Dominica IV Adventus ~ Semiduplex II. classis
Na niedzielę IV Adwentu.
O pokucie.
O pokucie.
„Jeśli pokutować nie będziecie, wszyscy zginiecie”. (Łuk. 13, 5.)
Ostatnia niedziela Adwentu; za dni kilka nadejdzie zbawienie domowi serca naszego. „Bliskim jest Pan, pójdźmy pokłońmy się Jemu”, tak modli się Kościół święty w dniu dzisiejszym, a Jan święty, który przygotowuje drogę Panu, woła, że wnet „oglądać będzie wszelkie ciało zbawienie Boże”.
Więc gotujcie, woła, drogę Pańską; usuwajcie wszystko, co przeszkadza zbawieniu; i wymienia, co usuwać nam trzeba; doliny zwątpienia i słabej wiary zapełniajcie ufnością i wiarą serdeczną; góry i pagórki pychy poniżajcie dziecięcą wiarą i pokorą; miejsca krzywe prostujcie; prostą drogą idźcie do Pana, drogą szczerości, prostoty, otwartości i prawdy; „kto chodzi w prostocie, bezpiecznie chodzi” (Przyp. 10, 9.).
A wszystko to czyńcie przez pokutę; bo tylko pokuta zwątpienie zamienia na ufność, pychę na pokorę, kręte drogi na prostotę. „Jeśli pokutować nie będziecie, wszyscy zginiecie” (Łuk. 13, 5.), tak mówi Apostoł; bez pokuty nie ma zbawienia; bo dwie tylko są drogi, które z tego świata prowadzą do nieba; droga niewinności i droga pokuty; kto nie szedł pierwszą, musi iść drugą; któż z nas wolny od grzechu?
Z chwilą pierwszego popełnionego grzechu wchodzi człowiek w nieprzeliczone szeregi pokutników; bo niewinność raz stracona, nie wraca, grzech raz popełniony wyciska na czole swoje piętno, i choć usprawiedliwiony i uświęcony wewnętrznie pokutą zostaje człowiek pokutnikiem aż do śmierci.
Odpuszczenie grzechów to łaska Boża nadprzyrodzona a nikt o działalności łaski Bożej w swej duszy nie ma pewności, chyba przez objawienie, więc masz powód do ustawicznej pokuty; im ona obfitsza, tem pewniejsze zbawienie. A choćbyś nie popełnił żadnych grzechów, jeszcze zobowiązany byłbyś do pokuty, bo pokuta to umartwienie, walka, wyrzeczenie, zniszczenie w sobie starego człowieka; „oto bowiem w nieprawościach jestem poczęty i w grzechach poczęła mnie matka moja” (Ps. 50, 7.), mówi Psalmista Pański; a Paweł święty pisze: „was, którzyście byli umarli przez występki i grzechy wasze, między któremi i my wszyscy obcowaliśmy w pożądliwościach ciała naszego, i byliśmy z przyrodzenia (przez złe skłonności) synami gniewu jako i drudzy” (II Efez. 2, 1-3).
Więc człowiek a pokutnik, to jedno i to samo; jesteśmy wszyscy członkami tej wielkiej rodziny, której ojcowie dla siebie i swego potomstwa utracili najpiękniejsze dary Boże, a wzięli na barki swoje i nasze wspólny ciężar koniecznej pokuty. Pokuta to twarda rzecz, gorzka i trudna; ale ta gorzka łupina mieści w sobie słodkie jądro pokoju, pociechy, błogości i ufności; więc się do niej nie zrażajmy; od chwili upadku naszych pierwszych rodziców wszystko zdobywamy trudem i mozołem; każdy uczynek spełniony oblany jest potem, wszystko dokonuje się wysiłkiem; a królestwo niebieskie gwałt cierpi i tylko gwałtownicy zdobędą je, mówi Chrystus Pan. „Kto nie zaznał goryczy na ziemi ni razu, nie zazna słodyczy w niebie”, mówi świecki myśliciel (Mickiewicz).
O gdyby potępieni mieli możność pokuty, jakie cuda pokuty działyby się na świecie! Jeśliś popełnił grzech śmiertelny, jesteś przeznaczony na potępienie, tylko Bóg dobry zachowuje cię od potępienia dając ci czas do pokuty; „i dałem jej czas, aby pokutę czyniła, a nie chce pokutować” (Obj. 2, 20.), żali się Bóg.
O potrzebie pokuty przekonamy się najlepiej, zastanawiając się nad tem, czem jest pokuta. „Kto miłuje nieprawość, nienawidzi duszy swej” (Ps. 10, 6.), mówi Psalmista Pański. Pokuta to nienawiść do grzechu; nie każdy, który mówi: nie będę już grzeszył, umie nienawidzieć grzech. Nienawidzieć grzech znaczy unikać go dla jego ohydy, szpetności i krzywdy, którą wyrządza duszy.
Do nieprzyjaciela, którego nienawidzimy, nie zbliżamy się, unikamy go jak zarazy, ustawicznie podejrzewamy go o złe zamiary, występujemy przeciwko niemu, staramy się mu szkodzić, gniewamy się na niego, prześladujemy go; nie wolno nam tak postępować, jeżeli tym nieprzyjacielem jest człowiek, lecz postępujmy tak, jeżeli nim jest grzech; bo grzech to naprawdę wróg nasz, i to największy.
Nie ma większego nieprzyjaciela, jak grzech; bo ze wszystkiego nas wyzuwa, ze wszystkiego nas odziera, bo imię dobre nam odbiera, spokój sumienia zakłóca, okrada nas z największych skarbów, łaski Bożej, piękności duszy, szczęścia i to nie tylko doczesnego ale wiecznego. Największy nieprzyjaciel człowiek tylko w doczesnych sprawach może nam zaszkodzić, grzech zaś szkodę nam wyrządza na duszy nieśmiertelnej.
Jeżeli nie masz tego przekonania, że grzech twym największym przeciwnikiem, nie może być mowy o tem, byś go nienawidził; a gdzie nie ma prawdziwej nienawiści grzechu, tam nie ma pokuty, bo pokuta to żal, a żal to nienawiść, obrzydzenie grzechu.
Jeżeli zaś masz świadomość, że grzech to twój największy nieprzyjaciel, uciekaj przed nim, zwalczaj go bez przerwy, unikaj, nienawidź, wtedy będziesz miał ducha prawdziwej pokuty i żalu.
Nie może nienawidzieć grzechu, kto nie unika sposobności i dróg do grzechu wiodących; nie może nienawidzieć grzechu, kto bawi się pokusą, kto jej nie zwalcza; bo nie boi się węża jadowitego, kto chowa go przy piersi; nie nienawidzi grzechu, kto nie nienawidzi ciała swego, tego krzesiwa, które najmniejszą iskierkę gotowe w każdej chwili rozpalić i rozniecić w wielki pożar; nie może nienawidzieć grzechu, kto nie nakłada cugli zmysłom swym, uszom, oczom, językowi, „bo wlazła – mówi Jeremiasz prorok, śmierć przez okna nasze, weszła do domów naszych, aby wytraciła dzieci z ulicy a młodzieńców z rynków”. (Jer. 9, 21).
Ale kto nienawidzi grzechu, ten nienawidzi Boga, „bo żaden sługa nie może dwom panom służyć, bo albo jednego będzie miał w nienawiści, a drugiego miłować będzie, albo do jednego przystanie a drugim wzgardzi” (Łuk. 16, 13.) „Kto nie jest ze mną – mówi Pan – jest przeciwko mnie” (Łuk. 11, 23.). „Kto nie nienawidzi grzechu, nienawidzi duszę swą, a kto miłuje nieprawość nienawidzi duszy swej” (Ps. 10, 6.), mówi Psalmista Pański.
O grzechu, morderco duszy mej, złodzieju najpiękniejszych mych skarbów, odstąp mnie na zawsze, niech wieczna będzie nieprzyjaźń między tobą a mną; źródło wszelkiego nieszczęścia, zaschnij, zniknij na zawsze, na wieki; o grzechu, przepaści, która połykasz wszystko co piękne i szlachetne, zamknij na zawsze paszczę swą.
„Czyńcie tedy owoc godny pokuty” (Mat. 3, 6.). Oby pokuta nasza była odpowiednia do wielkości i mnogości grzechów naszych; błogosławiony będziesz, gdy śmierć najdzie cię jako pokutnika.
Więc zastanówmy się dalej nad tem, czem jest pokuta, a poznawszy ją, pokochamy ją a tem samem pokochamy Boga i duszę naszą! Pokuta to drugi chrzest w którym wodą łez zlewamy dusze, by ją obmyć z nieprawości.
Pokuta, to sąd ustawiczny, który mamy sami nad sobą; błogosławiony, kto sobie samemu sędzią surowym, kto bez miłości własnej umie poznać swe winy i skazać się na karę odpowiednią do grzechów. Poznaj samego siebie, to największa mądrość, to największa odwaga, to znamię męskiego charakteru, bez bojaźni i trwogi; poznaj samego siebie, to początek, to źródło pokuty; poznał samego siebie syn marnotrawny, poznał szpetność swej szaty, ongi królewskiej, zestrzępionej, brudnej, cuchnącej, a poznawszy, zatęsknił za ojcem, zawstydził się swego smutnego stanu; wstał i poszedł do ojca; obraz prawdziwej pokuty.
Pokuta to kara, którą człowiek w nieubłaganej surowości samemu sobie wymierza; szczęśliwy, kto karząc samego siebie uwalnia się od kary Bożej.
Pokuta to nie milknące wołanie serca do Boga; tak pokutował Dawid za grzechy swoje przez całe życie we dnie i w nocy: „zmiłuj się Boże dla wielkiego miłosierdzia Twego, i dla mnóstwa litości twoich zgładź nieprawość moją; jeszcze więcej obmyj mnie z nieprawości mojej i oczyść mnie z grzechu mojego” (Ps, 50, 3-4.).
Pokuta to wypowiedzenie wojny staremu człowiekowi, wojny poczętej w goryczy, prowadzonej wytrwale, aż do końca, aż do zwycięstwa.
Pokuta to matka niezliczonych skarbów; pokuta to pokora, pokuta to nadzieja, ona rozprasza zwątpienie, ostudza pożądliwość, uspokaja sumienie, leczy serce, rodzi słodycz i ukojenie.
Pokuta to ustawiczne oczyszczanie sumienia; pokuta to tarcza, która chroni przeciw pożądliwości ciała, pożądliwości oczu i pysze żywota; pokuta to źródło duchowej pociechy.
Pokuta mimo okowy, które nam nakłada, daje nam wolność, jedyną na świecie wolność, która czyni nas panami naszej woli, panami nad szatanem.
Pokuta to wstrzemięźliwość, to najwspanialsza cnota kardynalna, która stawia człowieka ponad wszystkie stworzenia świata i każe mu panować nad światem i wszystkiem jego stworzeniem, jak Bóg przykazał w chwili stworzenia; „stworzył Bóg człowieka na obraz swój, na obraz Boży, stworzył go i rzekł, roście i mnóżcie się i napełniajcie ziemię, a czyńcie ją sobie poddaną, panujcie tedy nad wszemi zwierzętami” (I Mojż. 27, 28); przed grzechem panował człowiek nad światem swą niewinnością, po grzechu zaś pokutą.
O biedni niewolnicy świata, własnych pożądliwości i ludzi; chcąc być wolni, służą; chcąc panować noszą kajdany; bo czyż pożądliwość, namiętność, grzechy i nałogi nie są kajdanami, które gorzej żelaznych łańcuchów wiszą oplotem na duszy grzesznika, który często chciałby je zrzucić, a nie może, który chciałby nad nimi panować, a jest ich niewolnikiem; tylko pokuta wytrwała zdolna jest zrzucić kajdany niewoli i dać ci wolność, a wolność prawdziwą.
Pokuta to hartowanie duszy, to gimnastyka duszy, to nauczycielka charakterów; w jej szkole dziecko urasta w młodzieńca chrześcijańskiego, młodzieniec w męża, a mąż w bohatera; a bohaterstwa nam trzeba, bo ono tylko prowadzi do zwycięstwa; a całe życie nasze to walka, borykanie, „bojowaniem życie człowieka na ziemi”, mówi Job, cierpiący prorok; a ”kto zwycięży, dam mus siedzieć na stolicy mojej”, mówi Chrystus Pan.
Pokuta to smutek; „błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni” (Mat. 5, 5.); pokuta to pragnienie sprawiedliwości; bo prawdziwie pokutujący pragnie, by Bogu obrażonemu stało się zadość za grzechy, pragnie, by ludziom skrzywdzonym przez niego stało się zadość naprawieniem krzywdy; „błogosławieni, którzy pragną i łakną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni” (Mat. 5, 6.).
Pokuta to cierpienie; pokutujący cierpi tak długo, póki według sprawiedliwości Bożej, nie stało się zadość obrażonemu Bogu i skrzywdzonym ludziom; „błogosławieni, którzy cierpią prześladowania dla sprawiedliwości, albowiem ich jest królestwo niebieskie” (Mat. 5, 10.).
Pokuta to cierpienia; oby o tem chcieli pamiętać wszyscy, którym się zdaje, że pokuta polega tylko na wyznaniu grzechów i odebraniu rozgrzeszenia; chcesz wiedzieć, czem jest pokuta, patrz na Chrystusa Pana, jak cierpi za grzechy nie swoje, bo ich nie miał, lecz za grzechy nasze! Przejdź myślą wszystkie cierpienia Jezusowe od Ogrójca aż do Jego śmierci na krzyżu, a będziesz wiedział, czem jest pokuta; „przykład mój dałem wam, abyście, jakom ja czynił, i wy czynili”; pokuta to zadośćuczynienie czyli zadość cierpienie.
Zadość cierpienie połączone z nienawiścią grzechu, to cnota pokuty; do niej dołączył Chrystus Pan nakaz wyznania grzechów przed kapłanem, czyli spowiedź; „których odpuścicie grzechy, są im odpuszczone”; spowiedź święta to tylko część pokuty, to uzupełnienie pokuty. Cnotę pokuty czyli żal, postanowienie poprawy i zadosyćuczynienie z dołączeniem nakazu wyznania grzechów wyniósł Chrystus Pan do godności Sakramentu.
Pokuta to miłość; miłość ku Bogu, bo pokuta to tęsknota za Bogiem; przecież i zwierzę tęskni do światła, przecież i kwiat tęskni za słońcem; a Bóg to światło, to słońce życia naszego. Przez chmury grzechów i nieprawości swoich ku Tobie zwracam, o Boże, kwiat serca swojego; ogrzej go, oświeć o Panie!
Na wszelkich drogach swoich myśleć będę o Tobie, Panie, a Ty wyprostujesz ścieżki moje: „drogi Twoje okaż mi Panie, a ścieżek Twoich naucz mnie” (Ps. 24, 4.); „wylecz mnie, o Panie, a uleczon będę, zbaw mnie, a zbawion będę, boś Ty jest chwała moja” (Jer. 17, 14.). Amen.
x. Ignacy Czechowski, Krótkie kazania na niedzielę i święta całego roku, Poznań 1930.
za: http://vetusordo.pl/xczechowski_op/
za: http://vetusordo.pl/xczechowski_op/
Introitus Isa 45:8 Roráte, cœli, désuper, et nubes pluant justum: aperiátur terra, et gérminet Salvatórem Ps 18:2 Cœli enárrant glóriam Dei: et ópera mánuum ejus annúntiat firmaméntum. V. Glória Patri, et Fílio, et Spirítui Sancto. R. Sicut erat in princípio, et nunc, et semper, et in sǽcula sæculórum. Amen. Roráte, cœli, désuper, et nubes pluant justum: aperiátur terra, et gérminet Salvatórem |
1
IntroitIz 45:8 Niebiosa, spuśćcie rosę z góry, a obłoki niech zleją z deszczem Sprawiedliwego. Niech się otworzy ziemia i zrodzi Zbawiciela. Ps 18:2 Niebiosa głoszą chwałę Boga, dzieło rąk Jego obwieszcza nieboskłon. V. Chwała Ojcu, i Synowi i Duchowi Świętemu. R. Jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen. Niebiosa, spuśćcie rosę z góry, a obłoki niech zleją z deszczem Sprawiedliwego. Niech się otworzy ziemia i zrodzi Zbawiciela. |
Gloria | Gloria |
Oratio Orémus. Excita, quǽsumus, Dómine, poténtiam tuam, et veni: et magna nobis virtúte succúrre; ut per auxílium grátiæ tuæ, quod nostra peccáta præpédiunt, indulgéntiæ tuæ propitiatiónis accéleret: Qui vivis et regnas cum Deo Patre, in unitáte Spíritus Sancti, Deus, per ómnia sǽcula sæculórum. R. Amen. Orémus. de S. Maria tempore Adventus Deus, qui de beátæ Maríæ Vírginis útero Verbum tuum, Angelo nuntiánte, carnem suscípere voluísti: præsta supplícibus tuis; ut, qui vere eam Genetrícem Dei credimus, ejus apud te intercessiónibus adjuvémur. Contra persecutores Ecclesiæ Ecclésiæ tuæ, quæsumus, Dómine, preces placátus admítte: ut, destrúctis adversitátibus et erróribus univérsis, secúra tibi sérviat libertáte. Per Dóminum nostrum Jesum Christum, Fílium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitáte Spíritus Sancti Deus, per ómnia sǽcula sæculórum. R. Amen. |
3
KolektaMódlmy się. Wzbudź swą potęgę, prosimy Cię, Panie, i przyjdź, i z wielką siłą pośpiesz nam na pomoc, aby miłosierdzie Twoje, wspomagając nas łaską, przyspieszyło to, co wstrzymują nasze grzechy. Który żyjesz i królujesz z Bogiem Ojcem w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. R. Amen. Módlmy się. de S. Maria tempore Adventus Boże, któryś zrządził, że za zwiastowaniem anielskim w żywocie Najświętszej Maryi Panny Słowo Twoje Ciałem się stało, pokornie Cię błagamy, spraw, aby wspomagało nas wstawiennictwo Tej, w której Boże Macierzyństwo wierzymy. Contra persecutores Ecclesiæ Ecclésiæ tuæ, quæsumus, Dómine, preces placátus admítte: ut, destrúctis adversitátibus et erróribus univérsis, secúra tibi sérviat libertáte. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. R. Amen. |
Lectio Léctio Epístolæ beáti Pauli Apóstoli ad Corínthios 1 Cor 4:1-5 Fratres: Sic nos exístimet homo ut minístros Christi, et dispensatóres mysteriórum Dei. Hic jam quǽritur inter dispensatóres, ut fidélis quis inveniátur. Mihi autem pro mínimo est, ut a vobis júdicer aut ab humano die: sed neque meípsum judico. Nihil enim mihi cónscius sum: sed non in hoc justificátus sum: qui autem júdicat me, Dóminus est. Itaque nolíte ante tempus judicáre, quoadúsque véniat Dóminus: qui et illuminábit abscóndita tenebrárum, et manifestábit consília córdium: et tunc laus erit unicuique a Deo. R. Deo grátias. |
4
LekcjaCzytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Koryntian. 1 Kor 4:1-5 Bracia: Tak niechaj każdy nas uważa za sługi Chrystusa i włodarzy Bożych tajemnic. A od włodarzy żąda się tego, aby każdy z nich okazał się wiernym. Wszakże co do mnie, najmniejsza to rzecz, czy będę przez was sądzony, czy przez sąd ludzki, nawet zresztą samego siebie nie sądzę. Do niczego się bowiem nie poczuwam, ale przez to nie jestem usprawiedliwony, gdyż sędzią moim jest Pan. Przeto nie sądźcie przed czasem, aż przyjdzie Pan, który ujawni to, co kryje się w ciemności, i objawi zamysły serc: a wtedy każdy znajdzie pochwałę u Pana. R. Bogu dzięki. |
Graduale Ps 144:18; 144:21 Prope est Dóminus ómnibus invocántibus eum: ómnibus, qui ínvocant eum in veritáte. V. Laudem Dómini loquétur os meum: et benedícat omnis caro nomen sanctum ejus. Allelúja, allelúja, V. Veni, Dómine, et noli tardáre: reláxa facínora plebis tuæ Israël. Allelúja. |
5
GraduałPs 144:18; 144:21 Pan jest blisko wszystkich, którzy Go wzywają; wszystkich, wzywających Go szczerze. V. Chwałę Pańską niech głoszą me usta, a wszelkie ciało niech błogosławi Jego święte imię. Alleluja, alleluja. V. Przyjdź, Panie, i racz nie zwlekać. Przebacz występki Izraela, ludu Twego. Alleluja. |
Evangelium Sequéntia +︎ sancti Evangélii secundum Lucam R. Glória tibi, Dómine. Luc 3:1-6 Anno quintodécimo impérii Tibérii Cǽsaris, procuránte Póntio Piláto Judǽam, tetrárcha autem Galilǽæ Heróde, Philíppo autem fratre ejus tetrárcha Iturǽæ et Trachonítidis regionis, et Lysánia Abilínæ tetrárcha, sub princípibus sacerdotum Anna et Cáipha: factum est verbum Domini super Joannem, Zacharíæ filium, in deserto. Et venit in omnem regiónem Jordánis, prǽdicans baptísmum pæniténtiæ in remissiónem peccatórum, sicut scriptum est in libro sermónum Isaíæ Prophétæ: Vox clamántis in desérto: Paráte viam Dómini: rectas fácite sémitas ejus: omnis vallis implébitur: et omnis mons et collis humiliábitur: et erunt prava in dirécta, et áspera in vias planas: et vidébit omnis caro salutáre Dei. R. Laus tibi, Christe. S. Per Evangélica dicta, deleántur nostra delícta. |
6
EwangeliaCiąg dalszy +︎ Ewangelii świętej według Łukasza. R. Chwała Tobie Panie. Łk 3:1-6 Św. Łukasz z wielką ścisłością określa czas wystąpienia Jana Chrzciciela, wiążąc przez to opowiadanie Ewangelii z historią ludzkości. Chociaż dzieło Odkupienia dokonało się w ściśle określonym czasie, ma jednak znaczenie powszechne. «Każdy człowiek ujrzy zbawienie Boże». Roku piętnastego panowania Tyberiusza, gdy Piłat Poncjusz zarządzał Judeą i Herod był tetrarchą Galilei, a Filip, brat jego, tetrarchą Iturei i krainy Trachonickiej, gdy Lizaniasz był tetrachą Abileny, za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza stało się słowo Pańskie do Jana, Zachriaszowego syna, na pustyni. I przyszedł do całej krainy Jordanu, głosząc chrzest pokuty na odpuszczenie grzechów; jako napisano w księdze mów Izajasza proroka: «Głos wołającego na pustyni: gotujcie drogę Pańską, torujcie ścieżki Jego. Wszelka dolina będzie wypełniona i każda góra i wzniesienie zniżone będą. Krzywe drogi staną się proste, a ostre wygładzone będą i każdy człowiek ujrzy zbawienie Boże». R. Chwała Tobie, Chryste. S. Niech słowa Ewangelii zgładzą nasze grzechy. |
Credo | Credo |
Offertorium Luc 1:28 Ave, María, gratia plena; Dóminus tecum: benedícta tu in muliéribus, et benedíctus fructus ventris tui. |
8
OfiarowanieŁk 1:28 Zdrowaś, Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą; błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego. |
Secreta Sacrifíciis præséntibus, quǽsumus, Dómine, placátus inténde: ut et devotióni nostræ profíciant et salúti. Per Dóminum nostrum Jesum Christum, Fílium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitáte Spíritus Sancti Deus, per ómnia sǽcula sæculórum. R. Amen. de S. Maria tempore Adventus In mentibus nostris, quæsumus, Dómine, veræ fídei sacraménta confírma: ut, qui concéptum de Vírgine Deum verum et hóminem confitémur; per ejus salutíferæ resurrectiónis poténtiam, ad ætérnam mereámur perveníre lætítiam. Contra persecutores Ecclesiæ Prótege nos, Dómine, tuis mystériis serviéntes: ut, divínis rebus inhæréntes, et córpore tibi famulémur et mente. Per Dóminum nostrum Jesum Christum, Fílium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitáte Spíritus Sancti Deus, per ómnia sǽcula sæculórum. R. Amen. |
9
SecretaProsimy Cię, Panie, wejrzyj łaskawie na tę ofiarę, niech nas utwierdzi w Twojej służbie i wyjedna zbawienie. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. R. Amen. de S. Maria tempore Adventus Prosimy Cię, Panie, utwierdź w duszach naszych tajemnice prawdziwej wiary, abyśmy wyznając prawdziwe Bóstwo i człowieczeństwo Tego, który się począł z Dziewicy, zdołali dojść do wiekuistej radości mocą Jego zbawczego Zmartwychwstania. Contra persecutores Ecclesiæ Prótege nos, Dómine, tuis mystériis serviéntes: ut, divínis rebus inhæréntes, et córpore tibi famulémur et mente. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. R. Amen. |
Prefatio de sanctissima Trinitate Vere dignum et justum est, æquum et salutáre, nos tibi semper et ubíque grátias ágere: Dómine sancte, Pater omnípotens, ætérne Deus: Qui cum unigénito Fílio tuo et Spíritu Sancto unus es Deus, unus es Dóminus: non in unius singularitáte persónæ, sed in uníus Trinitáte substántiæ. Quod enim de tua glória, revelánte te, crédimus, hoc de Fílio tuo, hoc de Spíritu Sancto sine differéntia discretiónis sentímus. Ut in confessióne veræ sempiternǽque Deitátis, et in persónis propríetas, et in esséntia únitas, et in majestáte adorétur æquálitas. Quam laudant Angeli atque Archángeli, Chérubim quoque ac Séraphim: qui non cessant clamáre quotídie, una voce dicéntes: |
10
PrefacjaPrefacja o Trójcy Przenajświętszej Zaprawdę godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, abyśmy zawsze i wszędzie Tobie składali dziękczynienie, Panie, Ojcze święty, wszechmogący, wieczny Boże: Ty z jednorodzonym Synem Twoim i Duchem Świętym jednym jesteś Bogiem, jednym jesteś Panem, nie w jedności jednej osoby, lecz w jednej istocie Trójcy. W co bowiem z objawienia Twego wierzymy o Twej chwale, to samo utrzymujemy bez żadnej różnicy o Twoim Synu i o Duchu Świętym. Tak iż wyznając prawdziwe i wiekuiste Bóstwo wielbimy odrębność Osób, jedność w istocie i równość w majestacie. Majestat ten chwalą Aniołowie i Archaniołowie, Cherubini i Serafini, którzy nie przestają wołać codziennie powtarzając jednym głosem: |
Communicántes, et memóriam venerántes, in primis gloriósæ semper Vírginis Maríæ, Genetrícis Dei et Dómini nostri Jesu Christi: sed | Zjednoczeni w Świętych Obcowaniu, ze czcią wspominamy najpierw chwalebną zawsze Dziewicę Maryję, Matkę Boga i Pana naszego Jezusa Chrystusa: |
Communio Is 7:14 Ecce, Virgo concípiet et páriet fílium: et vocábitur nomen ejus Emmánuel. |
13
KomuniaIz 7:14 Oto Panna pocznie i porodzi syna i nazwą imię Jego Emmanuel. |
Postcommunio Orémus. Sumptis munéribus, quǽsumus, Dómine: ut, cum frequentatióne mystérii, crescat nostræ salútis efféctus. Per Dóminum nostrum Jesum Christum, Fílium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitáte Spíritus Sancti Deus, per ómnia sǽcula sæculórum. R. Amen. Orémus. de S. Maria tempore Adventus Grátiam tuam, quæsumus, Dómine, méntibus nostris infúnde: ut, qui, Angelo nuntiánte, Christi, Fílii tui, incarnatiónem cognóvimus; per passiónem ejus et crucem, ad resurrectiónis glóriam perducámur. Contra persecutores Ecclesiæ Quaesumus, Dómine, Deus noster: ut, quos divína tríbuis participatióne gaudére, humánis non sinas subjacére perículis. Per Dóminum nostrum Jesum Christum, Fílium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitáte Spíritus Sancti Deus, per ómnia sǽcula sæculórum. R. Amen. |
14
PokomuniaMódlmy się. Przyjąwszy Twe dary, prosimy Cię, Panie, aby przez częste uczestnictwo w tym Sakramencie wzrastał w nas jego zbawienny owoc. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. R. Amen. Módlmy się. de S. Maria tempore Adventus Prosimy Cię Panie, wlej w nasze serca Twoją łaskę, abyśmy poznawszy za zwiastowaniem anielskim wcielenie Chrystusa, Syna Twego, przez Jego mękę i krzyż, zostali doprowadzeni do chwały zmartwychwstania. Contra persecutores Ecclesiæ Quaesumus, Dómine, Deus noster: ut, quos divína tríbuis participatióne gaudére, humánis non sinas subjacére perículis. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. R. Amen. |
Niedziela czwarta Adwentu
Bliski już dzień pamiątki Narodzenia Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Dlatego Kościół nasz święty czyta nam tę wyżej przywiedzioną Ewangelię, zawierającą miejsce, sposób i treść kazania Jana, przesłańca Pańskiego, abyśmy się z niej uczyli, jakie ma być przygotowanie nasze do godnego duchowego przyjęcia Zbawiciela w sercach naszych, aby On się w nas narodzić, z nami mieszkać i przebywać w nas raczył. Inaczej nic by nam nie pomogło owo pierwsze widome Jego przyjście na świat, jeśliby też przez łaskę swą duchowo do nas nie przybył i w nas nie zamieszkał. Na to bowiem przyszedł na ziemię, na to nas odkupił, aby w nas królował i uczynił nas w niebie spółdziedzicami z sobą. To osobliwie gotów jest uczynić w uroczystym dniu pamiątki Narodzenia swego, jeśli tylko przygotujemy Mu serca nasze, a oddalimy od siebie wszystko, co by w nas oczy Jego najświętsze obrażało. Do takiego przygotowania niech nam dopomoże wykład dzisiejszej Ewangelii.
Łukasz, święty Ewangelista, pragnąc zaznaczyć początek nauczania Janowego i upominania do pokuty, zwyczajem rzetelnych historyków, naprzód podaje czas którego to się stało, i imiona zwierzchników świeckich i duchownych, jacy wtedy byli w ziemi żydowskiej. Wspomina rzymskiego cesarza Tyberiusza, następcę Augusta, za którego narodził się Pan Jezus; wspomina Piłata, cesarskiego wielkorządcę w Jerozolimie, i okolicznych książąt, synów Heroda okrutnika i mordercy niewiniątek. Każdy z owych królików cząstkę tylko posiadał rozerwanego królestwa żydowskiego i był w zależności od rzymskiego władcy. Wspomina wreszcie Jan św. najwyższych kapłanów żydowskich: Annasza i Kajfasza, którzy przekupstwem wdarłszy się na urząd, jeden drugiemu ustąpić nie chcieli, lecz wbrew zakonowi Mojżeszowemu, obaj kolejno po roku go sprawowali.
W takim to więc czasie, gdy Żydzi królów dziedzicznych utraciwszy, cesarzowi rzymskiemu i obcej narodowości tetrarchom czyli książątkom byli poddani, stało się słowo Pańskie do Jana, Zachariaszowego syna na puszczy. To znaczy: wezwał Pan Bóg i powołał Jana, który aż do tego czasu życie pustelnicze prowadził, aby szedł a przepowiadał przyjście na świat Jezusa Chrystusa, obiecanego Zbawiciela; albowiem przystało, gdy i królestwo żydowskie na kawałki poszarpane było i kapłaństwo żydowskie chciwością a pychą pohańbione, aby się ukazał ów dawno pożądany i długo oczekiwany Król i Kapłan, aby i królestwo owo ziemskie i kapłaństwo starozakonne ustąpiło Królestwu niebieskiemu i Kapłaństwu Jego duchowemu. I czas wreszcie głoszenia Królestwa Bożego był wtedy najodpowiedniejszy, gdy Żydzi w obcym jęczeli poddaństwie; nigdy bowiem ludzie nie są sposobniejsi do pojęcia i przyjęcia rzeczy niebieskich, jak gdy się im sprawy ich ziemskie nie powodzą.
Godzi się tu zauważyć, że Jan, chociaż wielki święty i prawdziwy mąż Boży, nie ośmielił się do kaznodziejskiego porwać urzędu, zanim wprzód na puszczy przez całe lat 30, pokutą i ostrością życia, modlitwą i postem do tego się nie przygotował, zanim od Boga nie został powołany. Słusznie też o nim inny Jan, Ewangelista, napisał: Był człowiek posłany od Boga, któremu imię było Jan. Nikomu nie wolno sięgać po kapłańską i kaznodziejską godność, jedno temu, kogo Pan Bóg wzywa do takiej apostolskiej pracy. Nie godzi się więc rodzicom zmuszać synów do stanu duchownego, gdy ci powołania nie czują. Nie godzi się dla chleba i wygody przywdziewać sukni kapłańskiej; inaczej sprawdzi się na takich narzekanie Pańskie, zapisane u Jeremiasza proroka: Nie posyłałem ich, a oni biegali; nie mówiłem do nich, a oni prorokowali (Jerem. XXIII, 21). Mają też rodzice i przełożeni chować dziatki w karności i bojaźni Pańskiej, mają zaprawiać do pobożności, skromności, umartwienia, pracowitości i innych cnót chrześcijańskich; mają im przyświecać własnym bogobojności przykładem, inaczej bowiem nie przyjmie się powołanie do służby Bożej w sercach synów, niekarnie chowanych, a dobre ziarno łaski niebieskiej, rzucone na glebę nieuprawianą i zielskiem grzechowym zachwaszczoną, nie wzejdzie i owocu nie wyda.
I przyszedł Jan do wszystkiej krainy Jordanu, opowiadając chrzest pokuty na odpuszczenie grzechów, to jest: zalecając chrzest i zarazem upominając ludzi do pokuty. Co tu powiedziano: na odpuszczenie grzechów, nie tak się rozumie, aby chrzest Janowy miał dawać odpuszczenie grzechów, albo żeby nie był różny od sakramentu Chrztu, ustanowionego przez Chrystusa Pana. Jan święty obiecywał tylko grzechów odpuszczenie, które miało być dane przez chrzest Chrystusowy. Chrzest Jana nie miał mocy odpuszczania grzechów, lecz był tylko pobożną ceremonią żydowską i przygotowywał ludzi do chrztu sakramentalnego, w którym się prawdziwie grzechy gładzą. Dlatego mąż Boży mówił kiedy indziej (Mt. III, 11): Jać chrzczę wodą ku pokucie, ale który przyjdzie po mnie... Tenci was ochrzci Duchem Świętym; a przez to dawał znać, iż on sam nie chrzcił Duchem Świętym, bez którego nie ma odpuszczenia winy. Dlatego i Paweł św. tych, co byli ochrzczeni chrztem Janowym, znowu kazał chrzcić w imię Pana Jezusowe.
Do udzielania chrztu swojego Jan św. obrał sobie rzekę Jordan, nie było bowiem u Żydów rzeki sławniejszej. Przeszedł przez nią suchą nogą lud Izraelski, wstępując niegdyś do ziemi obiecanej. Podobnego cudu doznał także Eliasz, zanim był uniesiony do nieba na wozie ognistym. I Naaman, wódz syryjski, z rozkazu Elizeusza obmywszy się siedemkroć w Jordanie, został od trądu oczyszczony i z bałwochwalcy stał się sługą Boga prawdziwego. Miało to oznaczać, iż poganie, przez sakrament Chrztu oczyszczeni od grzechowego trądu, mieli otrzymać siedmiorakie dary Ducha Świętego i być zapisanymi w poczet wiernych Chrystusowych.
Wołał tedy Jan św. na owej puszczy nad Jordanem: Gotujcie drogę Pańską, czyńcie proste ścieżki Jego: wszelka dolina będzie wypełniona, a wszelka góra i pagórek zniżony będzie i krzywe miejsca będą proste, a ostre drogami gładkimi. Jakby mówił: czyńcie pokutę! Bo ten właśnie gotuje drogę do siebie Bogu swemu, kto oddala od serca wszelakie zawady, które by zbliżającego się Pana, zatrzymać mogły. Gdy króla jakiego do miasta przyjmują, drogi przedtem troskliwie naprawiają, usuwając naprzód, cokolwiek by mu zawadzało w podróży. Następnie prostują krzywizny, zasypują doły, obniżają pagórki. Gdy więc pytasz chrześcijaninie, jak masz gotować do siebie drogę Chrystusowi, uczy cię w powyższym podobieństwie Jan św., pospołu z Izajaszem prorokiem: "Wszelka dolina niech będzie napełniona a wszelka góra i pagórek niechaj zniżony będzie; krzywe miejsca niech będą wyprostowane, a ostre niech będą na drogi równe przerobione". Jakoby rzekł: Jeśli pyszny chce, aby Pan Jezus raczył przyjść do niego, niech przedtem rozsypie górę hardych a wyniosłych myśli swego serca, niechaj się uniży, a stanie pokornym. Jeśli grzeszny i w występki upadły człowiek, chce mieć u siebie tak zacnego gościa, niechajże ten dół bojaźni i rozpaczy napełni dobrą nadzieją i ufnością w Chrystusie. Kto przedtem był krzywym, czyli obłudnym, niesprawiedliwym i pełnym nieprawości, niech się stanie prostym, szczerym, sprawiedliwym i pobożnym. Kto przedtem był ostrym, przykrym, złośliwym, okrutnym, twardym i nieznośnym względem bliźniego, niechaj stanie się cichym, skromnym, łaskawym i dobrotliwym względem wszystkich, a tak dopiero zgotuje drogę Panu swemu, przyjmie i oglądać będzie Zbawiciela i przybliży mu się Królestwo Niebieskie.
Do czego zaś naówczas Jan św. nawoływał Żydów, do tego nas teraz nawołuje Matka nasza, Kościół Katolicki. Bliski jest dzień Pańskiego Narodzenia. Zbawiciel chce nas nawiedzić i w sercu naszym duchowo się narodzić, lecz pragnie, abyśmy Mu do tych nawiedzin serca nasze pilnie przygotowali, a tak aby się spełniły na nas wszystkich końcowe słowa dzisiejszej Ewangelii: i ujrzy wszelkie ciało (to jest wszelki człowiek, który się na to przygotował) zbawienie Boże (to jest Zbawiciel przyjdzie do niego, da mu się poznać i z nim się połączy). Cóż tedy masz czynić chrześcijaninie, abyś tak wielkiego szczęścia stał się uczestnikiem? Oto przygotuj się na zabieżenie drogi Panu Bogu twemu, a pilnie się staraj, abyś Go ochotnie do siebie przyjął i u siebie zatrzymał i hojnie Go ugościł. A jeśli zapytasz: Jak się mam przygotować, abym Mu drogę zabieżał, krótko ci powiem: przez pokutę i pokorną spowiedź. – A jak Go mam przyjąć do siebie? Przez godne przyjęcie Komunii świętej. – A jak Go mam zatrzymać u siebie? Przez pobożną a częstą modlitwę. – A jak Go mam uczęstować? Przez uczynki miłosierne. Albowiem gdy się szczerze a pokornie spowiadasz, dom u siebie gotujesz Panu Jezusowi. Gdy godnie przyjmujesz Najświętszy Sakrament, Chrystusa u siebie przyjmujesz. Gdy się często a usilnie modlisz, zatrzymujesz Go w sobie. Gdy ubogich karmisz i przyodziewasz, chorych opatrujesz, błądzących upominasz, sierotą się zaopiekujesz, nieumiejętnego pacierza i katechizmu nauczysz – tedy samego Chrystusa częstujesz, samemu Chrystusowi dobrze czynisz. Prośmyż gorąco Boga o łaskę, abyśmy Mu umieli drogę nagotować, aby On do nas przyjść, w nas się duchowo narodzić, z nami mieszkać i w nas przebywać raczył.
Krótkie nauki homiletyczne na niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem Księgarni Powszechnej. 1912, ss. 22-27.
za: http://www.ultramontes.pl/wujek_krotkie_nauki_4.htm
za: http://www.ultramontes.pl/wujek_krotkie_nauki_4.htm
Żywot świętej Anastazyi, Męczenniczki.
(Żyła około roku Pańskiego 305).
Anastazya była córką bogatego i znamienitego Rzymianina Pretekstata, poganina i matki chrześcijanki, która ją rychło obeznała z prawdami Wiary świętej i wszczepiła w nią szczerą pobożność. Zanim dziewczę doszło do lat panieńskich, odumarła ją matka, ale Anastazya już była utwierdzoną w miłości Boga, skromności, pokorze i miłosierdziu względem nieszczęśliwych. Cnoty te rozkwitły w niej w całej pełni pod sterem świętobliwego kapłana Chryzogona, jej nauczyciela.
Ojciec zmusił ją, aby przeciw swej woli oddała rękę Publiuszowi, młodzieńcowi znakomitego rodu, ale poganinowi. Małżeństwo to było dla niej źródłem niewypowiedzianych goryczy i srogich udręczeń. Publiusz bowiem był człowiekiem pozbawionym serca i uczucia, oddanym całkowicie zmysłowym uciechom i życiu hulaszczemu. Łagodność, dobroć i pobożność żony nie tylko nie budowała go, ale była mu wprost wstrętną. Anastazya znosiła utrapienia i dokuczliwości z niemą cierpliwością, szukając jedynie pociechy w modlitwie i dobroczynności, do czego jej dużo sposobności nastręczało nakazane przez Dyoklecyana prześladowanie chrześcijan. Wielu wyznawców Chrystusa jęczało po więzieniach, nie doznając znikąd pomocy. Anastazya rozporządzała wielkim majątkiem i znacznymi funduszami; przebrana więc w ubogie szaty, chodziła potajemnie w towarzystwie jednego sługi do cel więziennych, przekupywała dozorców i straże i krzepiła biednych więźniów nie tylko pokarmem i napojem, ale i duchowną pociechą i zachętą do wytrwałości.
Nie były tajnemi Publiuszowi te wycieczki żony. Łajał ją za nie, wydrwiwał i szydził z niej, a nawet gdzie tylko mógł, stawiał jej przeszkody. Mimo tych przymówek i dokuczliwości nie traciła Anastazya zimnej krwi, zawsze była spokojną, łagodną i uprzejmą i nigdy nie unosiła się niecierpliwością. Publiusz nie mógł pojąć tej zacności duszy, a nie poprzestając na szyderstwach i przymówkach, począł Anastazyę więzić i traktować jako niewolnicę. Około tego czasu pojmano także Chryzogona i osadzono w ciemnym lochu.
Któż opisze męki i cierpienia Anastazyi, która nie tyle ubolewała nad swą niewolą i okrutnem postępowaniem męża, ile nad niemożnością niesienia pomocy chrześcijanom a szczególniej drogiemu swemu nauczycielowi Chryzogonowi. Na kolanach przeto błagała Niebios o odzyskanie swobody, a Bóg jej modłów wysłuchał.
Publiusz miał wkrótce udać się do Persyi jako poseł cesarski. Przed odjazdem obostrzył jeszcze niewolę małżonki, ale w drodze umarł i zostawił Anastazyę samowładną panią ogromnego majątku. Świętobliwa wdowa użyła go na ulżenie nędzy prześladowanych chrześcijan. Chryzogona wysłał Dyoklecyan do Akwilei, gdzie nad wyznawcami Chrystusa w straszny sposób się znęcano. I Anastazya przeniosła się do tego miasta, aby tam mieć obszerniejszy zakres dobroczynnego działania. Chrześcijanom bowiem zabraniały prawa rzymskie mieć jakąśkolwiek własność i dlatego wszyscy cierpieli największy niedostatek. Jakoż Chryzogon niezadługo umarł; pochowawszy go ze czcią należną, przeniosła się Anastazya do Illiryi, aby tamtejszym chrześcijanom, którym namiestnik Florus okrutnie dokuczał, nieść pożądaną pomoc i wspierać ich resztkami swego majątku. Szpiegowie dowiedzieli się, że jest chrześcijanką i donieśli o tem Florusowi. Ten wypytał ją o pochodzenie i stosunki rodzinne, a dowiedziawszy się, że była żoną Publiusza, starał się ją namówić, aby porzuciła chrześcijaństwo; gdy zaś nic nie mógł wskórać, wydał ją w ręce cesarza. Dyoklecyan, w którym chciwość górowała nad okrucieństwem i który miłował pieniądze więcej, aniżeli bogów, zaczął ją badać, jak wielki jest jej majątek. Na to odpowiedziała Anastazya: „Gdybym miała jeszcze cokolwiek grosza, nie wydałabym się z tem, lecz wspierałabym pokryjomu mych współwierców. Zapasy moje wyczerpały się niestety; już nie mogę czynić dobrodziejstw i wydzielać jałmużn, mam bowiem tylko jeszcze to liche życie; gorąco też pragnę złożyć je Bogu w ofierze i mieć udział w doczesnych cierpieniach mych braci w Chrystusie, z którymi dotychczas dzieliłam swe mienie.“
Ojciec zmusił ją, aby przeciw swej woli oddała rękę Publiuszowi, młodzieńcowi znakomitego rodu, ale poganinowi. Małżeństwo to było dla niej źródłem niewypowiedzianych goryczy i srogich udręczeń. Publiusz bowiem był człowiekiem pozbawionym serca i uczucia, oddanym całkowicie zmysłowym uciechom i życiu hulaszczemu. Łagodność, dobroć i pobożność żony nie tylko nie budowała go, ale była mu wprost wstrętną. Anastazya znosiła utrapienia i dokuczliwości z niemą cierpliwością, szukając jedynie pociechy w modlitwie i dobroczynności, do czego jej dużo sposobności nastręczało nakazane przez Dyoklecyana prześladowanie chrześcijan. Wielu wyznawców Chrystusa jęczało po więzieniach, nie doznając znikąd pomocy. Anastazya rozporządzała wielkim majątkiem i znacznymi funduszami; przebrana więc w ubogie szaty, chodziła potajemnie w towarzystwie jednego sługi do cel więziennych, przekupywała dozorców i straże i krzepiła biednych więźniów nie tylko pokarmem i napojem, ale i duchowną pociechą i zachętą do wytrwałości.
Nie były tajnemi Publiuszowi te wycieczki żony. Łajał ją za nie, wydrwiwał i szydził z niej, a nawet gdzie tylko mógł, stawiał jej przeszkody. Mimo tych przymówek i dokuczliwości nie traciła Anastazya zimnej krwi, zawsze była spokojną, łagodną i uprzejmą i nigdy nie unosiła się niecierpliwością. Publiusz nie mógł pojąć tej zacności duszy, a nie poprzestając na szyderstwach i przymówkach, począł Anastazyę więzić i traktować jako niewolnicę. Około tego czasu pojmano także Chryzogona i osadzono w ciemnym lochu.
Któż opisze męki i cierpienia Anastazyi, która nie tyle ubolewała nad swą niewolą i okrutnem postępowaniem męża, ile nad niemożnością niesienia pomocy chrześcijanom a szczególniej drogiemu swemu nauczycielowi Chryzogonowi. Na kolanach przeto błagała Niebios o odzyskanie swobody, a Bóg jej modłów wysłuchał.
Publiusz miał wkrótce udać się do Persyi jako poseł cesarski. Przed odjazdem obostrzył jeszcze niewolę małżonki, ale w drodze umarł i zostawił Anastazyę samowładną panią ogromnego majątku. Świętobliwa wdowa użyła go na ulżenie nędzy prześladowanych chrześcijan. Chryzogona wysłał Dyoklecyan do Akwilei, gdzie nad wyznawcami Chrystusa w straszny sposób się znęcano. I Anastazya przeniosła się do tego miasta, aby tam mieć obszerniejszy zakres dobroczynnego działania. Chrześcijanom bowiem zabraniały prawa rzymskie mieć jakąśkolwiek własność i dlatego wszyscy cierpieli największy niedostatek. Jakoż Chryzogon niezadługo umarł; pochowawszy go ze czcią należną, przeniosła się Anastazya do Illiryi, aby tamtejszym chrześcijanom, którym namiestnik Florus okrutnie dokuczał, nieść pożądaną pomoc i wspierać ich resztkami swego majątku. Szpiegowie dowiedzieli się, że jest chrześcijanką i donieśli o tem Florusowi. Ten wypytał ją o pochodzenie i stosunki rodzinne, a dowiedziawszy się, że była żoną Publiusza, starał się ją namówić, aby porzuciła chrześcijaństwo; gdy zaś nic nie mógł wskórać, wydał ją w ręce cesarza. Dyoklecyan, w którym chciwość górowała nad okrucieństwem i który miłował pieniądze więcej, aniżeli bogów, zaczął ją badać, jak wielki jest jej majątek. Na to odpowiedziała Anastazya: „Gdybym miała jeszcze cokolwiek grosza, nie wydałabym się z tem, lecz wspierałabym pokryjomu mych współwierców. Zapasy moje wyczerpały się niestety; już nie mogę czynić dobrodziejstw i wydzielać jałmużn, mam bowiem tylko jeszcze to liche życie; gorąco też pragnę złożyć je Bogu w ofierze i mieć udział w doczesnych cierpieniach mych braci w Chrystusie, z którymi dotychczas dzieliłam swe mienie.“
Nie mógł Dyoklecyan pojąć takiej szlachetności i bezinteresowności, a uważając ją za niedowarzoną bigotkę (bigoterya znaczy tyle co pobożnisiostwo), zerwał z nią rozmowę i odesłał ją Florusowi. Ten nie szczędził ani złotych obietnic, ani surowych pogróżek, aby ją tylko nakłonić do wyrzeczenia się wiary i dał jej trzy dni do namysłu. „Poco trzy dni — zawołała Anastazya. — Postąp ze mną tak, jakby te trzy dni już minęły, gdyż postanowienie moje jest niezachwianem. Wstrętnymi są mi wasi bogowie, wstrętnym nakaz cesarski, aby przed nimi bić pokłony. Wielbię tylko Chrystusa Pana i Jemu gotowam poświęcić życie.“ Florus czekał przez trzy dni, przywołał ją do siebie i oświadczył jej łagodnie, iż pozwoli jej wyznawać swobodnie wiarę chrześcijańską, byleby mu wydała resztę majątku, który zapewne gdzieś ukryła. Anastazya odpowiedziała: „Widzę ja to dobrze, iż ubogim jesteś co do darów łaski, którymi mnie uposażyła Wiara moja święta, ale tymi darami rozporządza według Swego upodobania sam Bóg tylko i udziela ich tym, którzy Go o nie szczerze proszą.“ Namiestnik przeszedł od słów do czynów, skazał Anastazyę na męki, a wkońcu na śmierć na stosie. Wyrok wykonano dnia 25 grudnia roku 305. Rzymski Kościół obchodzi jej pamiątkę w drugiej Mszy Bożego Narodzenia, grecki zaś z powodu święta Bożego Narodzenia przeniósł rocznicę jej śmierci na dzień 22 grudnia.
Nauka moralna.
Słusznie uchodzić może święta Anastazya za wzór chrześcijańskiej małżonki. W domu męża żyła skromnie i w zaciszu, stroniąc od marnego blichtru i złudnych rozkoszy tego świata; żyła tak, jak niewiasta, „która się boi Pana.“ Bojaźń Boża nadewszystko jest potrzebną białogłowie, gdyż:
1) Niemałe są strapienia w małżeństwie. Pominąwszy bowiem różne zmartwienia, kłopoty gospodarskie, troskę o dzieci, nieprzyjemności i zatargi ze służbą, choroby, przypadki śmierci, to jednak widzimy, iż małżeństwo jest rzeczywiście rodzajem jarzma, poddaństwa i wyrzeczenia się osobistej wolności; jest ono oddaniem się osobie, której usposobienie, humor, skłonności są zmienne, której słabości, charakter i ułomności wtedy dopiero poznajemy, gdy już nie możemy cofnąć uroczyście danego słowa. Od poddaństwa tego nie podobna się uwolnić bez ciężkiego grzechu wobec Boga i wielkiego zgorszenia względem bliźnich. Cóż za nieopisana męka żyć wespół z osobą, której przywyknienia, zwyczaje, sposób myślenia są dla nas ustawicznym kamieniem obrazy; z osobą, od której tylko jedna śmierć uwolnić nas może? Zaiste, aby to znieść cierpliwie, na to potrzeba nadzwyczajnej cnoty i nadprzyrodzonej bojaźni Bożej.
2) Nie mniejsze są i niebezpieczeństwa stanu małżeńskiego. Jeśli biedna żona w udręczeniach i cierpieniach swych nie znajduje w mężu ani pociechy, ni też podpory tak potrzebnej i pożądanej, czyż jej nie poszuka i nie znajdzie poza domem, jeśli jej nie powstrzyma bojaźń Boża? Miłość i przywiązanie żony do męża nigdy nie powinny w jej sercu stłumić miłości Boga. Niechaj nigdy nie zapomina słów świętych: „Winniśmy więcej słuchać Boga, niż ludzi.“ Zachodzić mogą takie przypadki, położenia i stosunki, w których żona winna w sobie znaleźć dostateczną siłę oporu, gdy mąż od niej żąda, aby brała udział w jego żądzach, namiętnościach, bezprawiach i nieporządkach; w takim razie nigdy jej się nie godzi zapomnieć o swych religijnych obowiązkach i zawsze powinna tyle na sobie wymódz, aby nie gorszyć marnotrawstwem i zbytkami, nieodpowiednimi chrześcijance i uczenicy Chrystusa Pana. Od takich niebezpieczeństw ocalić ją może tylko bojaźń Boża, którą zaleca Apostoł Paweł św., mówiąc: „Tym, którzy się boją Boga, wszystko wiedzie się jak najlepiej.“
1) Niemałe są strapienia w małżeństwie. Pominąwszy bowiem różne zmartwienia, kłopoty gospodarskie, troskę o dzieci, nieprzyjemności i zatargi ze służbą, choroby, przypadki śmierci, to jednak widzimy, iż małżeństwo jest rzeczywiście rodzajem jarzma, poddaństwa i wyrzeczenia się osobistej wolności; jest ono oddaniem się osobie, której usposobienie, humor, skłonności są zmienne, której słabości, charakter i ułomności wtedy dopiero poznajemy, gdy już nie możemy cofnąć uroczyście danego słowa. Od poddaństwa tego nie podobna się uwolnić bez ciężkiego grzechu wobec Boga i wielkiego zgorszenia względem bliźnich. Cóż za nieopisana męka żyć wespół z osobą, której przywyknienia, zwyczaje, sposób myślenia są dla nas ustawicznym kamieniem obrazy; z osobą, od której tylko jedna śmierć uwolnić nas może? Zaiste, aby to znieść cierpliwie, na to potrzeba nadzwyczajnej cnoty i nadprzyrodzonej bojaźni Bożej.
2) Nie mniejsze są i niebezpieczeństwa stanu małżeńskiego. Jeśli biedna żona w udręczeniach i cierpieniach swych nie znajduje w mężu ani pociechy, ni też podpory tak potrzebnej i pożądanej, czyż jej nie poszuka i nie znajdzie poza domem, jeśli jej nie powstrzyma bojaźń Boża? Miłość i przywiązanie żony do męża nigdy nie powinny w jej sercu stłumić miłości Boga. Niechaj nigdy nie zapomina słów świętych: „Winniśmy więcej słuchać Boga, niż ludzi.“ Zachodzić mogą takie przypadki, położenia i stosunki, w których żona winna w sobie znaleźć dostateczną siłę oporu, gdy mąż od niej żąda, aby brała udział w jego żądzach, namiętnościach, bezprawiach i nieporządkach; w takim razie nigdy jej się nie godzi zapomnieć o swych religijnych obowiązkach i zawsze powinna tyle na sobie wymódz, aby nie gorszyć marnotrawstwem i zbytkami, nieodpowiednimi chrześcijance i uczenicy Chrystusa Pana. Od takich niebezpieczeństw ocalić ją może tylko bojaźń Boża, którą zaleca Apostoł Paweł św., mówiąc: „Tym, którzy się boją Boga, wszystko wiedzie się jak najlepiej.“
Modlitwa.
Boże i Panie mój, spraw miłościwie, aby przykład Twych Świętych coraz więcej nas zachęcał do naśladowania. Na cóżby się nam bowiem zdało, gdybyśmy cnotę jedynie podziwiali, a nie starali się jej naśladować. Ażebyśmy więc zdołali wejść na tę drogę, racz nas, Boże, pokrzepić i utwierdzić łaską Twoją świętą. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.
∗ ∗
∗ |
Oprócz tego obchodzi Kościół święty pamiątkę następujących Świętych Pańskich, zamieszczonych w rzymskiem martyrologium:
Dnia 22-go grudnia w Rzymie przy Via Lavicana między dwoma drzewami laurowemi dzień zgonu 30 Męczenników, którzy podczas prześladowania Dyoklecyańskiego w jednym dniu przelali krew swoją dla wiary. — Również tamże uroczystość św. Flawiana. Piastował urząd prefekta miejskiego, lecz został za Juliana Apostatę dla wiary swej piętnowany na czole i posłany na wygnanie do Tolfi w Toskanii, gdzie później podczas modlitwy ducha wyzionął. — W Ostyi nad Tybrem męczeństwo św. Demetryusza, Honorata i Flora. — W Aleksandryi pamiątka św. Ischyrion, Męczennika; żadne zelżywości ani krzywdy, któremi go nakłonić chciano do złożenia ofiary bogom, nie wpłynęły na niego. Dlatego ostrym kołkiem przebito mu wnętrzności, zadając tem cios ostatni. — W Egipcie śmierć męczeńska św. Cheremona, Biskupa z Nilopolis i jeszcze wielu innych Męczenników, chcących ujść przed Dyoklecyańskiem prześladowaniem: jedni zabłądzili w puszczy i stali się łupem dzikich zwierząt, drudzy pomarli z głodu, zimna i znużenia, a znowu inni wymordowani zostali przez barbarzyńców i rozbójników. — W Nikomedyi męczeństwo św. Zenona, Żołnierza; gdy razu pewnego zadrwił sobie z ofiary, jaką składał Dyoklecyan bogini Cererze, natenczas wybito mu zęby i strzaskano szczęki, a wreszcie go ścięto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz