiała widzi ona, jak jej syn wyrywa się z objęć śmierci. Zaledwie śmie uwierzyć w swoje szczęście i jak przykuta stoi w trwożnym oczekiwaniu. A Pan kończy swoje miłosierne dzieło. Nie chce się pozbawić tej radości, by osobiście oddać chłopca jego matce. Mamy tu znowu piękny rys człowieczeństwa; szanuje On radość matczyną, podobnie jak uszanował jej ból! Rozwiązuje prześcieradła, w które chłopiec był owinięty, i oddaje go w matczyne ramiona. Ewangelia nic nie mówi o ich wzajemnym powitaniu. Zapewne milcząc i płacząc matka i syn padli sobie w objęcia; a potem z pewnością padli do nóg cudotwórcy, dziękując Mu z głębi serca. Od tej chwili oboje znikają z historii ewangelicznej, ale niewątpliwie należeli oni później do najpierwszych chrześcijan. Św. Łukasz mówi jeszcze o wrażeniu, jakie cud wywarł na zgromadzonym tam ludzie. Było ono potężne: wszystkich ogarnął lęk. Jest to święta bojaźń Boża wobec bliskości Pana, ogarniająca Żydów, ilekroć są świadkami wielkiego dzieła Bożego. Bojaźń ta przechodzi następnie w uwielbienie Boga, tak że wszyscy mówią: „Prorok wielki powstał wśród nas,a Bóg nawiedził lud swój”. Ogarnia ich przeczucie nadchodzących wielkich dni.
(C) Święte misterium.
(a) Kościół podaje nam wskrzeszenie młodzieńca z Naim. Zapytajmy, czym się właściwie kierowała liturgia wybierając tę scenę, aby ją nam przedstawić. W ogóle zadajmy sobie pytanie, co Kościół ma na celu. gdy nam pokazuje zdarzenie z życia Chrystusa, jak np. dzisiaj wskrzeszenie młodzieńca z Naim. Jest to przypadek historyczny, podany na pewno po to, byśmy się zeń zbudowali. Dzięki niemu poznajemy Pana w Jego miłosierdziu, w objawach Jego ludzkiego serca; widzimy, jak szanuje ból i radość matki. Daje nam także dowód, że jest rzeczywiście Synem Bożym, przemawia bowiem jako władca: „Młodzieńcze, tobie mówię, wstań!” Pouczenie i zbudowanie nas jest tu na pewno zamiarem Kościoła, ale nie zamiarem najważniejszym. Gdyby mu chodziło jedynie o nasze pouczenie i zbudowanie, to mógłby znaleźć zapewne piękniejsze ustępy, np. wspaniałe przypowieści i pouczenia Pańskie. Kościół jednak zmierza do czego innego.
(a) Kościół podaje nam wskrzeszenie młodzieńca z Naim. Zapytajmy, czym się właściwie kierowała liturgia wybierając tę scenę, aby ją nam przedstawić. W ogóle zadajmy sobie pytanie, co Kościół ma na celu. gdy nam pokazuje zdarzenie z życia Chrystusa, jak np. dzisiaj wskrzeszenie młodzieńca z Naim. Jest to przypadek historyczny, podany na pewno po to, byśmy się zeń zbudowali. Dzięki niemu poznajemy Pana w Jego miłosierdziu, w objawach Jego ludzkiego serca; widzimy, jak szanuje ból i radość matki. Daje nam także dowód, że jest rzeczywiście Synem Bożym, przemawia bowiem jako władca: „Młodzieńcze, tobie mówię, wstań!” Pouczenie i zbudowanie nas jest tu na pewno zamiarem Kościoła, ale nie zamiarem najważniejszym. Gdyby mu chodziło jedynie o nasze pouczenie i zbudowanie, to mógłby znaleźć zapewne piękniejsze ustępy, np. wspaniałe przypowieści i pouczenia Pańskie. Kościół jednak zmierza do czego innego.
Opowiada on zdarzenie minione, ale ma na myśli coś aktualnego obecnie. Kościół chce przez to powiedzieć: To, co działo się kiedyś, przed wielu laty, dzieje się przez łaskę Bożą również w naszym życiu, a nawet właśnie podczas tej Mszy świętej. Chrystus wskrzesił pewnego młodzieńca nie tylko przed przeszło 1900 laty, lecz to samo czyni również w Kościele swoim po dziś dzień w porządku duchowym.
Możemy nawet posunąć się jeszcze dalej. Chrystus Pan zdziałał ten cud nie dla samego cudu, ale z myślą o przyszłości. Wszystkie cuda w życiu Chrystusa są tylko podobieństwami Jego działania w Kościele, bo celem Jego życia na ziemi nie było uzdrowienie lub wskrzeszenie jednego czy drugiego człowieka, lecz zbawienie ludzi w Kościele. Mówimy więc, że cud wskrzeszenia jest obrazem Jego działania w Kościele, a także w dzisiejszej Mszy św.: On daje życie duszom naszym. Samego siebie nazywa On wskrzesicielem w podwójnym znaczeniu: najpierw budzi duszę ze śmierci duchowej do życia Bożego, a przy końcu czasów obudzi i duszę, i ciało do życia uwielbionego. Oto Jego wielkie powołanie jako Odkupiciela.
Cuda więc i uzdrowienia w życiu Jezusowym są dla nas bardzo ważne. Dowiadujemy się z nich, co Chrystus w nas działa i co chce działać; ale wskazują nam one także, jak mamy się do nich ustosunkować. Co stąd wynika? To mianowicie, że powinniśmy się wżyć w te wszystkie zdarzenia i z nimi współdziałać. Skoro Chrystus posługiwał się nimi celem poglądowego przedstawienia swojej działalności, to Kościół chce w nich podać poglądowo sposób przyjmowania łaski.
Trzeba więc, byśmy się wżyli w cud wskrzeszenia młodzieńca. Mamy się czuć dzisiaj jak ów zmarły, którego Chrystus chce znowu obudzić do życia duchowego. Nie należy oczywiście zatrzymywać się na samym obrazie; rzeczywistością jest tu udzielenie łaski, życie Boże, które dziś na nowo otrzymujemy od Chrystusa.
(b) A teraz pytanie: jak mamy dzisiaj wżyć się w to zdarzenie i jak odnieść się do jego duchowego oddziaływania? Musimy tu zrobić dwie rzeczy: podczas Mszy św. musimy wziąć udział w świętym dramacie wskrzeszenia; w oparciu o teksty godzin kanonicznych mamy ten obraz nosić w swojej duszy.
We Mszy św. ewangelia oznajmia nam o wskrzeszeniu młodzieńca. Wiemy już, że ewangelia nie jest jedynie prostym opowiadaniem jakiegoś urywku z Pisma św. Światło bowiem, kadzidło, śpiew, Alleluja i inne święte ceremonie mówią jasno o tym, że w ewangelii zjawia się sam Chrystus i przemawia do nas. Stąd to wydarzenie ewangeliczne uobecnia się przed nami w pełni łaski i życia. Nieraz też widzimy, że jakieś słowo z ewangelii dnia powtarza się echem w śpiewie na Komunię św. (co prawda, tym razem tak nie jest). Ale cóż to znaczy? Oto, że właśnie w Eucharystii fakt ten (mistycznie) urzeczywistnia się w całej pełni łaski.
Cała msza dzisiejsza stanowi święty dramat. W introicie czujemy się jeszcze jako umarli. Wszystko, co w nas i w Kościele jest obumarłe i potrzebujące odkupienia, woła o zmartwychwstanie: „Zbaw sługę Tobie! Zmiłuj się nade mną …” W kolekcie Kościół, matka nasza, prosi o życie dla swych dzieci. Epistoła jest matczynym pouczeniem Kościoła o tym, aby postępować według ducha. W ewangelii staje przed nami wskrzesiciel zmarłych. A w Ofierze świętej dokonywa się duchowe wskrzeszenie. Ofertorium jest już dziękczynieniem za wskrzeszenie przez chrzest, a obecnie przez Eucharystię. W Komunii św. Pan nachyla się ku mnie i mówi: Idź w pokoju. Komunia św. daje mi siły do życia i postępowania według ducha oraz prawo do ostatecznego zmartwychwstania. Msza św. stanowi więc wielką graniczną linię dnia. Przychodzę na Mszę św. jako umarły, a powracam do domu jako zmartwychwstały.
Lecz Kościół nie zadowala się odtworzeniem tego misterium we Mszy św.: rozciąga on myśl ewangelii na cały dzień, a czyni to w pacierzach kapłańskich. Są one bowiem rozszerzeniem modlitwy mszalnej. Słońce Boże oświeca promieniami swoimi cały dzień. Dzień ujęty jest między dwa zjawiska przyrody: wschód i zachód słońca. Słońce jest obrazem Chrystusa w Eucharystii. Właśnie te dwie chwile Kościół wkłada najważniejsze swoje myśli. Są chwile najuroczystsze, gdy o wschodzie słońca Kościół wita „Wschodzącego z wysokości” („Oriens ex alto”) i gdy o zachodzie śpiewa „Magnificat” pokornej Służebnicy jako dziękczynienie za zbawcze łaski całego dnia. Jednocześnie na te chwile wyznacza Kościół początek i koniec świętego dramatu, gdy mianowicie o wschodzie jak i o zachodzie słońca śpiewa antyfonę wyjętą ze słów ewangelii niedzielnej (antyfona do Benedictus i do Magnificat). Zwróćmy uwagę na antyfony dzisiejsze: o wschodzie słońca tak w prostych słowach mówi Kościół: „Jezus szedł do miasta, które zowią Naim, a oto wynoszono umarłego, jedynego syna matki jego”. Wieczorem, o zachodzie, jakby zapadała kurtyna; gdy słońce w blaskach zachodzi, słyszymy z ust Kościoła słowa o dokonanym cudzie: „Prorok wielki powstał wśród nas, a Bóg nawiedził lud swój”. Chce przez to powiedzieć, że ja dzisiaj podobną otrzymałem łaskę, że i ja zostałem wskrzeszony z martwych.
Krótko mówiąc, wskrzeszenie młodzieńca dokonało się dzisiaj z wyższym stopniem prawdy i rzeczywistości we mnie i w Kościele, a mianowicie podczas świętego misterium Eucharystii; a ja w atmosferze tego misterium am żyć przez dzień cały.
Tekst jest fragmentem pracy Piusa Parcha, zatytułowanej”Rok Liturgiczny” (Poznań 1956, tom 3, str. 118-119, 121-127).
Introitus Ps 85:1; 85:2-3 Inclína, Dómine, aurem tuam ad me, et exáudi me: salvum fac servum tuum, Deus meus, sperántem in te: miserére mihi, Dómine, quóniam ad te clamávi tota die. Ps 85:4 Lætífica ánimam servi tui: quia ad te, Dómine, ánimam meam levávi. V. Glória Patri, et Fílio, et Spirítui Sancto. R. Sicut erat in princípio, et nunc, et semper, et in saecula saeculórum. Amen Inclína, Dómine, aurem tuam ad me, et exáudi me: salvum fac servum tuum, Deus meus, sperántem in te: miserére mihi, Dómine, quóniam ad te clamávi tota die. |
1
IntroitPs 85:1; 85:2-3 Nakłoń swe ucho, wysłuchaj mnie Panie; ratuj mój Boże, sługę swego, który Ci zaufał; zmiłuj się nade mną, bo nieustannie wołam do Ciebie. Ps 85:4 Rozwesel duszę sługi Swojego, bo ku Tobie, Panie, duszę mą podnoszę. V. Chwała Ojcu, i Synowi i Duchowi Świętemu. R. Jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen. Nakłoń swe ucho, wysłuchaj mnie Panie; ratuj mój Boże, sługę swego, który Ci zaufał; zmiłuj się nade mną, bo nieustannie wołam do Ciebie. |
Gloria | Gloria |
Oratio Orémus. Ecclésiam tuam, Dómine, miserátio continuáta mundet et múniat: et quia sine te non potest salva consístere; tuo semper múnere gubernétur. Per Dominum nostrum Jesum Christum, Filium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus, per omnia saecula saeculorum. R. Amen. Orémus. Commemoratio S. Stephani Hungariae Regis Confessoris Concéde, quǽsumus, Ecclésiæ tuæ, omnípotens Deus: ut beátum Stéphanum Confessórem tuum, quem regnántem in terris propagatórem hábuit, propugnatórem habére mereátur gloriósum in coelis. ad poscenda suffragia Sanctorum A cunctis nos, quæsumus, Dómine, mentis et córporis defénde perículis: et, intercedénte beáta et gloriósa semper Vírgine Dei Genetríce María, cum beáto Joseph, beátis Apóstolis tuis Petro et Paulo, atque beáto N. et ómnibus Sanctis, salútem nobis tríbue benígnus et pacem; ut, destrúctis adversitátibus et erróribus univérsis, Ecclesia tua secúra tibi sérviat libertáte. de S. Maria Concéde nos fámulos tuos, quæsumus, Dómine Deus, perpétua mentis et corporis sanitáte gaudére: et, gloriósa beátæ Maríæ semper Vírginis intercessióne, a præsénti liberári tristítia, et ætérna pérfrui lætítia. Per Dominum nostrum Jesum Christum, Filium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus, per omnia saecula saeculorum. R. Amen. |
3
KolektaMódlmy się. Niechaj Twe miłosierdzie nieustannie oczyszcza i wzmacnia Twój Kościół, o Panie, a że bez Ciebie nie może trwać nienaruszony, niech Twoja łaska zawsze nim rządzi. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. R. Amen. Módlmy się. Commemoratio S. Stephani Hungariae Regis Confessoris Prosimy Cię, wszechmogący Boże, daj Kościołowi Twojemu, aby miał w niebie chwalebnego obrońcę w świętym Stefanie, Twoim Wyznawcy, który królując na ziemi był jego krzewicielem. |
Lectio Léctio Epístolæ beáti Pauli Apóstoli ad Gálatas. Gal 5:25-26; 6:1-10 Fratres: Si spíritu vívimus, spíritu et ambulémus. Non efficiámur inanis glóriæ cúpidi, ínvicem provocántes, ínvicem invidéntes. Fratres, et si præoccupátus fúerit homo in áliquo delícto, vos, qui spirituáles estis, hujúsmodi instrúite in spíritu lenitátis, consíderans teípsum, ne et tu tentéris. Alter alteríus ónera portáte, et sic adimplébitis legem Christi. Nam si quis exístimat se áliquid esse, cum nihil sit, ipse se sedúcit. Opus autem suum probet unusquísque, et sic in semetípso tantum glóriam habébit, et non in áltero. Unusquísque enim onus suum portábit. Commúnicet autem is, qui catechizátur verbo, ei, qui se catechízat, in ómnibus bonis. Nolíte erráre: Deus non irridétur. Quæ enim semináverit homo, hæc et metet. Quóniam qui séminat in carne sua, de carne et metet corruptiónem: qui autem séminat in spíritu, de spíritu metet vitam ætérnam. Bonum autem faciéntes, non deficiámus: témpore enim suo metémus, non deficiéntes. Ergo, dum tempus habémus, operémur bonum ad omnes, maxime autem ad domésticos fídei. R. Deo gratias. |
4
LekcjaCzytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Galatów. Ga 5:25-26; 6:1-10 Bracia: Jeśli żyjemy duchem, według Ducha też i postępujmy. Nie bądźmy chciwi próżnej chwały, jedni drugich drażniąc i zazdroszcząc sobie nawzajem. Bracia, jeśliby kto i dopuścił się jakiego przestępstwa, wy, którzy jesteście duchowi, pouczcie takiego w duchu łagodności, bacząc każdy na samego siebie, abyś i ty nie uległ pokusie. Jeden drugiego brzemiona dźwigajcie, a tak wypełnicie zakon Chrystusowy. Albowiem jeśli kto mniema, że jest czymś, gdy niczym jest, sam siebie zwodzi. A niech każdy bada swe postępowanie, a tak tylko z siebie samego chlubić się będzie, a nie z innego. Każdy bowiem własne poniesie brzemię. Ten, który pobiera naukę, niech z wszystkimi dobrami dzieli się z tym, który go naucza. Nie łudźcie się: Bóg nie dozwoli naigrawać się z siebie. Bo co człowiek posieje, to żąć będzie. Kto bowiem sieje w ciele swoim, w ciele też żąć będzie skażenie, a kto sieje w duchu, z ducha żąć będzie żywot wieczny. Czyniąc przeto dobrze, nie ustawajmy, bo czasu swego żąć będziemy bez wytchnienia. Dlatego, póki czas mamy, czyńmy dobrze wszystkim, a zwłaszcza tym, którzy są jednej wiary z nami. R. Bogu dzięki. |
Graduale Ps 91:2-3. Bonum est confitéri Dómino: et psallere nómini tuo, Altíssime. V. Ad annuntiándum mane misericórdiam tuam, et veritátem tuam per noctem. Allelúja, allelúja Ps 94:3 Quóniam Deus magnus Dóminus, et Rex magnus super omnem terram. Allelúja. |
5
GraduałPs 91:2-3 Dobrze jest wysławiać Pana i śpiewać imieniu Twemu, o Najwyższy. V. Głosić z rana miłosierdzie Twoje, a wierność Twoją nocami. Alleluja, alleluja Ps 94:3 Albowiem wielkim Bogiem jest Pan i wielkim Królem ponad całą ziemią. Alleluja. |
Evangelium Sequéntia ✠ sancti Evangélii secúndum Lucam. R. Gloria tibi, Domine! Luc 7:11-16 In illo témpore: Ibat Jesus in civitátem, quæ vocátur Naim: et ibant cum eo discípuli ejus et turba copiósa. Cum autem appropinquáret portæ civitátis, ecce, defúnctus efferebátur fílius únicus matris suæ: et hæc vidua erat: et turba civitátis multa cum illa. Quam cum vidísset Dóminus, misericórdia motus super eam, dixit illi: Noli flere. Et accéssit et tétigit lóculum. - Hi autem, qui portábant, stetérunt. - Et ait: Adoléscens, tibi dico, surge. Et resédit, qui erat mórtuus, et coepit loqui. Et dedit illum matri suæ. Accépit autem omnes timor: et magnificábant Deum, dicéntes: Quia Prophéta magnus surréxit in nobis: et quia Deus visitávit plebem suam. R. Laus tibi, Christe! S. Per Evangelica dicta, deleantur nostra delicta. |
6
EwangeliaCiąg dalszy ✠ Ewangelii świętej według Łukasza. R. Chwała Tobie Panie. Łk 7:11-16 Onego czasu: Jezus szedł do miasta, które zowią Naim, a z nim szli uczniowie Jego i rzesza wielka. A gdy się przybliżył do bramy miejskiej, oto wynoszono umarłego, jedynaka matki jego, a ta była wdową, i liczna rzesza miejska szła z nią. A gdy ją ujrzał Pan, ulitował się nad nią i rzekł jej: «nie płacz». I przystąpił, i dotknął się mar (a ci, co nieśli, stanęli). I rzekł: «Młodzieńcze, tobie mówię, wstań!». I usiadł umarły, i począł mówić. I oddał go matce jego. A wszystkich zdjął strach i wielbili Boga, mówiąc: «Prorok wielki powstał wśród nas, a Bóg nawiedził lud swój». R. Chwała Tobie, Chryste. S. Niech słowa Ewangelii zgładzą nasze grzechy. |
Credo | Credo |
Offertorium Ps 39:2; 39:3; 39:4 Exspéctans exspectávi Dóminum, et respéxit me: et exaudívit deprecatiónem meam: et immísit in os meum cánticum novum, hymnum Deo nostro. |
8
OfiarowaniePs 39:2; 39:3; 39:4 Ufałem, Panu ufałem, a schylił się nade mną i wysłuchał mojego wołania, i w usta moje włożył śpiew nowy, pieśń dla naszego Boga. |
Secreta Tua nos, Dómine, sacramenta custodiant: et contra diabólicos semper tueántur incúrsus. Per Dominum nostrum Jesum Christum, Filium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus, per omnia saecula saeculorum. R. Amen. Commemoratio S. Stephani Hungariae Regis Confessoris Réspice, quas offérimus, hóstias, omnípotens Deus: et præsta; ut, qui passiónis Dominicae mystéria celebrámus, imitémur quod ágimus. ad poscenda suffragia Sanctorum Exáudi nos, Deus, salutáris noster: ut, per hujus sacraménti virtútem, a cunctis nos mentis et córporis hóstibus tueáris; grátiam tríbuens in præsénti, et glóriam in futuro. de S. Maria Tua, Dómine, propitiatióne, et beátæ Maríæ semper Vírginis intercessióne, ad perpétuam atque præséntem hæc oblátio nobis profíciat prosperitátem et pacem. Per Dominum nostrum Jesum Christum, Filium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus, per omnia saecula saeculorum. R. Amen. |
9
SecretaPanie, niech Twoje Sakramenty nas strzegą i zawsze bronią od napaści szatańskich. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. R. Amen. Commemoratio S. Stephani Hungariae Regis Confessoris Wszechmogący Boże, wejrzyj na ofiary, które składamy Tobie, i praw, abyśmy sprawując misteria Męki Pańskiej, naśladowali to, co czynimy. |
Prefatio de sanctissima Trinitate Vere dignum et justum est, æquum et salutáre, nos tibi semper et ubíque grátias ágere: Dómine sancte, Pater omnípotens, ætérne Deus: Qui cum unigénito Fílio tuo et Spíritu Sancto unus es Deus, unus es Dóminus: non in unius singularitáte persónæ, sed in uníus Trinitáte substántiæ. Quod enim de tua glória, revelánte te, crédimus, hoc de Fílio tuo, hoc de Spíritu Sancto sine differéntia discretiónis sentímus. Ut in confessióne veræ sempiternǽque Deitátis, et in persónis propríetas, et in esséntia únitas, et in majestáte adorétur æquálitas. Quam laudant Angeli atque Archángeli, Chérubim quoque ac Séraphim: qui non cessant clamáre cotídie, una voce dicéntes: |
10
PrefacjaPrefacja o Trójcy Przenajświętszej Zaprawdę godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, abyśmy zawsze i wszędzie Tobie składali dziękczynienie, Panie, Ojcze święty, wszechmogący, wieczny Boże: Ty z jednorodzonym Synem Twoim i Duchem Świętym jednym jesteś Bogiem, jednym jesteś Panem, nie w jedności jednej osoby, lecz w jednej istocie Trójcy. W co bowiem z objawienia Twego wierzymy o Twej chwale, to samo utrzymujemy bez żadnej różnicy o Twoim Synu i o Duchu Świętym. Tak iż wyznając prawdziwe i wiekuiste Bóstwo wielbimy odrębność Osób, jedność w istocie i równość w majestacie. Majestat ten chwalą Aniołowie i Archaniołowie, Cherubini i Serafini, którzy nie przestają wołać codziennie powtarzając jednym głosem: |
Communicántes, et memóriam venerántes, in primis gloriósæ semper Vírginis Maríæ, Genetrícis Dei et Dómini nostri Jesu Christi: sed | Zjednoczeni w Świętych Obcowaniu, ze czcią wspominamy najpierw chwalebną zawsze Dziewicę Maryję, Matkę Boga i Pana naszego Jezusa Chrystusa: |
Communio Joann 6:52 Panis, quem ego dédero, caro mea est pro saeculi vita. |
13
KomuniaJ 6:52 Chlebem, który Ja dam, jest Ciało moje na życie świata. |
Postcommunio Orémus. Mentes nostras et córpora possídeat, quǽsumus, Dómine, doni coeléstis operátio: ut non noster sensus in nobis, sed júgiter ejus prævéniat efféctus. Per Dominum nostrum Jesum Christum, Filium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus, per omnia saecula saeculorum. R. Amen. Orémus. Commemoratio S. Stephani Hungariae Regis Confessoris Præsta, quǽsumus, omnípotens Deus: ut beáti Stephani Confessóris tui fidem cóngrua devotióne sectémur; qui, pro ejúsdem fídei dilatatióne, de terréno regno ad coeléstis regni glóriam méruit perveníre. ad poscenda suffragia Sanctorum Mundet et múniat nos, quæsumus, Dómine, divíni sacraménti munus oblátum: et, intercedénte beáta Vírgine Dei Genetríce María, cum beáto Joseph, beátis Apóstolis tuis Petro et Paulo, atque beáto N. et ómnibus Sanctis; a cunctis nos reddat et perversitátibus expiátos, et adversitátibus expedítos. de S. Maria Sumptis, Dómine, salútis nostræ subsídiis: da, quæsumus, beátæ Maríæ semper Vírginis patrocíniis nos ubíque prótegi; in cujus veneratióne hæc tuæ obtúlimus majestáti. Per Dominum nostrum Jesum Christum, Filium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus, per omnia saecula saeculorum. R. Amen. |
14
PokomuniaMódlmy się. Prosimy Cię Panie, niechaj działanie Tego niebieskiego daru zawładnie naszą duszą i ciałem, aby stale miała w nas pierwszeństwo łaska, a nie nasze zapatrywania. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. R. Amen. Módlmy się. Commemoratio S. Stephani Hungariae Regis Confessoris Spraw, prosimy Cię, wszechmogący Boże, abyśmy z należnym oddaniem naśladowali wiarę świętego Stefana, Twojego Wyznawcy, który za krzewienie tej wiary zasłużył na przejście z królestwa ziemskiego do chwały Królestwa Niebieskiego. |
Msza (Inclina, Domine)
W dniu dzisiejszym przy wejściu do świątyni nie widzimy promiennego oblicza dziecka Bożego, lecz stroskaną i walką utrudzoną twarz wędrowca. Ciężar całotygodniowej walki przytłacza jego duszę, która tutaj, w domu Bożym szuka „rozweselenia”, tutaj „podnosi się” do Boga swego. (Odmówmy cały psalm: jeżeli w antyfonie umieszczony jest pierwszy wiersz psalmu, to liturgia cały ten psalm pragnie w treść swoją włączyć). Potrzeba wielkiego, nieustannego miłosierdzia Bożego, aby „oczyszczać i ochraniać”, bo w przeciwnym razie nie ma dla nas zbawienia (kolekta). Epistoła nawiązuje do epistoły poprzedniej niedzieli; św. Paweł mówił tam o życiu według ducha w przeciwieństwie do życia według ciała, a teraz podaje praktyczne wnioski, które krótko tak można wyrazić: według ducha postępujmy. Mamy tu cały zbiór pięknych myśli dla naszego życia. Liturgia wpaja w nas niektóre zasady społeczne: chrześcijanie nie powinni ubiegać się o zaszczyty, nie powinni sobie zazdrościć; mają być łagodni i wyrozumiali wobec błądzących („Jeden drugiego brzemiona dźwigajcie, a tak wypełnicie zakon Chrystusowy”), cześć okazywać swoim duszpasterzom, dobrze czynić współbraciom w wierze. Kościół ma zawsze przed oczyma ideał miłości wzajemnej w zgromadzeniu wiernych.
W graduale, a jeszcze bardziej w wierszu Alleluja, słońce wielkanocne przedziera się przez chmury. Chrystus, „wielki Pan i wielki Król całego świata”, co więcej, wskrzesiciel zmarłych, staje teraz przed nami w ewangelii. We mszy dzisiejszej możemy zauważyć stałe potęgowanie się nastroju: poczynając od Kyrie samego introitu, w którym trzy razy powtarza się zwrot „Panie” – poprzez pełną troski modlitwę duszpasterską Kościoła w kolekcie za dusze zagrożone swych dzieci, następnie poprzez poważne upomnienia św. Pawła, aż do graduału, gdzie słońce rozdziera chmury, i wreszcie do ewangelii, która jaśnieje pełnią światłości wielkanocnej. Obecnie, w ofierze świętej Chrystus pragnie zasilać w duszy boskie ziarno pszeniczne, które czasu żniwa ma przynieść żywot wieczny (epistoła): teraz jest On wskrzesicielem; dzisiaj chce znowu „nawiedzić lud swój”; dzisiaj chce mi dać nowe „życie”, bo na to właśnie przygotowany jest „chleb” Jego (Komunia św.).
W ofiarowaniu dziękujemy gorąco za to wskrzeszenie z martwych. Jest to piękny śpiew dziękczynny. Nową pieśń uwielbienia wkłada Bóg w usta nasze dziś podczas Mszy św. Chrzest sprawił wskrzeszenie z martwych. Eucharystia jest dziękczynieniem za to dobrodziejstwo.
Sekreta wskazuje nam znowu podstawowe zadanie Eucharystii: ochraniać i bronić. Antyfona na Komunię św. jest śpiewem eucharystycznym, który ma związek i z ewangelią: przez Eucharystię Chrystus spełnia dalej swój urząd wskrzesiciela zmarłych. W modlitwie po Komunii św. znowu pojawia się myśl o dwóch królestwach. Bóg i ja – oto dwa punkty ciężkości duszy.
W dniu dzisiejszym przy wejściu do świątyni nie widzimy promiennego oblicza dziecka Bożego, lecz stroskaną i walką utrudzoną twarz wędrowca. Ciężar całotygodniowej walki przytłacza jego duszę, która tutaj, w domu Bożym szuka „rozweselenia”, tutaj „podnosi się” do Boga swego. (Odmówmy cały psalm: jeżeli w antyfonie umieszczony jest pierwszy wiersz psalmu, to liturgia cały ten psalm pragnie w treść swoją włączyć). Potrzeba wielkiego, nieustannego miłosierdzia Bożego, aby „oczyszczać i ochraniać”, bo w przeciwnym razie nie ma dla nas zbawienia (kolekta). Epistoła nawiązuje do epistoły poprzedniej niedzieli; św. Paweł mówił tam o życiu według ducha w przeciwieństwie do życia według ciała, a teraz podaje praktyczne wnioski, które krótko tak można wyrazić: według ducha postępujmy. Mamy tu cały zbiór pięknych myśli dla naszego życia. Liturgia wpaja w nas niektóre zasady społeczne: chrześcijanie nie powinni ubiegać się o zaszczyty, nie powinni sobie zazdrościć; mają być łagodni i wyrozumiali wobec błądzących („Jeden drugiego brzemiona dźwigajcie, a tak wypełnicie zakon Chrystusowy”), cześć okazywać swoim duszpasterzom, dobrze czynić współbraciom w wierze. Kościół ma zawsze przed oczyma ideał miłości wzajemnej w zgromadzeniu wiernych.
W graduale, a jeszcze bardziej w wierszu Alleluja, słońce wielkanocne przedziera się przez chmury. Chrystus, „wielki Pan i wielki Król całego świata”, co więcej, wskrzesiciel zmarłych, staje teraz przed nami w ewangelii. We mszy dzisiejszej możemy zauważyć stałe potęgowanie się nastroju: poczynając od Kyrie samego introitu, w którym trzy razy powtarza się zwrot „Panie” – poprzez pełną troski modlitwę duszpasterską Kościoła w kolekcie za dusze zagrożone swych dzieci, następnie poprzez poważne upomnienia św. Pawła, aż do graduału, gdzie słońce rozdziera chmury, i wreszcie do ewangelii, która jaśnieje pełnią światłości wielkanocnej. Obecnie, w ofierze świętej Chrystus pragnie zasilać w duszy boskie ziarno pszeniczne, które czasu żniwa ma przynieść żywot wieczny (epistoła): teraz jest On wskrzesicielem; dzisiaj chce znowu „nawiedzić lud swój”; dzisiaj chce mi dać nowe „życie”, bo na to właśnie przygotowany jest „chleb” Jego (Komunia św.).
W ofiarowaniu dziękujemy gorąco za to wskrzeszenie z martwych. Jest to piękny śpiew dziękczynny. Nową pieśń uwielbienia wkłada Bóg w usta nasze dziś podczas Mszy św. Chrzest sprawił wskrzeszenie z martwych. Eucharystia jest dziękczynieniem za to dobrodziejstwo.
Sekreta wskazuje nam znowu podstawowe zadanie Eucharystii: ochraniać i bronić. Antyfona na Komunię św. jest śpiewem eucharystycznym, który ma związek i z ewangelią: przez Eucharystię Chrystus spełnia dalej swój urząd wskrzesiciela zmarłych. W modlitwie po Komunii św. znowu pojawia się myśl o dwóch królestwach. Bóg i ja – oto dwa punkty ciężkości duszy.
Tekst jest fragmentem pracy Piusa Parcha, zatytułowanej „Rok Liturgiczny” (Poznań 1956, tom 3, str. 119-120).
Niedziela piętnasta po Zielonych Świątkach
Dwie gromady ludzi, bardzo od siebie różne, stawia nam dziś przed oczy Ewangelia święta: jedną z umarłym, drugą z Chrystusem; jedną, która idzie za śmiercią, drugą, która idzie za żywotem; jedną, która i sama obumiera i umarłych grzebie, drugą, która idzie i innych ożywia. Na takie dwa działy rozpada się cały rodzaj ludzki. Obaczmy, co za jedni należą do działu pierwszego.
Czytamy, że Chrystus wskrzesił trzech umarłych widomie, podczas gdy tysiące ożywia niewidomie. Bezwątpienia wskrzesił i więcej nieboszczyków, choć o tym Pismo św. nie wspomina, ponieważ nie wszystko, co czynił zapisali Ewangeliści. Nie bez przyczyny jednak o trzech czytamy, a to dla osobnej przestrogi i upomnienia naszego. Wskrzesił naprzód Pan Jezus w domu córkę Jaira (Mk V, 41), gdy rzekł do niej: "Dzieweczko, tobie mówię wstań!". Wskrzesił za bramą miasta owego młodzieńca, o którym dzisiaj czytamy. Wskrzesił wreszcie Łazarza, cuchnącego w grobie. Cóż to wszystko znaczy? Umarły wyobraża człowieka grzesznego. Bo jako ciało umierającego traci duszę, tak i dusza grzeszącego traci Boga. A jako dusza jest życiem ciała, tak Pan Bóg jest życiem duszy. Ciało umiera, gdy je dusza opuszcza; dusza umiera, gdy ją Bóg opuszcza. Śmierci cielesnej ustrzec się nie można, ale śmierci dusznej można, bo w tę dobrowolnie wpadamy.
A tak tamtych troje znamionują trojakich grzeszników, których i po dziś dzień wskrzesza Pan Jezus. Jedni z nich umierają w domu, drugich już na ulicę wynoszą, a inni zgoła w grobie cuchną. Ci, co w domu umierają, lecz jeszcze stamtąd nie są wyniesieni, oznaczają grzeszników, którzy wprawdzie myślą i sercem zgrzeszyli, ale uczynkiem tego nie popełnili. Wyniesieni na ulicę i na marach leżący są ci, którzy nie tylko w sercu dali na grzech przyzwolenie, ale i skutkiem je wykonali. Na koniec, którzy źle czyniąc, dali się złemu nałogowi opętać, a nadto bronią swych uczynków i na strofujących się gniewają, wyobrażeni są przez Łazarza, już w grobie cuchnącego. Córkę Jaira ożywił Zbawiciel jednym słowem swoim. Do wskrzeszenia młodzieńca nie samych tylko słów użył, ale i mar dotknął. Aby Łazarza powrócić do życia, jeszcze więcej użył zachodu: rozrzewnił się w duchu, wzruszył się sam w sobie, zapłakał, do grobu się przybliżył, kamień kazał odwalić i oczy do nieba podniósł i modlił się i zawołał głosem wielkim; a gdy umarły wyszedł, polecił, aby go z chust rozwiązano (Jan XI, 38-44). Albowiem im bardziej człowiek w grzechy zajdzie, tym trudniejsze nawrócenie, tym większego cudu łaski Bożej potrzeba, aby chciał grzech porzucić. Czytamy nadto u św. Mateusza (VIII, 21), że był i czwarty nieboszczyk, którego przecież Zbawiciel nie wskrzesił. Wyobrażał on ludzi, którzy w grzechach schodzą z tego świata, bez pokuty i bez nawrócenia.
Z tego, coś dotąd przeczytał, chrześcijaninie katoliku, łatwo możesz poznać, jak straszną jest rzeczą śmierć duszy i jaką drogą dochodzi się do śmierci bezpowrotnej tj. do wiecznego potępienia. Oto naprzód czart pospołu z ciałem i ze światem podsuwa myśli nieczyste, pyszne, łakome, złośliwe, niesprawiedliwe, które, jeśli ich od razu nie odrzucimy, obudzają w nas upodobanie, zaczem idzie przyzwolenie, z przyzwolenia zaś popełnienie; stąd rośnie zły nałóg, potem niewola, po niewoli rozpacz, a w końcu wieczne potępienie. Co gdy tak jest, troskliwie pilnuj serca swego, ponieważ stamtąd życie i śmierć duszy pochodzi. Tam się bowiem rodzi wszystko złe i dobre. Z serca (jak powiedział Pan Jezus u Mat. XV, 19) pochodzą myśli złe, mężobójstwa, cudzołóstwa, nieczystości, kradzieże, fałszywe świadectwa, bluźnierstwa, które nie tylko kalają, ale i zabijają człowieka. Więc jeśli kto myślą grzech popełnił, niechaj się cofa, niechaj żałuje i pokutuje, niech myśl swą poprawuje, niech za głosem łaski Bożej powstaje umarły w domu, czyli w skrytości sumienia swego. A choćby się już nawet tego dopuścił, co był w sercu umyślił, i wtedy niechaj nie rozpacza. Niech żałuje uczynku, niech da się poruszyć łasce Bożej, niech się nie da grzechowi pogrzebać, niechaj do głębokości grobowej nie zstępuje, niech się nie pozwoli przywalić kamieniem złego nałogu. Lecz podobno czytać te rzeczy będzie i taki, który już jest kamieniem złego zwyczaju przywalony i pod nim cuchnie w obliczu Boga i aniołów Jego. I ten przecież niechaj nie rozpacza. Głębokić jest grób, ale mocny Pan Jezus: potrafi wszelki ciężar usunąć i duszę ożywić i do sakramentalnego rozwiązania kapłanom swoim podać, byle się jedno prawdziwie wziąć do pokuty. Więc którzy żyją, niechaj żyją; a którzy pomarli jakąkolwiek z tych trzech śmierci, niechaj się starają, aby co najrychlej powstali.
Ale co masz czynić, chrześcijaninie umarły na duszy i niesiony przez twe grzechy do grobu złego nałogu? Oto przypatrz się, co się działo około tego młodzieńca; albowiem tymże sposobem gotów jest ożywić i ciebie Zbawiciel twój, który nie chce zguby grzesznika, lecz aby się nawrócił i żył. Oto staraj się naprzód, aby cię płakała matka twoja, to jest Kościół Boży a z nim wszystka rzesza miasta Bożego; polecaj się modlitwom innych, aby Bóg ubłagany raczył się zmiłować nad tobą. Po wtóre, potrzeba abyś temu Panu drogę zabieżał, aby On cię na swej drodze spotkał; nikt bowiem inny ciebie wskrzesić ani ożywić nie może, jedno Ten, kto ma moc nad życiem i śmiercią. Więc szukaj pilnie, a znajdziesz Go w sercu swoim, jeśli w skrytości sumienia rozważać będziesz grzechy własne i wzdychać do Boga. Wówczas On spojrzy na cię, dotknie palcem, to jest Duchem Świętym duszy twojej, rozjaśni sumienie i otworzy je, abyś mógł widzieć złość grzechu i słyszeć wołanie i upominanie Pańskie. O szczęśliwy grzesznik, którego Pan tak dotknie, nad którym się ulituje; jakaż w nim prędka odmiana nastąpi! Bo oto z Szawła stanie się Pawłem, z prześladowcy uczniem, z bluźniercy apostołem, z celnika ewangelistą, z jawnogrzesznika sprawiedliwym, z chciwego szczodrobliwym. – Dalej, gdy się Pan Jezus dotknął mar młodzieńca, stanęli ci, którzy go nieśli. Również i ty, chrześcijaninie, nie spodziewaj się ożywienia duszy, dopóki nie przestaniesz grzeszyć, dopóki się złym żądzom nie sprzeciwisz. Więc zatrzymaj się już, połóż kres grzechom, nie obrażaj więcej Stworzyciela twego, ale oddaj się na Jego wolę, aby nad tobą miłosierdzie swoje okazał. Nie daj się nosić grabarzom twoim, złym skłonnościom, którzy cię w grzechach pogrzebać usiłują. A gdy widzisz, że cię już niosą, uciecz że się co rychlej do wszechmocnego miłosierdzia Bożego.
I rzekł Pan Jezus do młodzieńca: Tobie mówię, wstań! Tu naprzód obacz, że sroga śmierć nikomu, ani młodemu, ani staremu nie przepuści, aby nikt nie liczył na młode lata swoje, ale i czasu młodości pamiętał na Stworzyciela, a nosząc jarzmo przykazania, aby zawsze na śmierć był gotów. Przeto i dziś Pan Jezus na nas wszystkich, a osobliwie na młodych woła: Młodzieńcze, tobie mówię, ciebie upominam, tobie rozkazuję, powstań i wcześnie się spostrzegaj, aby cię śmierć w grzechach twych nie pożarła, abyś grzesząc, nie wpadł w nałóg, jakby w grób głęboki. Bo jako murzyn nie wybieleje i skóry nie odmieni, tak i ty nie będziesz mógł dobrze czynić, gdy się nauczysz źle czynić (Jerem. XIII, 23). Albowiem człowiek młody (jak mówi Pismo św. w Przyp. XXII, 6) według drogi młodości swej nawet i pod starość chodzić będzie i od niej nie odstąpi. Więc powstań, póki czas. Nie obiecuj sobie długiego życia, bo to rzecz niepewna. Nie dufaj w to, że Bóg jest miłosierny, bo jest i sprawiedliwy. Nie pobłażaj sobie, że i inni grzeszą, bo każdy za siebie będzie liczbę czynił i każdy swe brzemię poniesie. Nie słuchaj tych, co cię do grzechu ciągną, bo cię na śmierć wiodą, do grobu cię prowadzą, w dół rozpaczy cię wpychają. Raczej słuchaj Chrystusa Pana, który woła: wstań! Jego słuchaj, Jego się trzymaj, a nie tylko pocieszysz matkę twoją, święty Kościół Boży, lecz i sobie zbawienie wieczne zgotujesz.
Na koniec, jako ten wskrzeszony młodzieniec usiadł i począł mówić, tak i ty, chrześcijaninie, nie bądź bez bojaźni po grzechów odpuszczeniu, ale owszem, usiądź co najniżej, to jest ćwicz się w uczynkach pokutnych, rozważaj dawne lata twoje w gorzkości duszy na wzór Dawida, który na każdą noc łzami łóżko swoje zlewał. Albowiem głębokiej ranie mocniejszego lekarstwa potrzeba i pokuta od grzechu mniejszą być nie powinna. Wielkie grzechy (jak mówi Hieronim św.) wielkiego zadosyćuczynienia potrzebują. Nie żałuj też i języka na spowiedź i na oskarżenie złości swoich, na wysławienie wielkiej łaski i dobroci Bożej, że ci nie dopuścił zaginąć w grzechach, ale cię wskrzesił do życia nadprzyrodzonego. Za co niechaj Mu będzie cześć i chwała na wieki.
Krótkie nauki homiletyczne na niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem Księgarni Powszechnej. 1912, ss. 260-264.
za: http://www.ultramontes.pl/wujek_krotkie_nauki_51.htm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz