Dominica de Passione ~ Semiduplex I. classis
EWANGELJA
zapisana u św. Jana w rozdziale VIII. w. 46-59.
zapisana u św. Jana w rozdziale VIII. w. 46-59.
W on czas, mówił Jezus rzeszom żydowskim: Kto z was dowiedzie na Mnie grzechu? Jeśli prawdę mówię, czemu Mi nie wierzycie? Kto z Boga jest, słów Bożych słucha. Dlatego wy nie słuchacie, że nie jesteście z Boga. Odpowiedzieli tedy żydowie i rzekli mu: Izali my nie dobrze mówimy, żeś Ty jest Samarytan, i czarta masz? Odpowiedział Jezus: Ja czarta nie mam, ale czczę Ojca Mego, a wyście Mię nie uczcili. A jać nie szukam chwały swej; jest, który szuka i sądzi. Zaprawdę, zaprawdę mówię wam: Jeśli kto zachowa mowę moją, śmierci nie ogląda na wieki. Rzekli tedy żydowie: Teraześmy poznali, że czarta masz: Abraham umarł i Prorocy, a Ty powiadasz: Jeśliby kto strzegł mowy mojej, nie skosztuje śmierci na wieki. Izaś Ty jest większy nad ojca naszego Abrahama, który umarł? I prorocy pomarli, czem się sam czynisz? Odpowiedział Jezus. Jeśli się Ja sam chwalę, chwała moja nic nie jest. Jest Ojciec mój, który Mię uwielbia, którego wy powiadacie, iż jest Bogiem waszym; a nie poznaliście Go; ale ja Go znam. I jeślibym rzekł, że Go nie znam, będę podobnym wam kłamcą. Ale Go znam i mowy Jego strzegę. Abraham ojciec wasz, z radością żądał, aby oglądał dzień mój; i oglądał i weselił się. Rzekli tedy żydowie do Niego: Pięćdziesiąt lat jeszcze nie masz, a Abrahamaś widział? Rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę mówię nam: pierwiej niż Abraham stał się, Jam jest. Porwali tedy kamienie, aby nań ciskali. Lecz Jezus zataił się i wyszedł z kościoła …
OBJAŚNIENIA.
(1) Począwszy od tej niedzieli Postu zasłania Kościół św. aż do Wielkiego Piątku obrazy w ołtarzach i wszystkie wizerunki P. Jezusa ukrzyżowanego, żeby nas pobudzić do serdecznego współczucia nad męką Pańską, która w tych dniach powinniśmy rozważać, i do żalu za grzechy nasze, z których w tym wielkanocnym czasie mamy się spowiadać i już na dobre się ich pozbyć. Zarazem jednak to zakrywanie przed oczyma naszemi wizerunków P. Jezusa, ma być dla nas przypomnieniem i przestrogą, że co spotkało żydów i nas też spotkać może, tj., że jak P. Jezus zataił się przed żydami, tak i przed nami zataić się może, jeśli tak jak oni w grzechach zatwardzać się będziemy. Zatajenie się takie Pana Jezusa jest zarazem zaślepienie grzesznika i zawsze bywa zapowiedzią wiecznego potępienia. Powodem zaś tego strasznego zaślepienia, bywają najprzód grzechy przeciwko Duchowi Świętemu, po wtóre oddawanie się wszelkiej nieczystości, o którem mówi Pismo św.: Udadzą myśli swoich, żeby się nawrócili do Boga swego, bo duch wszeteczeństw w pośrodku nich, a Pana nie poznali. Trzecim zaś powodem zaślepienia, a zarazem już początkiem kary za upór w grzechach, jest zupełne zapomnienie na P. Boga, które sprawia, że niejeden ani w domu, ani w kościele, ani w powszedni dzień, ani w niedzielę, ani przy pracy, ani nawet przy modlitwie, słowem nigdy i nigdzie, nie pomyśli naprawdę i tak serio o P. Bogu. Nie kładli Boga przed oczyma swemi.
(2) Rozważ, jak czystym od grzechu każdego jest i czuje się P. Jezus, kiedy nawet do nieprzyjaciół swoich, którzy Go ustawicznie postrzegali i szpiegowali, bezpiecznie mówi: Kto z was dowiedzie na Mnie grzechu? a w szczególności jak nigdy nie uchybił prawdzie i prawdomówności. Sami nawet faryzeusze Mu to przyznali, mówiąc: Nauczycielu, wiemy, iżeś jest prawdziwy i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. P. Jezus szczególnie kocha się w prawdzie i w szczerości, tak dalece, że Go nieczem łatwiej nie pozyskasz, jak dziecięcą prostotą i szczerością; a przeciwnie, świadczy Pismo św., że Bóg nienawidzi kłamcy i kłamstwa jego. Jakże jednak mało jest takich ludzi, którzyby nie kłamali, słowem, milczeniem, spojrzeniem, miną i gestem! Wszędzie blaga zamiast prawdy, blichtr zamiast złota, obłuda zamiast serdeczności, przyjaźni i życzliwego serca, wszędzie pełno fałszywych towarów, a najwięcej fałszywych serc, – a to pomiędzy chrześcijanami podobno w równej, a może i w większej mierze, co i pomiędzy żydami i poganami. Wglądnijże w siebie!
(3) Na podwójny zarzut, uczyniony im przez P. Jezusa, odpowiadają żydzi zelżywościami, a następnie i pogróżkami, jak ludzie, nie mający się czem od winy wymówić, a jednak do winy przyznać się nie chcący. W rzeczywistości zaś dlatego nie wierzyli prawdzie Bożej i słowa Bożego niechętnie słuchali, że ich ta prawda, jako niebędących z Boga, ani żyjących po Bożemu, kłuła w oczy, a słowo Boże pobudziło w nich wyrzuty sumienia, więc nie było im w smak. Tak samo dzieje się i za naszych czasów. Ludzie nie wierzą i wierzyć nie chcą, nie dlatego że przekonali się, jakoby Wiara św. była sprzeczna z prawdą, ale że nie chce im się zastosować w życiu i postępowaniu do zasad i przepisów tej Wiary. A nie chcąc narażać się na zarzuty ludzkie i wyrzuty sumienia, wolą wmawiać w siebie i drugich, iż nie wierzą; niby „przekonali się”, że cała Wiara jest głupstwem i wymysłem ludzkim. Tak np. jest rzeczą doświadczoną, że ci najwięcej lubią wygadywać, iż nie ma piekła ani ognia wiecznego w piekle, którzy właśnie mają najwięcej powodów lękać się wiecznego potępienia za liczne i wielkie grzechy swoje. Nie lubią też słuchać słowa Bożego tacy, którzyby najwięcej tego potrzebowali, bo albo wcale nie znają świętej Wiary naszej, lub też nie wiele o niej wiedzą, wiedzą źle i niedokładnie, albo nie żyją tak, jak tego Wiara św. wymaga.
Ludzi poważnych, rozumnych a życzliwych nie chcieć słuchać, z pewnością jest rzeczą szkodliwą, jest zarozumiałością i lekkomyślnością, – Pana Boga zaś nie słuchać, jest już zaprzeczeniem wszystkich obowiązków, jakie człowiek ma względem Boga, bliźnich i samego siebie.
Ludzi poważnych, rozumnych a życzliwych nie chcieć słuchać, z pewnością jest rzeczą szkodliwą, jest zarozumiałością i lekkomyślnością, – Pana Boga zaś nie słuchać, jest już zaprzeczeniem wszystkich obowiązków, jakie człowiek ma względem Boga, bliźnich i samego siebie.
(4) P. Jezus obiecując, że jeżeli kto zachowa mowę Jego, ten śmierci nie ogląda na wieki, oczywiście mówi o śmierci wiecznej, czyli wiecznym potępieniu, nie zaś o śmierci doczesnej, jak to przekręcają faryzeusze, byle tylko zaprzeczyć P. Jezusowi. Tak samo powiedział P. Jezus onemu młodzieńcowi bogatemu: Jeżeli chcesz wnijść do „żywota”, chowaj przykazania. P. Jezus niewiele przywiązuje wagi do śmierci doczesnej, która na każdego, czy chce czy nie chce, wcześniej czy później przyjść musi; więc po cóż wiele radzić o tem, czego uniknąć nie podobna. Ale za to tem większy nacisk kładzie On na „śmierć i żywot wieczny”. I słusznie! Bo ostatecznie życie doczesne dla nielicznych jest rozkoszą, a choćby nie było, to i cóż z tego, kiedy nie masz nic trwałego na ziemi. Dla większej zaś części ludzi życie bywa jednem tylko prawie nieprzerwanem pasmem boleści i dolegliwości, którym dopiero śmierć pożądany kładzie koniec. W życiu zaś wiecznem czeka nas szczęście, jakiego i wymarzyć sobie trudno, nieprzebrane, wciążnowe i pełne uroku i które nigdy się nie sprzykrzy, a trwa bez końca, na wieki. A śmierć wieczna, ta wciąż zabija, lecz nigdy nie dobije, ustawicznie męczy, nigdy nie zamęczy, jest to wieczne konanie bez skonania i bez najmniejszej folgi i wytchnienia. Śmierć wieczna czyli piekło, to jest, jak mówi Doktorr anielski, zebranie wszego złego bez najmniejszego dobra; położenie, w całem tego słowa znaczeniu, prawdziwie bez wyjścia. Dlatego dobrze mówi Tomasz a Kempis: „Jednać tylko rzecz jest nad wszystko i przede wszystkiem koniecznie potrzebna: służyć Bogu i zbawić duszę swoją”. Pomyślże o tem zwłaszcza teraz, kiedy masz odbyć spowiedź wielkanocną, – bo wiedzieć masz, że kto umie dobrze się spowiadać, ten umie dobrze zbawić duszę swoją.
(5) Mówi P. Jezus, że Abraham z radością żądał, żeby oglądał dzień Jego. Jeżeli rozróżniamy czasy przed przyjściem P. Jezusa, dalej czas Jego przebywania na ziemi, i wreszcie czas po Jego chwalebnem Wniebowstąpieniu, to spostrzeżemy, że w onych pierwszych czasach, kiedy to, jak za dni Samuelowych słowo Pańskie było drogie i mało komu znane, to ci, co je znali, tem więcej je cenili i tęsknili za spełnieniem obietnicy, uczynionej pierwszym naszym rodzicom, ponowionej Abrahamowi i Dawidowi, a wciąż na nowo przypomnianej przez proroków i przez figury starego Zakony. Wtenczas pomiędzy sprawiedliwymi rozbrzmiewała modlitwa, którą i teraz jeszcze słyszymy w adwencie: „Rorate coeli” – Rosę spuśćcie nam niebiosa; niech otworzy się ziemia i wyda Zbawiciela. Za czasów znów błogosławionych, kiedy sam Boski Mistrz nasz po całej Ziemi żydowskiej wszystkiemu narodowi głosił słowo swoje i zaledwie garstka Apostołów, uczniów i około pięciuset wybranych przyjęło z radością i wdzięcznością dobrą nowinę. Po Wniebowstąpieniu Pańskiem i Zesłaniu Ducha Świętego słowo Boże zrazu wiele i to wyśmienitych przyniosło owoców; każdy prawie chrześcijanin, to święty; wielkich świętych męczenników, wyznawców, pustelników, panien i wdów, niepodobna prawie policzyć. W miarę jednak, jak się szerzyło słowo Boże, ludzie poczynali sobie je mniej ważyć, przykrzyć sobie starą, a więc, jakim się zdawało, oklepaną już prawdę i tęsknili za nowinkami, a powymyślali sobie różne herezje z wielką ujmą Chwały Bożej i ze szkodą swych dusz. A za naszych czasów, kiedy nie ma już prawie kraju, w którym by nie głoszono Ewangelji, słowo Boże spospoliciało niejako i w oczach ludzkich staniało, tak że ogół mało nawet o nie dba. Czyż tak być powinno?
Modlitwa kościelna.
Prosimy Cię wszechmogący Boże,
wejrzyj łaskawie na czeladkę Twoją,
abyś ją hojnością Swoją opatrywał co do ciała
i opieką Swoją strzegł na duszy.
Przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Syna Twego,
który z Tobą żyje i króluje, w jedności Ducha Świętego,
Bóg na wieki wieków. Amen.
wejrzyj łaskawie na czeladkę Twoją,
abyś ją hojnością Swoją opatrywał co do ciała
i opieką Swoją strzegł na duszy.
Przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Syna Twego,
który z Tobą żyje i króluje, w jedności Ducha Świętego,
Bóg na wieki wieków. Amen.
Źródło: ks. H. Jackowski T. J. „Ewangelje niedzielne i świąteczne” (Wydawnictwo Księży Jezuitów, Kraków 1923).
za: http://vetusordo.pl/objasnieniaennpp/
za: http://vetusordo.pl/objasnieniaennpp/
Introitus Ps 42:1-2. Júdica me, Deus, et discérne causam meam de gente non sancta: ab homine iníquo et dolóso éripe me: quia tu es Deus meus et fortitúdo mea. Ps 42:3 Emítte lucem tuam et veritátem tuam: ipsa me de duxérunt et adduxérunt in montem sanctum tuum et in tabernácula tua. Júdica me, Deus, et discérne causam meam de gente non sancta: ab homine iníquo et dolóso éripe me: quia tu es Deus meus et fortitúdo mea. |
1
IntroitPs 42:1-2 Wymierz mi, Boże, sprawiedliwość i broń mojej sprawy przeciw niezbożnemu ludowi, wybaw mię od człowieka podstępnego i niegodziwego, Ty bowiem, Boże, jesteś mocą moją. Ps 42:3 Ześlij Swą światłość i wierność Swoją: niech one mię wiodą, niech mnie przywiodą na górę Twą świętą i do Twoich przybytków. Wymierz mi, Boże, sprawiedliwość i broń mojej sprawy przeciw niezbożnemu ludowi, wybaw mię od człowieka podstępnego i niegodziwego, Ty bowiem, Boże, jesteś mocą moją. |
Gloria | Gloria |
Oratio Orémus. Quǽsumus, omnípotens Deus, familiam tuam propítius réspice: ut, te largiénte, regátur in córpore; et, te servánte, custodiátur in mente. Per Dominum nostrum Jesum Christum, Filium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus, per omnia saecula saeculorum. R. Amen. |
3
KolektaMódlmy się. Prosimy Cię, wszechmogący Boże, wejrzyj łaskawie na rodzinę sług Twoich i w Swojej hojności rządź ich ciałami oraz strzeż troskliwie ich dusz. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. R. Amen. |
Lectio Léctio Epístolæ beáti Pauli Apóstoli ad Hebraeos. Hebr 9:11-15 Fatres: Christus assístens Pontifex futurórum bonórum, per ámplius et perféctius tabernáculum non manufáctum, id est, non hujus creatiónis: neque per sánguinem hircórum aut vitulórum, sed per próprium sánguinem introívit semel in Sancta, ætérna redemptióne invénta. Si enim sanguis hircórum et taurórum, et cinis vítulæ aspérsus, inquinátos sanctíficat ad emundatiónem carnis: quanto magis sanguis Christi, qui per Spíritum Sanctum semetípsum óbtulit immaculátum Deo, emundábit consciéntiam nostram ab opéribus mórtuis, ad serviéndum Deo vivénti? Et ideo novi Testaménti mediátor est: ut, morte intercedénte, in redemptiónem eárum prævaricatiónum, quæ erant sub prióri Testaménto, repromissiónem accípiant, qui vocáti sunt ætérnæ hereditátis, in Christo Jesu, Dómino nostro. R. Deo gratias. |
4
LekcjaCzytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Hebrajczyków. Hbr 9:11-15 Ofiara Chrystusa, która zastąpiła ofiary Starego Testamentu, ma wartość nieskończoną i wystarcza do odkupienia wszystkich grzechów ludzkości. Bracia: Chrystus stawszy się najwyższym Kapłanem dóbr przyszłych przez wyższy i doskonalszy, a nie ręką uczyniony, to jest nie z tego świata przybytek, i nie przez krew kozłów albo cielców, lecz przez własną Krew wszedł raz do miejsca Świętego dokonawszy wiecznego Odkupienia. Jeśli bowiem pokropienie krwią kozłów i wołów i posypanie popiołem z jałowicy poświęcało skalanych ku oczyszczeniu ciała, jakoż daleko więcej Krew Chrystusa, który przez Ducha Świętego samego siebie bez skazy ofiarował Bogu, oczyści sumienie nasze od uczynków martwych abyśmy służyli Bogu żyjącemu! I dlatego jest pośrednikiem nowego przymierza, żeby przez śmierć poniesioną na odkupienie przestępstw popełnionych za przymierza pierwszego, wezwani posiedli obiecane im dziedzictwo wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. R. Bogu dzięki. |
Graduale Ps 142:9, 10 Eripe me, Dómine, de inimícis meis: doce me fácere voluntátem tuam Ps 17:48-49 Liberátor meus, Dómine, de géntibus iracúndis: ab insurgéntibus in me exaltábis me: a viro iníquo erípies me. Tractus Ps 128:1-4 Sæpe expugnavérunt me a juventúte mea. V. Dicat nunc Israël: sæpe expugnavérunt me a juventúte mea. V. Etenim non potuérunt mihi: supra dorsum meum fabricavérunt peccatóres. V. Prolongavérunt iniquitátes suas: Dóminus justus cóncidit cervíces peccatórum. |
5
GraduałPs 142:9, 10 Ocal mnie, Panie, od mych nieprzyjaciół: naucz mię pełnić wolę Twoją. Ps 17:48-49 O Panie, mój wybawicielu od gniewnych narodów: Ty mnie wywyższysz ponad przeciwników moich, od gwałtownika mię wyrwiesz. Traktus Ps 128:1-4 Wielce mnie gnębili od mojej młodości. V. Niech Izrael teraz powie: wielce mnie gnębili od mojej młodości. V. Lecz mnie nie zwyciężyli; oracze grzbiet mój poorali. V. Długie swe bruzdy powiedli; atoli Pan sprawiedliwy pociął sznury bezbożnych. |
Evangelium Sequéntia +︎ sancti Evangélii secúndum Joánnem. R. Gloria tibi, Domine! Joann 8:46-59 In illo témpore: Dicébat Jesus turbis Judæórum: Quis ex vobis árguet me de peccáto? Si veritátem dico vobis, quare non créditis mihi? Qui ex Deo est, verba Dei audit. Proptérea vos non audítis, quia ex Deo non estis. Respondérunt ergo Judaei et dixérunt ei: Nonne bene dícimus nos, quia Samaritánus es tu, et dæmónium habes? Respóndit Jesus: Ego dæmónium non hábeo, sed honorífico Patrem meum, et vos inhonorástis me. Ego autem non quæro glóriam meam: est, qui quærat et júdicet. Amen, amen, dico vobis: si quis sermónem meum serváverit, mortem non vidébit in ætérnum. Dixérunt ergo Judaei: Nunc cognóvimus, quia dæmónium habes. Abraham mórtuus est et Prophétæ; et tu dicis: Si quis sermónem meum serváverit, non gustábit mortem in ætérnum. Numquid tu major es patre nostro Abraham, qui mórtuus est? et Prophétæ mórtui sunt. Quem teípsum facis? Respóndit Jesus: Si ego glorífico meípsum, glória mea nihil est: est Pater meus, qui gloríficat me, quem vos dícitis, quia Deus vester est, et non cognovístis eum: ego autem novi eum: et si díxero, quia non scio eum, ero símilis vobis, mendax. Sed scio eum et sermónem ejus servo. Abraham pater vester exsultávit, ut vidéret diem meum: vidit, et gavísus est. Dixérunt ergo Judaei ad eum: Quinquagínta annos nondum habes, et Abraham vidísti? Dixit eis Jesus: Amen, amen, dico vobis, antequam Abraham fíeret, ego sum. Tulérunt ergo lápides, ut jácerent in eum: Jesus autem abscóndit se, et exívit de templo. R. Laus tibi, Christe! S. Per Evangelica dicta, deleantur nostra delicta. |
6
EwangeliaCiąg dalszy +︎ Ewangelii świętej według Jana. R. Chwała Tobie Panie. J 8:46-59 Onego czasu: Mówił Jezus rzeszom żydowskim: «Kto z was dowiedzie mi grzechu? Jeśli wam prawdę mówię, czemu mi nie wierzycie? Kto z Boga jest, słów Bożych słucha, wy dlatego nie słuchacie, że z Boga nie jesteście». Odpowiedzieli tedy żydzi i rzekli Mu: «Czyż nie słusznie mówimy, że jesteś Samarytaninem i czarta masz?» Odpowiedział Jezus: «Ja czarta nie mam, ale oddaję cześć Ojcu memu, a wyście mnie znieważyli. Ja nie szukam własnej chwały, ale jest ktoś, który szuka i sądzi. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli kto zachowa naukę moją, nie zazna śmierci na wieki». Tedy Mu rzekli żydzi: «Teraz poznaliśmy, że czarta masz. Abraham umarł i Prorocy, a ty mówisz: Jeśliby kto zachował naukę moją, nie zazna śmierci na wieki. Czyżeś Ty większy od ojca naszego Abrahama, który umarł? Nawet Prorocy pomarli. Za kogo się uważasz?» Odpowiedział Jezus: «Jeśli ja sam siebie chwalę, chwała moja niczym nie jest. Ale jest Ojciec mój, który mnie uwielbia i o którym wy powiadacie, że jest Bogiem waszym, a nie poznaliście Go. Ale ja Go znam i jeślibym powiedział, że Go nie znam, byłbym podobnym wam kłamcą. Ale znam Go i nauki Jego strzegę. Abraham, ojciec wasz, z radością wyglądał dnia mojego, a ujrzał i uweselił się». Rzekli tedy żydzi do Niego: «Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś?» Rzekł im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, pierwej nim Abraham był, jam jest». Porwali tedy kamienie, by rzucić na Niego, a Jezus ukrył się i wyszedł ze świątyni. R. Chwała Tobie, Chryste. S. Niech słowa Ewangelii zgładzą nasze grzechy. |
Credo | Credo |
Offertorium Ps 118:17, 107 Confitébor tibi, Dómine, in toto corde meo: retríbue servo tuo: vivam, et custódiam sermónes tuos: vivífica me secúndum verbum tuum, Dómine. |
8
OfiarowaniePs 118:17, 107 Z całego serca będę Cię chwalił, Panie: czyń dobrze słudze Twojemu, aby żył i słów Twych przestrzegał. Zachowaj mnie przy życiu według Twego słowa. |
Secreta Hæc múnera, quǽsumus Dómine, ei víncula nostræ pravitátis absólvant, et tuæ nobis misericórdiæ dona concílient. Per Dominum nostrum Jesum Christum, Filium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus, per omnia saecula saeculorum. R. Amen. |
9
SecretaProsimy Cię Panie, niech ta ofiara oswobodzi nas z więzów naszych nałogów i wyjedna nam dary Twojego miłosierdzia. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. R. Amen. |
Prefatio de Sancta Cruce Vere dignum et justum est, æquum et salutáre, nos tibi semper et ubíque grátias ágere: Dómine sancte, Pater omnípotens, ætérne Deus: Qui salútem humáni géneris in ligno Crucis constituísti: ut, unde mors oriebátur, inde vita resúrgeret: et, qui in ligno vincébat, in ligno quoque vincerétur: per Christum, Dóminum nostrum. Per quem majestátem tuam laudant Angeli, adórant Dominatiónes, tremunt Potestátes. Coeli coelorúmque Virtútes ac beáta Séraphim sócia exsultatióne concélebrant. Cum quibus et nostras voces ut admítti júbeas, deprecámur, súpplici confessióne dicéntes: |
10
PrefacjaPrefacja o Krzyżu Świętym Zaprawdę godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, abyśmy zawsze i wszędzie Tobie składali dziękczynienie, Panie, Ojcze święty, wszechmogący, wieczny Boże: Tyś postanowił dokonać zbawienia rodzaju ludzkiego na drzewie krzyża, aby skąd smierć wzięła początek, stamtąd i życie zmartwychwstało, i aby ten, który na drzewie zwyciężył, na drzewie również został pokonany: przez Chrystusa, Pana naszego. Przez Niego majestat Twój chwalą Aniołowie, uwielbiają Państwa, z lękiem czczą Potęgi. A wspólnie z nimi w radosnym uniesienie sławią Niebiosa, Moce niebieskie i błogosławieni Serafini. Z nimi to, prosimy, dozwól i naszym głosom wołać w pokornym uwielbieniu: |
Communicántes, et memóriam venerántes, in primis gloriósæ semper Vírginis Maríæ, Genetrícis Dei et Dómini nostri Jesu Christi: sed | Zjednoczeni w Świętych Obcowaniu, ze czcią wspominamy najpierw chwalebną zawsze Dziewicę Maryję, Matkę Boga i Pana naszego Jezusa Chrystusa: |
Communio 1 Cor 11:24, 25 Hoc corpus, quod pro vobis tradétur: hic calix novi Testaménti est in meo sánguine, dicit Dóminus: hoc fácite, quotiescúmque súmitis, in meam commemoratiónem. |
13
Komunia1 Kor 11:24, 25 To jest Ciało moje, które za was będzie wydane; ten jest kielich Nowego Przymierza we Krwi mojej. To czyńcie, ilekroć pożywacie, na moją pamiątkę. |
Postcommunio Orémus. Adésto nobis, Dómine, Deus noster: et, quos tuis mystériis recreásti, perpétuis defénde subsidiis. Per Dominum nostrum Jesum Christum, Filium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus, per omnia saecula saeculorum. R. Amen. |
14
PokomuniaMódlmy się. Przybądź nam z pomocą Panie, Boże nasz i otaczaj nieustanną opieką tych, których pokrzepiłeś przez Twoje tajemnice. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. R. Amen. |
Niedziela piąta Wielkiego Postu
Ewangelia dzisiejsza, jak z jednej strony daje nam poznać złość i zawziętość Żydów przeciwko Panu Jezusowi, tak z drugiej przypomina Jego świętość i niewinność. O Nim to przepowiadał prorok Izajasz, iż nieprawości nie uczynił, ani zdrady nie było w uściech Jego (Iz. LIII, 9). O Nim pisał Paweł św. Apostoł: Przystało, abyśmy takiego mieli najwyższego Kapłana, świętego, niewinnego, niepokalanego, odłączonego od grzeszników i który stał się wyższy nad niebiosa (Hebr. VII, 26). Przeto i tu do przeciwników śmiało się Zbawiciel nasz odzywa: Kto z was dowiedzie na mnie grzechu? Jeżeli prawdę wam mówię, czemu mi nie wierzycie? Już trzy lata nauczam jawnie, wszakeście mię pilnie podstrzegali. Powiedzcie, kiedyż to przyłapaliście mnie na jakim fałszu w słowach, albo na jakim grzechu w sprawach moich? A jeśli żadnej przygany ani nauce, ani życiu mojemu dać nie możecie, czemuż mi nie chcecie wierzyć? O niewymowna pokoro Jezusowa! Niewinny Baranek, który gładzi grzechy świata, broni się wobec niewiernych i złośliwych. O wielka ufności, dać się tak bezpiecznie sądzić zawziętym nieprzyjaciołom swoim! Niechże stąd nabiorą pociechy dobrzy i sprawiedliwi chrześcijanie, szarpani od nieprzyjaciół prawdy, wystawieni na szykany i potwarze, że ich spotyka to, co spotkało Zbawiciela i Apostołów Jego. Bo którzy z Nim chcą być uwielbieni, wespół z Nim cierpieć muszą.
Kto z Boga jest, słów Bożych słucha. Dlatego wy nie słuchacie, że nie jesteście z Boga. Krótkie to słowa, ale węzłowate. Kto jest umiłowanym dzieckiem Bożym, chętnie słucha nauki Bożej; kto zaś jej słuchać nie chce, daleki jest od Boga. Zapytaj tu samego siebie, chrześcijaninie, czy chętnie przyjmujesz słowa Pańskie, a poznasz, skądeś jest rodem: czyś synem Bożym, czyś synem diabelskim. Słowo Boże każe nam szukać Królestwa Niebieskiego, umartwiać i zwyciężać pożądliwości cielesne, wyrzekać się pychy, cudzego nie pożądać, ze swego biednemu udzielać. Jeśli tak nie czynisz, nie masz w sobie ducha Chrystusowego i do Chrystusa nie należysz. Lecz może powiesz, że z ochotą zawsze dążysz na kazanie i lubisz go słuchać, a znasz przecie takich, którzy bynajmniej nie kwapią się słuchać słowa Bożego. A ja ci odpowiem, że tego nie dosyć; boć i faryzeusze chodzili za Panem Jezusem i pilnie słuchali tego, co mówił; lecz cóż kiedy szczerym sercem nauki Pańskiej nie przyjmowali. Są i inni, którzy słowa prawdy przyjmują i przez nie pobudzają się do płaczu, do skruchy, do uznania swych grzechów, lecz, niestety, napłakawszy się, znowu do starych nałogów wracają. Ci wszyscy prawdziwie słowa Bożego nie słuchają, bo się według niego nie sprawują, nie pokazują go w uczynkach swoich. Prawdziwe słuchanie trzy rzeczy w sobie zawiera: uszami przyjmować, sercem wierzyć, życiem okazywać. O tych wszystkich rzeczach mówi Zbawiciel w dzisiejszej Ewangelii. O słuchaniu: Kto z Boga jest, słów Bożych słucha. O wierzeniu: Jeśli prawdę wam mówię, czemu mi nie wierzycie? O okazywaniu życiem: Zaprawdę, zaprawdę mówię wam, jeżeli kto zachowa mowę moją (to jest: będzie jej posłuszny i będzie się według niej sprawował) śmierci nie ujrzy na wieki. Kto tak słowo Boże przyjmuje, z Boga jest i śmierci nie skosztuje na wieki.
Lecz tu niejeden zapyta: Czy to być może? Czyż nie umieramy wszyscy? Gdzie jest na świecie człowiek, któryby nie miał oglądać śmierci? Czyż Żydzi nie zarzucili Panu, że i Abraham sprawiedliwy umarł i bogobojni prorocy już dawno nie żyją? Otóż słuchaj, chrześcijaninie, jak to masz rozumieć. O trojakiej śmierci mówi Pismo św. Pierwsza jest naturalna, która dzieli duszę od ciała: tę po upadku Adama każdy podjąć musi, bo taka jest nieodmienna wola Boża. Sprawiedliwym przecież nie tylko nie jest ona ciężką, ale nawet pożądaną, jak pożądaną była św. Pawłowi, który pragnął umrzeć i być z Chrystusem. Druga śmierć jest duchowna, śmierć grzechu ciężkiego, który odłącza duszę od Boga i od świętej łaski Jego. Śmierć to daleko straszliwsza, niźli tamta, a chroni od niej zachowywanie słowa Bożego. Trzecia śmierć wiekuista, czyli wieczne potępienie. O niej to właśnie powiedział tu Pan Jezus, że którzy chowają mowę Jego i pilnie strzegą świętej woli Jego, nie ujrzą śmierci na wieki, to jest nie oglądają wiecznego potępienia.
Dalej okazuje nam Ewangelia dzisiejsza wielką cierpliwość, łagodność i pokorę Boskiego Mistrza naszego w tym, jak się zachował wobec obelgi, rzuconej Mu w oczy przez faryzeuszów, którzy tak do Niego rzekli: Czyliż my nie dobrze mówimy, że ty jesteś Samarytaninem i czarta masz? Samarytanie był to naród pokrewny Żydom, ale bardzo od nich nienawidzony. Powiedzieć komu: jesteś Samarytanin, znaczyło tyle co powiedzieć: jesteś poganin i człowiek bezecny. Wyraz – Samarytanin, znaczył jeszcze w ich języku tyle, co stróż. Na tę pierwszą zniewagę Pan Jezus nic nie odpowiedział, naprzód dlatego, aby nas nauczył nie mścić się i nie doprowadzać do kłótni, ale zmilczeć i Bogu krzywdę swą poruczyć. Zresztą o tyle był i jest Samarytaninem, o ile rodzaj ludzki ma w swej Boskiej opiece, o ile strzeże świętego Kościoła swego, bo gdyby nie Jego nad nami opatrzność i miłosierdzie, daremne by były wszystkie prace i usiłowania nasze. Ale, jako powiada Psalmista (w Ps. CXX, 4), nigdy się nie zdrzemnie, ani zaśpi Ten, który strzeże wybranego ludu swego. – Na drugą obelgę, że czarta ma, już nie zmilczał Zbawiciel, albowiem tu chodziło o cześć i chwałę Boga Ojca, którego jest Synem jednorodzonym; jednak odpowiedź Jego nie ma w sobie nic gniewu ani podrażnienia. Mógł był im odpowiedzieć tak: Wy sami diabelstwo macie. I prawdę by im powiedział. Ale tego nie uczynił, aby pokazał, iż nie godzi się unosić zapalczywością na fałszywych potwarców, a jeśli potrzeba upomnieć błądzących i zaślepionych, uczynić to w cichości i miłości, nie szukać w tym własnej chwały, ale chwały Bożej i pożytku bliźniego. Z tego też powodu Zbawiciel nie tylko nie pokarał na miejscu przeciwników swoich, jak to mógł był sprawiedliwie uczynić, ale owszem, ustąpił im i wyszedł z kościoła, gdy już brali się do kamieni, aby Go zabić. Więc i ty, chrześcijaninie, nie obrażaj się, nie oddawaj przymówkami za przymówkę, potwarzą za potwarz, ale za przykładem Boskiego Nauczyciela ustąp w milczeniu, nie zwyciężaj złośliwą odpowiedzią. Nie ten bowiem pomiędzy chrześcijanami mocny jest, kto mocno bije i odpowiada, ale kto mocno cierpi i ustępuje. Bo lepszy jest mąż cierpliwy od męża mocnego. Prawda, że pycha w sercu mówi: Hańba to – milczeć za zniewagę; a kto zobaczy, że na potwarz nie odpowiadasz, nie powie, że to czynisz z cierpliwości, ale że się do tego poczuwasz, co ci wytykają. Nie daj się takim myślom obałamucić, chrześcijaninie. Byłoby to znakiem, że ci więcej idzie o próżną chwałę u ludzi, niż o prawdziwą chwałę u Boga, który na nas patrzy z nieba. Gdy cię więc co przykrego spotka od innych, wspomnij sobie na przykład Zbawiciela, postąp tak, jak On postąpił i powiedz sobie: Ja nie szukam chwały swej; jest Bóg, który szuka i sądzi i mnie i przeciwników moich.
Rozważmy na koniec i to, co tu Pan jasno do Żydów mówi o Bóstwie swoim i o chwale, którą miał u Boga Ojca przed stworzeniem świata: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, pierwej niż Abraham się stał, Jam jest. Nie wedle swego człowieczeństwa Zbawiciel był przed narodzeniem się Abrahama, gdyż jako człowiek jeszcze lat pięćdziesięciu nie miał, a tymczasem ów świętobliwy patriarcha nie żył już wówczas od lat 2000; lecz wedle Bóstwa swego. Jako jednorodzony Syn Boży i Bóg prawdziwy, odwieczny jest, Stwórca wszystkich rzeczy, aniołów, ludzi i samego Abrahama, Pan wszystkich wieków, Pan nieba i ziemi. A choć się wszystko odmieni, On zawsze trwać będzie i lata Jego nie ustaną. On jest, który jest, albowiem u Niego nie ma czasu przeszłego, ani przyszłego, nie ma dnia wczorajszego, ani jutrzejszego, ale ustawiczne dzisiaj i dzień nieodmienny zawsze. Rozumieli Żydzi dobrze powyższe słowa Jezusowe, ale ich przyjąć nie chcieli, a w swym uporze, mając je za bluźnierstwo, umyślili Pana ukamienować. Lecz nie czas był jeszcze na mękę Pańską, więc też Jezus się zataił i opuścił ich, dając tym poznać, iż się Prawda zakrywa przed tymi, którzy nie chcą jej przyjąć. My, chrześcijanie-katolicy, nie naśladujmy owych zatwardziałych Żydów i wszelkich innych zaślepionych niedowiarków i błędnowierców, aby się i od nas Chrystus nie ukrył i nas nie opuścił, ale wierzmy słowom Jego i uczcijmy w Nim Boga i Pana, któremu chwała niech będzie na wieki.
Krótkie nauki homiletyczne na niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem Księgarni Powszechnej. 1912, ss. 118-122.
za: http://www.ultramontes.pl/wujek_krotkie_nauki_23.htm
Żywot świętego Hermana Józefa.
(Żył około roku Pańskiego 1256).
Zjaką rozkoszą spogląda Niepokalanie Poczęta na tych, którzy Jej w niewinności i czystości duszy dziecięcą cześć oddają, można się przekonać z żywota Hermana Józefa. Urodził się tenże Święty roku 1200 w Kolonii nad Renem z uczciwych, ale ubogich rodziców. Chłopcem będąc, we wszystkiem był posłuszny rodzicom, a mimo zawsze wesołego i rzeźkiego usposobienia, nie było widać u niego nic lekkomyślności lub pustoty. Ust swoich nie splamił żadnem złem słowem, zawsze się trzymając na osobności i obyczajnie się zachowując. Gdy liczył lat siedm, posłanym został do szkoły, gdzie był pilnym uczniem i najlepsze robił postępy. Pobożni rodzice już od samej małości wpoili w dziecko czułe i rzewne nabożeństwo do Najświętszej Panny. Kiedy szedł do szkoły, udawał się w modlitwach swoich do Matki Bożej, ofiarował Jej wszystkie swe prace i poświęcał Jej wszystkie godziny wytchnienia. Gdy szkoły nie było, a współtowarzysze igrali, Herman udawał się do kościoła poświęconego czci Maryi. Tam stał piękny obraz Matki Boskiej, przedstawiający Najświętszą Pannę z Dzieciątkiem Jezus. Przed tym obrazem padał zawsze na kolana i w dziecinnej prostocie rozmawiał raz z Maryą, raz z Dziecięciem Jezus. Podawał także Dzieciątku swój chleb, albo jabłka, które miał od rodziców. Niebieska Królowa cieszyła się z tej tak dziecinnej miłości i z nabożeństwa jego. Razu pewnego podał Dzieciątku piękne czerwone jabłuszko i prosił Matkę Boską, aby kazała Dziecięciu je przyjąć. Ku nieopisanej też radości rączka Dziecięcia się wysunęła naprzód i odebrała podarek. Ucieszyło to wielce chłopca, a cześć jego i uszanowanie dla Najświętszej Panny wzrastały codziennie. Ale i Marya okazała się dlań coraz łaskawszą. Kiedy pewnego dnia wolnego od szkoły według zwyczaju poszedł do kościoła, aby się z najukochańszą Matką rozmówić, ujrzał w jasnym blasku Królowę Niebios w żywej postaci. Stała ona na chórze, a obok Niej klęczał święty Jan w postaci chłopca i igrał z Dzieciątkiem. Herman stanął osłupiały, nie mogąc się napatrzeć temu widokowi. Wtedy Matka Boska skinęła na niego i wezwała, aby się doń zbliżył. Herman ucieszony, poskoczył do chóru, ale drzwi zastał zamknięte, zasmucony przeto zawołał: „W jakiż sposób się tam mam dostać, kiedy drzwi są zaparte a ja nie mam drabiny?“ Nakazała mu tedy Matka Boska, aby próbował, czy mu się nie uda przejść przez kraty, najeżone u góry ostrymi kolcami, przyrzekając zarazem, iż mu przy tej przeprawie pomoże. Zaczął się więc Herman wspinać, gdy się zaś zmęczył i siły go opuścić miały, podała mu Najświętsza Panna rękę i przyciągnęła do Siebie. Mimo to skaleczył się Herman na piersiach, która to rana z początku prawie niewidzialna, wielkie mu na przyszłość sprawiła przykrości.
Skoro się tedy chłopczyk znalazł na chórze, pozwoliła mu Matka Boska pobawić się z nadobnem Dzieciątkiem Jezus, i napomniała, aby z takiej sposobności odniósł pożytek. Nieśmiało, ale z sercem pełnem rozkoszy bawił się Herman z Dzieciątkiem Jezus, a Marya z lubością na to patrzała i podziwiała uniżenie się Jezusa, Zbawiciela świata. Zabawa trwała aż ku wieczorowi, a że następowały Nieszpory, przeto Herman musiał tą samą drogą wynijść, którą wszedł; podała mu tedy Marya Panna rękę, a Herman zeszedł na dół. W późniejszem życiu opowiadał, że za te wszystkie niebieskie rozkosze, jakiemi się uraczył, jeszczeby tysiąc takich ran chciał sobie zadać.
Rodzice Hermana tymczasem coraz bardziej podupadali, a wkońcu tak zubożeli, że nie mieli mu nawet za co kupić stosownych książek do szkoły, ani potrzebnej odzieży i obuwia. Herman byłby też musiał porzucić nauki, gdyby Najświętsza Marya Panna nie była mu cudownie dopomogła. Było to zimą, mróz był trzaskający, a Herman nie miał obuwia. Uciekł się tedy do Maryi. Zaledwie wszedł do kościoła, wezwała go Matka Boża do Siebie i zapytała, czemu przy tak ostrym mrozie chodzi boso. „Ach — rzecze Herman — nie mam bowiem ani obuwia, ani też pieniędzy na nie.“ „Idź przeto — odzywa się Najśw. Panna — do tego kamienia, podnieś go, a pod nim znajdziesz tyle pieniędzy, ile potrzebujesz na trzewiki.“ Natychmiast pobiegł chłopczyk do wskazanego kamienia, podniósł go i znalazł pieniądze; z dziecięcą przeto prostotą dziękował Maryi. Ale Matka Boża jeszcze więcej dobrego mu chciała uczynić, przeto rzekła: „Ilekroć zapotrzebujesz pieniędzy, przychodź z zaufaniem na to miejsce, a zawsze tyle znajdziesz, ile koniecznie potrzebujesz.“ Herman zastosował się też do tego, i zawsze znajdował, co mu było potrzeba. Chciał wprawdzie rzecz tę w tajemnicy zachować, ale współuczniowie go podpatrzyli i także postanowili z tego korzystać. Na próżno jednak kamień podnosili, gdyż dla nich pieniędzy tam nie było, a zresztą Matki Boskiej tak nie miłowali, jak Herman. Cud ten byłby niepodobnym do wiary, gdyby go Herman na śmiertelnem łożu nie był zeznał.
Mając lat dwanaście, wstąpił do klasztoru św. Norberta, zbudowanego na puszczy premonstrateńskiej. W tymże klasztorze musiał nasamprzód obsługiwać refektarz, czyli klasztorną izbę jadalną, a potem dostał urząd zakrystyana. Teraz nabożeństwo jego do Maryi się wzmogło a skutkiem tego i Marya jeszcze przychylniejszą dla niego się stawała. Często go też w widzialnej postaci pouczała i chętnie słuchała jego pytań. Ponieważ Herman całe noce na modlitwie przepędzał, przeto i tu ukazała mu się Najświętsza Panna w takim blasku, że cela jego jaśniała przecudnem światłem. Szczególniej podobała się Najświętszej Dziewicy jego nieskalana dziewiczość. Aby go za to nagrodzić, dodała mu do jego pierwotnego imienia Herman jeszcze piękne imię Józef i zaręczyła się z nim. Rzecz ona miała się zaś tak: „Współuczniowie pomiarkowawszy, że lubi anielską czystość, dali mu imię Józef, na cześć dziewiczego Oblubieńca Najśw. Maryi Panny. Herman czując się niegodnym tego imienia, nie chciał, aby go tak nazywano. Nie dali się jednakże współuczniowie powstrzymać, i nadal Józefem go zwali. Postanowił przeto Herman oskarżyć ich przed starszymi. Poprzedniej nocy czuwał na modlitwie, sen go jednakże zmorzył i ujrzał się we śnie w tym samym kościele, gdzie ujrzał po raz pierwszy Najświętszą Pannę. Marya przywołała go, a gdy Dziecię Jezus tak nadobnie do niego się uśmiechało, prosił o pozwolenie pobawienia się nieco. „Najukochańsza Matko — wołał — daj mi na chwilkę Dziecię Twoje!“ Marya chwilę się wahała, ale ponieważ Herman prosić nie przestawał, podała mu Dzieciątko, mówiąc: „Weźmij Mego Syna, którego w czasie ucieczki do Egiptu także oblubieniec Mój niósł. Wraz z tym ciężarem przyjmij wszakże nadaną ci już nazwę św. Józefa i nie wzdrygaj się więcej to imię nosić, któryś tak wielce pragnął tego, co w imieniu tem jest zawarte, to jest dziewiczej czystości i obcowania z Jezusem i Maryą.“
Słowa te Królowej Niebios takie wrażenie na nim wywarły, że odtąd chętnie dawał się mianować imieniem Józef tak przez współuczniów, jak i przez wszystkich ludzi, i od tego czasu ma dwa imiona: Herman Józef. Matka Boska chciała jednakże Hermanowi Józefowi większą jeszcze łaskę okazać, pragnęła bowiem połączyć się z nim uroczyście. Pewnej nocy, kiedy Herman Józef jak zwyczajnie spędzał czas na modlitwie przy wielkim ołtarzu, ukazała mu się prześliczna dziewica w kościele, odziana błyszczącem odzieniem, otoczona z lewej i prawej strony dwoma pięknymi młodzieńcami, toczącymi następującą rozmowę:
„Z kim zaślubimy tę dziewicę?“ — rzecze pierwszy. „Z nikiem innym — przerywa drugi — tylko z obecnym tu braciszkiem.“ Pierwszy też to potwierdził, poczem się zbliżył do Hermana Józefa. Tenże początkowo wielce przestraszony, wkońcu przystąpił do widzenia, cały będąc rumieńcem wstydu oblany. Gdy się zbliżył do Królowej Niebios, rzekł jeden z nich: „Dla ciebie jest Ona na Oblubienicę przeznaczoną, masz też z Nią być zaręczonym.“ Królowa Niebios milczała, ale z przychylnej twarzy poznać było, że się na słowa młodzieńca zgadza.
Herman Józef tedy bardzo się zmieszał i pokornie przemówił: „Kimże jestem, abym się mógł z taką Dziewicą zaręczyć? nawet myśl o tem już byłaby zarozumiałością. Uważam to sobie za najwyższy zaszczyt, jako najniższy sługa wstąpić w służbę Królowej Niebios, alem nie godzien nazywać się Jej oblubieńcem.“ Podczas gdy tak się wymawiał, pochwycił jeden z młodzieńców jego prawicę i włożył ją w rękę Najświętszej Panny, mówiąc poważnie: „Tę Dziewicę oddaję tobie jako Oblubienicę, ma Ona do Ciebie należeć, jak niegdyś należała do świętego Józefa, żywiciela Boskiego Dzieciątka.“ Po tych słowach włożyła Marya Hermanowi Józefowi na palec pierścień, — i w ten sposób ściśle się z nim połączyła.
Czytelnik zapewne się zdumieje na tyle cudownych łask, których Herman Józef dostąpił, trzeba jednakże dodać, iż zasłużył on na nie jak najzupełniej, gdyż życie jego było życiem Anioła. Ciało swoje trzymał w umartwieniu, pościł bezustannie, sypiał mało i to na twardem tylko posłaniu z kamieniem pod głową. Zawsze zwykł był mawiać: „Czas tego życia jest czasem pokuty.“ Mimo, że tak wielkich łask dostąpił, sądził jednakże, że jest wart pogardy. Pewnego razu napotkawszy wieśniaka, rzekł do niego: „Uderz mnie w twarz!“ Kiedy ten zdumiony pytał o przyczynę, odpowiedział Herman Józef: „Ponieważ jestem stworzenie pełne grzechów i zdrożności.“ Ulubionemi jego słowami bywało: „Na większą wzgardę zasłużyłem, aniżeli ponoszę.“ Nosząc wciąż nędzne, łatane odzienie, zwykł był mawiać: „Jam niczego lepszego nie wart.“
Podczas kiedy Marya ducha jego krzepiła niebieskiemi rozkoszami, ciało jego ulegało licznym boleściom, a mianowicie poprzednio już wspomnianej ranie na piersiach, która następnie straszne cierpienia mu sprawiała. Od pokus również nie był wolnym, ale z wszystkich wychodził zwycięsko. Zostawszy kapłanem, podwoił gorliwość w wypełnianiu wszystkich cnót. Mianowicie reguły zakonnej przestrzegał jak najściślej, a jego modlitwa była tak gorąca, że często godzinami wpadał w zachwycenie. Mianowicie działo się to, kiedy czytał Mszę św. Wtedy częstokroć stał nieruchomy, zmysłów pozbawiony przy ołtarzu otoczony blaskiem Niebieskim a na ołtarzu gorejących świec przez ten czas nie ubywało więcej, jak podczas każdej innej Mszy świętej.
Krótko przed śmiercią jego prosiły zakonnice w Hoven, aby Herman Józef przybył do nich pouczyć je w czasie Wielkiego Postu.
Herman Józef za pozwoleniem Opata pełen radości udał się do Hoven, albowiem miał widzenie, że tam umrze. Zaledwie wszedł do wnętrza klasztoru, zaraz kijem naznaczył na progu miejsce na podłodze i rzekł: „Tu mnie pochowajcie!“ Aż do połowy Wielkiego Tygodnia był przy zdrowiu, ale później musiał się położyć, owładnięty gwałtowną febrą. W czasie swej choroby miał długie zachwycenie. Skoro przyszedł do siebie, rzekł: „Ach, Jezus mój jest nieubłagany; nie mogę tego otrzymać od Niego, o co proszę.“ Ale o co prosił, o tem nikt się nie dowiedział, bo nikomu tego nie powiadał. Przyjąwszy Sakramenta święte, umarł z wesołą twarzą w Czwartek po Wielkiejnocy w dniu 7 kwietnia 1236 roku i pochowano go w oznaczonem miejscu. Kiedy po niejakim czasie ciało jego podniesiono, aby go przewieźć do macierzyńskiego klasztoru, znaleziono je całkiem nienaruszone, pomimo, że już upłynęło siedm tygodni od pogrzebu. Grób jego licznymi zasłynął cudami.
Na obrazach przedstawiają Hermana Józefa jako chłopczyka, klęczącego przed obrazem Matki Boskiej i podającego Dzieciątku Jezus jabłko.
Rodzice Hermana tymczasem coraz bardziej podupadali, a wkońcu tak zubożeli, że nie mieli mu nawet za co kupić stosownych książek do szkoły, ani potrzebnej odzieży i obuwia. Herman byłby też musiał porzucić nauki, gdyby Najświętsza Marya Panna nie była mu cudownie dopomogła. Było to zimą, mróz był trzaskający, a Herman nie miał obuwia. Uciekł się tedy do Maryi. Zaledwie wszedł do kościoła, wezwała go Matka Boża do Siebie i zapytała, czemu przy tak ostrym mrozie chodzi boso. „Ach — rzecze Herman — nie mam bowiem ani obuwia, ani też pieniędzy na nie.“ „Idź przeto — odzywa się Najśw. Panna — do tego kamienia, podnieś go, a pod nim znajdziesz tyle pieniędzy, ile potrzebujesz na trzewiki.“ Natychmiast pobiegł chłopczyk do wskazanego kamienia, podniósł go i znalazł pieniądze; z dziecięcą przeto prostotą dziękował Maryi. Ale Matka Boża jeszcze więcej dobrego mu chciała uczynić, przeto rzekła: „Ilekroć zapotrzebujesz pieniędzy, przychodź z zaufaniem na to miejsce, a zawsze tyle znajdziesz, ile koniecznie potrzebujesz.“ Herman zastosował się też do tego, i zawsze znajdował, co mu było potrzeba. Chciał wprawdzie rzecz tę w tajemnicy zachować, ale współuczniowie go podpatrzyli i także postanowili z tego korzystać. Na próżno jednak kamień podnosili, gdyż dla nich pieniędzy tam nie było, a zresztą Matki Boskiej tak nie miłowali, jak Herman. Cud ten byłby niepodobnym do wiary, gdyby go Herman na śmiertelnem łożu nie był zeznał.
Mając lat dwanaście, wstąpił do klasztoru św. Norberta, zbudowanego na puszczy premonstrateńskiej. W tymże klasztorze musiał nasamprzód obsługiwać refektarz, czyli klasztorną izbę jadalną, a potem dostał urząd zakrystyana. Teraz nabożeństwo jego do Maryi się wzmogło a skutkiem tego i Marya jeszcze przychylniejszą dla niego się stawała. Często go też w widzialnej postaci pouczała i chętnie słuchała jego pytań. Ponieważ Herman całe noce na modlitwie przepędzał, przeto i tu ukazała mu się Najświętsza Panna w takim blasku, że cela jego jaśniała przecudnem światłem. Szczególniej podobała się Najświętszej Dziewicy jego nieskalana dziewiczość. Aby go za to nagrodzić, dodała mu do jego pierwotnego imienia Herman jeszcze piękne imię Józef i zaręczyła się z nim. Rzecz ona miała się zaś tak: „Współuczniowie pomiarkowawszy, że lubi anielską czystość, dali mu imię Józef, na cześć dziewiczego Oblubieńca Najśw. Maryi Panny. Herman czując się niegodnym tego imienia, nie chciał, aby go tak nazywano. Nie dali się jednakże współuczniowie powstrzymać, i nadal Józefem go zwali. Postanowił przeto Herman oskarżyć ich przed starszymi. Poprzedniej nocy czuwał na modlitwie, sen go jednakże zmorzył i ujrzał się we śnie w tym samym kościele, gdzie ujrzał po raz pierwszy Najświętszą Pannę. Marya przywołała go, a gdy Dziecię Jezus tak nadobnie do niego się uśmiechało, prosił o pozwolenie pobawienia się nieco. „Najukochańsza Matko — wołał — daj mi na chwilkę Dziecię Twoje!“ Marya chwilę się wahała, ale ponieważ Herman prosić nie przestawał, podała mu Dzieciątko, mówiąc: „Weźmij Mego Syna, którego w czasie ucieczki do Egiptu także oblubieniec Mój niósł. Wraz z tym ciężarem przyjmij wszakże nadaną ci już nazwę św. Józefa i nie wzdrygaj się więcej to imię nosić, któryś tak wielce pragnął tego, co w imieniu tem jest zawarte, to jest dziewiczej czystości i obcowania z Jezusem i Maryą.“
Słowa te Królowej Niebios takie wrażenie na nim wywarły, że odtąd chętnie dawał się mianować imieniem Józef tak przez współuczniów, jak i przez wszystkich ludzi, i od tego czasu ma dwa imiona: Herman Józef. Matka Boska chciała jednakże Hermanowi Józefowi większą jeszcze łaskę okazać, pragnęła bowiem połączyć się z nim uroczyście. Pewnej nocy, kiedy Herman Józef jak zwyczajnie spędzał czas na modlitwie przy wielkim ołtarzu, ukazała mu się prześliczna dziewica w kościele, odziana błyszczącem odzieniem, otoczona z lewej i prawej strony dwoma pięknymi młodzieńcami, toczącymi następującą rozmowę:
„Z kim zaślubimy tę dziewicę?“ — rzecze pierwszy. „Z nikiem innym — przerywa drugi — tylko z obecnym tu braciszkiem.“ Pierwszy też to potwierdził, poczem się zbliżył do Hermana Józefa. Tenże początkowo wielce przestraszony, wkońcu przystąpił do widzenia, cały będąc rumieńcem wstydu oblany. Gdy się zbliżył do Królowej Niebios, rzekł jeden z nich: „Dla ciebie jest Ona na Oblubienicę przeznaczoną, masz też z Nią być zaręczonym.“ Królowa Niebios milczała, ale z przychylnej twarzy poznać było, że się na słowa młodzieńca zgadza.
Herman Józef tedy bardzo się zmieszał i pokornie przemówił: „Kimże jestem, abym się mógł z taką Dziewicą zaręczyć? nawet myśl o tem już byłaby zarozumiałością. Uważam to sobie za najwyższy zaszczyt, jako najniższy sługa wstąpić w służbę Królowej Niebios, alem nie godzien nazywać się Jej oblubieńcem.“ Podczas gdy tak się wymawiał, pochwycił jeden z młodzieńców jego prawicę i włożył ją w rękę Najświętszej Panny, mówiąc poważnie: „Tę Dziewicę oddaję tobie jako Oblubienicę, ma Ona do Ciebie należeć, jak niegdyś należała do świętego Józefa, żywiciela Boskiego Dzieciątka.“ Po tych słowach włożyła Marya Hermanowi Józefowi na palec pierścień, — i w ten sposób ściśle się z nim połączyła.
Czytelnik zapewne się zdumieje na tyle cudownych łask, których Herman Józef dostąpił, trzeba jednakże dodać, iż zasłużył on na nie jak najzupełniej, gdyż życie jego było życiem Anioła. Ciało swoje trzymał w umartwieniu, pościł bezustannie, sypiał mało i to na twardem tylko posłaniu z kamieniem pod głową. Zawsze zwykł był mawiać: „Czas tego życia jest czasem pokuty.“ Mimo, że tak wielkich łask dostąpił, sądził jednakże, że jest wart pogardy. Pewnego razu napotkawszy wieśniaka, rzekł do niego: „Uderz mnie w twarz!“ Kiedy ten zdumiony pytał o przyczynę, odpowiedział Herman Józef: „Ponieważ jestem stworzenie pełne grzechów i zdrożności.“ Ulubionemi jego słowami bywało: „Na większą wzgardę zasłużyłem, aniżeli ponoszę.“ Nosząc wciąż nędzne, łatane odzienie, zwykł był mawiać: „Jam niczego lepszego nie wart.“
Podczas kiedy Marya ducha jego krzepiła niebieskiemi rozkoszami, ciało jego ulegało licznym boleściom, a mianowicie poprzednio już wspomnianej ranie na piersiach, która następnie straszne cierpienia mu sprawiała. Od pokus również nie był wolnym, ale z wszystkich wychodził zwycięsko. Zostawszy kapłanem, podwoił gorliwość w wypełnianiu wszystkich cnót. Mianowicie reguły zakonnej przestrzegał jak najściślej, a jego modlitwa była tak gorąca, że często godzinami wpadał w zachwycenie. Mianowicie działo się to, kiedy czytał Mszę św. Wtedy częstokroć stał nieruchomy, zmysłów pozbawiony przy ołtarzu otoczony blaskiem Niebieskim a na ołtarzu gorejących świec przez ten czas nie ubywało więcej, jak podczas każdej innej Mszy świętej.
Krótko przed śmiercią jego prosiły zakonnice w Hoven, aby Herman Józef przybył do nich pouczyć je w czasie Wielkiego Postu.
Herman Józef za pozwoleniem Opata pełen radości udał się do Hoven, albowiem miał widzenie, że tam umrze. Zaledwie wszedł do wnętrza klasztoru, zaraz kijem naznaczył na progu miejsce na podłodze i rzekł: „Tu mnie pochowajcie!“ Aż do połowy Wielkiego Tygodnia był przy zdrowiu, ale później musiał się położyć, owładnięty gwałtowną febrą. W czasie swej choroby miał długie zachwycenie. Skoro przyszedł do siebie, rzekł: „Ach, Jezus mój jest nieubłagany; nie mogę tego otrzymać od Niego, o co proszę.“ Ale o co prosił, o tem nikt się nie dowiedział, bo nikomu tego nie powiadał. Przyjąwszy Sakramenta święte, umarł z wesołą twarzą w Czwartek po Wielkiejnocy w dniu 7 kwietnia 1236 roku i pochowano go w oznaczonem miejscu. Kiedy po niejakim czasie ciało jego podniesiono, aby go przewieźć do macierzyńskiego klasztoru, znaleziono je całkiem nienaruszone, pomimo, że już upłynęło siedm tygodni od pogrzebu. Grób jego licznymi zasłynął cudami.
Na obrazach przedstawiają Hermana Józefa jako chłopczyka, klęczącego przed obrazem Matki Boskiej i podającego Dzieciątku Jezus jabłko.
Nauka moralna.
Wielkie to zaiste szczęście posiadać łaskę Matki Boskiej. Wszyscy Święci tej łaski pragnęli i czuli się szczęśliwymi, jeżeli ją posiadali. Tego bowiem, którego Marya Panna kocha, kocha też i Pan Bóg, więc każdy taki ma obietnicę wiecznego żywota. Jakim sposobem mógłbyś sobie chrześcijaninie zjednać takową przychylność i miłość? Tem, że będziesz naśladował Hermana Józefa; nie w celu, abyś osięgnął takie łaski, jakich on dostąpił, lecz z prostoty serca czcij i uwielbiaj Maryę. Herman Józef nie pragnął odznaczenia, nie pragnął niczego innego, jak tylko służyć Maryi. Ale aby Maryi służyć, cóż czynić należy i w czemże mamy go naśladować?
Herman Józef żywił w sercu swem gorące nabożeństwo do Maryi i czcił Ją jako Matkę, a to i my przecież uczynić możemy. Dalej żył wstydliwie, skromnie i czysto; wystrzegał się bowiem nawet najmniejszej myśli wykraczającej przeciw świętej czystości. Wstydliwymi, skromnymi i czystymi za łaską Bożą i my być możemy, mianowicie, kiedy swoje pięć zmysłów poskromnimy i unikać będziemy wszelkiej okoliczności do grzechu, a zawsze gotowymi będziemy do ucieczki pod opiekę Maryi. Herman Józef był zawsze bardzo pokornym, pogardzał wszelką chwałą i nie dowierzał sobie w niczem. Pokornymi także być możemy, a nawet powinniśmy, jeśli nędzę naszą zważymy. Zatem we wszystkiem można tego Świętego do pewnego stopnia naśladować. Pamiętajmy zawsze słowa Pisma świętego: „Błogosławieni czystego serca: albowiem oni Boga oglądają“ (Mat. 5, 8).
Kilku rzymskich młodzieńców odmawiało następującą krótką modlitewkę do Maryi o czystość, do której to Papież Pius IX przywiązał 100 dni odpustu za każdorazowe odmówienie po „Anioł Pański“, a zupełny raz w miesiąc po przyjęciu Sakramentów św.
Herman Józef żywił w sercu swem gorące nabożeństwo do Maryi i czcił Ją jako Matkę, a to i my przecież uczynić możemy. Dalej żył wstydliwie, skromnie i czysto; wystrzegał się bowiem nawet najmniejszej myśli wykraczającej przeciw świętej czystości. Wstydliwymi, skromnymi i czystymi za łaską Bożą i my być możemy, mianowicie, kiedy swoje pięć zmysłów poskromnimy i unikać będziemy wszelkiej okoliczności do grzechu, a zawsze gotowymi będziemy do ucieczki pod opiekę Maryi. Herman Józef był zawsze bardzo pokornym, pogardzał wszelką chwałą i nie dowierzał sobie w niczem. Pokornymi także być możemy, a nawet powinniśmy, jeśli nędzę naszą zważymy. Zatem we wszystkiem można tego Świętego do pewnego stopnia naśladować. Pamiętajmy zawsze słowa Pisma świętego: „Błogosławieni czystego serca: albowiem oni Boga oglądają“ (Mat. 5, 8).
Kilku rzymskich młodzieńców odmawiało następującą krótką modlitewkę do Maryi o czystość, do której to Papież Pius IX przywiązał 100 dni odpustu za każdorazowe odmówienie po „Anioł Pański“, a zupełny raz w miesiąc po przyjęciu Sakramentów św.
Modlitwa.
O moja Władczyni! o moja Matko, pomnij, żem Twój! Zachowaj mnie i strzeż mnie jako własność Swoją.
∗ ∗
∗ |
Oprócz tego obchodzi Kościół święty pamiątkę następujących Świętych Pańskich, zamieszczonych w rzymskiem martyrologium:
Dnia 7-go kwietnia w Rouen uroczystość św. Jana Chrzciciela de la Salle, Wyznawcy, założyciela zakonu Braci Szkolnych, zajmującego się szczególnie ubogą dziatwą szkolną, czem zyskał wielkie zasługi wobec Kościoła i społeczeństwa. — W Afryce śmierć męczeńska św. Epifaniusza, Biskupa, oraz świętych Donata i Rufina z 13 towarzyszami. — W Synopie w Poncie pamiątka 200 Męczenników. — W Cylicyi uroczystość pamiątkowa św. Kalliopiusza, Męczennika, przybitego pod prefektem Maksymianem po różnych mękach głową na dół do krzyża, przez co zdobył wspaniałą palmę męczeńską. — W Aleksandryi męczeństwo św. Peleuzyusza, Kapłana. — W Nikomedyi pamiątka św. Cyryaka i 10 towarzyszy jego. — W Rzymie uroczystość św. Hegezypa, który niezadługo po śmierci Apostołów przybył do Papieża Aniceta do Rzymu i pozostawał tamże do pontyfikatu Eleuteryusza; napisał historyę Kościoła od śmierci Chrystusa Pana do dni swoich zupełnie prostym językiem, aby oznaczyć tem usposobienie tych, których sposób życia naśladował. — W Weronie uroczystość pamiątkowa św. Saturnina, Biskupa i Wyznawcy. — W Syryi pamiątka świętego Afraatesa, Pustelnika, broniącego za czasów cesarza Walensa wiary katolickiej cudami swymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz