Dominica XXIII Post Pentecosten IV. Novembris ~ Semiduplex Dominica minorCommemoratio: S. Gregorii Thaumaturgi Episcopi et Confessoris
EWANGELJA
zapisana u św. Mateusza w rozdz. IX. w. 18.-31.
zapisana u św. Mateusza w rozdz. IX. w. 18.-31.
W on czas, gdy Jezus mówił do rzeszy, oto książę jedno przystąpiło i kłaniało mu się, mówiąc: Panie, córka moja dopiero skonała; ale pójdź, włóż na nią rękę Twoją, a żyć będzie. A wstawszy Jezus szedł za nim, i uczniowie jego. A oto niewiasta, która krwotok przez dwanaście lat cierpiała, przystąpiła z tyłu, i dotknęła się kraj szaty jego. Bo mówiła sama w sobie: bym się tylko dotknęła szaty jego, będę zdrowa. A Jezus obróciwszy się i ujrzawszy ją, rzekł: Ufaj córko, wiara twoja ciebie uzdrowiła. I uzdrowiona jest niewiasta od onej godziny. A gdy przyszedł Jezus w dom książęcia, i ujrzał płaczki i lud zgiełk czyniący, mówił: Odstąpcie, albowiem nie umarła dzieweczka, ale śpi. I śmiali się z niego. A gdy wy gnano rzeszę, wszedł i ujął rękę jej, i powstała dzieweczka. I rozeszła się ta sława po wszystkiej onej ziemi.
OBJAŚNIENIA.
(1) Te dwa cuda, o których mówi dzisiejsza Ewangelja, obszerniej nieco i z dodaniem różnych szczegółów opowiada też św. Marek i św. Łukasz. Od nich dowiadujemy się, że ów książę, szukający u Pana Jezusa pomocy w smutku, nazywał się Jair i był głównym przełożonym synagogi w Kafarnaum; córeczka jego była jedynaczką i miała dwanaście lat. Niewiasta zaś, którą P. Jezus uzdrowił, była bogatą Chananejką, pochodzącą z Cezarei Filipowej. Niewiasta ta przez dwanaście lat radziła się przeróżnych lekarzy i wielkie na nich wydała pieniądze. Zrozumiejże więc, że i książęta i bogaci, a nie sami tylko ludzie biednego stanu cierpią ciężkie dolegliwości, a P. Jezus ich bynajmniej nie opuszcza, chociaż bardziej kocha ubogich i maluczkich. I księcia onego i Chananejkę jednak dopiero potrzeba przywiodła do P. Jezusa: i znów sprawdziło się przysłowie: „kiedy trwoga, to do Boga”, abyś i ty wśród różnych dolegliwości i smutków życia niniejszego nie mniemał, że Pan Bóg cię opuścił i o tobie zapomniał, ale abyś korzystał z nich, żeby tem szczerzej garnąć się do Boga, im więcej zawodzi cię świat i ziemia.
(2) Jair ów, mieszkając w Kafarnaum, z bliska patrzał na cuda i cały tryb życia P. Jezusa, lepiej więc niż inni panowie i faryzeusze wiedział, co sądzić o Nim, i chociaż nie był jeszcze przekonany, że On jest obiecanym Mesjaszem i Synem Bożym, przecież nie wątpił, że jest od Boga posłanym prorokiem, potężnym w uczynku i mowie przed Bogiem i wszystkim ludem. Przy pierwszej więc, jaka mu się nadarza sposobności, wiara i ufność jego się ożywia, a sposobnością tą jest ciężki smutek rodzinny, choroba i śmierć jedynaczki. Pełen wiary w cudowną moc P. Jezusa i ufności w dobroć i łaskawość Jego, kiedy wszystkie środki ludzkie wyczerpały się i zawiodły, idzie do P, Jezusa, przypada do stóp jego świętych z wielkim uszanowaniem, opowiada mu o smutku swoim tak, jak tylko ojciec zagrożony utratą jedynego, ukochanego dziecka swego wypowiedzieć umie i kończy serdeczną, usilną i zarazem pokorną prośbą: pójdź, włóż na nią rękę twoją, a żyć będzie. Na taką prośbę P. Jezus od razu wstawszy szedł za nim i uczniowie Jego. Czyż tylko w owych czasach i tylko ten jeden ojciec był zagrożony utratą dziecka, umiłowanego nad wszystkie skarby świata? Czyż w naszych czasach mało jest takich, co usiłują wyprosić u P. Jezusa życie dla swoich najdroższych? I niejeden w smutku swoim pyta: czemuż tego jednego P. Jezus poratował i pocieszył, a setki i tysiące innych, a między innymi i mnie nie wysłuchał? Wszak Jego nic by to nie kosztowało, bo gdyby tylko zechciał, stałoby się według woli Jego. Podobne pytanie zadano P. Jezusowi w Nazarecie, gdzie żadnego nie uczynił cudu: Jako wiele rzeczy słyszeliśmy uczynionych w Kafarnaum, uczyń i tu w ojczyźnie Twojej. P. Jezus, odpowiadając na ten zarzut powołał się na przykład Eljasza, który z wielu wdów potrzebujących jedną tylko poratował w Sarepcie Sydońskiej, i na Elizeusza, który z pośród wielu trędowatych uzdrowił tylko Naamana Syryjczyka. Dlaczego P. Jezus jednych wysłuchuje, tego my nie wiemy, bo On nam tego nie objawił, ale wiemy, że cokolwiek P. Jezus daje albo odmawia, to zawsze z dobrego serca i dla dobra naszego daje lub odmawia; umiejmyż tedy korzystać jak z jednego, tak też z drugiego.
(3) Już cieszy się Jair i uwielbia dobroć P. Jezusa, że od razu spieszy do jego córeczki, a oto niewiasta niespodzianie i dla niego bardzo niepożądanie, wstrzymuje cały pochód. Niewiasta ta z daleka przybyła. Od dwunastu lat cierpi dolegliwą chorobę, do której nawet przyznać się wstydzi. Lekarzy radziła się różnych, niemało pieniędzy na nich wydała, ale wszystko daremnie. Ona tylko cośkolwiek i mniej niż Jair, posłyszała o dobroci i mocy P. Jezusa: nie żąda, jak Jair, żeby P. Jezus włożył na nią rękę swoją, nie śmie też jak on przedłożyć P. Jezusowi tego, co jej dolega, nie śmie nawet pokazać Mu się na oczy, ale wiara i ufność jej większa jest niżu Jaira. Ona pewna tego, że bym tylko dotknęła się szaty Jego, będę zdrowa. Nie zawiodła jej wiara, bo Pan Jezus obróciwszy się i ujrzawszy ją, rzekł: Ufaj córko, wiara twoja uzdrowiła ciebie. Dał jej zdrowie, o które prosiła, a nadto nazwał ją i uczynił córką swoją, wzmocnił jej ufność, a wreszcie okazał jej, że nic przed nim nie ma ukrytego, bo On wszystko wie, a zatem jest Bogiem wcielonym. Obyś i ty miał wiarę tej niewiasty! Jak ta niewiasta słyszała i uwierzyła, że P. Jezus jest w ziemi żydowskiej, tak i ty słyszałeś i uwierzyłeś, że ten sam P. Jezus żywy i prawdziwy zostaje w Przen. Sakramencie. Podobnie jak wtenczas szaty pokrywały Ciało Słowa, tak w Przen. Sakramencie postacie chleba i wina pokrywają niejako święte człowieczeństwo i Bóstwo P. Jezusa. Sakramentalnych szat P. Jezusa dotykasz się nie raz jeden w życiu, ale tylekroć, ile razy przyjmujesz Sakrament Przenajświętszy. Dotykasz się ich najprzód językiem, a czy ten język wyzdrowiał z tylu chorób, jako to wielomóstwa, plotkarstwo, obmów i potwarzy, z bluźnierstw, przekleństw, kłamstw, mów bezwstydnych i innych nieprawości? Dotykasz się szat Jezusowych podniebieniem swojem, a czy ono wyzdrowiało z obżarstwa i opilstwa? Przyjmujesz Go do serca, a czyż nauczyłeś się przynajmniej tej jedne, tak króciuchnej nauki P. Jezusa: uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego serca? Po onej niewieście aż do śmierci było znać, że dotknęła się P. Jezusa; a po tobie czy przynajmniej przez kilka tygodni albo choć kilka dni znać, że nie tylko dotknąłeś się P. Jezusa, ale że On był zamieszkał w sercu twojem? Oby tak było! Ona niewiasta wiedziała, po co szła do P. Jezusa, a ty może ani trochę sprawy sobie z tego nie zdajesz. Zawstydźże się i postaraj, abyś odtąd więcej odnosił pożytku z twoich Komunji świętych.
(4) Zwłoka, wywołana zajściem z tą niewiastą, ciężką była próbą dla biednego Jaira, bo chociaż patrzy na nowy dowód potęgi i łaskawości P. Jezusa, to przecież i serce ojca w nim się odzywa i trwoży się o dziecko i kusi go podobno niecierpliwość na niewiastę i gniew na tłumy, utrudniające szybszy pochód ku domowi.
(5) Nie umarła dzieweczka, ale śpi; i nie śmiali się z Niego. Często P. Jezus i Pismo św. śmierć nazywa snem, a i między chrześcijanami utarł się zwyczaj mówić o zmarłych, że zasnęli w Panu. Tem słuszniej o tej dzieweczce, którą P. Jezus miał niebawem przywołać do życia, mógł powiedzieć, że nie umarła, ale tylko śpi, zwłaszcza też, że Jemu nie trudniej wskrzesić umarłego, niż nam obudzić śpiącego. Płaczki najęte, zaufane w swoje doświadczenie i pewne, że kogo one uznały za umarłego, ten z pewnością więcej nie wstanie, żartują sobie z P. Jezusa i naśmiewają się, jakoby się omylił i niedorzeczność powiedział. Jakże były za to prędko zawstydzone. I w naszych czasach nie brak takich, co żartują sobie z P. Jezusa i z nauki i z przykazań i z piekła i z nieba. I oni doczekają się gorszego niestety, niż te płaczki, zawstydzenia.
Modlitwa kościelna.
Odpuść winy ludu Twojego,
prosimy cię Panie,
a z więzów grzechowych,
któreśmy przez ułomność naszą zaciągnęli,
racz nas dobrotliwie wyzwolić.
Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa
Syna Twojego,
który z Tobą żyje i króluje,
w jedności Ducha Świętego,
Bóg na wieki wieków. Amen.
prosimy cię Panie,
a z więzów grzechowych,
któreśmy przez ułomność naszą zaciągnęli,
racz nas dobrotliwie wyzwolić.
Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa
Syna Twojego,
który z Tobą żyje i króluje,
w jedności Ducha Świętego,
Bóg na wieki wieków. Amen.
Źródło: ks. H. Jackowski T. J. „Ewangelje niedzielne i świąteczne” (Wydawnictwo Księży Jezuitów, Kraków 1923).
za: vetusordo.pl/2019oenn23ps/
za: vetusordo.pl/2019oenn23ps/
Żywot świętego Grzegorza, Biskupa i Cudotwórcy.
(Żył około roku Pańskiego 270).
Rodzice Grzegorza byli poganinami, i on przeto wychowanym został w pogaństwie. Mimo to serce jego od młodych lat nie lgnęło do rzeczy znikomych, lecz do cnoty i prawdy. Spragniony wiedzy udał się do Cezarei na naukę. Poznał wiadomości największych filozofów ówczesnych, ale te nie zaspokoiły głodu jego ducha. Wtem doszła go wieść o słynnym mędrcu chrześcijańskim Oryginesie, który otworzył w Cezarei szkołę, zwiedzaną przez wielu uczniów. Do jego przeto zakładu wstąpił i wkrótce został ulubieńcem swego mistrza. Słysząc Oryginesa mówiącego o Ewangelii i wierze chrześcijańskiej, tak się tą Boską nauką przejął, że dawszy się ochrzcić, postanowił tylko Bogu służyć.
Gdy Orygines w roku 235 zmuszony został do opuszczenia miasta, udał się Grzegorz do Aleksandryi, aby się dalej kształcić. Tutaj panowało między uczącą się młodzieżą jak największe rozpasanie obyczajów i najwyuzdańsza rozpusta. Grzegorz stronił od kolegów, obawiając się pokalania duszy. Samotność jego była towarzyszom solą w oku, a czystość jego żywota była im gorzkim wyrzutem: spiknęli się przeto na jego zgubę, ale młodzieniec uszedł zasadzki.
Po trzech latach pobytu w Aleksandryi złączył się znowu z Oryginesem w Cezarei. Bogaty w cnoty i wiadomości, pragnął wrócić w strony rodzinne; ale mieszkańcy Cezarei puścić go nie chcieli, chcąc korzystać z jego nauki. Tymczasem Grzegorz, któremu wstrętne były wszelkie pochwały i zaszczyty, wymknął się potajemnie i wrócił do miasta, z którego pochodził. Ziomkowie jego spodziewali się, że zabłyśnie między nimi swem światłem, ale zawiedli się. Grzegorz bowiem porzucił wszystko co posiadał, i schronił się w miejsce ustronne, aby żyć tylko dla Boga i zbawienia własnej duszy.
Żył podówczas w Amazei gorliwy i pobożny Arcybiskup Fedymus. Poznawszy wysokie zdolności i zalety Grzegorza, postanowił go wyświęcić na Biskupa, nie bacząc na zbyt młode jego lata. Zaledwie się Grzegorz dowiedział o jego zamiarze, uciekł i chronił się z jednej pustyni w drugę, aby udaremnić zamysły Fedyma, gdyż nie uważał się za godnego tak wysokiego dostojeństwa. Nie mogąc wpaść na trop jego, wzniósł się Fedym myślą do Boga, w duchu włożył na młodzieńca dłonie i wyświęcił go na biskupa Nowej Cezarei. Lubo oddalony o trzy dni drogi, dowiedział się Grzegorz o postąpieniu Arcybiskupa, opuścił swe zacisze i posłuszny woli wyższej, otrzymał rzeczywiste wyświęcenie. Przed namaszczeniem jednak prosił o czas do rozważania świętych Tajemnic wiary i przysposobienia się do święcenia. W czasie zaś odosobnienia ukazał mu się czcigodny starzec w kosztownym płaszczu Biskupim. Zdziwiony Grzegorz zapytał starca, kim jest i skąd przybywa, a zapytany odpowiedział, że jest wysłańcem Niebios i wskazał mu stojącą obok siebie niewiastę o niebiańskiem obliczu. Spojrzał tedy na Nią Grzegorz, ale olśniony Jej blaskiem musiał oczy spuścić. Z rozmowy zaś przybyszów wyrozumiał, że ma przed sobą świętego Jana Ewangelistę i Matkę Boską. Święty Jan z polecenia świętej Dziewicy wytłómaczył mu tajemnicę nauki Chrystusowej i kazał mu swe wyjaśnienie spisać. Skoro to się stało, święte postacie znikły.
W Nowej Cezarei panowało jeszcze w całej sile pogaństwo, a stało się, iż udający się tamże Grzegorz w celu objęcia stolicy Biskupiej, musiał się zatrzymać w drodze, zaskoczony nocą i straszną ulewą. Schronił się przeto do leżącej poza miastem świątyni pogańskiej, w której rozgościł się był szatan i złe duchy. Grzegorz wygnał go znakiem Krzyża świętego i przebył całą noc bezsennie na modlitwach. Gdy na drugi dzień rano kapłan pogański wszedł w progi świątyni, aby spełnić zwykłą ofiarę, szatan go przywitał temi słowy: „Nie możemy tu pozostać z powodu gościa, który tu całą noc strawił.“ Doścignąwszy go, groził ów kapłan, że poda na niego zażalenie do cesarza i rady państwa. Grzegorz odparł: „Prawdziwy Bóg dał mi moc wypędzania złych duchów.“ Na co rzekł kapłan: „Jeśli tak, to pokaż, co umiesz i przywołaj te duchy napowrót.“ Święty napisał na tabliczce słowa: „Szatanie, wracaj!“ i kazał tę tabliczkę położyć na ołtarzu. Kapłan wrócił na miejsce i rozmawiał wśród ofiary ze złym duchem. Zdumiony wrócił do Biskupa i błagał, aby mu dał poznać tego wszechpotężnego Boga. Grzegorz obeznał go z prawdami religii chrześcijańskiej, ale gdy mu prawić zaczął o wcieleniu Boga i widział, że ten dogmat nie może mu się pomieścić w głowie, oświadczył, że ten artykuł wiary przechodzi rozum ludzki i tylko cudami wszechmocności Bożej stwierdzonym być może. Na te słowa rzekł kapłan: „Jeśli tak jest, natenczas każ temu głazowi przenieść się na inne miejsce!“ Grzegorz rozkazał, a głaz wzniósł się i zaczął się poruszać. Na widok tego cudu nawrócił się kapłan i poszedł za Biskupem do miasta, gdzie jeszcze większe cuda stwierdziły posłannictwo świętego Biskupa.
Gdy Orygines w roku 235 zmuszony został do opuszczenia miasta, udał się Grzegorz do Aleksandryi, aby się dalej kształcić. Tutaj panowało między uczącą się młodzieżą jak największe rozpasanie obyczajów i najwyuzdańsza rozpusta. Grzegorz stronił od kolegów, obawiając się pokalania duszy. Samotność jego była towarzyszom solą w oku, a czystość jego żywota była im gorzkim wyrzutem: spiknęli się przeto na jego zgubę, ale młodzieniec uszedł zasadzki.
Po trzech latach pobytu w Aleksandryi złączył się znowu z Oryginesem w Cezarei. Bogaty w cnoty i wiadomości, pragnął wrócić w strony rodzinne; ale mieszkańcy Cezarei puścić go nie chcieli, chcąc korzystać z jego nauki. Tymczasem Grzegorz, któremu wstrętne były wszelkie pochwały i zaszczyty, wymknął się potajemnie i wrócił do miasta, z którego pochodził. Ziomkowie jego spodziewali się, że zabłyśnie między nimi swem światłem, ale zawiedli się. Grzegorz bowiem porzucił wszystko co posiadał, i schronił się w miejsce ustronne, aby żyć tylko dla Boga i zbawienia własnej duszy.
Żył podówczas w Amazei gorliwy i pobożny Arcybiskup Fedymus. Poznawszy wysokie zdolności i zalety Grzegorza, postanowił go wyświęcić na Biskupa, nie bacząc na zbyt młode jego lata. Zaledwie się Grzegorz dowiedział o jego zamiarze, uciekł i chronił się z jednej pustyni w drugę, aby udaremnić zamysły Fedyma, gdyż nie uważał się za godnego tak wysokiego dostojeństwa. Nie mogąc wpaść na trop jego, wzniósł się Fedym myślą do Boga, w duchu włożył na młodzieńca dłonie i wyświęcił go na biskupa Nowej Cezarei. Lubo oddalony o trzy dni drogi, dowiedział się Grzegorz o postąpieniu Arcybiskupa, opuścił swe zacisze i posłuszny woli wyższej, otrzymał rzeczywiste wyświęcenie. Przed namaszczeniem jednak prosił o czas do rozważania świętych Tajemnic wiary i przysposobienia się do święcenia. W czasie zaś odosobnienia ukazał mu się czcigodny starzec w kosztownym płaszczu Biskupim. Zdziwiony Grzegorz zapytał starca, kim jest i skąd przybywa, a zapytany odpowiedział, że jest wysłańcem Niebios i wskazał mu stojącą obok siebie niewiastę o niebiańskiem obliczu. Spojrzał tedy na Nią Grzegorz, ale olśniony Jej blaskiem musiał oczy spuścić. Z rozmowy zaś przybyszów wyrozumiał, że ma przed sobą świętego Jana Ewangelistę i Matkę Boską. Święty Jan z polecenia świętej Dziewicy wytłómaczył mu tajemnicę nauki Chrystusowej i kazał mu swe wyjaśnienie spisać. Skoro to się stało, święte postacie znikły.
W Nowej Cezarei panowało jeszcze w całej sile pogaństwo, a stało się, iż udający się tamże Grzegorz w celu objęcia stolicy Biskupiej, musiał się zatrzymać w drodze, zaskoczony nocą i straszną ulewą. Schronił się przeto do leżącej poza miastem świątyni pogańskiej, w której rozgościł się był szatan i złe duchy. Grzegorz wygnał go znakiem Krzyża świętego i przebył całą noc bezsennie na modlitwach. Gdy na drugi dzień rano kapłan pogański wszedł w progi świątyni, aby spełnić zwykłą ofiarę, szatan go przywitał temi słowy: „Nie możemy tu pozostać z powodu gościa, który tu całą noc strawił.“ Doścignąwszy go, groził ów kapłan, że poda na niego zażalenie do cesarza i rady państwa. Grzegorz odparł: „Prawdziwy Bóg dał mi moc wypędzania złych duchów.“ Na co rzekł kapłan: „Jeśli tak, to pokaż, co umiesz i przywołaj te duchy napowrót.“ Święty napisał na tabliczce słowa: „Szatanie, wracaj!“ i kazał tę tabliczkę położyć na ołtarzu. Kapłan wrócił na miejsce i rozmawiał wśród ofiary ze złym duchem. Zdumiony wrócił do Biskupa i błagał, aby mu dał poznać tego wszechpotężnego Boga. Grzegorz obeznał go z prawdami religii chrześcijańskiej, ale gdy mu prawić zaczął o wcieleniu Boga i widział, że ten dogmat nie może mu się pomieścić w głowie, oświadczył, że ten artykuł wiary przechodzi rozum ludzki i tylko cudami wszechmocności Bożej stwierdzonym być może. Na te słowa rzekł kapłan: „Jeśli tak jest, natenczas każ temu głazowi przenieść się na inne miejsce!“ Grzegorz rozkazał, a głaz wzniósł się i zaczął się poruszać. Na widok tego cudu nawrócił się kapłan i poszedł za Biskupem do miasta, gdzie jeszcze większe cuda stwierdziły posłannictwo świętego Biskupa.
Gdy Grzegorz stanął na rynku, pytali go towarzysze, gdzie myśli zamieszkać; nie miał bowiem ani pieniędzy, ani miejsca, gdzieby mógł skłonić głowę. „Nie troszczcie się — odpowiedział — Bóg jest domem naszym, w którym żyjemy, istniejemy i ruszamy się, a Niebo jest pokryciem obszernem. Zbudujecie z siebie samych dom Boży przez cnoty wasze. Budowy ziemskie nie przynoszą korzyści tym, którzy swe życie urządzili na zasadach cnoty. Domu potrzebują ci, co żyją źle, aby tenże pokrył hańbę i nieprawości ich.“
Ledwie też wypowiedział te słowa, przystąpiło do niego kilku mieszkańców, ofiarując mu przytułek u siebie, przeto Biskup zamieszkał u Muzona, jednego z najmajętniejszych mieszczan. Natychmiast rozpoczął pierwsze kazanie, a wieczorem już liczył mnóstwo nawróconych. Wyleczył wielu chorych, uwolnił opętanych od złego ducha i cudami swymi pomnożył liczbę chrześcijan do tego stopnia, że wkrótce trzeba było pomyśleć o wystawieniu kościoła. Wszyscy wierni oświadczyli się z chęcią jak najżywszego poparcia jego zamiaru; bogatsi ofiarowali hojne datki, ubożsi bezpłatną pracę. Nie było tylko stosownego miejsca, na któremby mógł stanąć przybytek Pański. Grzegorz wzniósłszy ręce ku Niebu, po krótkiej modlitwie kazał się przenieść jednej górze na inne miejsce. Góra posunęła się o kilka staj dalej, chrześcijanie wzięli się rączo do dzieła i niezadługo stanął kościół, który pozostał nietkniętym mimo trzęsienia ziem, jakie później zniszczyło całą Nową Cezareę.
Sława pobożności, sprawiedliwości i mądrości Grzegorza tak się rozgłosiła po kraju, że chrześcijanie i poganie poddawali pod jego sąd swe zatargi. Dwóch braci odziedziczyło jezioro, które każdy z nich chciał wyłącznie posiadać. Przedłożyli sprawę świętemu Biskupowi, prosząc go, aby ją rozstrzygnął. Gdy nie mógł zwaśnionych pogodzić i już się chcieli chwycić gwałtu, ukląkł nad brzegiem, modlił się całą noc, a jezioro nazajutrz wyschło. Spór ustał, więc bracia podzielili się gruntem, który niezadługo wydał obfity plon. — Zdziwieni tym cudem mieszkańcy, błagali go, aby zapobiegł dalszym wylewom rzeki Lykus, która występując zimą z brzegów, niszczyła ich domy, role i topiła w swych nurtach trzody. Święty zbliżył się do jej brzegu, zatknął w ziemi pastorał i rozkazał wodzie, aby tego kresu nie przekraczała. Pastorał zapuścił korzenie w ziemi, wyrósł na rozłożyste drzewo, a ilekroć fale rzeki sięgały pnia, cofały się, jakby zaklęte do koryta.
Bliższe miasto Komana prosiło Grzegorza o Biskupa. Grzegorz zjechał przeto na wybór. Rada miejska i lud domagali się jednak męża znakomitego rodem, znaczeniem i majątkiem; nasz Święty zaś radził baczyć więcej na pobożność i mądrość przyszłego zwierzchnika dyecezyi. Wtem odezwał się jeden z radców z przekąsem: „Jeśli nie chcesz szlachcica, to bierz węglarza Aleksandra, a zgodzimy się na niego.“ Powstał pusty śmiech, a Grzegorz zapytał z powagą, kto to taki ów Aleksander, o którym wspomniano. Wtem wystąpił człowiek, odziany grubą siermięgą, z umurzoną twarzą i dłońmi. Spojrzał na niego Biskup i odgadł, że ów węglarz nie jest żadnym prostaczkiem, lecz człowiekiem wykształconym i rozumnym. Ażeby uniknąć ponęt i zasadzek świata, i służyć Bogu w samotności, wybrał on zawód węglarza. Stanąwszy przed wyborcami, odpowiadał na zapytania Grzegorza tak roztropnie, że ludowi otworzyły się oczy i głośno się domagać począł, aby Aleksandra osadzono na Stolicy Biskupiej. Napróżno Aleksander wymawiał się od dostojeństwa. Wyświęcony na Biskupa, zajaśniał taką świętobliwością i gorliwością w wierze, że Pan Bóg uczynił go godnym śmierci męczeńskiej.
Z miłosierdzia Grzegorza, które nie znało granic, korzystali często niegodni i różni oszuści. Pewnego razu zaczaiło się na niego na publicznej drodze dwóch żydów. Jeden z nich ułożył się na ziemi, drugi zbliżył się do świętego Biskupa, żaląc się i biadając, że nie ma towarzysza za co pochować. Bez namysłu rzucił Grzegorz na zmarłego swój płaszcz Biskupi i oddalił się. Uradowany oszust zbliżył się do kolegi, a podjąwszy płaszcz, woła na niego: „Powstań.“ Gdy ten się nie ruszał, poczyna go szarpać, ale leżący na ziemi był rzeczywistym trupem.
Pod rządem Decyusza cesarza wybuchło srogie prześladowanie chrześcijan. Nakazano zawiadowcom wszystkich prowincyi albo chrześcijan tępić, albo zmusić ich do odstępstwa. Namiestnik Pontu, gdzie leżała Nowa Cezarea, był zawziętym wrogiem chrześcijan; nie dziw przeto, że na Biskupie i trzodzie jego pragnął wywrzeć całą swą srogość. Grzegorz radził wiernym ucieczkę, obawiając się, że może nie są dość utwierdzeni we wierze, aby w niej wytrwać, sam zaś z dyakonem schronił się do kniei. Zaledwie się z miasta wyniósł, zbirzy poczęli go szukać. Wiedzieli, że kryje się na wysokiej górze i kazali żołdactwu przetrząsnąć jej zarośla. Inni obsadzili dolinę, aby tamtędy nie szukał ocalenia. Święty Biskup widząc wspinających się pod górę żołnierzy i zamkniętą drogę do ucieczki, rzuca się wraz z dyakonem na kolana i poczyna się modlić. Żołnierze zbliżają się, ale nie widzą klęczących, lecz w ich miejscu dwa pnie. Schodzą przeto i opowiadają, że nikogo nie widzieli. Na nowo rozpoczęto więc poszukiwania, a wysłany na zwiady żołnierz spostrzegł Biskupa z dyakonem, lecz przekonany, że stał się oczywisty cud, padł Świętemu do nóg, przyjął wiarę Chrystusową i pozostał przy Grzegorzu.
Rozjątrzeni poganie, że nie mogli dostać w swe ręce Biskupa, poczęli się znęcać nad jego trzodą, a zarazem brać i wiązać chrześcijan na tortury. Ale wskutek gorących modłów Grzegorza wszyscy wiernie i statecznie wytrwali w wierze. Święty Biskup miał cudowne widzenie, które początkowo przyprawiło go o smutek. Wkrótce atoli rozjaśniło się oblicze jego, a gdy go pytano o przyczynę tak nagłej zmiany, rzekł: „Zacny młodzieniec Troas zniósł mężnie za Chrystusa męki i katusze, i wysłużył sobie koronę niebieską.“ I rzeczywiście stało się to, co Grzegorz w duchu widział i obecnym obwieścił. Ze śmiercią Decyusza ustało w roku 251 prześladowanie, święty Biskup wrócił do dyecezyi, usunął nadużycia, jakie się wkradły i pochował ze czcią ciała zamordowanych chrześcijan, mieszcząc je po kościołach i kaplicach. Gdy pewnego razu w dzień uroczystości jakiegoś bożka zbiegło się wielu pogan do Nowej Cezarei i nie mogąc się pomieścić, błagali Jowisza, ażeby im obmyślił dogodne miejsce, Grzegorz oświadczył im, że niezadługo będą mieli zanadto miejsca. Jakoż wybuchła niebawem straszna zaraza, która tysiące ofiar zabrała. Dopiero modły Biskupa położyły jej kres, wskutek czego wielu pogan, porzuciwszy bałwochwalstwo, nawróciło się. Wśród postów, kazań i modłów dożył sędziwego wieku i zapadłszy w chorobę, przeczuł blizki zgon. Gdy przed śmiercią zapytał, ilu jeszcze jest pogan w mieście i odpowiedziano mu, że siedmnastu, rzekł: „Bogu chwała, gdym obejmował Biskupstwo, naliczyłem tylu tylko wiernych.“ Żądał wyraźnie, aby go pochowano na wspólnym cmentarzu. Umarł zaś dnia 17 listopada roku 270.
Ledwie też wypowiedział te słowa, przystąpiło do niego kilku mieszkańców, ofiarując mu przytułek u siebie, przeto Biskup zamieszkał u Muzona, jednego z najmajętniejszych mieszczan. Natychmiast rozpoczął pierwsze kazanie, a wieczorem już liczył mnóstwo nawróconych. Wyleczył wielu chorych, uwolnił opętanych od złego ducha i cudami swymi pomnożył liczbę chrześcijan do tego stopnia, że wkrótce trzeba było pomyśleć o wystawieniu kościoła. Wszyscy wierni oświadczyli się z chęcią jak najżywszego poparcia jego zamiaru; bogatsi ofiarowali hojne datki, ubożsi bezpłatną pracę. Nie było tylko stosownego miejsca, na któremby mógł stanąć przybytek Pański. Grzegorz wzniósłszy ręce ku Niebu, po krótkiej modlitwie kazał się przenieść jednej górze na inne miejsce. Góra posunęła się o kilka staj dalej, chrześcijanie wzięli się rączo do dzieła i niezadługo stanął kościół, który pozostał nietkniętym mimo trzęsienia ziem, jakie później zniszczyło całą Nową Cezareę.
Sława pobożności, sprawiedliwości i mądrości Grzegorza tak się rozgłosiła po kraju, że chrześcijanie i poganie poddawali pod jego sąd swe zatargi. Dwóch braci odziedziczyło jezioro, które każdy z nich chciał wyłącznie posiadać. Przedłożyli sprawę świętemu Biskupowi, prosząc go, aby ją rozstrzygnął. Gdy nie mógł zwaśnionych pogodzić i już się chcieli chwycić gwałtu, ukląkł nad brzegiem, modlił się całą noc, a jezioro nazajutrz wyschło. Spór ustał, więc bracia podzielili się gruntem, który niezadługo wydał obfity plon. — Zdziwieni tym cudem mieszkańcy, błagali go, aby zapobiegł dalszym wylewom rzeki Lykus, która występując zimą z brzegów, niszczyła ich domy, role i topiła w swych nurtach trzody. Święty zbliżył się do jej brzegu, zatknął w ziemi pastorał i rozkazał wodzie, aby tego kresu nie przekraczała. Pastorał zapuścił korzenie w ziemi, wyrósł na rozłożyste drzewo, a ilekroć fale rzeki sięgały pnia, cofały się, jakby zaklęte do koryta.
Bliższe miasto Komana prosiło Grzegorza o Biskupa. Grzegorz zjechał przeto na wybór. Rada miejska i lud domagali się jednak męża znakomitego rodem, znaczeniem i majątkiem; nasz Święty zaś radził baczyć więcej na pobożność i mądrość przyszłego zwierzchnika dyecezyi. Wtem odezwał się jeden z radców z przekąsem: „Jeśli nie chcesz szlachcica, to bierz węglarza Aleksandra, a zgodzimy się na niego.“ Powstał pusty śmiech, a Grzegorz zapytał z powagą, kto to taki ów Aleksander, o którym wspomniano. Wtem wystąpił człowiek, odziany grubą siermięgą, z umurzoną twarzą i dłońmi. Spojrzał na niego Biskup i odgadł, że ów węglarz nie jest żadnym prostaczkiem, lecz człowiekiem wykształconym i rozumnym. Ażeby uniknąć ponęt i zasadzek świata, i służyć Bogu w samotności, wybrał on zawód węglarza. Stanąwszy przed wyborcami, odpowiadał na zapytania Grzegorza tak roztropnie, że ludowi otworzyły się oczy i głośno się domagać począł, aby Aleksandra osadzono na Stolicy Biskupiej. Napróżno Aleksander wymawiał się od dostojeństwa. Wyświęcony na Biskupa, zajaśniał taką świętobliwością i gorliwością w wierze, że Pan Bóg uczynił go godnym śmierci męczeńskiej.
Z miłosierdzia Grzegorza, które nie znało granic, korzystali często niegodni i różni oszuści. Pewnego razu zaczaiło się na niego na publicznej drodze dwóch żydów. Jeden z nich ułożył się na ziemi, drugi zbliżył się do świętego Biskupa, żaląc się i biadając, że nie ma towarzysza za co pochować. Bez namysłu rzucił Grzegorz na zmarłego swój płaszcz Biskupi i oddalił się. Uradowany oszust zbliżył się do kolegi, a podjąwszy płaszcz, woła na niego: „Powstań.“ Gdy ten się nie ruszał, poczyna go szarpać, ale leżący na ziemi był rzeczywistym trupem.
Pod rządem Decyusza cesarza wybuchło srogie prześladowanie chrześcijan. Nakazano zawiadowcom wszystkich prowincyi albo chrześcijan tępić, albo zmusić ich do odstępstwa. Namiestnik Pontu, gdzie leżała Nowa Cezarea, był zawziętym wrogiem chrześcijan; nie dziw przeto, że na Biskupie i trzodzie jego pragnął wywrzeć całą swą srogość. Grzegorz radził wiernym ucieczkę, obawiając się, że może nie są dość utwierdzeni we wierze, aby w niej wytrwać, sam zaś z dyakonem schronił się do kniei. Zaledwie się z miasta wyniósł, zbirzy poczęli go szukać. Wiedzieli, że kryje się na wysokiej górze i kazali żołdactwu przetrząsnąć jej zarośla. Inni obsadzili dolinę, aby tamtędy nie szukał ocalenia. Święty Biskup widząc wspinających się pod górę żołnierzy i zamkniętą drogę do ucieczki, rzuca się wraz z dyakonem na kolana i poczyna się modlić. Żołnierze zbliżają się, ale nie widzą klęczących, lecz w ich miejscu dwa pnie. Schodzą przeto i opowiadają, że nikogo nie widzieli. Na nowo rozpoczęto więc poszukiwania, a wysłany na zwiady żołnierz spostrzegł Biskupa z dyakonem, lecz przekonany, że stał się oczywisty cud, padł Świętemu do nóg, przyjął wiarę Chrystusową i pozostał przy Grzegorzu.
Rozjątrzeni poganie, że nie mogli dostać w swe ręce Biskupa, poczęli się znęcać nad jego trzodą, a zarazem brać i wiązać chrześcijan na tortury. Ale wskutek gorących modłów Grzegorza wszyscy wiernie i statecznie wytrwali w wierze. Święty Biskup miał cudowne widzenie, które początkowo przyprawiło go o smutek. Wkrótce atoli rozjaśniło się oblicze jego, a gdy go pytano o przyczynę tak nagłej zmiany, rzekł: „Zacny młodzieniec Troas zniósł mężnie za Chrystusa męki i katusze, i wysłużył sobie koronę niebieską.“ I rzeczywiście stało się to, co Grzegorz w duchu widział i obecnym obwieścił. Ze śmiercią Decyusza ustało w roku 251 prześladowanie, święty Biskup wrócił do dyecezyi, usunął nadużycia, jakie się wkradły i pochował ze czcią ciała zamordowanych chrześcijan, mieszcząc je po kościołach i kaplicach. Gdy pewnego razu w dzień uroczystości jakiegoś bożka zbiegło się wielu pogan do Nowej Cezarei i nie mogąc się pomieścić, błagali Jowisza, ażeby im obmyślił dogodne miejsce, Grzegorz oświadczył im, że niezadługo będą mieli zanadto miejsca. Jakoż wybuchła niebawem straszna zaraza, która tysiące ofiar zabrała. Dopiero modły Biskupa położyły jej kres, wskutek czego wielu pogan, porzuciwszy bałwochwalstwo, nawróciło się. Wśród postów, kazań i modłów dożył sędziwego wieku i zapadłszy w chorobę, przeczuł blizki zgon. Gdy przed śmiercią zapytał, ilu jeszcze jest pogan w mieście i odpowiedziano mu, że siedmnastu, rzekł: „Bogu chwała, gdym obejmował Biskupstwo, naliczyłem tylu tylko wiernych.“ Żądał wyraźnie, aby go pochowano na wspólnym cmentarzu. Umarł zaś dnia 17 listopada roku 270.
Nauka moralna.
Jakkolwiek święty Grzegorz był wielkim Cudotwórcą, zawsze był pokornym i lękliwym o swe zbawienie. Wiedział dobrze, że Bóg mu na to udzielił siły czynienia cudów, aby burzył królestwo szatana, a szerzył chwałę Boską. Kto dziwił się jego cudom i chwalił go za to, zasmucał go i zawstydzał. Jak dalekim był od uważania swej osoby za świętą, widać stąd, jak mocno się obawiał Sądu Bożego. „Boga się lękajcie i sądu Jego“, wołał zawsze na wiernych. Wiedział dobrze, że Judasz Apostoł nie osięgnął zbawienia, mimo, że szatanów wypędzał z opętanych. Miał to niewzruszone przekonanie, że świętobliwość nie polega na działaniu cudów, lecz na pokorze, bojaźni Bożej, stronieniu od świata, pogardzie dóbr ziemskich, miłości Boga i bliźniego. Dlatego prawił często swym owieczkom: „Najwyższem dobrem jest trzymać się Boga, żyć z Nim, unikać grzechu. Lękajcie się Boga, zachowujcie przykazania Jego; wierzcie, że staniecie kiedyś przed sądem Jego i że każdy z was odbierze zasłużoną nagrodę lub karę.“ Czytając przeto cuda zdziałane przez Świętych Pańskich, sławmy wszechmoc Boga, w którego Imieniu ci wybrańcy cuda czynili, ale zarazem zapatrujmy się na ich cnotliwe życie, ich dobre czyny i bierzmy je sobie za wzór. Jest niezawodnie w Niebie wielka ilość Świętych, którzy nie zasłynęli cudami, lecz byli przykładem pokory, bogobojności, ubóstwa ducha, czystości serca, zamiłowania samotności i miłości Boga. O takie cnoty się starajmy, a będziemy świętobliwymi i zbawionymi bez cudów. O to się też starał św. Grzegorz, a cuda swe tak mało cenił, że pragnął przy śmierci, aby pamięć jego zupełnie zginęła na ziemi, a natomiast imię jego zapisanem zostało w księdze niebieskiej.
Modlitwa.
Spraw, prosimy, wszechmogący Boże, aby czcigodna uroczystość świętego Grzegorza, Wyznawcy Twojego i Biskupa, dała nam w pobożności wzrostu nabierać i wkońcu zbawienia wiecznego dostąpić. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi, po wszystkie wieki wieków. Amen.
∗ ∗
∗ |
Oprócz tego obchodzi Kościół święty pamiątkę następujących Świętych Pańskich, zamieszczonych w rzymskiem martyrologium:
Dnia 17-go listopada w Nowej Cezarei w Poncie uroczystość św. Grzegorza, Biskupa, wielce uczonego i świętobliwego męża, co dla licznych cudów spełnionych na chwałę Kościoła otrzymał nazwę „cudotwórcy.“ — W Palestynie męczeństwo św. Alfeusza i Zacheusza, ściętych po wielu męczarniach w pierwszym roku prześladowania Dyoklecyańskiego. — W Kordowie śmierć męczeńska św. Acyklusa i Wiktoryi, Rodzeństwa, co w tem samem prześladowaniu poniosło na rozkaz prezesa Dyona najokrutniejsze męczarnie i za to otrzymało od Boga palmę zwycięstwa. — W Aleksandryi uroczystość św. Dyonizego, Biskupa, męża o rzadkiej uczoności, który często wyznał wiarę swą przed sędzią i nieraz ponosił za nią różnorakie męki i utrapienia, aż wreszcie sędziwy w leciech i bogaty w zasługi zasnął spokojnie za czasów cesarzy Waleryana i Galliena. — W Orleanie uroczystość świętego Aniana, Biskupa; jak cenną w oczach Pańskich była śmierć jego, dowodzą rozliczne cuda. — W Anglii pamiątka św. Hugona, Biskupa, wyniesionego z klasztoru Kartuzów na stolicę Biskupią Lincolnu i zmarłego po wielu cudach świętobliwą śmiercią. W Tours pamiątka św. Grzegorza, Biskupa. — We Florencyi uroczystość św. Eugeniusza, Dyakona św. Zenobiusza, Biskupa tegoż miasta. — W Niemczech pamiątka świętej Gertrudy, Dziewicy z zakonu Benedyktynek, odznaczonej szczególnym darem objawień; uroczystość jej obchodzą 15-go listopada.
za: https://pl.wikisource.org/wiki/%C5%BBywot_%C5%9Bwi%C4%99tego_Grzegorza,_Biskupa_i_Cudotw%C3%B3rcy
za: https://pl.wikisource.org/wiki/%C5%BBywot_%C5%9Bwi%C4%99tego_Grzegorza,_Biskupa_i_Cudotw%C3%B3rcy
Introitus Jer 29:11; 29:12; 29:14 Dicit Dóminus: Ego cógito cogitatiónes pacis, et non afflictiónis: invocábitis me, et ego exáudiam vos: et redúcam captivitátem vestram de cunctis locis. Ps 84:2 Benedixísti, Dómine, terram tuam: avertísti captivitátem Jacob. V. Glória Patri, et Fílio, et Spirítui Sancto. R. Sicut erat in princípio, et nunc, et semper, et in saecula saeculórum. Amen Dicit Dóminus: Ego cógito cogitatiónes pacis, et non afflictiónis: invocábitis me, et ego exáudiam vos: et redúcam captivitátem vestram de cunctis locis. |
1
IntroitJer 29:11; 29:12; 29:14 Oto co mówi Pan: Ja żywię myśli pokoju, a nie udręczenia. Wzywać Mnie będziecie, a Ja was wysłucham, i sprowadzę was do domu ze wszystkich krajów waszego wygnania. Ps 84:2 Łaskawym okazałeś się, Panie, dla Twej ziemi: na dobre odmieniłeś los Jakuba. V. Chwała Ojcu, i Synowi i Duchowi Świętemu. R. Jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen. Oto co mówi Pan: Ja żywię myśli pokoju, a nie udręczenia. Wzywać Mnie będziecie, a Ja was wysłucham, i sprowadzę was do domu ze wszystkich krajów waszego wygnania. |
Gloria | Gloria |
Oratio Orémus. Absólve, quǽsumus, Dómine, tuórum delícta populórum: ut a peccatórum néxibus, quæ pro nostra fraglitáte contráximus, tua benignitáte liberémur. Per Dominum nostrum Jesum Christum, Filium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus, per omnia saecula saeculorum. R. Amen. Orémus. Commemoratio S. Gregorii Thaumaturgi Episcopi et Confessoris Da, quǽsumus omnipotens Deus: ut beati Gregorii Confessoris tui atque Pontificis veneranda solemnitas, et devotionem nobis augeat et salutem. ad poscenda suffragia Sanctorum A cunctis nos, quæsumus, Dómine, mentis et córporis defénde perículis: et, intercedénte beáta et gloriósa semper Vírgine Dei Genetríce María, cum beáto Joseph, beátis Apóstolis tuis Petro et Paulo, atque beáto N. et ómnibus Sanctis, salútem nobis tríbue benígnus et pacem; ut, destrúctis adversitátibus et erróribus univérsis, Ecclesia tua secúra tibi sérviat libertáte. de S. Maria Concéde nos fámulos tuos, quæsumus, Dómine Deus, perpétua mentis et corporis sanitáte gaudére: et, gloriósa beátæ Maríæ semper Vírginis intercessióne, a præsénti liberári tristítia, et ætérna pérfrui lætítia. Per Dominum nostrum Jesum Christum, Filium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus, per omnia saecula saeculorum. R. Amen. |
3
KolektaMódlmy się. Odpuść, prosimy Cię, Panie, przewiny ludu Twojego; i w miłosierdziu Twoim uwolnij nas od więzów grzechowych, któreśmy zaciągnęli skutkiem naszej ułomności. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. R. Amen. Módlmy się. Commemoratio S. Gregorii Thaumaturgi Episcopi et Confessoris Spraw, prosimy Cię, wszechmogący Boże, aby chwalebna uroczystość świętego Grzegorza, Twego Wyznawcy i Biskupa, przysporzyła nam gorliwości i łaski do zbawienia. |
Lectio Léctio Epístolæ beáti Pauli Apóstoli ad Philippénses Phil 3:17-21; 4:1-3 Fratres: Imitatóres mei estóte, et observáte eos, qui ita ámbulant, sicut habétis formam nostram. Multi enim ámbulant, quos sæpe dicébam vobis - nunc autem et flens dico - inimícos Crucis Christi: quorum finis intéritus: quorum Deus venter est: et glória in confusióne ipsórum, qui terréna sápiunt. Nostra autem conversátio in cœlis est: unde etiam Salvatórem exspectámus, Dóminum nostrum Jesum Christum, qui reformábit corpus humilitátis nostræ, configurátum córpori claritátis suæ, secúndum operatiónem, qua étiam possit subjícere sibi ómnia. Itaque, fratres mei caríssimi et desideratíssimi, gáudium meum et coróna mea: sic state in Dómino, caríssimi. Evódiam rogo et Sýntychen déprecor idípsum sápere in Dómino. Etiam rogo et te, germáne compar, ádjuva illas, quæ mecum laboravérunt in Evangélio cum Cleménte et céteris adjutóribus meis, quorum nómina sunt in libro vitæ. R. Deo gratias. |
4
LekcjaCzytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Filipian. Flp 3:17-21; 4:1-3 Bracia: Naśladowcami moimi bądźcie i zapatrujcie się na tych, którzy tak postępują, jak tego w nas wzór macie. Bo wielu, o których często wam mówiłem (a i teraz ze łzami mówię), postepuje tak, jak nieprzyjaciele krzyża Chrystusowego: zguba jest ich końcem, bogiem ich jest brzuch, a chwałą — ubieganie się o rzeczy ziemskie w sromocie. Ale co do nas, to my przebywamy w niebiesiech, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przemieni ciało naszego uniżenia i upodobni je do ciała jasności swojej tą mocą, którą też może poddać sobie wszystko. Przeto, bracia moi najdrożsi i ukochani, wesele moje i korono moja, w ten sposób trwajcie w Panu, najmilsi. Ewodię proszę, a od Syntyche domagam się, aby były jednomyślne w Panu. Proszę też i ciebie, wierny mój towarzyszu, pomagaj im, bo dla Ewangelii pracowały razem ze mną z Klemensem i z innymi pomocnikami moimi, których imiona są w księdze żywota. R. Bogu dzięki. |
Graduale Ps 43:8-9 Liberásti nos, Dómine, ex affligéntibus nos: et eos, qui nos odérunt, confudísti. V. In Deo laudábimur tota die, et in nómine tuo confitébimur in sǽcula. Allelúja, allelúja. Ps 129:1-2 De profúndis clamávi ad te, Dómine: Dómine, exáudi oratiónem meam. Allelúja. |
5
GraduałPs 43:8-9 Tyś nas wybawił, Panie, od naszych przeciwników, a tych, co nas nienawidzą, zawstydziłeś. V. Bogiem będziemy się chlubić cały dzień, i wysławiać imię Jego na wieki. Alleluja, alleluja. Ps 129:1-2 Z głębokości wołam do Ciebie, Panie: o Panie, wysłuchaj modlitwę moją. Alleluja. |
Evangelium Sequéntia +︎ sancti Evangélii secúndum Matthǽum R. Gloria tibi, Domine! Matt 9:18-26 In illo témpore: Loquénte Jesu ad turbas, ecce, princeps unus accéssit et adorábat eum, dicens: Dómine, fília mea modo defúncta est: sed veni, impóne manum tuam super eam, et vivet. Et surgens Jesus sequebátur eum et discípuli ejus. Et ecce múlier, quæ sánguinis fluxum patiebátur duódecim annis, accéssit retro et tétigit fímbriam vestiménti ejus. Dicébat enim intra se: Si tetígero tantum vestiméntum ejus, salva ero. At Jesus convérsus et videns eam, dixit: Confíde, fília, fides tua te salvam fecit. Et salva facta est múlier ex illa hora. Et cum venísset Jesus in domum príncipis, et vidísset tibícines et turbam tumultuántem, dicebat: Recédite: non est enim mórtua puélla, sed dormit. Et deridébant eum. Et cum ejécta esset turba, intrávit et ténuit manum ejus. Et surréxit puélla. Et éxiit fama hæc in univérsam terram illam. R. Laus tibi, Christe! S. Per Evangelica dicta, deleantur nostra delicta. |
6
EwangeliaCiąg dalszy +︎ Ewangelii świętej według Mateusza. R. Chwała Tobie Panie. Mt 9:18-26 Onego czasu: Gdy Jezus mówił do rzesz, oto książę pewien przystąpił i pokłonił Mu się, mówiąc: «Panie, córka moja chwilę temu skonała, ale pójdź, włóż na nią rękę Twoją, a żyć będzie». A wstawszy Jezus szedł za nim wraz uczniami swymi. I oto niewiasta, która przez dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się kraju szaty Jego. Bo mówiła sobie w duszy: «Bylem się tylko dotknęła Jego szat, będę zdrowa». A Jezus, obróciwszy się i ujrzawszy ją rzekł: «Ufaj, córko, wiara twoja uzdrowiła cię». I uzdrowiona była niewiasta od onej godziny. A gdy Jezus przyszedł do domu księcia i ujrzał fletnistów i tłum zgiełk czyniący, mówił: «Odstąpcie, nie umarła bowiem dzieweczka, ale śpi». I wyśmiewano się z Niego. A gdy tłum wyrzucono, wszedł i ujął rękę jej, i powstała dzieweczka. I rozeszła się wieść o tym po wszystkiej onej ziemi. R. Chwała Tobie, Chryste. S. Niech słowa Ewangelii zgładzą nasze grzechy. |
Credo | Credo |
Offertorium Ps 129:1-2 De profúndis clamávi ad te, Dómine: Dómine, exáudi oratiónem meam: de profúndis clamávi ad te, Dómine. |
8
OfiarowaniePs 129:1-2 Z głębokości wołam do Ciebie, Panie: o Panie, wysłuchaj modlitwę moją; z głębokości wołam do Ciebie, Panie. |
Secreta Pro nostræ servitútis augménto sacrifícium tibi, Dómine, laudis offérimus: ut, quod imméritis contulísti, propítius exsequáris. Per Dominum nostrum Jesum Christum, Filium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus, per omnia saecula saeculorum. R. Amen. Commemoratio S. Gregorii Thaumaturgi Episcopi et Confessoris Sancti tui, quǽsumus, Dómine, nos ubíque lætíficant: ut, dum eórum mérita recólimus, patrocínia sentiámus. ad poscenda suffragia Sanctorum Exáudi nos, Deus, salutáris noster: ut, per hujus sacraménti virtútem, a cunctis nos mentis et córporis hóstibus tueáris; grátiam tríbuens in præsénti, et glóriam in futuro. de S. Maria Tua, Dómine, propitiatióne, et beátæ Maríæ semper Vírginis intercessióne, ad perpétuam atque præséntem hæc oblátio nobis profíciat prosperitátem et pacem. Per Dominum nostrum Jesum Christum, Filium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus, per omnia saecula saeculorum. R. Amen. |
9
SecretaSkładamy Ci, Panie, tę ofiarę chwały, dla pomnożenia naszej gorliwości w Twojej służbie; sam racz łaskawie dokonać tego, co nam powierzyłeś bez naszej zasługi. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. R. Amen. Commemoratio S. Gregorii Thaumaturgi Episcopi et Confessoris Panie, niech nam wszędzie sprawiają radość Twoi Święci, abyśmy wspominając ich zasługi doznali również ich opieki. |
Prefatio de sanctissima Trinitate Vere dignum et justum est, æquum et salutáre, nos tibi semper et ubíque grátias ágere: Dómine sancte, Pater omnípotens, ætérne Deus: Qui cum unigénito Fílio tuo et Spíritu Sancto unus es Deus, unus es Dóminus: non in unius singularitáte persónæ, sed in uníus Trinitáte substántiæ. Quod enim de tua glória, revelánte te, crédimus, hoc de Fílio tuo, hoc de Spíritu Sancto sine differéntia discretiónis sentímus. Ut in confessióne veræ sempiternǽque Deitátis, et in persónis propríetas, et in esséntia únitas, et in majestáte adorétur æquálitas. Quam laudant Angeli atque Archángeli, Chérubim quoque ac Séraphim: qui non cessant clamáre cotídie, una voce dicéntes: |
10
PrefacjaPrefacja o Trójcy Przenajświętszej Zaprawdę godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, abyśmy zawsze i wszędzie Tobie składali dziękczynienie, Panie, Ojcze święty, wszechmogący, wieczny Boże: Ty z jednorodzonym Synem Twoim i Duchem Świętym jednym jesteś Bogiem, jednym jesteś Panem, nie w jedności jednej osoby, lecz w jednej istocie Trójcy. W co bowiem z objawienia Twego wierzymy o Twej chwale, to samo utrzymujemy bez żadnej różnicy o Twoim Synu i o Duchu Świętym. Tak iż wyznając prawdziwe i wiekuiste Bóstwo wielbimy odrębność Osób, jedność w istocie i równość w majestacie. Majestat ten chwalą Aniołowie i Archaniołowie, Cherubini i Serafini, którzy nie przestają wołać codziennie powtarzając jednym głosem: |
Communicántes, et memóriam venerántes, in primis gloriósæ semper Vírginis Maríæ, Genetrícis Dei et Dómini nostri Jesu Christi: sed | Zjednoczeni w Świętych Obcowaniu, ze czcią wspominamy najpierw chwalebną zawsze Dziewicę Maryję, Matkę Boga i Pana naszego Jezusa Chrystusa: |
Communio Marc 11:24 Amen, dico vobis, quidquid orántes pétitis, crédite, quia accipiétis, et fiet vobis. |
13
KomuniaMk 11:24 Zaprawdę powiadam wam: wierzcie, że otrzymacie wszystko, o cokolwiek modląc się prosicie, a stanie się wam. |
Postcommunio Orémus. Quǽsumus, omnípotens Deus: ut, quos divína tríbuis participatióne gaudére, humánis non sinas subjacére perículis. Per Dominum nostrum Jesum Christum, Filium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus, per omnia saecula saeculorum. R. Amen. Orémus. Commemoratio S. Gregorii Thaumaturgi Episcopi et Confessoris Præsta, quǽsumus, omnípotens Deus: ut, de percéptis munéribus grátias exhibéntes, intercedénte beáto N. Confessóre tuo atque Pontífice, benefícia potióra sumámus. ad poscenda suffragia Sanctorum Mundet et múniat nos, quæsumus, Dómine, divíni sacraménti munus oblátum: et, intercedénte beáta Vírgine Dei Genetríce María, cum beáto Joseph, beátis Apóstolis tuis Petro et Paulo, atque beáto N. et ómnibus Sanctis; a cunctis nos reddat et perversitátibus expiátos, et adversitátibus expedítos. de S. Maria Sumptis, Dómine, salútis nostræ subsídiis: da, quæsumus, beátæ Maríæ semper Vírginis patrocíniis nos ubíque prótegi; in cujus veneratióne hæc tuæ obtúlimus majestáti. Per Dominum nostrum Jesum Christum, Filium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus, per omnia saecula saeculorum. R. Amen. |
14
PokomuniaMódlmy się. Prosimy Cię, wszechmogący Boże, nie dopuść, aby Ci, którym pozwalasz się cieszyć udziałem w Boskich tajemnicach, podlegali ludzkim niebezpieczeństwom. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. R. Amen. Módlmy się. Commemoratio S. Gregorii Thaumaturgi Episcopi et Confessoris Wszechmogący Boże, spraw, prosimy, abyśmy składając dzięki za przyjęte dary, za przyczyną świętego N., Wyznawcy Twego i Biskupa, otrzymywali coraz większe dobrodziejstwa. |
Niedziela dwudziesta trzecia po Zielonych Świątkach
Wszystkie sprawy Pana Jezusa pełne są głębokich tajemnic. To samo powiedzieć należy i o dzisiejszej Ewangelii, która prócz tego, co każdy z niej wyrozumieć może, ma też i inne głębsze znaczenie. Nad nim się naprzód zastanówmy dla większego zbudowania naszego. Albowiem nie trafem się stało, że ta niewiasta tak długo niemoc cierpiała, jak długo żyła na świecie córka owego księcia, którego Ewangelista, Marek św., zowie także arcybożnikiem. Dwanaście lat miała dzieweczka (jak tenże Marek św. w rozdziale 5 przydaje), dwanaście też lat niewiasta krwotok cierpiała; wówczas więc wpadła w chorobę, gdy się tamta urodziła. Córka książęca oznacza naród żydowski, lud Boży wybrany; plugawa zaś niewiasta wyobraża lud pogański, znieprawiony bałwochwalstwem, nieczystością i wszelakimi grzechami. Gdy przed wielu wiekami rodzaj ludzki coraz bardziej począł zapominać o Bogu i wpadać w srogą niemoc występków, wówczas Stwórca obrał sobie bogobojnego Abrahama, a po nim syna jego, Izaaka i wnuka Jakuba, aby w ich potomstwie przechowała się znajomość i cześć prawdziwego Boga. Były to jakby narodziny ludu żydowskiego wówczas, gdy reszta ludzi plugawiła się bałwochwalstwem. Z drugiej strony, gdy Żydzi poczęli umierać na duszy, odrzuciwszy Chrystusa i Jego Ewangelię, poganie przychodzili coraz więcej do zdrowia duchowego przez wyrzekanie się starych błędów i grzechów i przez wiarę w Boskiego Zbawiciela. Z pogaństwa coraz więcej wiernych synów przybywa Kościołowi Chrystusowemu, a żydostwo, utraciwszy Boga i Mesjasza swego, żyje bez wiary w Niego, leży w owej martwocie niedowiarstwa i nie prędzej ożyje, nie prędzej przez wiarę przyjmie Jezusa, aż owa niewiasta, czyli poganie, nie nawrócą się i do zupełnego zdrowia duszy nie przyjdą. Gdy się zaś to stanie, wówczas Zbawiciel wskrzesi i umarłą dzieweczkę, to jest prawdą swej Ewangelii i łaską swoją ożywi naród żydowski, który wówczas przyjdzie do poznania Chrystusa i otrzyma zbawienie.
Owa chora niewiasta, zanim się zbliżyła do Pana Jezusa, utraciła była na lekarstwa i lekarzy wszystką majętność (według św. Marka V, 26), nic to jej przecież nie pomogło; przeciwnie, im dalej, tym gorzej się miała. Tak samo dopóki poganie nie przybliżyli się do Chrystusa, dopóty ich duszne choroby nie mogły być uleczone, gdyż nie ma innego imienia pod słońcem, w którym byśmy mogli być zbawieni, jedno Imię Jezus, które jest nad wszelakie imię, na które pada wszelkie kolano i w niebie i na ziemi. Czymże byli wszyscy filozofowie, mędrcy i nauczyciele pogańscy, jeżeli nie jakimiś lekarzami, którzy sobie przywłaszczali naukę leczenia duszy i chlubili się tym, że umieli dusze ludzkie uzdrawiać, uwalniać od kłopotów, od chciwości, bojaźni i złych pożądliwości? Lecz czy sprawili co swymi lekarstwy, czy kogo kiedy uleczyli? Czy była, nie mówię już kraj albo królestwo, lecz choćby mieścina jaka, którą by swymi radami przywiedli do życia moralnego? Gdzie tam, oni sami przeważnie swoim postępowaniem sprzeciwiali się własnym naukom i temu, co zdrowy rozum wskazywał. Mieli dla innych rady i upomnienia, czasem nawet niezłe, ale sami tego do siebie nie stosowali: jedni byli pyszni i samochwalcy, inni chciwi pieniędzy i dostatków, a jeszcze inni cieleśni, mściwi, nieuczciwi. Więc też pogaństwo niewiele od nich skorzystało i biedne a chore na duszy, jak owa niewiasta w dzisiejszej Ewangelii, nie prędzej się podźwignęło ze swej choroby, aż za dotknięciem kraju szaty Jezusowej. Kraj szaty, to ostatnia i najniższa jej część. Kraj szaty Jezusowej oznacza Apostołów, których Zbawiciel powołał nie z pośród uczonych, bogatych, potężnych, lecz z pośród najniższego stanu: rybaków, celników, prostaczków, nieuków i (jak powiada Paweł św.) nieznanych, a wzgardzonych tego świata. A jednak nie przez kogo innego, jedno przez tych, łaską Bożą powołanych, umocnionych i uzdolnionych, dusze ludzkie, wszelakimi chorobami przez długie czasy ciężko trapione, przyszły do prawdziwego zdrowia i poddały się pod posłuszeństwo świętej Ewangelii.
Druga nauka: z przykładu owego książęcia nauczmy się, jakie są warunki dobrej modlitwy. Pierwszy, prosić pokornym i uniżonym sercem. To zaś pokorne serce wyraził w tym, iż przystąpiwszy do Jezusa, pokłonił się Jemu. Wyznał przez to swą niedostateczność i niemoc, której nikt nie mógł zaradzić prócz Zbawiciela. Prawdziwa pokora wie, że bez Boga nic, albo mało co zbuduje, a z Bogiem i wielkich rzeczy może dokonać; więc też nie ufa sobie i nie oszukuje siebie mniemaną wielkością, ale pracując i robiąc, co tylko zdoła, na Boga liczy i do Boga o pomoc się ucieka. Pokorna modlitwa niebiosa przebija, gdyż Duch Boży pokornych rad wspomaga i umacnia. Drugi warunek, gorące nabożeństwo, bez którego modlitwa jest raczej próżnym wielomówstwem. To zaś nabożeństwo, czyli podniesienie myśli do Boga, obudza się w sercu rozważaniem i poczuciem własnej małości i przypomnieniem dobroci Boskiej. Taką gorącą usilność w modlitwie miał ów książę; przydaje bowiem Marek św. (V, 23), że wielce, to jest bardzo pilnie i żarliwie prosił Pana Jezusa i uprosił. Taka bowiem serdeczna żądza przedziwnie skłania wszechmocnego Boga, że jej żadną miarą odrzucić nie może. Trzeci warunek, potrzebny do modlitwy, to żywa wiara, przez którą niezawodnie otrzymamy, o co prosimy. Powiadam wam (mówi Zbawiciel), wszystko o cokolwiek modląc się prosicie, wierzcie, że otrzymacie, a stanie się wam (Mk XI, 24). I Jakub św. Apostoł uczy: Kto wątpi w swej prośbie, podobny jest wałowi morskiemu, którego wiatr wzrusza, i tam i sam nosi; przetoż niech on człowiek nie mniema, aby co miał wziąć od Pana (Jak. I, 6-7). Miała wiara owego książęcia swoją pokusę i doświadczenie, a jednak się nie zachwiała. Albowiem gdy się przybliżał z Jezusem do domu, wyszli jak powiada Marek św. (V, 35), domownicy jego, mówiąc: córka twoja umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela? A Pan Jezus na to do niego: Nie bój się, wierz tylko. I wierzył stroskany ojciec, że ma przed sobą Tego, który i umarłych mocen jest ożywić tak łatwo, jak łatwo jest zwyczajnemu człowiekowi śpiącego obudzić. W nagrodę za swą wiarę odzyskał ukochaną córkę. I naszej wiary nieraz Pan Bóg doświadcza. Bo to łatwo wierzyć, gdy się człowiekowi dobrze dzieje; lecz niechno grad wybije zboże, niech pożar, głód, morowe powietrze, lub inna klęska przyciśnie, niech zgryzoty sumienia, bojaźń śmierci i sądów Bożych poczną dokuczać: wówczas dopiero można poznać, czy mamy mocną ufność i wiarę. Jeśli nie rozpaczamy, nie upadamy na duchu, ale myśl i serce podnosimy do Boga, a krzepiąc się do dalszej pracy, nie przestajemy zarazem wzywać Jego dobroci i opatrzności, bez wątpienia wiara nasza Jemu się podoba, a modlitwa, z takiej wiary płynąca, znajdzie wysłuchanie.
Trzecia nauka: Słyszeliśmy wyżej, że niewiasta, krwotok cierpiąca, wydała na lekarzy wszystką majętność, a przecież nic jej to nie pomogło. Nie należy jednak mniemać, aby w chorobie lekarz był niepotrzebny. Owszem, wyraźnie uczy Pismo św.: Czcij lekarza dla potrzeby, albowiem go Najwyższy stworzył. Bo od Boga jest wszelkie lekarstwo... a człowiek mądry nie będzie się nimi brzydził (Ekli. XXXVIII, 1. 4). Dobrze tedy robią, którzy lekarza wzywają, a wówczas tylko byliby godni nagany, gdyby wszystką ufność i nadzieję w lekarstwach pokładali, nie myśląc o Panu Bogu. Dlatego upomina Duch Święty, abyśmy się w każdej niemocy naprzód do Boga uciekali: Synu, w chorobie twojej nie opuszczaj samego siebie, ale proś Pana, a On cię uzdrowi (Ekli. XXXVIII, 9). Dbając zaś słusznie o zdrowie ciała, nie lekceważmy zdrowia duszy, które jest stokroć ważniejsze. Kiedy doktór przecina wrzód, albo robi inną jaką bolesną operację, chory nie tylko się nie gniewa, lecz i dziękuje i dobrze zapłaci. Tym bardziej nie mamy się gniewać, gdy pasterz duchowny dla uleczenia wrzodów i ran duszy upomni lud, użyje środka, który dla naszej pychy zda się być bolesny. Pamiętajmy na słowa Pisma św.: Kto odrzuca karność, wzgardza duszę swoją; ale kto przyjmuje karanie, panem jest serca (Przyp. XV, 32).
Czwarta nauka: Jezus, zanim wskrzesił dzieweczkę, kazał ustąpić piszczkom i ludowi, zgiełk czyniącemu. Był bowiem zwyczaj, że z powodu śmierci drogiej osoby wynajmowano osobne niewiasty, które szlochaniem i głośnym zawodzeniem miały żal i boleść wyrażać. Płaczki owe i tłum, zgiełk czyniący, w duchowym znaczeniu wyobrażają roztargnienia i przeszkody, sprawujące, iż grzesznik nie ma czasu zastanowić się nad sobą, poznać stan swój, nawrócić się do Boga i zmartwychwstać ze śmierci grzechu. Pozbyć się ich każe Pan Jezus, aby łaska Jego skutecznie w duszy działać mogła. Daj nam to, Boże, abyśmy Ci się nie sprzeciwiali, ale ulegając wszechmocnej dobroci Twojej, z grzechu do nowego życia powstali.
Krótkie nauki homiletyczne na niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem Księgarni Powszechnej. 1912, ss. 300-304.
za: http://www.ultramontes.pl/wujek_krotkie_nauki_59.htm
za: http://www.ultramontes.pl/wujek_krotkie_nauki_59.htm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz