In Circumcisione Domini ~ Duplex II. classis
Uroczystość obrzezania pana naszego Jezusa Chrystusa.
(Działo się roku Pańskiego pierwszego).
LEKCYA (Galat. rozdz. 3, wiersz 23; rozdz. 6, wiersz 2).
Bracia! przedtem, niż przyszła wiara, byliśmy pod zakonem strzeżeni, będąc zamknieni ku tej wierze, która miała być objawiona. A przetoż zakon pedagogiem naszym był w Chrystusie, abyśmy z wiary byli usprawiedliwieni. Lecz gdy przyszła wiara, nie jesteśmy już pod pedagogiem, albowiem wszyscy synami Bożymi jesteście przez wiarę, która jest w Chrystusie Jezusie. Bo którzykolwiek jesteście ochrzceni w Chrystusie, oblekliście się w Chrystusa. Nie jest Żyd, ani Greczyn, nie jest niewolnik, ani wolny, nie jest mężczyzna, ani niewiasta, albowiem wszyscy wy jedno jesteście w Chrystusie Jezusie. A jeśliście wy Chrystusowi, tedyście nasieniem Abrahamowem, dziedzicami według obietnicy. A mówię, jak długo dziedzic jest dziecięciem, nic nie jest różny od sługi, będąc panem wszystkiego, ale jest pod opiekunami i sprawami aż do zamierzonego czasu od ojca.
EWANGELIA (Łuk. rozdział 2, wiersz 21).
Gdy się spełniło ośm dni, iżby obrzezano Dzieciątko, nazwane jest Imię Jego Jezus, które było mianowane od Anioła pierwej, niźli się w żywocie poczęło.
Krótka Ewangelia, ale wiele w niej nauki.
Pan Bóg wybrawszy Sobie z pomiędzy wszystkich narodów jeden, który miał przechować wiarę w prawdziwego Boga i z którego miał się narodzić Zbawiciel, nakazał aby obrzezanie było znakiem odróżniającym każdego, kto do tego narodu wybranego należy. Był to obrządek Starego Zakonu, któremu podlegało każde nowonarodzone dziecię, tak jak w Nowym Zakonie każde powinno być ochrzcone, — a zawisł był na zadaniu lekkiego cięcia nowonarodzonemu, przez które oczyszczało się niejako jego ciało ze zmazy grzechu pierworodnego.
Syn Boży poczęty za sprawą Ducha świętego w przeczystem łonie Niepokalanej Dziewicy, nie podlegał wcale prawu takowemu. Poddał mu się jednak, aby stawszy się człowiekiem, w pierwszej tajemnicy przenajświętszego życia Swojego przedstawić nam wzór najgłębszej, jaka być może, pokory. Bo w istocie cóż to za niezmierny, za niepojęty ludzkim rozumem akt pokory spełnia Pan nasz najdroższy! Święty nad Świętymi, Syn Boga żywego, i jako Bóg, Bogu we wszystkiem równy, poddaje się prawu i obrządkowi ściągającemu się do grzeszników, i przez to stawia się zupełnie na równi z nimi! Chce przed ludźmi uchodzić za istotę w oczach Boskich obrzydliwą, On, który jest jasnością Ojca przedwiecznego, drugą Osobą Trójcy Przenajświętszej, chwałą i rozkoszą Nieba całego. Najświętszy z najświętszych, owszem Ten, który jest źródłem i dawcą wszelkiej w Niebie i na ziemi świętości, chce uchodzić za istotę najgorszą, bo grzechem skalaną. Ten, w którego piękność wpatrując się Anieli, niebieskich radości doznają, chce być policzonym pomiędzy stworzenia najszpetniejsze, bo taką jest każda dusza przed jej oczyszczeniem. Ten, którego godność jako Boga najwyższego, wszystkie godności bez żadnej miary i porównania nieskończenie przechodzi, poniża się aż do tego stopnia, że raczy kłaść się na równi z najpodlejszą istotą, bo nic tak nie upodla duszy jak grzech, chociażby najmniejszy. O, cóż to więc za poniżenie, cóż to za pokora jaśnieje w Panu Jezusie w tem Jego poddaniu się przykazaniu Obrzezania, równającem Go na pozór z każdym człowiekiem, grzechem skalanym!
Pan Bóg wybrawszy Sobie z pomiędzy wszystkich narodów jeden, który miał przechować wiarę w prawdziwego Boga i z którego miał się narodzić Zbawiciel, nakazał aby obrzezanie było znakiem odróżniającym każdego, kto do tego narodu wybranego należy. Był to obrządek Starego Zakonu, któremu podlegało każde nowonarodzone dziecię, tak jak w Nowym Zakonie każde powinno być ochrzcone, — a zawisł był na zadaniu lekkiego cięcia nowonarodzonemu, przez które oczyszczało się niejako jego ciało ze zmazy grzechu pierworodnego.
Syn Boży poczęty za sprawą Ducha świętego w przeczystem łonie Niepokalanej Dziewicy, nie podlegał wcale prawu takowemu. Poddał mu się jednak, aby stawszy się człowiekiem, w pierwszej tajemnicy przenajświętszego życia Swojego przedstawić nam wzór najgłębszej, jaka być może, pokory. Bo w istocie cóż to za niezmierny, za niepojęty ludzkim rozumem akt pokory spełnia Pan nasz najdroższy! Święty nad Świętymi, Syn Boga żywego, i jako Bóg, Bogu we wszystkiem równy, poddaje się prawu i obrządkowi ściągającemu się do grzeszników, i przez to stawia się zupełnie na równi z nimi! Chce przed ludźmi uchodzić za istotę w oczach Boskich obrzydliwą, On, który jest jasnością Ojca przedwiecznego, drugą Osobą Trójcy Przenajświętszej, chwałą i rozkoszą Nieba całego. Najświętszy z najświętszych, owszem Ten, który jest źródłem i dawcą wszelkiej w Niebie i na ziemi świętości, chce uchodzić za istotę najgorszą, bo grzechem skalaną. Ten, w którego piękność wpatrując się Anieli, niebieskich radości doznają, chce być policzonym pomiędzy stworzenia najszpetniejsze, bo taką jest każda dusza przed jej oczyszczeniem. Ten, którego godność jako Boga najwyższego, wszystkie godności bez żadnej miary i porównania nieskończenie przechodzi, poniża się aż do tego stopnia, że raczy kłaść się na równi z najpodlejszą istotą, bo nic tak nie upodla duszy jak grzech, chociażby najmniejszy. O, cóż to więc za poniżenie, cóż to za pokora jaśnieje w Panu Jezusie w tem Jego poddaniu się przykazaniu Obrzezania, równającem Go na pozór z każdym człowiekiem, grzechem skalanym!
Nauka moralna. Lecz był i drugi powód, dla którego uczynił to kochany nasz Zbawca, a znowu w tej pierwszej tajemnicy życia Jego objawiający nam niezmierną miłość ku ludziom, która Go z Nieba na ziemię sprowadziła. Syn Boży tak gorąco pragnął, aby za nas cierpieć i Krew Swoją Przenajświętszą za nas wylać, że nie czeka aż to uczyni w męce Swojej, ale zaledwie żyć rozpoczyna, a już Mu do tego pilno. Wtedy już mógł powtórzyć te słowa Swoje, wyrzeczone dopiero później przed samą bolesną Męką Jego, a jakby całą niepojętą Jego ku ludziom miłość w sobie streszczające: Mam być chrztem krwawym ochrzconym: to jest Mękę i śmierć ponieść dla zbawienia ludzi, a jakom jest uciśniony, to jest z jakąż niecierpliwością wyglądam aż się wykona. (Łuk. | 12, 50). Pierwszą i więc tę sposobność i chwyta Pan nasz chciwie. Jeszcze z Przenajśw. Rąk Matki Swojej nie zstąpił na ziemię, a już miłość Jego ku ludziom przywodzi Go do tego, żeby za nas cierpiał; już najsłodsze Serce Jego zaraz w najpierwszych chwilach Jego życia, tej miłości chce nam przedstawić dowody aż przez Krwi Swej Przenajświętszej przelanie! I to był drugi powód, dla którego Pan Jezus poddał się bolesnemu obrządkowi Obrzezania.
Można więc powiedzieć, że od tej chwili i od dnia tego, którego dziś Kościół Boży obchodzi pamiątkę, rozpoczęło się odkupienie świata, i że Pan Jezus wchodził wtedy w wykonanie Boskiego i najmiłosierniejszego posłannictwa Swojego, jako Zbawcy rodu ludzkiego. W tym to dniu bowiem, przez pierwsze wylanie Przenajdroższej Krwi Swojej, po raz pierwszy spełnia święte Swoje posłannictwo.
W tym też dniu nadane Mu zostało Imię JEZUS, które właśnie znaczy Odkupiciel i Zbawiciel świata. Przy Zwiastowaniu bowiem Najświętszej Maryi Panny przez Archanioła Gabryela, gdy tenże Jej zapowiedział, iż stanie się Matką Syna Bożego, rzekł do Niej: Oto poczniesz w żywocie i porodzisz Syna, a nazwiesz Imię Jego Jezus. (Łuk 1, 31).
Dzień więc dzisiejszy jest dniem Imienin Pana Jezusa, jest dniem, w którym się obchodzi uroczyście pamiątkę tego Przenajświętszego Imienia, o którem mówiąc Pismo Boże powiada: dlaczegoć Bóg wywyższył Go i darował Mu Imię, które jest nad wszelakie imię, aby na Imię Jezusowe wszelkie kolano klękało niebieskich, ziemskich i podziemnych (Filip 2, 9. 10), jest dniem przeznaczonym na szczególne uczczenie Imienia, w którego mocy wszystkie nasze prośby do Boga zasyłamy, a przez wzgląd, którego Pan Bóg wszystkie łaski Swoje zsyła na świat cały.
Takie więc te święte i ważne pamiątki do dnia dzisiejszego są przywiązane; a że, z szczególnego rozporządzenia Opatrzności, dzień ten był razem pierwszym dniem roku cywilnego według rachuby Rzymian, którzy gdy Kościół Boży zakładał się na ziemi, całemu światu prawa swoje dyktowali, przeto stał się on i pierwszym dniem roku chrześcijańskiego.
Godne więc to szczególnej uwagi, jak głębokich tajemnic pamiątka przypada w dniu dzisiejszym, który, jak jest pierwszym dniem, od którego rozpoczyna się rok kalendarza chrześcijańskiego, tak jest razem uroczystą pamiątką tajemnicy, w której, jak to wyżej powiedzieliśmy, przez pierwsze przelanie Przenajświętszej Krwi Swojej, Pan nasz najdroższy rozpoczyna wielką sprawę odkupienia rodu ludzkiego. I znowu: jak jest pierwszym dniem historyi Żywotów Świętych Pańskich, na każdy dzień roku przypadających i różne imiona noszących, tak jest dniem pamiątkowym przyjęcia Przenajświętszego Imienia Jezus przez Syna Bożego, który jest Święty nad Świętymi i wszelkiej świętości jedynym dawcą i początkiem.
Uroczystość też dzisiejsza obchodzoną była od najdawniejszych czasów chrześcijaństwa. W pierwszych wiekach Kościoła, gdy istniejące podówczas pogaństwo swój Nowy Rok uroczystą rozpustą obchodziło, jak wszystkie swoje bałwochwalcze obrządki, chrześcijanie w przeciwieństwie takowej w tej porze obrazy Bożej dzień ten ostrą pokutą odznaczali. Lecz gdy wiara chrześcijańska rozszerzyła się i utrwaliła na świecie, święto dzisiejsze poczęto obchodzić w sposób, w jaki obchodzą się wszystkie inne Kościoła Bożego uroczystości. Papież Benedykt XIV pisze, że do wieku trzynastego zwyczaj był w dniu dzisiejszym dwie Msze święte odprawiać: jednę o tajemnicy obrzezania Pańskiego, a drugą o Najświętszej Maryi Pannie. Dlatego teraz, chociaż zwyczaj ten jest już zniesiony, w pacierzach jednak tej uroczystości i Mszy świętej wiele jest ustępów odnoszących się do Matki Bożej. Nie godziłoby się bowiem, mówi wyżej przytoczony Papież, aby w obchodzie pamiątki tak wielkiej tajemnicy życia Jej Syna, pominiętą była Ta, która po Panu naszym Jezusie Chrystusie, największe ma prawo do naszej czci, uwielbienia, miłości i ufności.
Można więc powiedzieć, że od tej chwili i od dnia tego, którego dziś Kościół Boży obchodzi pamiątkę, rozpoczęło się odkupienie świata, i że Pan Jezus wchodził wtedy w wykonanie Boskiego i najmiłosierniejszego posłannictwa Swojego, jako Zbawcy rodu ludzkiego. W tym to dniu bowiem, przez pierwsze wylanie Przenajdroższej Krwi Swojej, po raz pierwszy spełnia święte Swoje posłannictwo.
W tym też dniu nadane Mu zostało Imię JEZUS, które właśnie znaczy Odkupiciel i Zbawiciel świata. Przy Zwiastowaniu bowiem Najświętszej Maryi Panny przez Archanioła Gabryela, gdy tenże Jej zapowiedział, iż stanie się Matką Syna Bożego, rzekł do Niej: Oto poczniesz w żywocie i porodzisz Syna, a nazwiesz Imię Jego Jezus. (Łuk 1, 31).
Dzień więc dzisiejszy jest dniem Imienin Pana Jezusa, jest dniem, w którym się obchodzi uroczyście pamiątkę tego Przenajświętszego Imienia, o którem mówiąc Pismo Boże powiada: dlaczegoć Bóg wywyższył Go i darował Mu Imię, które jest nad wszelakie imię, aby na Imię Jezusowe wszelkie kolano klękało niebieskich, ziemskich i podziemnych (Filip 2, 9. 10), jest dniem przeznaczonym na szczególne uczczenie Imienia, w którego mocy wszystkie nasze prośby do Boga zasyłamy, a przez wzgląd, którego Pan Bóg wszystkie łaski Swoje zsyła na świat cały.
Takie więc te święte i ważne pamiątki do dnia dzisiejszego są przywiązane; a że, z szczególnego rozporządzenia Opatrzności, dzień ten był razem pierwszym dniem roku cywilnego według rachuby Rzymian, którzy gdy Kościół Boży zakładał się na ziemi, całemu światu prawa swoje dyktowali, przeto stał się on i pierwszym dniem roku chrześcijańskiego.
Godne więc to szczególnej uwagi, jak głębokich tajemnic pamiątka przypada w dniu dzisiejszym, który, jak jest pierwszym dniem, od którego rozpoczyna się rok kalendarza chrześcijańskiego, tak jest razem uroczystą pamiątką tajemnicy, w której, jak to wyżej powiedzieliśmy, przez pierwsze przelanie Przenajświętszej Krwi Swojej, Pan nasz najdroższy rozpoczyna wielką sprawę odkupienia rodu ludzkiego. I znowu: jak jest pierwszym dniem historyi Żywotów Świętych Pańskich, na każdy dzień roku przypadających i różne imiona noszących, tak jest dniem pamiątkowym przyjęcia Przenajświętszego Imienia Jezus przez Syna Bożego, który jest Święty nad Świętymi i wszelkiej świętości jedynym dawcą i początkiem.
Uroczystość też dzisiejsza obchodzoną była od najdawniejszych czasów chrześcijaństwa. W pierwszych wiekach Kościoła, gdy istniejące podówczas pogaństwo swój Nowy Rok uroczystą rozpustą obchodziło, jak wszystkie swoje bałwochwalcze obrządki, chrześcijanie w przeciwieństwie takowej w tej porze obrazy Bożej dzień ten ostrą pokutą odznaczali. Lecz gdy wiara chrześcijańska rozszerzyła się i utrwaliła na świecie, święto dzisiejsze poczęto obchodzić w sposób, w jaki obchodzą się wszystkie inne Kościoła Bożego uroczystości. Papież Benedykt XIV pisze, że do wieku trzynastego zwyczaj był w dniu dzisiejszym dwie Msze święte odprawiać: jednę o tajemnicy obrzezania Pańskiego, a drugą o Najświętszej Maryi Pannie. Dlatego teraz, chociaż zwyczaj ten jest już zniesiony, w pacierzach jednak tej uroczystości i Mszy świętej wiele jest ustępów odnoszących się do Matki Bożej. Nie godziłoby się bowiem, mówi wyżej przytoczony Papież, aby w obchodzie pamiątki tak wielkiej tajemnicy życia Jej Syna, pominiętą była Ta, która po Panu naszym Jezusie Chrystusie, największe ma prawo do naszej czci, uwielbienia, miłości i ufności.
Z tego, coś o uroczystości dnia dzisiejszego przeczytał, poznać powinieneś jak wielkich i świętych pamiątek jest ona pełną, a więc że ją obchodzić należy z tą pobożnością, z jaką każdy chrześcijanin dnie takowe uświęcać jest obowiązanym. Niech ci, którzy więcej za pogańskim niż chrześcijańskim idą obyczajem, Nowy Rok od wesołych biesiad i płochych rozrywek zaczynają, ty zacznij go od serdecznego składania dziękczynień Panu Jezusowi za to, iż zaledwie żyć zaczął, a już za ciebie krew Swoją przenajdroższą przelał. Winszując zaś sobie i drugim tego głównie, że dla twojego i świata całego odkupienia, Bóg stawszy się człowiekiem, przyjął na Siebie Imię Jezus, proś Go, abyś przez to Przenajświętsze Imię, przez które w ciągu całego rozpoczynającego się roku kończyć będziesz wszystkie twoje modlitwy, wyjednywał sobie wszelkie potrzebne łaski, a to uciekając się zawsze do pośrednictwa Maryi, przez której płodne Dziewictwo, jak się Kościół w modlitwie dzisiejszej wyraża, przyszło nam zbawienie.
Modlitwa.
Boże, któryś płodnem Dziewictwem Najświętszej Maryi Panny, zbawienia wiecznego dla rodu ludzkiego nagrody zgotował, daj miłościwie, pokornie Cię prosimy, abyśmy we wszystkich potrzebach naszych doznali skutecznego pośrednictwa Tej, przez którąśmy zasłużyli otrzymać Dawcę życia wiekuistego, Pana naszego Jezusa Chrystusa, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha świętego, Bóg po wszystkie wieki wieków. Amen.
EWANGELJA
zapisana u św. Łukasza w rozdziale II. w 32.
zapisana u św. Łukasza w rozdziale II. w 32.
W on czas gdy się pełniło ośm dni, iżby obrzezano dzieciątko: nazwane jest Imię Jego Jezus, które było nazwane od Anioła pierwej, niźli się w żywocie poczęło.
OBJAŚNIENIA.
(7) Gdy się spełniło, ośm dni, iżby obrzezano dzieciątko. Obrzezanie było przede wszystkiem znakiem przymierza pomiędzy Bogiem a ludem wybranym, mocą którego P. Jezus zobowiązał się ludowi temu być Bogiem, Panem i Ojcem zawsze łaskawym, a lud ten nawzajem zobowiązał się Boga chwalić, czcić wiernie i chować przykazania Jego. Przy obrzezaniu nadawano imię własne dziecku i zapisywano je do ksiąg czyli do metryk ludu wybranego. Obrzezanie było bolesne i połączone z umartwieniem, bo wskazywało, że po grzechu pierworodnym potrzeba za grzechy cierpieć, i że niepodobna bez umartwienia zwyciężyć i oprzeć się skutkom grzechu pierworodnego. P. Jezus nie miał obowiązku poddać się obrzezaniu, bo będąc Bogiem z Boga, nie potrzebował dopiero teraz przystępować do przymierza z Bogiem; Imię też Jezus miał sobie nadane od Anioła pierwej, niż się począł w żywocie Matki Najśw.; grzechowi wreszcie pierworodnemu, ani żadnemu innemu nigdy nie podlegał i podlegać nie mógł. Ale pilno P. Jezusowi było cierpieć i ofiarować krew swoją dla nas i dla naszego zbawienia; pilno Mu było dać nam przykład poddawania się rozporządzeniom Bożym i przykład pokory i umartwienia, tych dwóch cnót dla nas ludzi zawsze najtrudniejszych.
(2) Obrzezanie jest figurą chrztu św. Jasnem jest, że figura czyli obraz ma w sobie tylko podobieństwo do tego, co przedstawia, ale rzeczywistości bynajmniej nie dorównuje; tak np. obraz albo figura drzewa, bynajmniej nie dorówna drzewu prawdziwemu, ale przedstawia tylko podobieństwo drzewa; tak też obrzezanie, jako figura, jest tylko podobne do Chrztu św., ale wcale mu nie jest równe.
Chrzest św. bezpośrednio, mocą samego obrzędu (ex opere operatio), daje łaskę poświęcającą, czyniąc nas Bogu miłymi i przyjemnymi, a tem samem gładzi grzech pierworodny i wszelkie inne grzechy; w tem jest jego nieskończona wyższość nad obrzezaniem, które samo przez się nie udzielało łaski, ale było tylko warunkiem, którego P. Bóg wymagał od tych, którzy chcieli mieć Jego łaskę i być wolnymi od grzechu pierworodnego. Dalej chrzest św. czyni nas członkami Ciała Chrystusowego, członkami prawdziwego Kościoła , a przez to i członkami Królestwa Bożego, obrzezanie zaś łączyło tylko z ludem wybranym. Chrzest sam w sobie jest obrzędem świętym, bo z nim złączona jest łaska, – obrzezanie w sobie tej łaski nie miało. Oznaczało tylko, że ktoś wyznaje wiarę w Boga, a ta wiara dopiero usprawiedliwiała i uświęcała. Chrzest św. jest nieodzownym warunkiem do otrzymania wszystkich tych darów Bożych, podobnież jak obrzezanie było warunkiem i przykazaniem Bożem obowiązującem wszystkie pokolenia Izraelowe. Wreszcie Chrzest św. nie jest wprawdzie sam przez się bolesnym, ale nakłada na każdego chrześcijanina święty obowiązek cierpliwości, umartwienia i zaparcia samego siebie. Bo Chrzest, jak naucza Pismo św., jest umarciem sobie i świata, a nowem narodzeniem w Jezusie Chrystusie.
(3) Nazwane jest Imię Jego Jezus. O niem to naucza Apostoł, że jest Imię, które jest nad wszystkie imię, aby na Imię Jezusowe wszelkie kolano klękało, niebieskich, ziemskich podziemnych. Podobnież Piotr św. wychwala to Imię, mówiąc: Albowiem nie jest pod niebem inne imię dane ludziom, w którem mielibyśmy być zbawieni. O niem to napisano w Pieśni nad Pieśniami: Olejek wylany Imię Twoje; św. Bernard tak tłumaczy te słowa, jako oliwa świeci, karmi, goi – tak Najsł. Imię Jezusowe jest światłością, pokarmem i lekarstwem. Zechciej się o tem przekonać: poznaj P. Jezusa, a przybędzie ci światłości nadziemskiej; w słabościach duszy i ciała proś Go, a uzdrowi cię – duszę niezawodnie przez sakramenta i skruchę serdeczną, a ciało czasem cudownie, czasem zwykłym przyrodzonym sposobem, według miłościwych zarządzeń Opatrzności swojej; w niebezpieczeństwach duszy jako i ciała, wzywaj Jezusa, a poratuje się; w smutkach twoich wspomnij na Jezusa, a pocieszy cię i doda otuchy i odwagi. Ale przede wszystkiem w pokusach wszelkich powtarzaj z wielką ufnością to Najsł. Imię, a doświadczysz, jak ono jest potężne, straszne piekłu, a nam ludziom niepojęcie zbawienne.
(4) Inaczej niż świat, postępuje Kościół św. Przy rozpoczęciu Nowego Roku światowy jest zwyczaj, że ludzie nawzajem życzą sobie dobrego zdrowia i wszelkiej pomyślności, a zarazem obiecują sobie lepsze, niż w starym roku powodzenie. Że sobie ludzie okazują wzajemną życzliwość, tego Kościół św. nie gani, owszem pragnie, żeby życzliwość ta była szczerą i żeby wszyscy i każdy przez cały rok miewał w sercu, co w dzień Nowego Roku ma na ustach. Ale czyż nie mamy nic lepszego sobie życzyć jeno pomyślności, nic pożądańszego sobie obiecywać, jeno powodzenia doczesnego? Bo cóż to znaczy pomyślność? Oczywiście, aby nam się działo wedle myśli i woli naszej; a ta myśl i wola nasza niestety najczęściej tak jest różna, tak zupełnie przeciwna myśli i woli Boże! Raczej życzmy sobie i drugim, zgodnie z naszym pacierzem: Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi, aby wola nie nasza, ale Wola Boża, ta najświętsza i najsłodsza zawsze spełniała się na nas, a przede wszystkiem przez nas, – abyśmy nigdy i w niczem przeciw tej Woli Bożej nie wykraczali, ani przeciw niej nie szemrali. Kościół św. i w nim wszyscy dobrzy synowie jego wiedzą, że pomyślność i powodzenie nie daje jeszcze prawdziwego szczęścia, bo pomyślność i powodzenie są czemś zewnętrznem, szczęście zaś prawdziwe przede wszystkiem na pokoju wewnętrznym, o którym mówi P. Jezus: Pokój zostawuję wam, pokój mój daję wam; nie jako dawca świat, ja wam daję. Na ten pokój Boży, a zatem i na prawdziwe szczęście składa się pokój sumienia i pokój serca. Pokój sumienia wymaga od nas, abyśmy zgodnie z prawdą Bożą rozumieli nasze obowiązki szczerze je spełniali; gdzie nie masz znajomości należytej obowiązków, jakie mamy względem Boga, bliźnich i samych siebie, tam skrupuły, niepewność i zamieszanie psują ten pokój sumienia; a gdzie nie ma sumiennego spełniania tych trojakich obowiązków, tam musi być niepokój, a o pokoju sumienia nawet mowy być nie może. Pierwsze tj. znajomość obowiązków znajdziemy za łaską Bożą przez pilne słuchanie słowa Bożego (na kazaniach, katechizacjach i przy spowiedzi), przez czytanie książek pobożnych i przez rozmyślanie tego, co kto słyszał lub czytał. Drugie, czyli spełnianie obowiązków, daje nam łaska Boża i dobra wola nasza, podtrzymywana częstem przystępowaniem do śś. Sakramentów, gorącą a częstą modlitwą i umartwieniem własnych zachcianek i widzimisię.
(5) Pokój serca, jest to stałe zadowolenie z wszystkiego, co P. Bóg w miłościwej Opatrzności swojej daje nam lub odbiera i cokolwiek względem nas rozrządza i na nas dopuszcza. Polega on na szczerem i zupełnem zgadzaniu się z Najświętszą i Najsłodszą Wolą Bożą. Im więcej zaś kto sobie życzy pomyślności, obiecuje powodzenia, tem trudniej mu uzyskać zgadzanie się z Wolą Bożą i poddanie się jej, bo tem samem przymnaża sobie zawodów w życiu. Z zawodami oczywiście trudno pogodzić szczere zadowolenie z tego, co P. Bóg w dobroci i mądrości swojej wbrew naszym pragnieniom, nadziejom i pretensjom daje lub odmawia albo też odbiera. Poskramiać więc potrzeba te żądze nieumiarkowane i umartwiać je; i to właśnie znaczy ono obrzezanie serca, o którem Pismo św. raz po raz wspomina.
Obowiązek umartwiania się przypomina nam Kościół św. z początkiem Nowego Roku, stawiając nam przed oczy Tajemnicę Obrzezania Pańskiego. Wyraźniej jeszcze czyni to w Lekcji na uroczystość dzisiejszą, w której za Pawłem św. woła: Najmilsi! Okazała się łaska Boga Zbawiciela naszego wszystkim ludziom, nauczająca nas, abyśmy zaprzawszy się niepobożności i świeckich pożądliwości, trzeźwie, i sprawiedliwie i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując błogosławionej nadziei i przyjścia chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego Chrystusa Jezusa, który dał samego siebie za nas, aby nas wykupił od wszelkiej nieprawości, ażeby oczyścić sobie lud przyjemny, naśladowcę dobrych uczynków. To mów i upominaj w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. Ale przypominając nam ten, dla zepsutej natury naszej twardy, obowiązek, zwraca nam Kościół św. równocześnie uwagę na Najsł. Imię Jezus, w którem znajdujemy obfitą i zawsze gotową pomoc do zwyciężania samych siebie, podźwignienie z upadków, pociechę w smutkach i w końcu nagrodę nader wielką za walki nasze.
(6) W Imię Boże tedy, a zarazem i prawdziwie po Bożemu rozpocznijmy ten Nowy Rok. Mocarni wiarą, potężni ufnością i zagrzani miłością ku Panu i wielkiemu Bogu i Zbawicielowi naszemu Jezusowi Chrystusowi, postanówmy wobec Niego, ukrytego w Przenajśw. Sakramencie, że w tym nowym roku szukać będziemy nie tyle pomyślności i powodzenia ziemskiego, ile przede wszystkiem tego, abyśmy zaprzawszy się niepobożności i świeckich pożądliwości, trzeźwie, i sprawiedliwie i pobożnie żyli na tym świecie. Hasłem naszem niech będzie ono słowo Pańskie: Szukajcie tedy najprzód Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a to wszystko będzie wam dane.
Modlitwa kościelna.
Boże, który z płodnego panieństwa Błogosławionej Marji,
rodzajowi ludzkiemu użyczasz nagrody zbawienia wiecznego,
daj, prosimy, abyśmy tej za sobą wstawiennictwa doświadczali,
przez którą zasłużyliśmy otrzymać sprawcę żywota,
Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego;
który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
rodzajowi ludzkiemu użyczasz nagrody zbawienia wiecznego,
daj, prosimy, abyśmy tej za sobą wstawiennictwa doświadczali,
przez którą zasłużyliśmy otrzymać sprawcę żywota,
Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego;
który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
Źródło: ks. H. Jackowski T. J. „Ewangelje niedzielne i świąteczne” (Wydawnictwo Księży Jezuitów, Kraków 1923)
za: http://vetusordo.pl/objasnieniaenunr/
za: http://vetusordo.pl/objasnieniaenunr/
Introitus Isa 9:6 Puer natus est nobis, et fílius datus est nobis: cujus impérium super húmerum ejus: et vocábitur nomen ejus magni consílii Angelus. Ps 97:1 Cantáte Dómino cánticum novum: quia mirabília fecit. V. Glória Patri, et Fílio, et Spirítui Sancto. R. Sicut erat in princípio, et nunc, et semper, et in saecula saeculórum. Amen Puer natus est nobis, et fílius datus est nobis: cujus impérium super húmerum ejus: et vocábitur nomen ejus magni consílii Angelus. |
1
IntroitIz 9:6 Maleńki nam się narodził i Syn został nam dany; władza spoczęła na Jego ramionach, a imię Jego nazwano: Zwiastun wielkiego Planu. Ps 97:1 Śpiewajcie Panu pieśń nową, albowiem cuda uczynił. V. Chwała Ojcu, i Synowi i Duchowi Świętemu. R. Jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen. Maleńki nam się narodził i Syn został nam dany; władza spoczęła na Jego ramionach, a imię Jego nazwano: Zwiastun wielkiego Planu. |
Gloria | Gloria |
Oratio Orémus. Deus, qui salútis ætérnæ, beátæ Maríæ virginitáte fecúnda, humáno géneri praemia præstitísti: tríbue, quǽsumus; ut ipsam pro nobis intercédere sentiámus, per quam merúimus auctórem vitæ suscípere, Dóminum nostrum Jesum Christum, Fílium tuum: Qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus per omnia saecula saeculorum. R. Amen. |
3
KolektaMódlmy się. Boże, któryś przez dziewicze macierzyństwo Najświętszej Maryi Panny obdarzył rodzaj ludzki łaską zbawienia wiecznego, daj, prosimy, abyśmy doznawali orędownictwa Tej, przez którą otrzymaliśmy Dawcę życia wiecznego, Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego: Który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. R. Amen. |
Lectio Léctio Epístolæ beati Pauli Apóstoli ad Titum. Tit 2:11-15 Caríssime: Appáruit grátia Dei Salvatóris nostri ómnibus homínibus, erúdiens nos, ut, abnegántes impietátem et sæculária desidéria, sóbrie et juste et pie vivámus in hoc saeculo, exspectántes beátam spem et advéntum glóriæ magni Dei et Salvatóris nostri Jesu Christi: qui dedit semetípsum pro nobis: ut nos redímeret ab omni iniquitáte, et mundáret sibi pópulum acceptábilem, sectatórem bonórum óperum. Hæc lóquere et exhortáre: in Christo Jesu, Dómino nostro. R. Deo gratias. |
4
LekcjaCzytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Tytusa. Tt 2:11-15 Najmilszy: Okazała się wszystkim ludziom łaska Boga, Zbawiciela naszego, i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych, rozsądnie, sprawiedliwie i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując błogosławionej nadziei i przyjścia chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa. Wydał On samego siebie za nas, aby nas wykupił od wszelkiej nieprawości i przygotował sobie na własność lud czysty, dobrych uczynków strzegący. To mów i napominaj w Chrystusie Jezusie Panu naszym. R. Bogu dzięki. |
Graduale Ps 97:3; 97:2 Vidérunt omnes fines terræ salutare Dei nostri: jubiláte Deo, omnis terra. V. Notum fecit Dominus salutare suum: ante conspéctum géntium revelávit justitiam suam. Allelúja, allelúja. Heb 1:1-2 Multifárie olim Deus loquens pátribus in Prophétis, novíssime diébus istis locútus est nobis in Fílio. Allelúja. |
5
GraduałPs 97:3; 97:2 Ujrzały wszystkie krańce ziemi zbawienie Boga naszego: radośnie wykrzykujcie Panu, wszystkie ziemie. V. Okazał Pan swoje zbawienie, w oczach pogan objawił sprawiedliwość swoją. Alleluja, alleluja. Hbr 1:1-2 Wielokrotnie niegdyś mówił Bóg do ojców przez Proroków — na koniec w tych czasach przemówił do nas przez Syna. Alleluja. |
Evangelium Sequéntia ✠︎ sancti Evangélii secúndum Lucam. R. Gloria tibi, Domine! Luc 2:21 In illo témpore: Postquam consummáti sunt dies octo, ut circumciderétur Puer: vocátum est nomen ejus Jesus, quod vocátum est ab Angelo, priúsquam in útero conciperétur. R. Laus tibi, Christe! S. Per Evangelica dicta, deleantur nostra delicta. |
6
EwangeliaCiąg dalszy ✠︎ Ewangelii świętej według Łukasza. R. Chwała Tobie Panie. Łk 2:21 Onego czasu: Gdy upłynęło osiem dni, aby obrzezano Dzieciątko, nazwali Je imieniem Jezus, które nadane było przez Anioła pierwej, niż się w łonie poczęło. R. Chwała Tobie, Chryste. S. Niech słowa Ewangelii zgładzą nasze grzechy. |
Credo | Credo |
Offertorium Ps 88:12; 88:15 Tui sunt coeli et tua est terra: orbem terrárum et plenitúdinem ejus tu fundásti: justítia et judícium præparátio sedis tuæ. |
8
OfiarowaniePs 88:12; 88:15 Twoimi są niebiosa, Twoja też jest ziemia: Ty okrąg świata założyłeś i co go napełnia. Podstawą Twego tronu sprawiedliwość i prawo. |
Secreta Munéribus nostris, quǽsumus, Dómine, precibúsque suscéptis: et coeléstibus nos munda mystériis, et cleménter exáudi. Per Dominum nostrum Jesum Christum, Filium tuum: qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti Deus, per omnia saecula saeculorum. R. Amen. |
9
SecretaPrzyjmij, prosimy Cię, Panie, nasze dary i modlitwy, oczyść nas przez niebieskie tajemnice i łaskawie wysłuchaj. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. R. Amen. |
Prefatio de Nativitate Domini Vere dignum et justum est, æquum et salutáre, nos tibi semper et ubíque grátias ágere: Dómine sancte, Pater omnípotens, ætérne Deus: Quia per incarnáti Verbi mystérium nova mentis nostræ óculis lux tuæ claritátis infúlsit: ut, dum visibíliter Deum cognóscimus, per hunc in invisibílium amorem rapiámur. Et ideo cum Angelis et Archángelis, cum Thronis et Dominatiónibus cumque omni milítia coeléstis exércitus hymnum glóriæ tuæ cánimus, sine fine dicéntes. |
10
PrefacjaPrefacja o Bożym Narodzeniu Zaprawdę godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, abyśmy zawsze i wszędzie Tobie składali dziękczynienie, Panie, Ojcze święty, wszechmogący, wieczny Boże: Albowiem przez tajemnicę wcielonego Słowa zajaśniał oczom naszej duszy nowy blask Twojej światłości, abyśmy poznając Boga w widzialnej postaci, zostali przezeń porwani do umiłowania rzeczy niewidzialnych. Przeto z Aniołami i Archaniołami, z Tronami i Państwami oraz ze wszystkimi hufcami wojska niebieskiego śpiewamy hymn ku Twej chwale, wołając bez końca: |
In Nativitate Domini et per Octavam dicitur: Communicántes, et diem sacratíssimum celebrántes, quo beátæ Maríæ intemeráta virgínitas huic mundo édidit Salvatórem: sed et memóriam venerántes, in primis ejúsdem gloriósæ semper Vírginis Maríæ, Genetrícis ejúsdem Dei et Dómini nostri Jesu Christi: sed |
11
Na Boże Narodzenie i przez OktawęZjednoczeni w Świętych Obcowaniu, obchodzimy prześwięty dzień, w którym Najświętsza Dziewica Maryja porodziła temu światu Zbawiciela, i ze czcią wspominamy najpierw chwalebną zawsze Dziewicę Maryję, Matkę tegoż Boga i Pana naszego Jezusa Chrystusa: |
Communio Ps 97:3 Vidérunt omnes fines terræ salutáre Dei nostri. |
13
KomuniaPs 97:3 Ujrzały wszystkie krańce ziemi zbawienie Boga naszego. |
Postcommunio Orémus. Hæc nos commúnio, Dómine, purget a crímine: et, intercedénte beáta Vírgine Dei Genetríce María, cæléstis remédii fáciat esse consórtes. Per eundem Dominum nostrum Jesum Christum filium tuum, qui tecum vivit et regnat in unitate Spiritus Sancti, Deus, per omnia saecula saeculorum. R. Amen. |
14
PokomuniaMódlmy się. Niech ta Komunia, o Panie, oczyści nas z grzechów i za przyczyną Najświętszej Dziewicy Bogarodzicy Maryi stanie się dla nas niebieskim lekarstwem. Przez tegoż Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności tegoż Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. R. Amen. |
Uroczystość Nowego Roku
albo Obrzezania Pańskiego
Jest zwyczaj pomiędzy chrześcijanami, aby dnia dzisiejszego, na wstępie Nowego Roku, jeden drugiemu składał życzenia. I Kościół nasz święty, miłująca swe dziatki macierz, podając tę krótką Ewangelię, nie tylko w niej swe najlepsze zawarł życzenia, lecz nadto podaje nam największe, na jakie go stać, dary kolędowe. Cóż to za dary? Oto naprzód najdroższa Krew, której pierwociny narodzony Zbawiciel dziś za nas przelał w swym obrzezaniu, a po wtóre – słodkie i wdzięczne imię Jezus, które dla pociechy naszej przyjąć raczył. Co może być droższego nad Krew Zbawiciela, co milszego nad to imię Jezus? Krew Chrystusa oczyszcza nas od brudów grzechowych, a imię Jezus cieszy nas w utrapieniach żywota naszego. Nikt nie jest bez grzechu, przeto wszyscy Krwi Pana Jezusa potrzebujemy; nikt nie jest bez pokusy, przeto wszyscy imienia Jezus na obronę pragniemy. Oto co nam Pan Bóg w maleńkim, dziecięcym ciele Chrystusowym darował. Dziękujmyż Mu za taką kolędę i korzystajmy z hojnych darów, jakimi nas w swej dobroci ubogacić raczył; niech nas to obrzezanie i to najświętsze imię Jezus pobudza do życia pobożnego. Na zachętę zaś zastanówmy się krótko, dlaczego Zbawiciel pozwolił się obrzezać i jak świętym jest owo przedziwne imię Jezus.
1. O dwojakim obrzezaniu jest mowa w Piśmie świętym: o cielesnym czyli zewnętrznym i duchowym czyli wewnętrznym. Cielesne obowiązywało wszystkie dzieci płci męskiej Starego Zakonu i miało trwać aż do przyjścia Chrystusowego. Był to znak przymierza, jakie Pan Bóg zawarł z Abrahamem i potomstwem jego. Przymierze owe było: "Ty chodź przede mną, a bądź doskonały, a Ja cię postanowię ojcem narodów, a będę Bogiem twoim i plemienia twego po tobie i w potomku twoim będą ubłogosławione wszystkie narody". Znakiem tego przymierza chciał Pan Bóg mieć obrzezanie. Samo owo przymierze trwać wiecznie będzie, to jest Bóg zawsze jest i będzie Bogiem prawych synów Abrahama czyli ludzi, naśladujących go w wierze niezachwianej i ubłogosławionych od Pana Jezusa, prawdziwego Mesjasza, obiecanego Abrahamowi i pochodzącego z plemienia Abrahama; lecz znak przymierza – obrzezanie – nie miało być wieczne, ale odmienione w swoim czasie. Dla Żydów obrzezanie było prawie tym, czym dla nas sakrament chrztu świętego, z tą przecież różnicą, że chrzest ma w sobie łaskę, przez którą grzechy prawdziwie się odpuszczają, obrzezanie zaś nie miało w sobie łaski, lecz było zewnętrznym uznaniem przymierza z Bogiem i wyznaniem wiary w przyszłego Mesjasza, wiary, przez którą oni otrzymywali odpuszczenie grzechu pierworodnego i łaskę usprawiedliwienia.
A tu by może kto zapytał: Czemu się Pan Jezus dopuścił obrzezać, gdy przecież był wolny od wszelkiego grzechu i nie potrzebował żadnego na rany grzechowe lekarstwa? Oto dlatego, aby okazał, iż jest prawdziwym wedle ciała człowiekiem i potomkiem Abrahama. Po wtóre, aby zakon, jako od siebie postanowiony, potwierdził i wypełnił; a dokonawszy na sobie obrzezania cielesnego, aby dał początek i przykład innego, a doskonalszego obrzezania duchowego. Bo jako cielesne obrzezanie na Abrahamie się poczęło, tak na Chrystusie miało się zakończyć. Po trzecie, aby już w zaraniu swego życia doczesnego za nas ucierpiał i skarcił złą pożądliwość cielesną. Nade wszystko zaś, aby nam dał żywy przykład pokory, posłuszeństwa i cierpliwości. Albowiem jeśli On, Baranek bez zmazy, przyjmuje za nas ból i pokutę; jeśli cierpliwie wypłaca, czego nie był winien; jeśli posłuszny jest prawu, do którego nie był obowiązany; więc i ty, chrześcijaninie katoliku, nie wstydź się pokutować za własne przewinienia, poddawaj się pokornie pod posłuszeństwo Bożego przykazania i wiary świętej, bo ona ma za sobą powagę Boga samego.
Lecz jeśli Chrystus dozwolił się obrzezać, czemu tego obrzędu chrześcijanie nie zachowują? Oto dlatego, iż obrzezanie było znakiem wiary Abrahamowej i jego potomków w przyjście Mesjasza. Prawdziwy Mesjasz już przyszedł, zatem i znak wiary w Jego przyjście już niepotrzebny. Natomiast Zbawiciel, uwolniwszy nas od obrzezania cielesnego, wkłada na wszystkich wiernych swoich obowiązek obrzezania duchowego. Trzeba tedy obrzezać oczy swoje, to jest powstrzymywać je, aby na marność tego świata pożądliwie nie patrzyły; uszy – aby nie słuchały obmów, pochlebstwa, słów plugawych i piosnek nieuczciwych; trzeba obrzezać język od kłamstwa, bluźnierstwa, krzywoprzysięstwa, złorzeczenia itd.; podniebienie – od pijaństwa i obżarstwa; ręce – od cudzej krzywdy; nogi – aby po drogach nieprawości nie chodziły. Trzeba obrzezać całe ciało od pożądliwości, umartwiając w sobie grzesznego człowieka, a ćwicząc się w cnotach chrześcijańskich. A nade wszystko trzeba obrzezać serce od myśli pysznych, plugawych, łakomych, zazdrosnych i mściwych. W sercu bowiem powstają wszystkie grzechy, które plugawią człowieka i przez które zrywamy z Bogiem przymierze miłości.
2. Przy ceremonii obrzezania nadano Dziecięciu imię Jezus. Dwojakie imię Pan nasz nosi: Chrystus – Jezus. Chrystus znaczy tyle co Pomazaniec, Jezus tyle co Zbawiciel. Pomazańcem albo inaczej Namaszczonym nazwany jest, ponieważ jest namaszczony pełnością darów Ducha Świętego, aby był Królem, Nauczycielem i Kapłanem, pełnym łaski i prawdy. Zbawicielem zaś nazwany jest, iż miał zbawić i zbawił rodzaj ludzki od niewoli grzechowej. Od Chrystusa i nas na tym świecie zowią chrześcijanami to jest pomazańcami, albowiem na chrzcie świętym jesteśmy namaszczeni na dziedziców Królestwa Jego. Na tamtym zaś świecie, i w wiecznej chwale, od drugiego Jego imienia, Jezus to jest Zbawiciel, nosić będziemy miano zbawionych; albowiem chociaż tu zbawienie nasze rozpoczyna się przez łaskę, lecz tam się dopiero dokona przez chwałę.
Tak więc, w zasługach Jezusowych, w mocy Jezusowej, w imieniu Jezus – zbawienie nasze. To jest imię, które nie usta ludzkie, ani anielskie, ale Boże usta naprzód mianowały. To jest imię, nad które nie masz innego na niebie i ziemi, przez które byśmy mieli być zbawieni. To jest imię, na które upada wszelkie kolano. To jest imię, którego kto używać będzie w duchu i w prawdzie, zbawion będzie. To jest imię, przez które o cokolwiek prosić będziemy Boga Ojca Niebieskiego, wszystko otrzymamy. To jest imię, które wszyscy wierni mają mieć ustawicznie w sercu, w ustach, we wszystkich sprawach swoich. To jest imię, o którym napisano jest w Piśmie świętym: Olej wylany imię Twoje (Pieśń I, 2). Olej przydatny jest i do lampy, aby świecił, i do potraw, aby karmił, i do lekarstwa, aby goił. Również i to najświętsze imię Jezus, gdy je przepowiadają, tedy oświeca ciemności błędu i niewiary; gdy o nim pobożnie rozmyślają, tedy karmi, strzeże od głodu duchowego, nasyca łaską Bożą; gdy je pobożnie wzywają, tedy leczy rany duszy i umacnia przeciwko pokusom. W tym imieniu chlubił się św. Paweł Apostoł i wszyscy wybrani Boży. To imię najświętsze roznieśli Apostołowie po całym świecie, mocą tego imienia cuda czynili; dla chwały tego imienia męczennicy krew przelewali. Przez to imię my wszyscy mamy zwyciężyć pokusy i przeciwności i zbawienie wieczne osiągnąć. To imię Jezus weźmy sobie wszyscy, chrześcijanie-katolicy, za znak i godło nasze: w nim nasza chluba i zaszczyt, nasza obrona i ucieczka, nasze zwycięstwo, moc i wytrwanie. O najsłodszy Panie Jezu, bądźże nam wszystkim Jezusem. Zbaw nas Jezu, Zbawicielu miły; a jakoś się dnia dzisiejszego za nas dał obrzezać, racz też obrzezać i oczyścić serca nasze, dusze i ciało i wszystkie zmysły i pożądliwości nasze, abyśmy odtąd gwoli Tobie trzeźwie, sprawiedliwie i pobożnie żyli na tym świecie; a pokonawszy w imię Twoje wszystkie nieprzyjacioły, po tym doczesnym żywocie otrzymali zbawienie, to jest żywot wieczny w królestwie Twoim.
Krótkie nauki homiletyczne na niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem Księgarni Powszechnej. 1912, ss. 43-47.
za: http://www.ultramontes.pl/wujek_krotkie_nauki_8.htm
za: http://www.ultramontes.pl/wujek_krotkie_nauki_8.htm
Żywot świętego Bazylego Wielkiego, Biskupa.
(Żył około roku Pańskiego 376).
Święty Bazyli, w dziejach Kościoła nazwany „Wielkim“, „Świecznikiem świata“, „Sługą łaski“, „Zwiastunem prawdy“, urodził się ze znakomitej rodziny w mieście Cezarei w Kapadocyi, a dziadowie jego, rodzice i rodzeństwo wielkiej w Kościele św. czci doznają. Z urodzenia bogatymi obdarzony przymiotami i zdolnościami, otrzymał nadto staranne wychowanie, a wkońcu wyższe wykształcenie w Cezarei, Konstantynopolu i Atenach, gdzie uczęszczając do akademii, ścisłą zawiązał przyjaźń z Grzegorzem, późniejszym Biskupem nazyanzeńskim (zobacz dnia 9 maja). Nauczyciele i uczniowie miasta tego wielkich dokładali starań, aby Bazyli pozostał u nich jako ozdoba zakładu naukowego; on jednak sądząc, że usługi swe ojczyźnie winien poświęcić, powrócił do Cezarei, urządził w niej szkołę wymowy, występując niekiedy w sprawach prawnych jako adwokat. Pochwały oddawane jego talentom, budziły w nim pewien rodzaj pychy; uchroniły go jednak od tej wady delikatność uczucia, miłość siostry Makryny i wierność przyjaciela Grzegorza. Jednym zamachem pokonał złego ducha, przyjął Chrzest święty, rozdzielił majątek między ubogich, wybrał się w podróż do Egiptu, Palestyny i Syryi, odwiedzając przy tej sposobności najsławniejszych pustelników, aby od nich nauczyć się prawdziwej ewangelicznej mądrości. Życie świętobliwych tych mężów, ich czuwanie i modlitwy, posty i wstrzemięźliwość, braterska ich miłość i wesołość serdeczna, napełniały oczy jego łzami rozczulenia i żalu, iż wiosnę żywota swego strawił tylko na dążeniu do osiągnięcia czczych wiadomości.
Zamieniwszy się całkiem w nowego człowieka, podążył na puszczę pod klasztorem w Nowej Cezarei w Poncie, w którym to klasztorze matka jego i siostra z kilku dziewicami zdala od świata służyły Bogu jako zakonnice. Niezadługo zebrało się około niego kilku pustelników, między nimi i przyjaciel Grzegorz, aby tam przepędzić czas na pokucie i rozmyślaniach. Bractwu temu przepisał Bazyli regułę życia, jaka dotychczas jeszcze zachowywana jest w klasztorach Bazylianów Kościoła greckiego, oraz w niektórych klasztorach we Włoszech, w Polsce i na Węgrzech.
Cztery lata przepędził Bazyli w zaciszu, poczem powołany został przez Biskupa Dianiusza w strony rodzinne, gdzie otrzymał urząd lektora. W dwa lata później (w roku 364) Biskup Euzebiusz, następca Biskupa Dianiusza, wyświęcił go na kapłana. Wyrwany tym sposobem z ukrycia, w którem tak chętnie przebywał, rozwinął ogromną siłę pracy. Porywającą wymową zwalczał Aryanów, wzmacniał wiernych wyznawców siłą własnego przykładu cnoty i pociągał ku sobie serca wszystkich łagodnością i hojnością jałmużny. Gdy bowiem w roku 367 do 368 srogi głód zapanował, Bazyli znaczny swój majątek odziedziczony po matce, oraz wszystkie własne dochody chętnem sercem porozdzielał pomiędzy głodnych bliźnich.
Po śmierci Euzebiusza, powołano Bazylego na godność Arcybiskupa Cezarei. W pałacu Arcybiskupim żył on jak najuboższy zakonnik, a znaczne dochody obracał na kształcenie kapłanów, budowę szkół i olbrzymiego, w całym ówczesnym świecie sławnego szpitala dla ubogich, chorych i sierot, bez względu na wyznanie religii; w szpitalu tym urządzone były szkoły, warsztaty, mieszkania dla kapłanów, lekarzy, stróżów i wszelkie możliwe dogodności. W dni powszednie miewał kazania rano i wieczorem, a zawsze wobec licznych słuchaczów; ludowi udzielał Sakramentu Komunii co środę, piątek, sobotę. Niedzielę i w dnie uroczyste św. Męczenników. Z Papieżem Damazym żył w ciągłych stosunkach, również z wielkim Doktorem Kościoła Atanazym i z wszystkimi wybitniejszymi książętami Kościoła, walcząc wspólnie z nimi przeciwko kacerstwu. Świetną swą wymową i nauką nawrócił wielu błądzących do prawdziwej wiary..
Zamieniwszy się całkiem w nowego człowieka, podążył na puszczę pod klasztorem w Nowej Cezarei w Poncie, w którym to klasztorze matka jego i siostra z kilku dziewicami zdala od świata służyły Bogu jako zakonnice. Niezadługo zebrało się około niego kilku pustelników, między nimi i przyjaciel Grzegorz, aby tam przepędzić czas na pokucie i rozmyślaniach. Bractwu temu przepisał Bazyli regułę życia, jaka dotychczas jeszcze zachowywana jest w klasztorach Bazylianów Kościoła greckiego, oraz w niektórych klasztorach we Włoszech, w Polsce i na Węgrzech.
Cztery lata przepędził Bazyli w zaciszu, poczem powołany został przez Biskupa Dianiusza w strony rodzinne, gdzie otrzymał urząd lektora. W dwa lata później (w roku 364) Biskup Euzebiusz, następca Biskupa Dianiusza, wyświęcił go na kapłana. Wyrwany tym sposobem z ukrycia, w którem tak chętnie przebywał, rozwinął ogromną siłę pracy. Porywającą wymową zwalczał Aryanów, wzmacniał wiernych wyznawców siłą własnego przykładu cnoty i pociągał ku sobie serca wszystkich łagodnością i hojnością jałmużny. Gdy bowiem w roku 367 do 368 srogi głód zapanował, Bazyli znaczny swój majątek odziedziczony po matce, oraz wszystkie własne dochody chętnem sercem porozdzielał pomiędzy głodnych bliźnich.
Po śmierci Euzebiusza, powołano Bazylego na godność Arcybiskupa Cezarei. W pałacu Arcybiskupim żył on jak najuboższy zakonnik, a znaczne dochody obracał na kształcenie kapłanów, budowę szkół i olbrzymiego, w całym ówczesnym świecie sławnego szpitala dla ubogich, chorych i sierot, bez względu na wyznanie religii; w szpitalu tym urządzone były szkoły, warsztaty, mieszkania dla kapłanów, lekarzy, stróżów i wszelkie możliwe dogodności. W dni powszednie miewał kazania rano i wieczorem, a zawsze wobec licznych słuchaczów; ludowi udzielał Sakramentu Komunii co środę, piątek, sobotę. Niedzielę i w dnie uroczyste św. Męczenników. Z Papieżem Damazym żył w ciągłych stosunkach, również z wielkim Doktorem Kościoła Atanazym i z wszystkimi wybitniejszymi książętami Kościoła, walcząc wspólnie z nimi przeciwko kacerstwu. Świetną swą wymową i nauką nawrócił wielu błądzących do prawdziwej wiary..
Wszystkie te uczynki ściągnęły na Bazylego nienawiść cesarza Valensa, Aryanina, który postanowił albo go pozyskać dla siebie, albo też zgubić. Ułożył więc plan, chcąc go wykonać w podróży do Syryi. W tym celu posłał prefekta Modesta naprzód do Kapadocyi. Modestus nakłaniał Bazylego do łagodności względem Aryanów, a gdy ten się namowom opierał, groził mu gniewem cesarza. Tedy Bazyli odpowiedział ze spokojem: „Gniewu cesarza się nie obawiam, albowiem pojąć nie mogę, czemby mnie mógł dotknąć; jeżeli mnie pozbawi Biskupich dochodów, to tych nie mam dla siebie; moją wyłączną własnością jest tylko kilka książek i kawał razowego chleba, wreszcie kilka szmat dla mego niegodnego ciała, na co się cesarz pewnie nie złakomi. Jeżeli mnie zechce wypędzić, toć cały świat jest dla mnie miejscem wygnania, a tylko Niebo uważam za przyszłą moją ojczyznę. Tortur się nie obawiam, albowiem ciało me jest tak wątłe i słabe, iż pierwsze już ciosy śmierć mi zadadzą. Jeśli mnie zechce zabić to i owszem, tym sposobem bowiem prędzej dostanę się do Boga, któremu jedynie chcę służyć: powiedz zatem cesarzowi, że go się nie obawiam.“ Modest zdziwiony odparł: „Tak odważnie jeszcze nikt do mnie nie przemawiał.“ Rzekł na to Bazyli: „W takim razie nie miałeś widocznie jeszcze do czynienia z Biskupem katolickim.“
Cesarz Valens przybył potem sam do Cezarei, lecz spokój i wzniosła powaga Arcybiskupa tak mu zaimponowała, że plan przeciwko Bazylemu powzięty porzucił. Aryanie atoli podszczuwali go bezustannie kłamstwem i oszczerstwem, póki cesarz nie uległ i skazał Bazylego na wygnanie. W chwili jednak, kiedy wyrok podpisywał, zachorował mu syn śmiertelnie. Cesarzowa twierdziła, że to kara Boska za wyrok przeciwko Bazylemu. Kazał więc cesarz przywołać Biskupa do łoża syna, gdzie tenże oświadczył cesarzowi: „Syn twój żyć będzie, jeśli go dasz ochrzcić w religii katolickiej.“ Valens święcie przyrzekł tego dopełnić, i syn zaraz wyzdrowiał. Gdy potem jednakże przyrzeczenia nie dotrzymał i syna przez Biskupa-kacerza dał ochrzcić, nowoochrzcony umarł.
Aryanie, korzystając ze smutku cesarza, wmawiali weń, iż jedynym winowajcą śmierci królewicza jest Bazyli, cesarz dał się obałamucić i wydał wyrok powtórny, skazujący Bazylego na wygnanie. Kiedy jednak miał ów wyrok podpisać, złamały się w ręku jego trzy pióra; zażądał czwartego, wtem strasznie mu ręka drżeć poczęła, przez co poznał, iż w sprawie tej wyższa potęga działała; pełen przestrachu przedarł pismo i pozostawił Biskupa w spokoju. Bazyli nie długo już żył, bowiem postami, pracą i cierpieniami tak ciało wycieńczył, że śmierć go zaskoczyła. Umarł dnia 1 stycznia 379 roku, licząc zaledwie lat 50. Trumnę jego otaczało ze sto tysięcy ludzi wszelkich wyznań i narodowości, chrześcijan, żydów, pogan, a wszyscy wołali w wielkim żalu: „Ojciec nasz nie żyje!“ W natłoku powstałym przy pogrzebie kilka osób się udusiło — a wszystkim zazdroszczono śmierci w dniu tak pamiętnym, było bowiem ogólne przekonanie, że św. Bazyli swem pośiednictwem u Boga wyjedna im zbawienie.
Cały świat chrześcijański w uznaniu jego zasług i czynów dał mu przydomek „Wielkiego“, a Kościół święty uczcił go za jego pisma nazwą „Doktora Kościoła świętego.“
Cesarz Valens przybył potem sam do Cezarei, lecz spokój i wzniosła powaga Arcybiskupa tak mu zaimponowała, że plan przeciwko Bazylemu powzięty porzucił. Aryanie atoli podszczuwali go bezustannie kłamstwem i oszczerstwem, póki cesarz nie uległ i skazał Bazylego na wygnanie. W chwili jednak, kiedy wyrok podpisywał, zachorował mu syn śmiertelnie. Cesarzowa twierdziła, że to kara Boska za wyrok przeciwko Bazylemu. Kazał więc cesarz przywołać Biskupa do łoża syna, gdzie tenże oświadczył cesarzowi: „Syn twój żyć będzie, jeśli go dasz ochrzcić w religii katolickiej.“ Valens święcie przyrzekł tego dopełnić, i syn zaraz wyzdrowiał. Gdy potem jednakże przyrzeczenia nie dotrzymał i syna przez Biskupa-kacerza dał ochrzcić, nowoochrzcony umarł.
Aryanie, korzystając ze smutku cesarza, wmawiali weń, iż jedynym winowajcą śmierci królewicza jest Bazyli, cesarz dał się obałamucić i wydał wyrok powtórny, skazujący Bazylego na wygnanie. Kiedy jednak miał ów wyrok podpisać, złamały się w ręku jego trzy pióra; zażądał czwartego, wtem strasznie mu ręka drżeć poczęła, przez co poznał, iż w sprawie tej wyższa potęga działała; pełen przestrachu przedarł pismo i pozostawił Biskupa w spokoju. Bazyli nie długo już żył, bowiem postami, pracą i cierpieniami tak ciało wycieńczył, że śmierć go zaskoczyła. Umarł dnia 1 stycznia 379 roku, licząc zaledwie lat 50. Trumnę jego otaczało ze sto tysięcy ludzi wszelkich wyznań i narodowości, chrześcijan, żydów, pogan, a wszyscy wołali w wielkim żalu: „Ojciec nasz nie żyje!“ W natłoku powstałym przy pogrzebie kilka osób się udusiło — a wszystkim zazdroszczono śmierci w dniu tak pamiętnym, było bowiem ogólne przekonanie, że św. Bazyli swem pośiednictwem u Boga wyjedna im zbawienie.
Cały świat chrześcijański w uznaniu jego zasług i czynów dał mu przydomek „Wielkiego“, a Kościół święty uczcił go za jego pisma nazwą „Doktora Kościoła świętego.“
Nauka moralna.
Aby wykazać, jak Bazyli święty przemawiał do ludu go otaczającego, przytaczamy kilka ustępów nauk jego. I tak w jednej z nich zwrócił się do rodziców, zbijając twierdzenie, że należy oszczędzać i zbierać majątek dla dzieci. Mówił jak następuje: „Sądzicie zatem, że majątek dzieciom potrzebny — jest to jednak tylko pozorem waszej chciwości, nie czyńcie przeto niewinne dzieci odpowiedzialnemi za wasze łakomstwo. Czyż to Ewangelia święta nie głosi: „Chcesz być doskonałym, idź, sprzedaj co masz, i daj ubogim.“ (Mat. 19, 21). Ojcze lub matko, kiedyście Stwórcę błagali, aby was dziećmi obdarzył, czy nie przyrzekaliście jednocześnie, że pełnić będziecie wszystkie przykazania Boże. Czy mówiliście wtedy, daj nam Boże dzieci, abyśmy wykraczali przeciwko przykazaniom Twoim, a nie dostali się do Nieba?
A któż to zaręczy za syna, że zebrane przez rodziców skarby utrzyma? gdyż dla wielu bowiem jest majątek drogą do moralnego upadku.
Strzeż się, abyś twymi starannie zbieranymi skarbami nie dał powodu do grzechu, gdyż miałbyś potem winę podwójną. Staraj się przeto nasamprzód ukształcić serce i duszę dziecka twego, a nie dopuszczaj się chciwości i łakomstwa w gromadzeniu majątku. Wiedz, że niejeden syn ubogich rodziców stał się bogatym przez wzorowe wychowanie i staranną naukę, o którą się starali rodzice. Umiał on potem użyć tych nabytych wiadomości i zebrał majątek w sposób godziwy.“
Do bezdzietnych przemawiał: „Jaki powód uniewinnienia chciwości będą mieli ci, których Pan Bóg potomstwem nie obdarzył? Mówią oni: nie sprzedam tego co mam, ani nie rozdam ubogim, bo sam tego majątku potrzebuję do życia. Więc to nie Pan Bóg jest twoim nauczycielem, tylko ty sam sobie prawa nadajesz i mówisz, że mędrszym jesteś od prawodawcy. Mówisz jednak przytem: przed śmiercią zrobię testament i zapiszę wszystko ubogim. Chcesz zatem ludzi miłować, gdy już pomiędzy nimi nie będziesz; więc dopiero wtenczas, gdy ciebie na marach zobaczą, mają mówić, że kochałeś bliźniego? Powiedz mi, za co właściwie żądasz nagrody, czy za czas po śmierci twojej? Za życia twego widok ubogich był ci nieznośnym dla skępstwa twego; cóż czynić możesz po śmierci? Nikt interesów nie robi, gdy targ się ukończył, tak samo też sławy nie uzyskasz, przybywszy na plac boju po bitwie. Podzięka za testament należy się nie tobie, lecz śmierci, której uległeś. Albowiem, mając takie usposobienie, gdybyś był nieśmiertelnym, nie pamiętałbyś wcale o ubogich. Zatem majątkiem, którego już użyć nie możesz, chcesz przebłagać Boga za chciwość, której ulegałeś za życia! „Nie błądźcie: nie da się Bóg z Siebie naśmiewać.“ (Gal. 6, 7). Taki jest koniec wszelkiej chciwości.“
Rozważmy sobie te głębokie słowa św. Bazylego i zastosujmy do nich życie nasze.
A któż to zaręczy za syna, że zebrane przez rodziców skarby utrzyma? gdyż dla wielu bowiem jest majątek drogą do moralnego upadku.
Strzeż się, abyś twymi starannie zbieranymi skarbami nie dał powodu do grzechu, gdyż miałbyś potem winę podwójną. Staraj się przeto nasamprzód ukształcić serce i duszę dziecka twego, a nie dopuszczaj się chciwości i łakomstwa w gromadzeniu majątku. Wiedz, że niejeden syn ubogich rodziców stał się bogatym przez wzorowe wychowanie i staranną naukę, o którą się starali rodzice. Umiał on potem użyć tych nabytych wiadomości i zebrał majątek w sposób godziwy.“
Do bezdzietnych przemawiał: „Jaki powód uniewinnienia chciwości będą mieli ci, których Pan Bóg potomstwem nie obdarzył? Mówią oni: nie sprzedam tego co mam, ani nie rozdam ubogim, bo sam tego majątku potrzebuję do życia. Więc to nie Pan Bóg jest twoim nauczycielem, tylko ty sam sobie prawa nadajesz i mówisz, że mędrszym jesteś od prawodawcy. Mówisz jednak przytem: przed śmiercią zrobię testament i zapiszę wszystko ubogim. Chcesz zatem ludzi miłować, gdy już pomiędzy nimi nie będziesz; więc dopiero wtenczas, gdy ciebie na marach zobaczą, mają mówić, że kochałeś bliźniego? Powiedz mi, za co właściwie żądasz nagrody, czy za czas po śmierci twojej? Za życia twego widok ubogich był ci nieznośnym dla skępstwa twego; cóż czynić możesz po śmierci? Nikt interesów nie robi, gdy targ się ukończył, tak samo też sławy nie uzyskasz, przybywszy na plac boju po bitwie. Podzięka za testament należy się nie tobie, lecz śmierci, której uległeś. Albowiem, mając takie usposobienie, gdybyś był nieśmiertelnym, nie pamiętałbyś wcale o ubogich. Zatem majątkiem, którego już użyć nie możesz, chcesz przebłagać Boga za chciwość, której ulegałeś za życia! „Nie błądźcie: nie da się Bóg z Siebie naśmiewać.“ (Gal. 6, 7). Taki jest koniec wszelkiej chciwości.“
Rozważmy sobie te głębokie słowa św. Bazylego i zastosujmy do nich życie nasze.
Modlitwa.
Święty Bazyli, który tak odważnie pokonałeś pokusy zarozumiałości i tylko Bogu ofiarowałeś zdolności Twego umysłu, wyjednaj nam łaskę u Boga, abyśmy zdolni byli oprzeć się wszelkim pokusom tego świata i żyli tylko dla naszego zbawienia. Amen.
∗ ∗
∗ |
Oprócz tego obchodzi Kościół święty pamiątkę następujących Świętych Pańskich, zamieszczonych w rzymskiem martyrologium:
Dnia 1-go stycznia obrzezanie Pana naszego Jezusa Chrystusa i oktawa Jego narodzenia. — W Rzymie św. Almachiusza, Męczennika, zabitego przez gladyatorów na rozkaz prefekta miejskiego Alipiusa, gdy zawołał: „Dzisiaj przypada oktawa narodzin Pana naszego; odstąpcie przeto od zabobonnego bałwochwalstwa i grzesznych ofiar!“ — Tamże przy drodze Apijskiej gromada składająca się z 30 żołnierzy, umęczonych za czasów cesarza Dyoklecyana. — Także w Rzymie świętej Martyny, Dziewicy, która za czasów cesarza Aleksandra po wielokrotnych męczarniach przez miecz zyskała palmę zwycięską; uroczystość jej obchodzi się 30 stycznia. — W Spoleto świętego Konkordyusza, Kapłana i Męczennika; za panowania cesarza Antoniusza nasamprzód go bito kijami, potem wzięty na tortury, a wkońcu dręczony w więzieniu, ale przez Anioła pocieszony, nareszcie przez miecz życie zakończył. — Tego samego dnia świętego Magnusa, Męczennika. — W Cezarei w Kapadocyi pochowanie zwłok świętego Bazylego, Biskupa; uroczystość jego obchodzi się z szczególną świetnością dnia 1-go czerwca, jako w dniu jego święceń Biskupich. — W Afryce św. Fulgentego, Biskupa; wskutek swej katolickiej wiary i nadzwyczajnej uczoności musiał od Aryanów dużo wycierpieć, a wkońcu skazano go na wygnanie do Sardynii, później wolno mu było powrócić do swego kościoła, poczem cnotliwe życie i działanie zakończył świętobliwą śmiercią. — W Chieti w Abruzzach św. Justyna, Biskupa, odznaczonego swem świętobliwem życiem i cudotwórczością. — W okolicy Lyonu św. Eugendusza z Condat, Opata, którego żywot jaśniał wskutek pełni jego cnót i cudów. — Około Sauwigny św. Odilonaz Clugny, Opata; był on pierwszym, który w dzień po Wszystkich Świętych kazał w swych klasztorach odprawiać nabożeństwo za wszystkich zmarłych; zwyczaj ten później przyjął i uznał cały Kościół. — Przy Monte Senario w Toskanii błogosławionego Bonfiliusza, Wyznawcy, jednego z siedmiu założycieli zakonu Serwitów; wobec szczerego nabożeństwa do Najśw. Maryi Panny, przez Nią został powołany do Nieba. W Aleksandryi pochowanie św. Eufrozyny, Dziewicy, która żyjąc w klasztorze, odznaczała się wielką cnotą wstrzemięźliwości i cudami.[1]
Żywot świętobliwego Mieczysława, księcia polskiego.
(Żył około roku Pańskiego 962).
Mieczysław, pierwszy z monarchów polskich, chrześcijanin, ojca miał Ziemomysła, który choć wiarą prawdziwego Boga nie oświecony, rozlicznemi słynął cnotami i w obyczajach bardziej coś chrześcijańskiego niż pogańskiego okazywał. Małżonka jego po długiej niepłodności powiła syna, co usłyszawszy Ziemomysł, jako gorąco pragnął potomka, stąd niezmiernie się uradował. Obaczywszy jednak, że ów syn urodził się ślepym, obróciło się jego wesele w smutek wielki, tem bardziej gdy tak pożądany syn do lat siedmiu nic nie widział, a żona jego znowu niepłodną jest uznana. Jednak Ziemomysł w uczynkach dobrych i wszelkich cnotliwych sprawach nie ustawał, i owszem ubogim i pielgrzymom stawał się zawsze hojnym i miłosiernym. A za tą łaskawością jego łatwy przystęp mieli do Polski chrześcijanie i misyonarze z poblizkich krajów, którzy choć nieodkrycie przecież skutecznie nasienie Słowa Bożego to jest naukę Ewangelii rzucali na tę dobrą rolę narodu Polskiego.
Cnoty te i uczynność Ziemomysła Pan Bóg, jeżeli nie wiecznie jako niewiernemu, to przynajmniej docześnie nagrodził. Albowiem gdy po lat siedmiu zwyczajem pogańskim miano odprawiać postrzyżyny, oraz imieniny syna książęcego, wieszczkowie bałwochwalcy wróżąc z ślepoty jego wielką zamieszkę w państwie, Mieszkiem go nazwać radzili. Lecz gdy się pomienione obrzędy, okrzyki ludzi i bankiety przy imieninach ślepego Mieszka odprawiały, Ziemomysł jednak w żalu nie był uspokojony, rozmyślając, że cóż mu było po takim synie. Wtem kiedy strapiony ojciec przy pozornych radościach ciężko wzdycha, przybiegł z pokoiku dziecinnego poseł z wesołą nowiną, że Mieszko tej godziny oczy otworzył i doskonale widzi. Na to księżna porwała się od stołu i śpieszno pobiegła do syna. Doznawszy zaś własnemi oczyma prawdy, z niezmiernej radości omdlała i padła na ziemię; podniesiona jednak i otrzeźwiona od służebnic, wzięła z radością syna na ręce i przyniosła do ojca siedzącego z pany swemi. Wyrazić niepodobna, jaką pociechą napełnione było serce Ziemomysła, gdy sam widział syna mile na niego i na goście patrzącego. Więc włożone na niego nieprzystojne imię odmienił i nazwał go Mieczysławem, to jest mającym mieć sławę. Odtąd zaś naznaczył mu do wychowania i ćwiczenia w cnotliwych obyczajach ludzi przewybornych między którymi wiele było i chrześcijan, którzy od dzieciństwa młodemu panięciu reguły pobożności do rozumu podawali. Dla czego młodość Mieczysława była skromna i nader czysta.
Gdy zaś odumarł ojciec Ziemomysł a dorosły Mieczysław wojnami się bawiąc mimo siebie puścił dobrych mistrzów ćwiczenie, popuścił obyczajem pogańskim cugli pożądliwościom swoim i siedm nałożnic sobie przybrał, z któremi jednak żadnego nie spłodziwszy potomstwa, często się przed swemi pany na to swoje nieszczęście uskarżał. Tedy chrześcijanie, co byli na dworze jego, ośmielili się radzić Panu swemu, aby odrzuciwszy bałwochwalskie zabobony, w jednego Boga uwierzył, a wiarę Chrystusową z całym ludem swoim przyjął, obiecując mu przeto i zbawienie duszy i sławę nad inne Słowiańskie książęta większą i porządne w czasie swoim potomstwo. Przyjął Mieczysław tę radę dobrem sercem, już od Ducha św. wewnątrz oświecony i wzbudzony. A za tem z wielu miejsc ukryci dotąd zakonnicy i pustelnicy osobliwie z zakonów św. Augustyna i Benedykta wyruszyli się i poczęli bywać na dworze książęcym, których świętobliwem życiem i apostolską nauką coraz mocniej był do Wiary świętej pociągniony.
W roku tedy od Wcielenia Syna Boskiego dziewięćsetnym sześćdziesiątym piątym, za wdzięcznem napomnieniem świętych Mężów dał się Mieczysław do tego nakłonić, że wszystkie nałożnice od siebie oddalił, a natychmiast wysłał posły do Bolesława, księcia czeskiego, który był zabójcą świętego Wacława, brata swego. Ale przestraszony straszliwą śmiercią niezbożnej matki swojej Drahomiry, która go podmówiła na bratobójstwo (a za to ją rozstąpiwszy się ziemia w zamku praskim żywo pożarła), wiarę chrześcijańską przyjął i za grzech swój pokutował. Od niego więc prosił Mieczysław, aby mu córkę swoją Dąbrówkę dał za małżonkę. Przyjął to poselstwo Bolesław bardzo wdzięcznie, ale posłom odpowiedział: Nie mogę gardzić tak możnym i godnym zięciem; córki mojej jednak inaczej dać zań nie mogę, chyba że odrzuciwszy bałwochwalstwo, wiarę Chrystusa Pana z całym ludem swoim przyjmie. Toż samo i pobożna panna, Dąbrówka, odpowiedziała posłom, którzy powrócili do Mieczysława i słowa te powtórzyli. Złożył tedy walną radę senatorów i urzędników swoich, między którymi różne były zdania, a tak na drugi dzień radę odłożono.
W następującej nocy Bóg dobrotliwy zmiłowawszy się nad tak długą ślepotą Polaków, jakoby postanowił oświecić przez ślepego niegdyś Mieczysława, tak całej owej radzie przez niejakie widzenie dał mocne natchnienie, aby zezwolili na warunek podany od Bolesława i Dąbrówki, której przyjęcie i wykonanie miało ubłogosławić ich Pana i całe państwo na potomne wieki.
Gdy tedy nazajutrz zgromadzeni panowie opowiedzieli Mieczysławowi swoje widzenie, chętliwie na to przystał i usłuchał Cnoty te i uczynność Ziemomysła Pan Bóg, jeżeli nie wiecznie jako niewiernemu, to przynajmniej docześnie nagrodził. Albowiem gdy po lat siedmiu zwyczajem pogańskim miano odprawiać postrzyżyny, oraz imieniny syna książęcego, wieszczkowie bałwochwalcy wróżąc z ślepoty jego wielką zamieszkę w państwie, Mieszkiem go nazwać radzili. Lecz gdy się pomienione obrzędy, okrzyki ludzi i bankiety przy imieninach ślepego Mieszka odprawiały, Ziemomysł jednak w żalu nie był uspokojony, rozmyślając, że cóż mu było po takim synie. Wtem kiedy strapiony ojciec przy pozornych radościach ciężko wzdycha, przybiegł z pokoiku dziecinnego poseł z wesołą nowiną, że Mieszko tej godziny oczy otworzył i doskonale widzi. Na to księżna porwała się od stołu i śpieszno pobiegła do syna. Doznawszy zaś własnemi oczyma prawdy, z niezmiernej radości omdlała i padła na ziemię; podniesiona jednak i otrzeźwiona od służebnic, wzięła z radością syna na ręce i przyniosła do ojca siedzącego z pany swemi. Wyrazić niepodobna, jaką pociechą napełnione było serce Ziemomysła, gdy sam widział syna mile na niego i na goście patrzącego. Więc włożone na niego nieprzystojne imię odmienił i nazwał go Mieczysławem, to jest mającym mieć sławę. Odtąd zaś naznaczył mu do wychowania i ćwiczenia w cnotliwych obyczajach ludzi przewybornych między którymi wiele było i chrześcijan, którzy od dzieciństwa młodemu panięciu reguły pobożności do rozumu podawali. Dla czego młodość Mieczysława była skromna i nader czysta.
Gdy zaś odumarł ojciec Ziemomysł a dorosły Mieczysław wojnami się bawiąc mimo siebie puścił dobrych mistrzów ćwiczenie, popuścił obyczajem pogańskim cugli pożądliwościom swoim i siedm nałożnic sobie przybrał, z któremi jednak żadnego nie spłodziwszy potomstwa, często się przed swemi pany na to swoje nieszczęście uskarżał. Tedy chrześcijanie, co byli na dworze jego, ośmielili się radzić Panu swemu, aby odrzuciwszy bałwochwalskie zabobony, w jednego Boga uwierzył, a wiarę Chrystusową z całym ludem swoim przyjął, obiecując mu przeto i zbawienie duszy i sławę nad inne Słowiańskie książęta większą i porządne w czasie swoim potomstwo. Przyjął Mieczysław tę radę dobrem sercem, już od Ducha św. wewnątrz oświecony i wzbudzony. A za tem z wielu miejsc ukryci dotąd zakonnicy i pustelnicy osobliwie z zakonów św. Augustyna i Benedykta wyruszyli się i poczęli bywać na dworze książęcym, których świętobliwem życiem i apostolską nauką coraz mocniej był do Wiary świętej pociągniony.
W roku tedy od Wcielenia Syna Boskiego dziewięćsetnym sześćdziesiątym piątym, za wdzięcznem napomnieniem świętych Mężów dał się Mieczysław do tego nakłonić, że wszystkie nałożnice od siebie oddalił, a natychmiast wysłał posły do Bolesława, księcia czeskiego, który był zabójcą świętego Wacława, brata swego. Ale przestraszony straszliwą śmiercią niezbożnej matki swojej Drahomiry, która go podmówiła na bratobójstwo (a za to ją rozstąpiwszy się ziemia w zamku praskim żywo pożarła), wiarę chrześcijańską przyjął i za grzech swój pokutował. Od niego więc prosił Mieczysław, aby mu córkę swoją Dąbrówkę dał za małżonkę. Przyjął to poselstwo Bolesław bardzo wdzięcznie, ale posłom odpowiedział: Nie mogę gardzić tak możnym i godnym zięciem; córki mojej jednak inaczej dać zań nie mogę, chyba że odrzuciwszy bałwochwalstwo, wiarę Chrystusa Pana z całym ludem swoim przyjmie. Toż samo i pobożna panna, Dąbrówka, odpowiedziała posłom, którzy powrócili do Mieczysława i słowa te powtórzyli. Złożył tedy walną radę senatorów i urzędników swoich, między którymi różne były zdania, a tak na drugi dzień radę odłożono.
W następującej nocy Bóg dobrotliwy zmiłowawszy się nad tak długą ślepotą Polaków, jakoby postanowił oświecić przez ślepego niegdyś Mieczysława, tak całej owej radzie przez niejakie widzenie dał mocne natchnienie, aby zezwolili na warunek podany od Bolesława i Dąbrówki, której przyjęcie i wykonanie miało ubłogosławić ich Pana i całe państwo na potomne wieki.
Przyjąwszy Mieczysław Sakrament Chrztu św., tegoż samego dnia przyjął i drugi, kiedy według obrządku Kościoła św. zawarł małżeńskie kontrakty z ulubioną Dąbrówką. Co gdy zaszło, przez wiele dni, tak sąsiedzkich jako i swoich panów hojnie częstował, każdemu z nich według godności kosztowne upominki szafując. Wkrótce zaś Mieczysław wyrok po całem państwie swojem wydał, ogłaszając się chrześcijaninem i wszystkim swoim poddanym surowo przykazał, aby wiarę Chrystusową przyjmowali, wyrzucając z serca bałwochwalstwo, a nieme bałwany z bożnic ich i domów swoich wytrącając. Co aby skuteczniej było wykonano naznaczył Mieczysław dzień siódmy marca (w którym przypada Niedziela czwarta Postu Wielkiego, nazwana Dominica Laetare) i przykazał, aby tego dnia po całem jego państwie palono, lub kruszono albo topiono bałwany pogańskie, i na to rozesłał po prowincyach, miastach, powiatach i wsiach swoich urzędników. Jakoż zupełne stało się wyniszczenie i starcie bałwanów z wielką ochotą i weselem całego ludu. A chociaż kapłani pogańscy opłakiwali nad tą stratą swoich bożyszczów, z których ofiar żywność i wielkie dostatki zbierali, nie śmieli jednak przy powadze urzędników książęcych obruszyć się, albo buntu jakiego podnieść.słowa Boskiego. Podpisała się na to i wszystka jego rada. A gdy Bolesławowi o tem doniesiono, córkę swoją Dąbrówkę z posagiem wielkim i wyprawą kosztowną przez swoich posłów wysłał do Polski, którą Mieczysław w Gnieźnie powitał i przyjął z wielką wspaniałością. Skoro zaś przez niejaki czas wypoczęła sobie Dąbrówka, i tak Mieczysław jak i lud jego przez pracowitych Apostołów doskonale w Wierze św. i obrzędach Kościoła katolickiego był wyćwiczony, naznaczonego na to dnia w Gnieźnie przyjął Chrzest święty z wielkiem nabożeństwem. Za przykładem zaś monarchy swego, niezliczone mnóstwo panów i szlachty polskiej, którzy się do Gniezna zjechali, garnęli się do wiary i przystępowali do Chrztu św. Tegoż samego dnia rodzona siostra Mieczysława przez Chrzest św. jest odrodzona, na którym wzięła imię Adlejdy. A jako mężczyźni przykładem monarchy byli pociągnieni, tak niewiasty za przykładem siostry jego, tudzież pobudkami Dąbrówki, łatwo i chętnie do Wiary świętej zostały przychęcone.
To skruszenie, palenie i topienie bałwanów, dnia 7 marca, przez wiele wieków obchodzono corocznie w Polsce i jeszcze po dziś dzień, osobliwie na Śląsku, dzieci tego dnia zbiegają się, i postroiwszy z słomy albo z gałęzi niby dwa bałwany Dziewannę i Marzannę (to jest Dyannę i Marsa) na długich tykach podnosząc, nurzają i topią w wodzie. Przez tych zaprawdę niewinnych dziatek usta i igrzyska przypomina nam Pan Bóg, abyśmy Go wysławiali za to dobrodziejstwo, że naród nasz od służby bałwanów i niewoli czartowskiej oswobodził i wywiódł na wolność synów Boskich, a od tej wiary katolickiej, która od Mieczysława przyjęta i przez tyle wieków nienaruszenie zachowana jest, chytremi nowinkami heretyckiemi, bynajmniej się nie dali zwodzić i odwodzić.
Rozważając to Mieczysław, że te pierwsze źródła Wiary świętej, jeżeli nie będą mieć opatrzności należytej, mogą prędko ustać i wyschnąć, wszystkie starania swoje do ich rozszerzania i utrzymania obrócił, a Bogu poleciwszy rządy i powodzenia państw swoich, dał się do fundowania kościołów. Dobrotliwy zaś Pan, w którego ręku są prawa wszystkich królestw, sprawił to, że Mieczysław i lud jego długoletnim cieszył się pokojem. A tak jako Salomon król zażywający pokoju, bawił się budowaniem domu Boskiego, podobnie i Mieczysław umyślił się zabawić budowaniem domów Boskich. Fundował bowiem dwa kościoły archikatedralne, jeden w Gnieźnie, drugi w Krakowie. Pierwszy pod tytułem Najwyższego Boga i Przeczystej Maryi Panny, drugi zaś na prośbę małżonki swojej Dąbrówki pod tytułem stryja jej, świętego Wacława.
Pierwsze Biskupstwo powstało w Poznaniu, którego zwierzchnikiem był Jordan od roku 966.
Dąbrówka zaś księżna, cokolwiek służy do ozdoby domów Bożych, tak z mężowego skarbu jako z swoich intrat, szczodrobliwie opatrowała.
Mieczysław rozmnażając służbę prawdziwego Boga w państwie swojem, gdy się dowiedział, że jeszcze niektóra z szlachty i wiele pospolitego gminu, choć nie jawnie, ukrycie jednak w domach swoich, lasach i jaskiniach, ofiary bałwochwalskie czynili, surowe wydał wyroki, aby pod wywołaniem z ziemi, odjęciem majętności i innem srogiem karaniem wszyscy poddani jego w tej mierze nieposłuszni na wyznaczony czas schodzili się do kościołów i tam nauczywszy się wiary od kapłanów i zakonników Chrzest święty bez wszelkiej wymówki i odwłoki przyjmowali. Jakoż w tem pobłogosławił Bóg świętym rządom Mieczysława. Zbiegali się ludzie wielkimi tłumami, nadstawiali uszy i nakłaniali serca do nauki pracowitych Apostołów swoich i do zbawiennej łaźni Chrztu św. hurmem się garnęli i ledwie który się znalazł z całego ludu polskiego niewierny. Nawet czarodziejstwa, wróżby i inne zabobony pogańskie były zniesione. W ten sam czas postanowione było, aby Polacy dni niedzielne, święta Chrystusowe, Przeczystej Maryi Panny i św. Apostołów nabożnie obchodzili, a w dni piątkowe i sobotnie post zachowali. I to w święty zwyczaj weszło za przykładem żarliwego o wiarę pana, że wszyscy panowie i szlachta, gdy na Mszy świętej zaczęła się Ewangelia, do połowy szabel z pochew dobywali i jako gotowi do boju za wiarę aż do końca je trzymali, który zwyczaj trwał przez wiele wieków.
Gdy Mieczysław z Dąbrówką chwałę prawego Boga rozmnaża, wejrzał na nich Bóg i użyczył im płodności, albowiem Dąbrówka powiła syna, któremu na Chrzcie dano imię Bolesław na pamiątkę ojca i brata Dąbrówki, którzy się tem imieniem zaszczycali. Ucieszony pożądanym potomkiem Mieczysław, starał się wraz z matką o wychowanie jego jak najpobożniejsze, jakoż i w tem Pan Bóg raczył go pocieszyć, że Bolesław za życia ojcowskiego do lat doskonałych dorósł, i pojął za małżonkę świętobliwą panienkę Judytę, córkę Gejzy księcia węgierskiego, która mu powiła syna ozdobionego imieniem Mieczysława ojca tegoż. Uradowany zaś od Boga Mieczysław synem i wnukiem, tym goręcej w służbie i miłości Pana Boga postępował i cokolwiek widział do chwały Boskiej służącego, pilnie wykonywał. We wszystkich cnotach chrześcijańskich ćwiczył się doskonale, pan łaskawy, powściągliwy, trzeźwy, na ubogich szczodry, dziwnie nabożny, a nadewszystko tak gorliwy o Wiarę św., że nie ufając urzędnikom swoim, sam objeżdżał prowincye, miasta, powiaty, sam się wypytywał i dochodził, jeżeli jeszcze w jakim kącie niemasz służby dyabelskiej i zabobonów pogańskich. Oświadczył i tem wiarę i szczere serce swoje ku Bogu, kiedy obawiając się, aby jego potomkowie i poddani w dalszych czasach nie zepsuli tego, co on tak świętobliwie dla chwały Imienia Boskiego postanowił, zaklął pod ciężką karą Boską naród polski, aby dziesięcin i innych danin kościołom i sługom Boskim nadanych, nigdy się nie ważyli odbierać albo ujmować. Jakoż wiele domów to uznało i dotąd uznaje, że gdy oni przez swoje łakomstwo, to co Boskiego jest, Bogu odbierają, Bóg im i sławę i dobra odbiera, a pokolenia ich wygładza i pełni się na takich zaklęcie tak świętego monarchy.
Twierdzą pisarze niektórzy polscy, ale najbardziej węgierscy, jakoby Mieczysław za radą panów swoich wysłał poselstwo do Benedykta VII, papieża, prosząc o królewską koronę dla siebie i potomków swoich, a w ten sam czas o takąż ozdobę prosił i Stefan, książę węgierski, siostrzeniec Mieczysława. Gdy tedy od Stefana Arcybiskup Strygoński, a od Mieczysława Lambert, Opat krakowski, odprawowali poselstwo, nakłoniony był Papież, aby posłał korony obom tym monarchom, jako prawdziwym Apostołom wiary w państwach swoich. Lecz Anielskiem widzeniem upomniony, jak mówiono, obietnicę swoją odmienił, mieniąc że Boski ma rozkaz, aby nie Mieczysławowi lecz Stefanowi posłał koronę. Węgry to widzenie za prawdziwe i święte udają, ale inni sprawiedliwie temu przeczą i za bajkę poczytują, a to z tych przyczyn: Nasamprzód, że odpowiedź Ojca świętego jaką Węgry rozszerzają, nie zdobiłaby jego osoby, jako nadziana paszkwilami. Oto mówią, jakoby Ojciec św. tę dał racyę, iż naród Polski tego niegodzien, gdyż bardziej do łupiestwa, łowów, uciążania poddanych i rozlewu krwi ludzkiej jest przyuczony, niż do nabożeństwa i uczynków miłosiernych. Tego zaprawdę Ojciec św. nie mógłby wyrzucać narodowi codopiero nawróconemu do Wiary św., boby go przez to nie utwierdził, ale odegnał od Stolicy. Nadto twierdzono, że Lambert, Opat, później już po śmierci Mieczysława jeździł do Rzymu z relacyą o śmierci pobożnego Pana. A jeżeli za życia jego, jako niektórzy mniemają, to dlatego nie otrzymał korony, że nim stanął przed Papieżem, Mieczysław tymczasem padoł ziemski pożegnał. To jednak najpewniejsze, że pobożny ów monarcha przez Apostolskie starania i świętobliwe uczynki, zdobywał sobie więcej prawa do korony niebieskiej, aniżeli do korony królestwa ziemskiego, którą otrzymał przygotowany do śmierci i św. Sakramentami opatrzony. Umarł roku Pańskiego 999, od syna Bolesława pogrzebiony w poznańskiej katedrze z wielkim płaczem wszystkiego ludu swego.
Rozważając to Mieczysław, że te pierwsze źródła Wiary świętej, jeżeli nie będą mieć opatrzności należytej, mogą prędko ustać i wyschnąć, wszystkie starania swoje do ich rozszerzania i utrzymania obrócił, a Bogu poleciwszy rządy i powodzenia państw swoich, dał się do fundowania kościołów. Dobrotliwy zaś Pan, w którego ręku są prawa wszystkich królestw, sprawił to, że Mieczysław i lud jego długoletnim cieszył się pokojem. A tak jako Salomon król zażywający pokoju, bawił się budowaniem domu Boskiego, podobnie i Mieczysław umyślił się zabawić budowaniem domów Boskich. Fundował bowiem dwa kościoły archikatedralne, jeden w Gnieźnie, drugi w Krakowie. Pierwszy pod tytułem Najwyższego Boga i Przeczystej Maryi Panny, drugi zaś na prośbę małżonki swojej Dąbrówki pod tytułem stryja jej, świętego Wacława.
Pierwsze Biskupstwo powstało w Poznaniu, którego zwierzchnikiem był Jordan od roku 966.
Dąbrówka zaś księżna, cokolwiek służy do ozdoby domów Bożych, tak z mężowego skarbu jako z swoich intrat, szczodrobliwie opatrowała.
Mieczysław rozmnażając służbę prawdziwego Boga w państwie swojem, gdy się dowiedział, że jeszcze niektóra z szlachty i wiele pospolitego gminu, choć nie jawnie, ukrycie jednak w domach swoich, lasach i jaskiniach, ofiary bałwochwalskie czynili, surowe wydał wyroki, aby pod wywołaniem z ziemi, odjęciem majętności i innem srogiem karaniem wszyscy poddani jego w tej mierze nieposłuszni na wyznaczony czas schodzili się do kościołów i tam nauczywszy się wiary od kapłanów i zakonników Chrzest święty bez wszelkiej wymówki i odwłoki przyjmowali. Jakoż w tem pobłogosławił Bóg świętym rządom Mieczysława. Zbiegali się ludzie wielkimi tłumami, nadstawiali uszy i nakłaniali serca do nauki pracowitych Apostołów swoich i do zbawiennej łaźni Chrztu św. hurmem się garnęli i ledwie który się znalazł z całego ludu polskiego niewierny. Nawet czarodziejstwa, wróżby i inne zabobony pogańskie były zniesione. W ten sam czas postanowione było, aby Polacy dni niedzielne, święta Chrystusowe, Przeczystej Maryi Panny i św. Apostołów nabożnie obchodzili, a w dni piątkowe i sobotnie post zachowali. I to w święty zwyczaj weszło za przykładem żarliwego o wiarę pana, że wszyscy panowie i szlachta, gdy na Mszy świętej zaczęła się Ewangelia, do połowy szabel z pochew dobywali i jako gotowi do boju za wiarę aż do końca je trzymali, który zwyczaj trwał przez wiele wieków.
Gdy Mieczysław z Dąbrówką chwałę prawego Boga rozmnaża, wejrzał na nich Bóg i użyczył im płodności, albowiem Dąbrówka powiła syna, któremu na Chrzcie dano imię Bolesław na pamiątkę ojca i brata Dąbrówki, którzy się tem imieniem zaszczycali. Ucieszony pożądanym potomkiem Mieczysław, starał się wraz z matką o wychowanie jego jak najpobożniejsze, jakoż i w tem Pan Bóg raczył go pocieszyć, że Bolesław za życia ojcowskiego do lat doskonałych dorósł, i pojął za małżonkę świętobliwą panienkę Judytę, córkę Gejzy księcia węgierskiego, która mu powiła syna ozdobionego imieniem Mieczysława ojca tegoż. Uradowany zaś od Boga Mieczysław synem i wnukiem, tym goręcej w służbie i miłości Pana Boga postępował i cokolwiek widział do chwały Boskiej służącego, pilnie wykonywał. We wszystkich cnotach chrześcijańskich ćwiczył się doskonale, pan łaskawy, powściągliwy, trzeźwy, na ubogich szczodry, dziwnie nabożny, a nadewszystko tak gorliwy o Wiarę św., że nie ufając urzędnikom swoim, sam objeżdżał prowincye, miasta, powiaty, sam się wypytywał i dochodził, jeżeli jeszcze w jakim kącie niemasz służby dyabelskiej i zabobonów pogańskich. Oświadczył i tem wiarę i szczere serce swoje ku Bogu, kiedy obawiając się, aby jego potomkowie i poddani w dalszych czasach nie zepsuli tego, co on tak świętobliwie dla chwały Imienia Boskiego postanowił, zaklął pod ciężką karą Boską naród polski, aby dziesięcin i innych danin kościołom i sługom Boskim nadanych, nigdy się nie ważyli odbierać albo ujmować. Jakoż wiele domów to uznało i dotąd uznaje, że gdy oni przez swoje łakomstwo, to co Boskiego jest, Bogu odbierają, Bóg im i sławę i dobra odbiera, a pokolenia ich wygładza i pełni się na takich zaklęcie tak świętego monarchy.
Twierdzą pisarze niektórzy polscy, ale najbardziej węgierscy, jakoby Mieczysław za radą panów swoich wysłał poselstwo do Benedykta VII, papieża, prosząc o królewską koronę dla siebie i potomków swoich, a w ten sam czas o takąż ozdobę prosił i Stefan, książę węgierski, siostrzeniec Mieczysława. Gdy tedy od Stefana Arcybiskup Strygoński, a od Mieczysława Lambert, Opat krakowski, odprawowali poselstwo, nakłoniony był Papież, aby posłał korony obom tym monarchom, jako prawdziwym Apostołom wiary w państwach swoich. Lecz Anielskiem widzeniem upomniony, jak mówiono, obietnicę swoją odmienił, mieniąc że Boski ma rozkaz, aby nie Mieczysławowi lecz Stefanowi posłał koronę. Węgry to widzenie za prawdziwe i święte udają, ale inni sprawiedliwie temu przeczą i za bajkę poczytują, a to z tych przyczyn: Nasamprzód, że odpowiedź Ojca świętego jaką Węgry rozszerzają, nie zdobiłaby jego osoby, jako nadziana paszkwilami. Oto mówią, jakoby Ojciec św. tę dał racyę, iż naród Polski tego niegodzien, gdyż bardziej do łupiestwa, łowów, uciążania poddanych i rozlewu krwi ludzkiej jest przyuczony, niż do nabożeństwa i uczynków miłosiernych. Tego zaprawdę Ojciec św. nie mógłby wyrzucać narodowi codopiero nawróconemu do Wiary św., boby go przez to nie utwierdził, ale odegnał od Stolicy. Nadto twierdzono, że Lambert, Opat, później już po śmierci Mieczysława jeździł do Rzymu z relacyą o śmierci pobożnego Pana. A jeżeli za życia jego, jako niektórzy mniemają, to dlatego nie otrzymał korony, że nim stanął przed Papieżem, Mieczysław tymczasem padoł ziemski pożegnał. To jednak najpewniejsze, że pobożny ów monarcha przez Apostolskie starania i świętobliwe uczynki, zdobywał sobie więcej prawa do korony niebieskiej, aniżeli do korony królestwa ziemskiego, którą otrzymał przygotowany do śmierci i św. Sakramentami opatrzony. Umarł roku Pańskiego 999, od syna Bolesława pogrzebiony w poznańskiej katedrze z wielkim płaczem wszystkiego ludu swego.